absenteeism, dostałam matrifen 25 mikrogramów/godzinę i antybiotyk Doumox
Pani dr od razu kazała mi tramal odstawić, ale na początku po przyklejeniu moge wspomagać się Nimesilem, Ketonalem... biorę Nimesil i czasami zdaje mi się, ze działa a gdy biorę nutridrinka albo chociaż wodę do jakby mnię na żywca cięto, ból nie do zniesienia.
Gazda napisał/a:
Działanie środków przeciwbólowych w pełni odczujesz gdzieś na drugą dobę od rozpoczęcia ich przyjmowania - kiedy organizm będzie nasycony zawartym w nich środkiem aktywnym.
na to liczę... czasami odnoszę wrażenie, że co jakiś czas jest lżej, jakby te uwalniane co godzinę mikrogramy coś zmieniały, ale może to moje subiektywne wrażenie.
O 21 minie doba, mam nadzieję, że coś się zmieni bo płakanie z bólu powoduje kolejny ból
To co masz teraz w ustach to definitywnie odczyny popromienne i to one przysparzają Ci tyle bólu. Pamiętaj jednak, że te środki przeciwbólowe nie będą eliminowały Tobie całkowicie tego bólu na języku. Miesiąc po szpitalu miałem plastry przeciwbólowe ale z bólem w ustach i to głównie na języku musisz sobie poradzić. Copchosol jest bardzo drogi wiec stosując w to miejsce do higieny jamy ustnej Hesco sept po każdym praktycznie posiłku powinno Tobie dać ten sam efekt. powolny efekt. Nie stosuj teraz Biotene żel; złagodzi uczucie suchości ale będzie Ciebie potwornie szczypał. Smaruj jak najczęściej i jak najmocniej te miejsca Elugel, złagodzi ból i powoli, zaznaczam powoli będziesz odczuwała poprawę. Faszerując się lekami przeciwbólowymi zniszczysz sobie wnętrzności. Mam nadzieje, że masz zalecone IPP 20mg na ochronę żołądka. Dodatkowo zalecam lek na zamówienie: Płyn do pędzlowania w ustach: 3 razy dziennie (za pędzelek - patyczek do uszu):
vit B1 - 3amp
vit B2 - 5 amp
vit B6 - 3 amp
vit C - 1 amp
Nystatyna 500,000
Glycerini ad 100,0
Recepta od chemików z DCO, stosuje do teraz.
Co do szumów w uszach to też je mam i to bardzo mocne a w miejscach gdzie jest gwarno słabiej słyszę. Czekam na poradę na pw w tej sprawie od naszej Madzi70 i jeśli to mi pomoże to chętnie się podzielę informacjami.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
vicctory, marne to pocieszenie, ale nie jestes w swoim bólu odosobniona. Mojego tatę też strasznie boli - jest w 5tym tygodniu radioterapii. Na poczatku był Tramal i Ketonal, póżniej dostał plastry, po których praktycznie nie było żadnej poprawy. Pozwolono mu do nich brać Tramal i to tez nie pomogło. Od dwóch dni bierze tabletki z morfiną - podobno jest trochę lepiej, ale od nich wymiotuje. Tak zle i tak niedobrze. Tato płucze Caphosolem od początku radioterapii - czy rany byłyby gorsze bez płukania? - nie wiem, podobno ma bardze delikatne podniebienie (tak powiedział lekarka, możliwe, żeby go trochę pocieszyć). Niemniej jednak nawet z Caphosolem ból jest nie do zniesienia, zwłaszcza w nocy i rano.
Pozdrawiam serdecznie,
Patrycja
PS. zamówiłam mu też Biotene, ale z tego co piszesz, chyba musze go ostrzec, żeby teraz tego nie brał
tolerancja biotene, czy jakichkolwiek plukanek jak hascosept, czy szalwia jest sprawa indywidualna. Ja nie moglem uzywac zadnych plukanek zawierajacych miete. Biotene nawilza sluzowke, co pomaga spac, bez budzenia w celu picia, niweluje pieczenie gardla i niemoznosc przelkniecia sliny. Ale tak naprawde kazdy chory powinien dobrac specyfiki do swojego stopnia tolerancji.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Dziękuję kochani za odpowiedzi.
Miałam strasznie słaby czas ostatnio - psychicznie się posypałam, jeszcze trochę mnie to męczy, ale mam nadzieję, że będzie lepiej bo z jedzeniem już troszkę jest.
evelinaswe, z tymi preparatami z lidokainą również porozmawiałam, ale w Polsce nie ma takich delikatnych w sprayu i mogłabym mieć co prawda mega znieczulenie ale i zaburzoną funkcję połykania czyli mija się z celem. Dostałam żel z lidokainą dla dzieci na ząbkowanie - Calgel
Patxxx, może spróbuj moją metodę, poeksperymentujcie i daj znać jak wam poszło, trzymam kciuki
kmis757, dzięki za szczegółowy wpis (jak zwykle z resztą treściwy ), spisałam sobie i po konsultacji dostałam calgel, na dopiero co pojawiającego się gdzieś w zagłebieniu pod językiem Fluconazole i Pabi-Dexamethason - chyba na jakiś ruch w granicę normy wyników krwi bo spadły mi znowu :(
Pytałam czemu ta krew tak sobie skacze, raz wyżej, raz niżej, raz lepiej, raz gorzej? W odpowiedziała pani dr powiedziała mi, że ona wie, że ma jeszcze czas bo to dopiero kilka dni po chemii, to sobie lata
Gazda napisał/a:
Ale tak naprawde kazdy chory powinien dobrac specyfiki do swojego stopnia tolerancji.
Święta racja z indywidualnościami... mi Hascosept pomaga, za to w przeciwieństwie do Ciebie Biotene zabija mnie na miejscu.
Czyli obecnie mój sposób postępowania na ból w buzi jest taki:
1.Po konsultacji z panią onkolog zwiększyłam ilość plastrów z 25mg/h do 50mg/h i umówiłyśmy się, że dalej w momencie przeszywającego bólu będę brała ketonal.
2. Przed Nutridrinkiem płuczę buzię HascoSeptem (chodzi mi o znieczulenie gardła)
3. Smaruję język w miejscach gdzie mnie piecze Calgel'em
czekam chwilkę i gdy czuję znieczulenie języka zaczynam pić.
Nie macie (a może macie) pojęcie jakie wspaniałe uczucie jest napić się Nutridrinka waniliowego i czuć jego waniliowy smak, bo mi bardzo smakuje. Tęskniłam za tym To naprawdę wielkie szczęście dla mnie ... jeszcze trochę i zacznę spełniać swoje marze - kanapka z serem, smażone buraczki... ulalala... będzie się działo
Wow jak sie ciesze,ze juz lepiej wlasnie o to chodzi aby znalezc ten zloty srodek ja tez kombinacje do dzis robie bo uwazam,ze okres choroby przechodzilam jak ciaze bo raz bylo lepiej raz gorzej i to samo z apetytami raz mialam ochote na cos a na drugi dzien nie moglam na to patrzec i cos innego mnie napadalo i urodzilam niemowlaka o imieniu "nowa nasto-latka " i jak noworodek ucze sie na nowo jesc i zyc bo moje zycie zmenilo sie o 180st
Tak, udało mi się zmiksować leki i na porę podania Nutridrinka mam ból z głowy
Zaczęłam ostatnio bać się spać. Wczoraj to już sobie tak kombinowałam, żeby może nie spać w ogóle. Bałam się, że będzie mnie budził ból kiedy zachce mi się przełykać. Mam tak od momentu pojawienia się efektu popromiennego. I o dziwo (trochę tak przypuszczałam) akurat tej nocy spałam wyśmienicie, raz mnie tylko obudziło przełykanie.
Ambitnie przygotowuję się do rozpoczęcia "normalnego" jedzenia! Poczekam jeszcze dzień, dwa aż te moje kombinacje przeciwbólowe będą się sprawdzały za każdym razem. Boję się, że ziemniak może mnie zabić, albo jajko... w sensie bólowym
Od dziś mam zamiar pić dużo wody, bo i z tym mam problemy - jakoś nie jest mi potrzebna, a później okazuje się, że cały dzień nerki miały wolne.
Czytałam też wasze wątki w poszukiwaniu jakiś propozycji żywieniowych, tego co wy jedliście na początku i w zasadzie od czytania nic mi się nie zachciało szczególnie.
Ogólnie nie przeszkadza mi picie 4 Nutridrinków dziennie, bo naprawdę mi smakują i nawet się wczoraj złapałam na tym, że mam na nie apetyt, a wiadomo każdy ma 300kal - no to się może robić zbyt tuczące Schudłam co prawda podczas leczenia, ale tak mi teraz dobrze z obecną wagą, że wolałabym ją utrzymać
W sumie nie wiem też czy te propozycje były dla kogoś kto jest dopiero tydzień po zakończeniu naświetlań? Może ja za dużo chcę tak od razu??
[ Dodano: 2012-05-18, 07:58 ]
W zasadzie moja motywacja do powrotu do normalnego jedzenia podyktowana jest problemami z wypróżnianiem (nawet już Nutridrinki też piję z błonnikiem). Chodzi o to żeby organizm zaczął normalnie się oczyszczać.
Nie chcę panikować, ale wczoraj w którym wątku przeczytałam, że leczenie ma za zadanie guza rozbić żeby organizm mógł go sobie wydalić.
No ale jak on ma wydalać rozwalonego guza jak on nic nie wydala i się zestresowałam
Nie chcę panikować, ale wczoraj w którym wątku przeczytałam, że leczenie ma za zadanie guza rozbić żeby organizm mógł go sobie wydalić.
No ale jak on ma wydalać rozwalonego guza jak on nic nie wydala i się zestresowałam
- i nie panikuj. Prawdziwka jak znajdziesz w lesie jest duży a jak go ususzysz to nawet nie ma co do zupki włożyć no i nie mamy mikroskopu w oczach. A nasze guzy są niszczone a organizm je wchłania i wydala. Nie myśl co z tym dziadem grunt, że go już nie masz i nie żałuj go.
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Witaj i wybacz może nie powinnam ale ....
Nie chcesz za dużo, to normalne.
I tak na mój rozum, żeby wzmocnić organizm trzeba jeść ale jak, kiedy tak boli ???
Przypomniałam sobie jak moja maleńka córka płakała przed jedzeniem , bolało w buźce [miała bolące, pękające pęcherzyki].
Zbawienne dla Nas, było wtedy tantum vede. Pryskałam jej buzię i za 10 min. mogła coś zjeść. Najmniej bała się wziąć do buzi lekko ścięte gotowane jajko.
Spróbuj , może akurat.
vicctory napisał/a:
Chodzi o to żeby organizm zaczął normalnie się oczyszczać.
Fakt, ale po czym , po nutridrinkach ? siemię lniane mogło by Ci pomóc , zładodzi i to bardzo ból przy przełykaniu, no i ułatwi wypróżnianie, jak dasz radę oczywiście. Postaraj się wypić, chociaż po 1 łyżce z rana i na noc.
dodaj może do nutridrinka albo co
vicctory napisał/a:
i się zestresowałam
to się odstresuj , bo z dnia na dzień , będzie lżej lepiej kombinuj co przełkniesz
pozdrawiam i trzymam kciuki.
Byłam dzisiaj na kontroli. Z buźką lepiej (patent działa) i co najwazniejsze wyniki krwi mi się podniosły Moja pani dr od razu z daleka jak mnie zobaczyła ucieszyła się, że tak dobrze wyglądam
Oczywiście już w gabinecie wszelkimi moimi wątpliwościami i przemyśleniami podzieliłam się ochoczo z moją panią dr
kmis757 napisał/a:
guzy są niszczone a organizm je wchłania i wydala.
to nurtowało mnie najbardziej, bo mam te problemy z wypróżnianiem i co? okazuje się, że martwe komórki są wydalane ale nie w tak oczywisty sposób.. są sobie żrące komórki (makrofagi np.) i one pożerają je i wydalają w jakiś tam sobie tylko znany sposób Moje obawy, że brak wydalania może powodować odzywianie jakiś resztek raka rozbawił prawie do łez moją panią dr - ona to się ma z tymi moimi "mądrymi" przemyśleniami i wnioskami
Dowiedziałam się też, że ta radiacyność po naświetlaniach trwająca jakiś czas to właśnie zapamiętana w DNA komórki użyta na nią wiązka promieniowania i tyle. Nic tam nie fosforyzuje
Wyjaśniłam sobie od razu kwestię "co dalej". No to TK/MRI za 2 miesiące i jeśli będą jakieś resztki guza to skierowanie na PET.
Nawet jeśli będą to mam nie panikować bo akurat rak płaskonabłonkowy ma taką specyfikę, że resztki mogą być po tym czasie i to nic nie znaczy Podobało mi się jak uprzedziła mnie, że mam nie panikować )) Też zaczyna mi czytać w myślach
kmis757 napisał/a:
Nie myśl co z tym dziadem grunt, że go już nie masz i nie żałuj go.
Żałować? Niech on by mi się tylko na drogę napatoczył, nie ręczę za siebie. On z resztą to wie, bo już mu to po samej diagnozie jasno i wyraźnie wyperrorowałam :D
Koleżanka jakiś czas później pytała mnie jak go nazwałam. Parsknęłam śmiechem. Kogo? Ja się z nikim tutaj nie zakumplowałam, nieproszony niech spada. Nigdy nawet nie mówiłam, że to mój rak. Jaki on mój? Ja tylko leczę tego raka, ale mój to on nigdy nie był, nie jest i nie będzie
Ja się zadaję z dobrym i kulturalnym towarzystwem
Co do jedzenia...
panda napisał/a:
lepiej kombinuj co przełkniesz
czytasz mi w myślach, czy jak? Właśnie kombinuję... muszę z tymi jajkami spróbować, bo to nie pierwsza taka sugestia z autopsji
Móżdżę co tu pojeść... trochę się martwię, że nie bardzo będzie mi smakować, bo zapachy są OK, ale ze smakami jeszcze nie kombinowałam przecież
No nic - sie zobaczy
Barszcz czerwony z makaronem (nie wiem po co mi ten makaron w sumie był? co tam, raz się żyje ) - smakował, hm... jak makaron z barszczem czerwonym.
Oczywiście kilka łyżeczek dosłownie bo troszkę mnie szczypał w gardło, chociaż prawie nie był przyprawiany.
I... kawalątek naleśnika z serem i śmietaną rozpaćkanego na miazgę... uuuu... poczułam smak naleśnika... wzruszyłam się do łez
Ogólnie całkiem nieźle jak na pierwszy raz. Zauważyłam tylko, że ja nie umiem jeść - jak tą łyżką do buzi celowałam to mi ta zupa hop - do gardła. Dwa razy myślałam, że się zakrztuszę... ciekawe. Nie wiedziałam, że można zapomnieć jak się je
Dzisiaj jeszcze jakieś zakupy (jajka, danio, jakieś mięsko proteinowe, etc) a jutro - kolejne kulinarne eksperymenty
Produkty rozpadu guza usuwane są głównie przez nerki. Dlatego tak ważne jest picie dużej ilości płynów. Jeśli masz problem z sikaniem, powinnaś przyjmować millurit. Wspomoże pracę nerek. Zazdroszczę Ci że czujesz smaki... ech... . Ja dopiero po kilku miesiącach je odzyskałem... A co do jedzenia... próbuj kaszkę mannę na mleku, owsiankę, oraz jajko po wiedeńsku (ale gotowane na osolonej tylko wodzie, bez octu), czyli wbijane ostrożnie na wrzątek bez skorupki. Zaparcia wywoływane są środkami przeciwbólowymi które przyjmujesz, oraz brakiem ruchu. Dobrze żebyś co kilka dni odstawiała plastry wieczorem (noc prześpisz spokojnie, bo organizm będzie nasycony opiatami), potem rano spacerek, czopek glicerynowy oraz przeciwbólowy (wiesz gdzie), butelka wody, gazetka i na tron. Nie staraj się robić tego rzadziej, bo przekonasz się jak boli po miesiącu nierobienia...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Gazda, czy Millurit jest na receptę, ten lek jest moczopędny czy raczej pobudza nerki i na nie głównie działa?
Staram się pić jak najwięcej, ale ciągle się zapominam. Miałam ambitny plan 3 litry dziś, ale już jakiś litr przeserfowałam w sieci
Układam sobie plan w głowie na codzienne spacery, jedzenie, picie wody i wypróżnianie na czas. Muszę to jakoś sobie poogarniać żeby było mi łatwiej funkcjonować.
Cięgle muszę sobie powtarzać - "spokojnie", bo dziś poczułam się znacznie lepiej i już chciałam auto myć, buty kupować, i jak wróciłam ze szpitala do domu i usiadłam na chwilkę to się okazało, że na takie atrakcje to jeszcze stanowczo za wcześnie
Ktoś coś mówił o małych kroczkach... gdzie ja to czytałam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum