To tytuł bardzo ciekawego artykułu o seksie "po" i "w trakcie" leczenia, o pruderii, lękach związanych z płodnością i pytaniach, które wstydzimy się zadać lub zwyczajnie nie mamy komu im postawić.
Gazda, trzeba najpierw przeczytac artykul.
No i jakos zainicjowac dyskusje. Echem, pewnikiem zaczynajac od swoich impresji i ekspresji, pewnie stad taka cisza, odwaznych brakuje.
No bo ze wszyscy nagle od raka przestali..., w to nie wierze
No bo ze wszyscy nagle od raka przestali..., w to nie wierze
I słusznie, myślisz, i dobrze, że nie wierzysz w to.
Jednak w Polsce, lekarz sam, całkiem dobrowolnie nie przedyskutuje do końca tematu prowadzenia choroby, stosowania dity i prowadzenia trybu życia, czy też przeżycia, jak się natrętnie nie będziesz dopytywać nie wspomina absolutnie. czasami na karcie informacyjnej wypisowej ze szpitala możemy jedynie przeczytać we wskazówkach dla pacjenta - "Prowadzić oszczędzający tryb życia". A sfera życia intymnego?? No chyba że trafimy do seksuologa.. to jego specjalizacja, więc niby w jego gestii leży ten temat, ale jak nie zapytasz wprost, o co konkretnie chodzi... to i mętną odpowiedź się dostanie.
Jednak myślę, że nasze społeczeństwo zarówno zdrowi ludzie jak również dotknięci jakąkolwiek groźną chorobą - jest światłe, rozumne i kochające się stadło - luźne związki również znajdą metodę, na rozładowanie intymnej potrzeby bycia ze sobą , kochania się, czy też zwykłego seksu dla rozładowania swych potrzeb seksualnych.
Każda "para" czy to w związku usankcjonowanym ślubem, czy też nie - znajdzie sposób satysfakcjonujący obie osoby i zaspakajający ich potrzeby wielkie lub te małe..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Cóż... ze mną nikt w trakcie leczenia nie poruszał spraw seksu. Jedyna informacja która była z tematem w jakikolwiek sposób związana, było to, że jedna z lekarek ostrzegła o konieczności zabezpieczania, gdyż moje plemniki będą uszkodzone, i nie powinienem zostawać tatusiem. Jeśli chodzi o libido, to raczej się nie obniżyło. Wręcz w trakcie chemii, mając niezbyt pozytywne myśli, zachowywałem się nieco... hedonistycznie. Po terapii wszystko wróciło do normy (odpukać). A "pierwszy raz" miał miejsce jeszcze w trakcie przyjmowania morfiny z tabletek... Myślę teraz, że to trochę dlatego, że nie myślałem o tym, czy będę miał problemy z seksem. Może gdybym rozmyślał, miałbym teraz problemy? Nie wiem...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
To co do siebie czujemy jest najlepszą receptą i podpowiada nam jak mamy "to" zrobić... jak się kochać, by nie urazić tej drugiej osoby i jak spraweić by był satysfakcjonujący dla obu stron..
[ Dodano: 2011-09-25, 11:30 ]
ehemmmm wg słów starej pieśni "...naprzód młodzieży świata..." więc naprzód.. "dajcie głos", czyli świadectwo że żyjecie nie tylko skorupiakiem... Bo co ja się tu będę sama "leciwa " wymądrzać .Młodzież ma szersze horyzonty życiowe.
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
ehemmmm wg słów starej pieśni "...naprzód młodzieży świata..." więc naprzód.. "dajcie głos", czyli świadectwo że żyjecie nie tylko skorupiakiem... Bo co ja się tu będę sama "leciwa " wymądrzać .Młodzież ma szersze horyzonty życiowe.
Starsi doświadczenie. Czytamy mądrzejsze wypowiedzi. Na pewno nie żyję samym skorupiakiem. On tak moim życiem nie rządzi. Mówi kiedy mam iść do szpitala, brać lekarstwa itp., ale nie rządzi moim 'umysłem'.
Z seksem jak na sinusoidzie, raz maksimum, raz minimum.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witajcie,
w moim przypadku miesiąc po diagnozie nowotworu musiałam się zgłosić do ginekologa prowadzącego ciążę na rutynową kontrolę po porodzie. Gdy lekarz, którego dotąd uważałam za fantastycznego człowieka, usłyszał o nowotworze całkowicie zmienił podejście, tak jakby szybko chciał się pozbyć "problemu". Kiedy zapytałam go o antykoncepcję nawet nie ukrywał, ze nie ma pomysłu na zabezpieczenie. Na szczęście nic w naszym pożyciu się nie zmieniło, zwłaszcza, ze teraz chyba jeszcze bardziej umiemy cieszyć się naszą bliskością.
Na szczęście nic w naszym pożyciu się nie zmieniło, zwłaszcza, ze teraz chyba jeszcze bardziej umiemy cieszyć się naszą bliskością.
I chyba to w tym wszystkim najwazniejsze.
Niestety na checiach, libido i bliskosci temat sie nie konczy. Pozostaja czesto problemy "techniczne", zwlaszcza u kobiet po nowotworach ginekologicznych i u mezczyzn ukladu moczowo-plciowego. Nie ma lekko. Pol biedy, gdy trafi sie na lekarza obeznanego z "seksem onkologicznych", rozumiejacego problem i chcacego pomoc.
Ogolnie to temat dosc ciezki. Odnosze wrazenie, ze nastawienie otoczenia jest takie - niech sie cieszy, ze zyje, reszta to drobiazg, a seks to tylko seks.
Witam Jedna z forumowiczek (Ewa...dziękuję) podpowiedziała mi,że Aniaha założyła wątek,który być może będzie mnie interesował. Ani też dziękuję.
Widzę,że dawno nikt tutaj nie zaglądał. Nie wiem dlaczego link z pierwszego posta nie otwiera się :( Czy to tylko u mnie? Sprawdzi ktoś jeszcze? Bardzo proszę
Myślę,że wielu ludzi uważa,że powinniśmy się cieszyć,że żyjemy,że pokonaliśmy raka,a nie myśleć jeszcze o seksie. być może tak też myślą lekarze: radiochemioterapia,badania,wyniki,kontrola,następny proszę... Rutyna.
Tymczasem dopiero po leczeniu rozgrywają się dramaty w związkach,nawet w tych bardzo kochających się właśnie z powodu seksu. Bo nie każdy facet powie:kochanie,ja mogę czekać ( jak moj ) . Ale czy dostatecznie mocno kocha i poczeka?
Tym bardziej,że mam dość poważny problem. To jeden ze skutków uboczych radioterapii,o którym tak niewiele znalazłam na polskich stronach w necie.
Być może kogoś zainteresuje ten anglojęzyczny tekst http://www.mayoclinic.com...NSECTIONGROUP=2
Można wrzucić je w netowy translator . Wiem,że czasem straszne głupoty wychodzą z tych tłumaczeń,ale sens można wychwycić i domyślić się o co chodzi.
Jeżeli ktoś chciałby dokładniej to postaram się pomóc i przetłumaczyć.
Ciekawa jestem czy ktoś ma podobne problemy i spotkał się z takim leczeniem?!
Pozdrawiam Was
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-02-09, 18:58 ] Link sprawdziłem: jest poprawny (tj. wpisany bez usterki) ale nie działa.
Prawdopodobnie linkowany artykuł został już usunięty albo przeniesiony w inne miejsce (zarchiwizowany).
W polskojęzycznym internecie niewiele można znaleźć na ten temat. Pozostaje więc dzielenie się własnymi doświadczeniami. Powiem Ci, że każda kobieta przechodząca radioterapię pochwy, szyjki macicy, macicy, ma takie problemy. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać na PW.
Dzieki za linki, specjalnie za ten o dylatatorach dopochwowych. Jestem przed brachyterapia i uprzedzono mnie na konsultacji ze otrzymam je, wlasnie z powodu mozliwych skutkow ubocznych. Niewiele mozna znalezc w polskim internecie niestety. O brachyterapii PDR tez niewiele niestety, tzn. czym ona jest, to owszem tak, ale jak ten zabieg przebiega na co sie przygotowac to juz nie bardzo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum