Witam wszystkich zainteresowanych tym forum. Ostatnio pisałam we wrześniu, że mojemu mężowi usunięto dopiero 2 zęby ale z czasem będą usuwane wszystkie. Wczoraj dopiero poszedł usunąć następnego i co mnie zaskoczyło, usunięto 8 naraz. Zeszyto dziąsła, lekarz dał antybiotyk i po wszystkim. Na dolnej szczęce nie ma już ani 1 zęba.Nie wiem czy mogł zrobić to za jednym razem bo na początku było mówione, że będzie rwał po 1.Jak on będzie jadł , jak już są duże problemy.Proszę napiszcie czy ktoś miał podobną sytyację,jak się długo te dziąsła będą goiły? okropnie się boję, żeby nie było nawrotu tej paskudnej choroby.Jestem z dziećmi tym wszystkim zmartwina.
Proces leczenia sie dziasla to bardzo indywidualna sprawa. Moja mama tez miala kiedys usuwane zeby wszystkie na raz. Jej dziaslo zagoilo sie szybko ale jej wszystko goilo sie nadspodziewanie dobrze. Czy zalozenie sondy nie byloby najlepszym wyjsciem dla twojego meza na te pierwsze dni po operacji? Iga
Najprawdopodobniej jest to efektu uboczny radioterapii. Lekarz prawdopodobnie zdecydował o usunięciu wszystkich zębów ze względu na ich zły stan a być może ze względu na paradontozę? Trudno jest mi zgadywać. Najlepiej byłoby zapytać stomatologa dlaczego usunął tyle zębów naraz i jak długo potrwa proces leczenia.
Z pewnością macie wyznaczoną wizytę kontrolną? Warto skorzystać z okazji i zapytać o to czy i kiedy jest możliwa odbudowa braku zębów.
Dziękuję za odpowiedź.Te zęby wszystkie się rozsypały po radioterapii którą przeszedł w zeszłym roku. Ma do usunięcia jak się okazało jeszcze 5 na górze.Jest pod stałą opieką okologa więc myslę, że będzie wszystko dobrze, tyle że strachu związaną z tą chorobą już chyba się nie pozbędziemy.
Mój mąż zachorował w 2006 roku, guz pojawił się w policzku,początkowo myślałam ,że jest spuchnięty od zęba, niestety to był rak złośliwy płaskonabłonkowy.Przeszedł operację na Śląsku, miało być wszystko ok, został guz wycięty w całości, węzły były czyste, miał nie dawać przerzutów.Przeszedł radioterapię pomyślnie.Myślałam, że ten koszmar już do nas nie wróci.W 2009 roku zrobiło się coś na szczęce, okazało się że to nawrót choroby.Wycięto połowę szczęki i podniebienia miekkiego,znowu był naświetlany i to 2 razy dziennie.Lekarz powiedział, że 3 lata są najgorsze, jeżeli te 3 lata przeżyje będzie wszystko Ok.Powiedział jeszcze że to nie był przerzut ale nowy rak.Nie wiem co o tym myśleć,żyjemy wszyscy w strachu, w maju dopiero minie rok od tego 2 razu.Czy ktoś coś takiego przeżył.Bardzo proszę niech ktoś się do nas odezwie, czy ma jakieś szanse?
Cytat:
Te zęby wszystkie się rozsypały po radioterapii którą przeszedł w zeszłym roku.
Już po jednej radioterapii mogą pojawiać się problemy z zębami. Twój mąż był naświetlany już dwukrotnie, stąd tak duże skutki uboczne.
Cytat:
Jest pod stałą opieką okologa więc myslę, że będzie wszystko dobrze, tyle że strachu związaną z tą chorobą już chyba się nie pozbędziem
To, że mąż jest pod stałą opieką onkologa, jest najważniejsze. Twój mąż zachorował w krótkim czasie na 2 różne rodzaje nowotworów głowy i szyi, więc jest zrozumiałe, że boicie się nawrotu choroby. Niestety nikt nam, pacjentom onkologicznym, nie daje gwarancji, że dane leczenie zakończy sie pełnym sukcesem ani że nie zachorujemy na kolejny nowotwór. Dlatego towarzyszy nam obawa przed chorobą. Warto jednak aby ten strach nie był najważniejszą sprawą w codziennym życiu. Póki co, mąż odczuwa skutki uboczne leczenia radykalnego. Nie ma powodu, by zamartwiać się na zapas.
Głowa do góry
Witam tych którzy pomogli mi w trudnych chwilach kiedy mój mąż chorował. Chciałam napisać tylko krótką informację, że mój kochany mąż zmarł 6 lipca 2011r.Mimo że chorował na raka zmarł na zapalenie wsierdzia.Miał 53 lata.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum