Dzisiaj mama znowu trafiła na oddział paliatywny. Jak pisałam ostatnio,że mama wcale nie śpi ,tak teraz znowu zwrot o 180 stopni. Mama od wtorku bardzo dużo śpi,(ale tylko w pozycji siedzącej,jak tylko zasugeruję jej żeby się położyła to bardzo agresywnie reaguje) trzeba ją budzić na posiłki i leki ,niewiele je, niewiele pije,samodzielnie przejdzie tylko kilka kroków od kilku dni ma ,,mokry" kaszel , a dzisiaj zauważyłam ,że to co odkaszlnęła i wypluła wyglądało jak żółta galareta z czerwonymi i czarnymi ,,kropkami". Widzę ,że choroba postępuje, że mama jest coraz słabsza,ale przynajmniej umysł ma jasny, jak ją o coś pytam to odpowiada logicznie... Jest mi strasznie ciężko, obawiam się tego ,że będzie coraz gorzej...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Niestety choroba postępuje, bardzo Ci współczuję i jestem myślami z Tobą. Nie próbuj Mamie poprawiać pozycji na siłę, bo może przy tym odczuwać ból. Chory sam znajduje dla siebie odpowiednie ułożenie ciała.
Spędzaj z Mamą jak najwięcej czasu - bo niewiele go zostało.
Mocno przytulam.
Wczoraj mama stała się bardziej agresywna, bardzo chciała isć do domu, uważała ,że w szpitalu nic jej nie robią ,nie podają kroplówek ,lekarstw- co jest nieprawdą. Lekarz postanowił wprowadzić ją w coś podobnego do śpiączki farmakologicznej-ale nie pełnej tzn,że mama sama się wybudza na pójście do toalety,a na posiłki budzą ją pielegniarki. Co 4 godz. dostaje zastrzyki nasenne, które spowodowały ,ze się uspokoiła i nie bardzo pamięta,że tak bardzo chciała iść do domu, po przebudzeniu rozmawia logicznie i bardzo spokojnie....
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Po tygodniowym pobycie w szpitalu, po ,,wyspaniu się" mama nabrała sił i mogła wyjść do domu. Wszystko było w porządku, aż do niedzieli 28.10. Rano zaczęła krwawić z odbytu, w poniedziałek przyjęto ją znowu na oddział- podali leki przeciwkrwotoczne i się uspokoiło....
Jednak wczoraj jej stan nagle się pogorszył- zaczęła bardzo ciężko oddychać, całkowicie opadła z sił-trzeba było już założyć papmersa, przestała jeść i pić. Ale cały czas jest świadoma tego co się dzieje- powiedziała do mnie ASIU BĘDĘ UMIERAĆ...
Dzisiaj musieli ją zacewnikować -doszło do zastoju moczu- może krępowała się tego ,że musi sikać do pieluchy- nie wiem.
Boże! patrzyłam jak pielęgnarki ją myją przebierają ,cewnikują- była taka bezradna, bezwładna i bezbronna - widok nie do opisania.
Tym razem jestem już pewna, że mama nie wyjdzie z tego. Mama powoli umiera.
Lekarz wprowadził ją w śpiączkę, żeby była spokojna i nieświadoma, bo najgorsze jest chyba to -umierać świadomie- a ona strasznie się tego bała.
Tyle miesięcy przygotowywałam się na to, że mama w pewnym momencie odejdzie-ale rzeczywiście -do tego nie da się przygotować- tych uczuć, tych emocji-nie da się opisać. Zna je tylko ten,kto już to przeszedł....
Jestem w totalnej rozsypce....!
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Dużo, dużo, dużo siły.
Bądź teraz z Mamą, najlepiej cały czas. Przykro to pisać, ale naprawdę chyba już bardzo mało czasu zostało.
I powiedz jej wszystko, co chciałabyś, żeby wiedziała.
Jestem pewna, że słyszy, nawet jeśli jest w śpiączce.
Przytulam. Wiem jak to boli
_________________ Dziękuję za wszystko, Tatusiu [*]
Dziękuję Kretka83.
Zaraz po moim wpisie wsiadłam w samochód i pojechałam do mamy. Tak bardzo mnie tam ciągnęło.....
Siedziałam z mamą opowiadałam jej o wczorajszym halloween-że dzieci były poprzebierane, że chodziły po domkach i zbierały cukierki ....i wiem ,że mnie słyszała- widziałam ruch gałek ocznych...oddech był bardzo ciężki...
W pewnym momencie przyszedł zryw- mama chciała się podnieść - coś mówiła nie bardzo wiedziałam co, zawołałam pielęggniarki podały kilka zastrzyków, jak trochę się wyciszyła podałam jej na łyżeczce herbaty, 2 krople 3 krople i wystarczyło...
Cały czas do mamy mówiłam -,że ją kocham , że jestem przy niej, że może już spokojnie odejść,że już na nią czekają,żeby się nie martwiła i ,że będzie jej lżej,że tam jest lepiej, żeby była spokojna ,że damy sobie radę....
Odeszła - chyba czekała na mnie, chyba nie chciała być sama- byłam przy mamie do końca...
Odeszła o 16.10. głaskałam ją przytulałam ,całowałam i dziękowałam ,że dała mi życie...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum