No nic, miejmy nadzieję, że teraz się więcej wyjaśni i oby wyniki były dobre. U taty jest duże obciążenie kardiologiczne i to też trochę utrudnia sprawy. Dziwi mnie, że onkolog choć raz nie skierował na TK, ale to już przeszłość, teraz trzeba iść do przodu.
Marzena66, dziękuję Ci bardzo za pomoc, wsparcie i porady. Wczoraj miałam ochotę cały czas ryczeć, a dziś dzięki Tobie jakoś funkcjonuję. Dziękuję
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-11-09, 19:56 ] od tego jest forum, żeby pomóc, żeby wspierać. Zostaw stres na poniedziałek, teraz staraj się razem z tatą cieszyć chwilą.
Podczas wykonywania bronchoskopii lekarz powiedział tacie ze ma ropę w płucach. O czym to świadczy? Dodam tylko ze w poniedziałek tata przyjął ostatnia dawkę antybiotypu bo miał zapalenie oskrzeli. Czy to ma jakiś związek z ropą w płucach?
Może to nie było zapalenie oskrzeli a zapalenie płuc? Istniej jeszcze coś takiego jak Ropień płuc https://pl.wikipedia.org/wiki/Ropie%C5%84_p%C5%82uca ale to już powinien lekarz wyjaśnić skąd i dlaczego ta ropa w płucach.
Justyna803,
Tomografia z września 2015 pokazała guzy w płucu prawym. Jednocześnie w wypisie ze szpitala jest adnotacja o zdyskwalifikowaniu pacjenta z leczenia chirurgicznego - powodem były ciężkie choroby Taty ( kardiologiczne i pulmonologiczne).
Następnie skierowano Tatę do Poradni Onkologicznej - i tutaj zaczął się Wasz problem. Problem w tym sensie, że nikt nie powiedział Wam wyraźnie, co się dzieje i co będzie dalej. Lekarze wiedzieli, że Tata ma złośliwy nowotwór płuca ( bez dokładnego rozpoznania - niemniej nie było ono konieczne), ale z powodu obciążeń internistycznych żadne leczenie onkologiczne ( operacja, chemioterapia, radioterapia) nie jest możliwe.
Niczego nie zlekceważyliście, niczego nie zaniedbaliście.
Nie wiem czy z wiedzą o posiadaniu now.złośliwego byłoby Tacie lepiej czy gorzej przez ten rok. Teraz nie ma to znaczenia. Znaczenie będzie miało zaplanowanie odpowiedniej opieki dla Taty - myślę o hospicjum domowym. Chodzi o zabezpieczenie w przypadku wystąpienia ( nieuniknionych raczej) problemów związanych z postępującą chorobą.
Bardzo mi przykro, że nie piszę nic, co chciałabyś przeczytać.
Pytaj, jeśli coś jest jeszcze zupełnie niejasne.
ciężko tu prognozować bo do końca nie wiadomo z jakim typem nowotworu mamy tu do czynienia. Poza tym każdy organizm reaguje inaczej, u taty są ciężkie choroby towarzyszące. Faktem jest jednak że guz szybko się powiększa i napewno rozsiewa w organizmie.
Trudno powiedzieć co odezwie się w następnej kolejności to może być przerzut do wątroby, kości mózgu.
missy napisał/a:
Znaczenie będzie miało zaplanowanie odpowiedniej opieki dla Taty - myślę o hospicjum domowym
To teraz najważniejsze. Szans na wyleczenie praktycznie nie ma, wszelkie wasze starania powinny iść teraz w kierunku łagodzenia objawów choroby. Przykro mi. Zyczę wam wiele siły.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
a może lekarze powinni spróbować leczyć. Może chemia, naświetlania... cokolwiek, byleby nie czekać bezczynnie na śmierć. Może trzeba by spróbować jeszcze raz dowiedzieć się, co to za nowotwór i wtedy dobrać odpowiednie leczenie.
Strasznie ciężko jest wiedzieć, że jest chory i nic nie robić, żeby wyzdrowiał.
a może lekarze powinni spróbować leczyć. Może chemia, naświetlania... cokolwiek, byleby nie czekać bezczynnie na śmierć
Justynko tato ma inne choroby współistniejące, ma jak widzę problemy z sercem podanie chemii czy radioterapia mogłaby tatę zabić wiesz przecież, że jest to leczenie mocno obciążające i wbrew pozorom żeby poddać się leczeniu chemio i radioterapią trzeba być w dobrym stanie.
żyjcie tym co jest obecnie, dbajcie i rozpieszczajcie tatę, niech tato w tym Waszym życiu uczestniczy na tyle na ile może i chce, tyle można obecnie zrobić, zapewnić tacie godne życie. Załatwcie jak najszybciej opiekę z HD, żeby zadbać o leczenie objawowe, żeby nie dopuścić do cierpienia taty, żeby miał lekarza jak coś złego zaczęłoby się dziać.
Justyna803,
Na pewno Tata powinien mieć zapewnione leczenie objawowe - paliatywna chemioterapia odpada, to zbyt duże obciążenie. Natomiast radioterapia paliatywna mogłaby być rozważona gdyby nie obecność płynu w opłucnej. Nie wiem czy jest to wysięk nowotworowy czy związany z problemami kardiologicznymi - niemniej wyeliminowanie go nie jest łatwe a często po prostu niemożliwe. Z badań laboratoryjnych widać, że słabiej pracują też nerki ( pewnie w wyniku choroby serca, stąd też obrzęki nóg), Tata jest poważnie chorym człowiekiem i bez nowotworu.
To okropnie trudna sytuacja.
Rozumiem, że bardzo chciałabyś coś zrobić - uwierz mi, że zatroszczenie się teraz o zapewnienie leczenia objawowego to priorytet. Być może Tata jeszcze długo nie będzie potrzebował żadnej dodatkowej pomocy farmakologicznej ( lub innej), ale warto już teraz wiedzieć gdzie, kto i jak Wam pomoże.
Nie mam wątpliwości, że myślisz o minionym roku jako o straconym bo nie podjęto leczenia. Ja widzę to tak - lekarze, wiedząc, że nie ma szans na radykalne leczenie guza, kontrolowali na bieżąco pacjenta, sprawdzali ogólny stan zdrowia i pozwalali funkcjonować normalnie. Wy nie dopytywaliście, lekarze na siłę nie uświadamiali.
Czy Tata obecnie jest zorientowany co do swojego stanu zdrowia? I jak się generalnie czuje?
Lekarze cały czas nam mówili, ze nie wiadomo, co to jest za guz, wiec nie mogą podjąć żadnego leczenia. Mówili, że nie mogą go zbadać, ponieważ jest tak umiejscowiony, że nie mogą do niego dotrzeć podczas wykonywania bronchoskopii oraz nie udało się pobrać z niego biopsji. Zapewniali, że gdyby tylko wiedzieli co to jest za guz, to podjęliby leczenie najprawdopodobniej naświetlaniem. Może za mało dopytywaliśmy, może trzeba było Tatę skonsultować w innym mieście... Mam mętlik w głowie. A najgorsza jest niemoc. To, że nie mogę nic zrobić, żeby Go ratować.
Tata czuje się dobrze. Ostatnio miał zapalenie płuc, ale teraz już jest zdrowy. Jest nawet zadowolony, bo kaszel przestał go męczyć.
[ Dodano: 2017-01-09, 12:07 ]
Jednak jeśli chodzi o to, czy jest zorientowany, jak poważny jest jego stan, to nie wie, że Jego sytuacja jest tak bardzo poważna. Tato ma olbrzymią chęć życia i boimy się, że jeśli się dowie, to się załamie.
[ Dodano: 2017-01-09, 12:08 ]
Missy, dziękuję Ci za wsparcie i pomoc.
Uzupełnieniem diagnostyki przed planowanym leczeniem chirurgicznym oraz radykalną radioterapią (RTH) lub radiochemioterapią (RCTH) powinna być ocena wydolności oddechowej na podstawie badania spirometrycznego (określenie nasilonej objętości wydechowej 1-sekundowej, pojemności życiowej, maksymalnej wentylacji oraz ocena zdolności dyfuzyjnej i gazometrii) i badania wysiłkowego (test 6-minutowego chodu i test „drugiego piętra”) oraz stanu układu sercowo-naczyniowego (elektrokardiografia i echokardiografia oraz — w uzasadnionych sytuacjach — elektrokardiografia wysiłkowa i koronarografia).
http://onkologia.zaleceni...%20oplucnej.pdf str.81
Myślę, że naprawdę żadnej z tych metod radykalnych nie można było zastosować u Taty. Operacja niemożliwa. Radio- i chemioterapia jest ciężka dla ogólnie zdrowego człowieka, u Taty byłaby zagrożeniem dla życia.
Co do pobrania materiału do badania histopatologicznego to są inne metody niż bronchoskopia i cytologia popłuczyn - z jakiegoś powodu nie wykonano jednak u Taty innego zabiegu diagnostycznego. Być może tutaj również przeszkodą były obciążenia kardiologiczno-pulmonologiczne. A może jednak lekarze kierowali się świadomością, że uzyskanie wyniku histpat i tak nie rozpocznie procesu leczenia radykalnego.
Radioterapii paliatywnej ( czyli mniejsza dawka całkowita promieniowania, krótszy czas napromieniania) nie stosuje się jako zamiennika leczenia radykalnego - tzn. jeśli choroba nowotworowa nie powoduje dolegliwości wymagających interwencji to z reguły nie rozpoczyna napromieniania "dla zasady". Czyli jeśli choroba jest jakby w uśpieniu, brak jej objawów to lepiej dać choremu żyć normalnie.
Nie jesteśmy w stanie zdjąć z Ciebie ciężaru jakim jest choroba bliskiej osoby. Poczucie niemocy jest porażające, wiem.
Ale myśl o tym, że pomimo nowotworu Tata ma za sobą ponad rok w zasadzie normalnego funkcjonowania ( pomijając serce i Pochp), oby w dalszym ciągu tak sie toczył Jego czas.
Czyli jeśli choroba jest jakby w uśpieniu, brak jej objawów to lepiej dać choremu żyć normalnie.
Zgadzam się tutaj całkowicie. Mój tata też ma guzka w płucu który podlega narazie tylko obserwacji ale wiemy że gdy zacznie rosnąć to ze wzgledu na jego wiek i stan zdrowia i tak lekarze nie podejmą żadnego leczenia radykalnego.
missy napisał/a:
Ale myśl o tym, że pomimo nowotworu Tata ma za sobą ponad rok w zasadzie normalnego funkcjonowania ( pomijając serce i Pochp), oby w dalszym ciągu tak sie toczył Jego czas.
Tego co tu pisze missy, ci też Justyna803 życzę.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum