Dzisiaj coś o rybkach
Do knajpy wchodzi facet ze strusiem, zamawia u kelnera setę i popitkę.
- Płaci pan 5 złotych i 30 groszy - mówi kelner.
Facet sięga do kieszeni i wyjmuje dokładnie 5,30. Następnego dnia sytuacja się powtarza tylko rachunek za zamówione potrawy wynosi 17,60. Gość znowu sięga do kieszeni i daje kelnerowi odliczoną sumę.
- Jak pan to robi - pyta kelner, że zawsze wyciąga pan tyle ile wynosi rachunek?
- Aj panie - odpowiada gość, złowiłem złotą rybkę i ta przyrzekła mi spełnić dwa życzenia.
Poprosiłem, żebym zawsze miał w kieszeni tyle pieniędzy, ile mi potrzeba.
No, to teraz, czy kupuję Mercedesa, czy zapałki, zawsze mam odpowiednią ilość szmalu.
- Ale super - woła kelner zachwycony.
A jakie miał pan drugie życzenie?
Facet spogląda smętnie na strusia i mówi:
- Chciałem, żeby wszędzie towarzyszyła mi dupa z długimi nogami.
Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa.
Wchodzi i Milczy.
Onkolog również milczy.
Patrzą na siebie pytająco:
- Kicha.
- wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest znaczy się.
- Panie, coś pan!
Jak rybka może panu kichać?
A w ogóle ja jestem onkologiem, dlaczego przynosi pan do mnie z chorą rybkę?
- Kolega pana polecił.
Podobno raka pan wyleczył.