pelagia, Hmm... Twoja mamusia jest w bardzo dobrym stanie ) Twojej mamie pomaga sevredol??? Nie ma zatwardzeń od niego??? Jesli się tak dobrze czuje, zapytaj na co ma ochote? czy ma ochote coś zjeśc? Coś porobic? Korzystaj z tego stanu bo moze to tylko chwilowe... Moj tata przez ostatnie tygodnie był na płynnej morfinie do wstrzykiwań ale to już jest chyba ostateczność...
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
No właśnie jestem bardzo zdziwiona bo ten sevredol nigdy nie działał -tylko pyralgina. A dzisiaj to normalnie jestem w szoku. Nawet zabrała się za robienie pierogów, gdzie wcześniej pierogi były jej największy wrogiem!!! Dzisiaj jest zwrot o 180 stopni w porównaniu do ostatnich dni.. Mam nadzieję ,że ten stan będzie trwać...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Witam.
Cieszę się, że ktoś obcy interesuje się co słychać u mamy, bo niestety na siostrę nie mogę liczyć- nawet nie zadzwoni, nie zapyta jak mama się czuje?
Od czwartku mamie puchną nogi i to tak już porządnie...-podaję jej leki moczopędne-ale opuchlizna nie maleje ,a i mama nie chodzi częściej do toalety. Rozmawiałam dzisiaj z pielęgniarką i powiedziała ,że te obrzęki to tylko dowód na to ,że choroba postępuje. Obrzęki mogą jeszcze ustąpić, ale z pewnością wrócą. Później zacznie się ,,charczenie " w płucach, mama nie będzie miała siły stać na własnych nogach.... Pani Mariola-(pielęgniarka- wspaniała kobieta) nie owija w bawełnę, nie mówi, że będzie OK ,tylko że mam przygotować się na to ,że będzie to trudny okres...
Niby wiem ,że mama z tego nie wyjdzie, ale dzisiejsza rozmowa jest dla mnie wstrząsem... Muszę się oswajać z myślą ,że mamy coraz mniej czasu, że to co nieuniknione jest coraz bliżej...
Mam nadzieję ,że w przypadku mojej mamy nie nastąpi to zbyt szybko...
Udaję przed mamą,że wszystko jest dobrze, ale tak naprawdę sama łapię doły... tak bardzo mi ciężko...tak bardzo się boję...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
nie było mnie tutaj parę dni, ale to co czytam przyprawia mnie o dreszcze... wszystko przeżywam od początku czytając twoje kolejne wpisy...
Pielęgniarka ma rację.. charczenie w płucach to już ostateczność, wiem sama po swojej sytuacji... tata mój mówił, że chyba udusi się za żywota bo tak ciężko się oddychało. Lekarz zaproponował nam tlen ale to nic nie pomagało...
Masuje mamusi nogi pod górę jakąś oliwka dla dzieci lub olejkiem do masażu, niech weźmie na jakiś karton albo na krzesełko i tak z 15 min 3 razy dziennie... Chyba że ma jakieś wycieki płynu z opuchlizny to wtedy zaprzestań... Tacie pomagało dużo smarowanie żelem Altacet... ponieważ ma ocet w składzie i fajnie "mroziło".
Chciałabym Ci jakoś pomóc, jeżeli coś potrzebujesz to pisz..... jeżeli tylko będę mogla pomogę :*
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
Mama jest chodząca-z masażem limfatycznym daję sobie radę bo skończyłam studium masażu i coś jeszcze w tej głowie zostało. Mimo ,że bierze leki moczopędne to opuchlizna nie schodzi, ale też nie robi się większa- może jeszcze się zmniejszy- zobaczymy...
A mama ma częściej ,,humorki" ,albo nic się jej nie chce i siedzi cały dzień nad krzyżówkami, albo jest drażliwa- czasami ,aż niemiła- żeby nie powiedzieć arogancka, a na drugi dzień chce jechać do domu sprzątać ,myć okna itp,ale to tylko słomiany zapał .Jutro ma u nas być pielęgniarka, zobaczymy, jak ona oceni opuchliznę i co jeszcze powie.
Dzięki dziewczyny ,że jesteście, dzięki za wsparcie- to tak podnosi na duchu...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Dzisiaj znowu opuchlizna nóg wróciła,4 dni było spokoju i znowu to samo. Dodatkowo mamie wyskoczyły 2 nowe guzy 1na łuku brwiowym ,a drugi na klatce piersiowej. Mama zastanawia się kiedy mogła się uderzyć bo nie pamięta, ale mi się wydaje ,że te guzy to przerzuty- jej ojciec który też chorował na raka trzustki-też miał takie guzy....
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Jeszcze wczoraj opuchlizny nie było , ale dzisiaj widzę ,że znowu wraca. Mama upiera się ,że już chce wracać do siebie, bo długo u nas siedzi,sama nie wiem co mam robić-bo ona sama sobie nie da rady,no ale na siłę jej nie zatrzymam, jest strasznie uparta- jadę zaraz do lekarza ,żeby z nim pogadać- muszę ją jakoś tutaj zatrzymać Widzę ,że dzisiaj ma ten gorszy dzień ,bo znowu nic jej się nie chce i jest bardzo słaba,ale całe szczęście ,że jeszcze apetycik ma. Dam później znać co doktorek myśli na ten temat.
[ Dodano: 2012-06-28, 15:05 ]
Porozmawiałam z lekarzem ,uknuliśmy spisek- po powrocie od niego miałam do niego zadzwonić poinformować o opuchliźnie i wspomnieć o planach mamy. Wtedy on poprosił ją do słuchawki i przetłumaczył jej ,że skoro idą takie upały to lepiej ,żeby jeszcze została u mnie, a później zobaczymy.
A co do stanu mamy to lekarz mówi,że organizm mamy jest strasznie wyniszczony, choroba postępuje,a co do rokowań to śmierć może nastąpić w każdej chwili,ale również może potrwać to jeszcze ze 2 miesiące, kazał wrócić do leków moczopędnych- mam nadzieję ,że opuchlizna zejdzie
[ Dodano: 2012-06-28, 21:36 ]
Zapomniałam dodać,że od jakiś 2 tygodni mamie odbija się ,,zgniłymi jajami"-pytałam lekarza dlaczego tak się dzieje-odp -wątroba powoli wysiada! Czasami chciałabym ,aby już TO nastąpiło- przynajmniej mama już by się nie męczyła, nie cierpiała- nie mogę patrzeć na to jak jej organizm się wyniszcza ,jak z każdym dniem staje się ,,mniejsza", słabsza-a ja nic nie mogę zrobić!
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
A ja mam znowu problem mama upiera się ,że chce iść już do siebie do domu. Nie jest ubezwłasnowolniona więc zatrzymać jej nie mogę. Nie mam pojęcia jak ona sama sobie da radę. Rozmawiałam już z lekarzem i pielęgniarką powiedzieli, że jak mama tak chce to mam jej nie zatrzymywać, że oni mi pomogą w opiece. Nie mam pojęcia jak to będzie wyglądało -jak ona sama będzie brała leki -skoro po 3 min od połknięcia tabletek- które ja jej podam -już tego nie pamięta. Nie kojarzy o której i jakie ma wziąć leki- wszystko ja kontroluję. Nogi ma opuchnięte- jak będzie wchodzić na 4 piętro? A jak zasłabnie? często ma zawroty głowy- przecież nikt o tym nawet nie będzie wiedział. Ale ona się upiera ,że nam przeszkadza ,że już długo tu siedzi, że zawsze mieszkaliśmy razem, że chce do swojego pieska (którym opiekuje się siostra) Totalne bzdury ,żadne argumenty jej nie przekonują -nawet te lekarza,że najlepiej będzie jak tu zostanie Po prostu się uparła i już...Wiadomo będę do niej jeździć ,ale tu miałam wszystko pod kontrolą...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Pelagia ja mam ten sam problem. Moja mama chce byc sama bo ja nie ge sie do niej przeproawdzic z malutkim dzieckiem ( nie ma tam warunków na wspolne mieszkanie z niemowlakiem), do mnie mama nie chce przyjsc bo tez caisno i mowi ze nie bedzie jej u mnie dobrze, ze najlepiej na swoim. Nie wiem jak to ogarnac. jak czytalam np. posty Moni to wiem ze bedzie ktos ciagle musiał byc przy Mamie, ale jak t zrobic> Pelagia a Ty pracujesz? Bo ja bede musiala chyba tez prace porzucic :(
Nie pracuję, dlatego pasowało mi ,że mama ,,siedziała" u mnie. U nas wykluczone jest to ,żebym to się do nie przeprowadziła bo mam trójkę dzieci męża. Z resztą tam również nie ma warunków- mieszkanko 25 m2
[ Dodano: 2012-07-04, 12:56 ]
beata1978
A twoja mama od dawna choruje? Kwalifikuje się do operacji ,lub chemii? Jaki jest jej stan?
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
pelagia, a jesteście pod opieka Hospicjum Domowego?? Do mojego taty przyjeżdżał pielęgniarz co 2 dzień i lekarz raz w tygodniu... Naprawdę jest to bardzo pomocne, ale tak jak piszesz przy mamie ciągle ktoś musi być. To nie jest takie łatwe wiem ,bo sama musiałam zrezygnować z pracy i do teraz mam problem z jej znalezieniem. Masz rodzeństwo? Rodzinę?? Moze zróbcie sobie jakieś dyżury i wtedy mama będzie mogla byc u siebie, bo pewnie tam najlepiej się czuje.
[ Dodano: 2012-07-04, 13:10 ] kami37, polecam Ci post użytkowniczki grażka, jej mąż się nie poddal i z tego wyszedł. I Ty się nie poddawaj, walcz bo jest o co!!!!
_________________ Monika
---------------------------------------
Mój tatulku:* teraz już nic nie boli :(
24.05.2012, godz. 6:00
Mama jest pod opieką hospicjum domowego. Przyjeżdża pielęgniarka i lekarz. A siostre mam i mama też ma siostrę,ale na nie nie moge liczyć, więc jestem z tym problemem sama.
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
A twoja mama od dawna choruje? Kwalifikuje się do operacji ,lub chemii? Jaki jest jej stan?
Bóle brzucha promieniujace na plecach miala juz od wielu wielu miesiecy ale nie szła oczywiscie do lekrza. Niestety w maju dostala żółtaczki i wtedy sie okazało co jej jest. 21 maja miala zabieg zespalający - guz jest nieoperacyjny z mnogimi przerzutami do wątroby. Do dzis nie mamy wyniku his-pat i to mnie bardzo martwi bo od 6 tygodni stoimy w miejscu, nawet lekarz nie chcial nam przepisac jakis mocniejszych leków na bol bo chcial najpierw zobaczyc wynik his-pat. Do onkolga tez mozemy pojsc dopiero z wynikiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum