[mufan]

Zastanawia mnie czy są jakieś zalecenia, przeciwskazania co do możliwości zrobienia sobie tatuażu po radiochemioterapii. Oczywiście nie mówimy o okolicy naświetlanej.

[Basia2000]

Ze swoim pytaniem udaj się na prywatną wizytę do onkologa, zapłacisz i uzyskasz odpowiedż. Pracujący tu ludzie, dodam z wielkim naciskiem PRACUJĄCY CHARYTATYWNIE, kradnący czas sobie i swoim rodzinom, urobieni są po łokcie odpowiedziami na pytania pacjentów i ich rodzin większej wagi niż Twój dylemat związany z tatuażem.

[mufan]

Jest to pytanie jak wiele innych mniej ważnych, dlatego napisałem w tym dziale. Nie oceniaj mnie, bo nie wiesz o mnie nic. Sama pewnie wiesz, żę po radiochemiterapii ludzie troszkę się zmieniają. Jedni mają problem czy mogą zjeść chipsy czy lepiej ostropest plamisty z jądrami pestek moreli gorzkiej. Ja chcę chociaż na chwilę wyjść z onkoświata i zrobić sobie tatuaż. To dla mnie ważne. Ma mi o czymś codziennie przypominać i tyle. Myślałem, że to właśnie dział na takie pierdoły. Pozdrawiam.
P.S. Swojego onkologa nie zapytam bo mi się popuka w głowę

[tam-tam-taram]

Basia2000,

co to za protekcjonalny ton? mufan zadal pytanie w dziale mu odpowiednim.
Pytanie jak pytanie, odnoszacy sie jednak do przebytego leczenia onkologicznego.

mufan,
jesli ci z tym dobrze i chcesz - zrob tatuaz i nikomu nic do tego. Rozumiem cie bardzo dobrze, bo sam tak mialem po radio- i chemioterapii.
Zrobilem tatuaz i tyle - najlepiej w zimie, bo na poczatku nie wolno go wystawiac na slonce, musi sie on dobrze wygoic.

Polecam tatuaz jak najbardziej.

[mufan]

Dzięki. Jestem dopiero 2 tyg po radio śródpiersia więc troszkę poczekam. Chciałbym jednak zdążyć przed ewentualną wznową bo nic z tego nie wyjdzie.
Pozdrawiam i życzę zdrowia oraz pogody ducha.

[gaba]

Tylko zadbaj o w pełni profesjonalny zakład i komplet igieł który otworzą przy Tobie. Na pewno po chemio- i radioterapii nie masz w porządku wszystkich WBC, Twoja odporność jest obniżona i nawet drobne zakażenie będzie się paprać, a co gorsza możesz mieć przedłużający się stan zapalny. Im mniejszy powierzchniowo ten tatuaż tym mniejsze ryzyko.

Ale pomysł jako taki nie jest zły, może też sobie coś zrobię. Np na bliźnie taka śliczna komórka rakowa?

Onkolog nie popuka się w głowę tylko jak ich znam to powie coś w stylu: Ja bym na Pana miejscu nie ryzykował - po co to Panu?"

[Basia2000]

Mufan
Przepraszam, poniosło mnie, chyba zbyt długo żyję w świecie poważnych problemów i wszystko co nie jest na granicy życia i śmierci wydaje mi się nieistotne, ba wręcz niestosowne. Jeszcze raz przepraszam

[mufan]

Nic się nie stało Baśka. Choroba też uodparnia na takie akcje. Czasami tez mnie ponosi więc rozumię. Postanowiłem po prostu nie siedzieć w domu i czekać na wznowę, nie zastanawiać się czy moje świecące migdałki w pecie to proces zapalny czy przerzuty tylko normalnie pożyć. Za dwa dni jadę połazić po górach ( no może dolinach bardziej, bo pewnie serducho nie pozwoli gdzieś wyżej wejść) i odpocząć po tych torturach. Polecam. Na chłoniaka może nie pomoże, ale głowę troszkę odświeży.

[tam-tam-taram]

gaba,

super pomysl z ta komorka rakowa, haha. Moze zrobie sobie kolejny wlasnie taki!

[Ola Olka]

mufan

mufan napisał/a:

Postanowiłem po prostu nie siedzieć w domu i czekać na wznowę,

Swietny pomysł, niestety nie każdy ma na to dosyć siły i samozaparcia.
Ale popieram całym sercem - ile się da trzeba żyć, a do tego należy to co się lubi - jednemu pasuje tatuaż a innemu wieczór przy świecach lub wyjście do kina.
Wszystkie chwyty doozwolone - byle nie szkodziły.
Pozdrawiam serdecznie

[jackdev]

Góry to chyba najlepszy odstresowywacz. Moja żona jest po 4 operacjach mózgu, ma GBMIV. Co roku jeździmy w tatry nie oszczędzając się. Ostatnio po 4 miesiącach od operacji zrobiliśmy rysy. Uprzedzając uwagi - z "błogosławieństwem" neurochirurga (choć onkolog łapał się za głowę na sam pomysł gór )