Emes, moja mama, babcia, ciotki, mamy koleżanki ciągle powtarzały i powtarzają, że nie wiadomo co komu pisane, tak więc nie ma sensu panikować, ani przeżywać. Coś mnie dopadło po prostu paskudnego, zwichrowało psychikę i muszę to rozplątać.
Jeśli już, to po prostu nie chciałabym mamy samej zostawić, chociaż na pewno by sobie poradziła lepiej niż ja, no ale nie chciałabym. Z dwojga złego, chyba bym wolała żeby mama odeszła pierwsza za ileś tam lat, najlepiej za dwie dekady albo dłużej. Rodzice, niezależnie od wieku, nie powinni grzebać swoich dzieci.
No ja się rzeczami przejmuję, bo jestem do nich przywiązana.
Z rzeczy optymistycznych, bo są a jakże Jest dobrze. Chociaż nie chcę zapeszać, więc odpukuje w puste i niemalowane. W środę zła myśl i jakieś nerwicowe objawy pojawiły się u mnie tylko raz, na jakąś minutę czy dwie i same sobie poszły, chociaż zbeształam mózg i zwyzywałam go od idiotów że takie myśli tworzy i podsuwa. Wczoraj zero. Dzisiaj jak na razie zero. Nie jest idealnie, ale w skali od 1 do 10, gdzie 1 to pełen spokój, a 10 panika, to jest tak na 2 może 3, więc co to mówić, niemalże idealnie. Trudno mi się tylko skupić, czuje się tak jakbym miała pustą głowę, w sensie, że zero myśli i trudno mi się skupić na jakiś myślach. Bo na książkach czy filmach czy jakiś obowiązkach nie ma problemu. Gorzej z jakimś planowaniem, wybieganiem myślami choćby do jutra, nie mówiąc już o czymś bardziej skomplikowanym - jak kiedyś mówiłam, pisuje sobie do szuflady, ale właśnie zero jakiś pomysłów choćbym nawet chciała
Plany na weekend. Jak będzie dobra pogoda to wybieramy się na spacer na Pola Mokotowskie. Trzeba rozpocząć wiosenny sezon, chociaż oficjalnie nadal zima Dzisiaj byłyśmy na krótkim spacerze jamniczym szlakiem - czyli po podwórkach i skwerku i naprawdę zaczyna się czuć wiosnę Jest pięknie! Słonko co prawda dzisiaj nieśmiało wygląda zza chmurek, jakby nie miało zbytnio siły się przebić, ale i tak jest pięknie. Wczoraj na nasze okno przyleciał dzięcioł, pojeść trochę mieszanki słoninki z nasionami
Pozdrawiam serdecznie, ściskam wszystkich i wspaniałego dnia życzę
To życzę udanego weekendu, spacer się uda, bo ma być ładny weekend
U mnie będzie sprzątanie, bo mój partner wziął się za remonty, a ja muszę "zakasać rękawy".
Pozdrawiam ciepło
_________________ [*] 07.08.2016- Na zawsze w sercu mym!!!
betsi dziękuję ci bardzo. Sprzątania po remoncie nie zazdroszczę, ale widoku domu po remoncie jak najbardziej
Reszko gdybyśmy mieli możliwość wyboru czasu odejścia swojego i swoich bliskich pewnie nigdy byśmy się nie zdecydowali. Kiedyś na pogrzebie nasz ksiądz bardzo mądrze powiedział, że kiedykolwiek by nie przyszła śmierć i tak zawsze się wydaje, że za wcześnie. Jakie to prawdziwe przekonałam się gdy zmarła moja babcia - miała 95 lat, a i tak byliśmy przekonani, że to jeszcze nie czas... Na (nie)szczęście nikt nie pyta nas co byśmy woleli...
Cieszę się zawsze, gdy masz takie pomyślne wiadomości o sobie. Mam nadzieję, że tych dobrych chwil będzie coraz więcej i powoli całkowicie wyprą przykre myśli. Zapowiadane słonce z pewnością ci to ułatwi. A i jamniczkowi trzeba szepnąć na uszko, żeby wybierał ładne ścieżki, zwłaszcza takie, które uwzględnią wyłaniające się już z ziemi krokusy
Na planowanie też jeszcze przyjdzie czas, na razie przyjmij zasadę małych kroczków, ciesz się każdą godziną bez przykrych myśli, o resztę będziesz się martwić później.
Emes jest dokładnie tak jak mówisz. I jest to bardzo mądre co mówisz. Wiadomo jednak, jak działa człowiek i że by chciał albo nie chciał. Ot taka ludzka natura. To tak, jak wtedy gdy człowiek chciałby się zamienić miejscami z drugą osobą, która cierpi itd.
Co do reszty. Doceniam, że jest okej, że nie męczą mnie te schizy i fizyczne objawy. Po prostu nienawidzę pustki w głowie. Od dziecka miałam w niej pełno kłębiących się myśli, pomysłów. Kilka lat temu na jakimś forum, jakiś chłopak porównał to co ma w głowie do kotła z gulaszem albo jakąś zupą. "Podkradłam" mu to powiedzenie, bo właśnie tak się zawsze czułam. Myśli i pomysłu bulgoczące sobie radośnie i co i rusz na powierzchnię wypływa coś nowego albo starego, o czym można pomyśleć, co można rozwinąć, nadać nowy kształt itd. Obecnie czuje się tak jakby pod kociołkiem ktoś wygasił ogień i zakrył go pokrywką. Pustka. I mnie to denerwuję, bo jak człowiek przywyka do rozgardiaszu i "hałasu" w głowie, to trudno mu być z tą pustką. To jak przejmująca cisza, gdy wyjedzie się gdzieś na odludzie i nagle braknie tego białego szumu jakim przepełnione jest miasto. To "słychać" zwłaszcza nocą
Pozdrawiam
[ Dodano: 2019-02-15, 20:57 ]
P.S. Od jakiegoś czasu, nie wiem dokładnie, z tydzień albo dwa, chce mi się słodkiego, a ja nigdy za słodyczami nie przepadałam, a teraz mi się chce. Niemal codziennie jem taką bułę z serem albo budyniem z Biedronki (najczęściej na spółkę z mamą, albo każda je swoją), a jutro chyba pójdę kupić kawałek tortu jakiegoś, bo mi się chce
Kupiłyśmy z Mamą torcik śmietankowy, jednak trochę oszukany, bo zamiast bitej śmietany czy kremu śmietankowego, dali śmietankowe COŚ, chyba śmietana z żelatyną. Da się zjeść, ale jednak to nie jest prawdziwy torcik z kremem
Ja mam chyba jakieś cykliczne, weekendowe zjazdy Rano obudziłam się w doskonałym humorze, wszystko było okej, poszłam do sklepu, zaliczyłyśmy z mamą spacer. Co prawda nie byłyśmy na Polach Mokotowskich, ale też nie było źle. Jakoś po południu, nie wiem dokładnie o której godzinie, znowu mnie naszły te niedobre akcje. Niby bez telepań i fizycznych doznań, troszkę niepokojów, po prostu jakieś takie podminowanie i głupie myśli, które znowu zjechały na wiek mamy i że mało czasu nam zostało. Podejrzewam, że ma to związek z tym całym pogrzebem Premiera Olszewskiego. Ale na szczęście dość szybko mi to przeszło i teraz jest znowu okej. Więc nadal jest na plusie, chociaż nie lubię jak mnie dopada choćby na chwilę
Kochana, nic prawie nie spałam w nocy, ale robię sobie z rana taką miksturę, która mnie stawia na nogi
Częściowo ze sprzątaniem się uwinełam.
Teraz relaks przy 🍻
Nie przejmuj się takimi "zjazdami", będą Cię jeszcze nawiedzać, to normalne, nie daj się im😋
Dobrej nocy.pa
_________________ [*] 07.08.2016- Na zawsze w sercu mym!!!
Martwisz mnie kochana, że tak marnie sypiasz i że nic Ci nie pomaga tak naprawdę na ten sen. Może jakaś Melatonina? Próbowałaś? Może by Ci pomogło
Relaksy są dobre na wszystko, więc mam nadzieję, że i dzisiaj się porelaksujesz
Domyślam się, że jeszcze sporo wody musi w Wiśle upłynąć, zanim zjazdy i inne takie pójdą faktycznie precz i nie wrócą
Pięknego i słonecznego dnia życzę, chociaż u mnie słonko coś się radośnie bawi w chowanego za chmurami
U nas nie za fajnie jest. Mama coś mi choruje. Kaszle strasznie, aż ją dusi, czasem odpluwa przezroczystą plwocinę. Kasłała właściwie całe życie, teraz po prostu się zaostrzyło. W ogóle to od wczoraj czy niedzieli brzmi jakby była przeziębiona, niby kataru nie ma, ale właśnie brzmi jakby miała zatkany nos. Wszystko ją boli. Boli dalej to kolano.
Wyszłyśmy na spacer, by skorzystać z ciepła i pięknej pogody. Mama mi powiedziała na tym spacerze, że od jakiegoś czasu co noc śnią jej się zmarli... Co prawda od jakiś dwóch czy trzech tygodni ciągle mówi o tym, że musi pojechać na cmentarz po zimie i posprzątać na grobie, więc tłumaczę te sny tym, że po prostu o grobie i bliskich myśli. Nie zmienia to faktu, że trochę się zdenerwowałam i chyba tylko dzięki lekom, nie nakręcam się, chociaż niestety znowu krążą mi jakieś takie myśli, że muszę szybko znaleźć stałą robotę, że jak ja sobie poradzę jak będę sama, że jestem niezaradna życiowo - bo jestem i nie ma co tego ukrywać. No takie tam myśli, ale na szczęście bez żadnych nerwów i innych atrakcji.
Pozdrawiam serdecznie i dobrego dnia życzę
[ Dodano: 2019-02-19, 19:07 ]
P.S. Mamę telepały dreszcze, poszłyśmy kole 18 do apteki, mama kupiła sobie Fervex i wzięła po powrocie. Teraz właśnie zmierzyła temperaturę. 37,2. Niby to zaledwie stan podgorączkowy, ale i tak się przejęłam. I nie muszę mówić, że moje złe myśli mają się świetnie w dniu dzisiejszym i chociaż je gonię, to siedzą w zasięgu wzroku i szczerzą zęby na podobieństwo strachów na wróble z jakiś horrorów.
zmierzyła temperaturę. 37,2. Niby to zaledwie stan podgorączkowy,
To nawet nie stan podgorączkowy. Teraz okres przeziębień, na prawdę myślę, że nie ma powodu do paniki, podleczyć trochę lekami z apteki na przeziębienie, zwiększyć witaminę C, jakies miody, soki malinowe i poczekać.
Reszka.78 napisał/a:
I nie muszę mówić, że moje złe myśli mają się świetni
To odgoń te myśli, bo sama się nakręcasz, niepotrzbenie. Każdy może złapać jakąs infekcję, oprócz raka łapią pacjentów i inne zwykłe choroby, przecież to wiesz.
Wiecej wiary i optymizmu a będzie lepiej.
Kocham Cię Marzenko, za to jak umiesz mnie postawić do pionu :*
Doskonale wiem, że jest okres chorobowy, jakieś wirusy latają, bo co i rusz, ktoś ze znajomych chory jest. Ale ja taka jestem już. Sobą się tak nie przejmuję (chociaż paręnaście lat temu, z rok miałam okres hipochondrii, ale przeszedł i nie wrócił), jak właśnie o moją mamę, moją psicę czy nawet sąsiadów. No ten typ tak ma po prostu. Taka trochę mama kwoka chyba jestem, co to by chciała żeby wszystkim było dobrze i jak komuś coś dokucza czy dolega, to się właśnie przejmuję aż za bardzo
Dzisiaj pogoda przepiękna była, chociaż zimno strasznie - przynajmniej mnie było strasznie zimno.
Mamie nadal utrzymuje się to 37-37,2, nadal kaszle, nadal na nic nie ma siły, wszystko boli i najlepiej się czuje leżąc w łóżku, chociaż jak sama mówi od tego leżenia boli ją już kręgosłup. No ale jest na tyle osłabiona że posiedzenie nawet by krzyżówki porozwiązywać, to z godzinkę, może dwie i musi się położyć.
Ale to normalne, w końcu jest przeziębiona i się źle czuje. Nie doszukuje się w tym żadnych chorób, chociaż nie będę ukrywać, że martwi mnie ten kaszel, martwię się żeby nie przeszedł w jakieś zapalenie oskrzeli czy płuc.
Ja w ciągu dnia czułam się właściwie świetnie. Trochę takiego uogólnionego niepokoju, właściwie nie związanego z niczym konkretnym, chociaż najłatwiej do głowy przychodzą myśli o mamie. Ale jakoś tak bez emocji czy szaleństw. Ogólnie niepokój, taki na 2-3, no góra 4 w 10 stopniowej skali.
Niestety słonko zaszło i dopadły mnie jakieś smutne myśli, że jestem stara, że boje się samotności, że nie mam nikogo, co się stanie z tymi wszystkimi rzeczami po moim odejściu, czy w ogóle dam sobie radę sama itd. Bez jakiś fizycznych objawów, bez specjalnych nerwów. Nadal właściwie ta 4, chociaż podjeżdża do 5. I chce mi się trochę płakać.
Powie ktoś, że samotności łatwo zaradzić. No niby tak, ale wydarzyło się kilka rzeczy w moim życiu, że trudno mi ufać ludziom. To jednak byłby temat na dłuższe pisanie i właściwie byłoby to mocne uzewnętrznianie się. I tak czuje się skrępowana, że tak się produkuję, zwierzam i wyrzucam z siebie to wszystko, ale naprawdę nie mam nikogo komu mogłabym to powiedzieć, a bez tego czasem czuje, że wybuchnę...
I chociaż codziennie walczę z tymi moimi złymi myślami, gonie je strasznie, odkąd się pojawiły, to jakoś dzisiaj nie mam na to siły. Jednocześnie nadal zachwycam się słonecznym dniem, który dzisiaj przeżyłam. I taka trochę rozdarta jestem między tymi myślami, chęcią płaczu i tym, że dzień był taki piękny i nic złego się nie wydarzyło.
W każdym razie żeby nie było, że się poddaję czy coś. Jutro będzie lepiej
Dlatego tylko referuje mamy stan, bez jakiś nerwów, chociaż wolałabym żeby lepiej się czuła. Nie dlatego, że chce by wstała, niech się wyleguje ile ma ochotę, po prostu jak patrzę jak kaszle aż się czerwona na buzi robi, to mi jej żal bardzo.
Ano precz, precz, ale jakoś dzisiaj nie mam siły ich gonić. Ale sobie pójdą w końcu. Tylko trzeba na to czasu. Po prostu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum