Człowiek chory cierpi zarówno fizycznie jak i psychicznie, boi się i jest to strach jak najbardziej uzasadniony, dochodzą lęki, stany depresyjne, chyba nie zdajesz sobie sprawy jak człowiek czuje się podczas psychicznego cierpienia i cierpienia fizycznego. Dlaczego ma się według Ciebie bać, dlaczego takiemu choremu człowiekowi nie ulżyć/pomóc? Wybacz to co napiszę ale dla mnie to takie egoistyczne podejście " żeby był świadomy", w czym w umieraniu/odchodzeniu. cierpieniu?, że odchodzi na zawsze, że zostawia rodzinę?, a nie lepiej takiej osobie to oszczędzić?, "nie mając wpływu na słowa", całe życie pracujmy na te "sowa", na czyny, na kontakty, na relacje, w ciągu stanu terminalnego nie naprawimy całego życia. Po co słowa w tym cierpieniu? to widać czy kochamy, czy jesteśmy i jak cierpimy.
Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem podejścia rodziny "niech będzie świadoma/y" dla kogo? dla nas, rodziny?, dla siebie? żeby wiedzieć, że umieram?.
Marzena, dziękuję za te słowa, tego jednego jestem pewna, wystarczy że ja będę świadoma. Za dobrze pamiętam świadome odchodzenie moje babci: NIGDY WIĘCEJ
Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem podejścia rodziny "niech będzie świadoma/y" dla kogo? dla nas, rodziny?, dla siebie? żeby wiedzieć, że umieram?.
Straciłam bardzo dużo osób w rodzinie na raka, odwiedzałam hospicja i zapewniam Was, że świadome odchodzenie to cierpienie okrutne i nieludzkie i nigdy nie pozwolę, żeby ktoś z moich bliskich tak odchodził, zawsze wybiorę otumanienie, przysypianie, odloty.
Jako chora podpisuję się Marzenko pod Twoją wypowiedzią obiema rękami.
_________________ Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna...
Dziękuję za Wasze wypowiedzi. Mama dzisiaj znacznie lepiej. Sama stwierdziła że ten lek jest jej nie potrzebny ale chcemy porozmawiać z Panią Doktor z hospicjum. Martwi mnie tylko że mamą zrobiła się taka żółto blada i ma taki mętny wzrok i jakby jej wszystko obojętne było. Mówi że od dwóch dni w nocy siusia w łóżko i przebudza się po wszystkim. Co o tym sądzić?
Agusia1,
Lorafen jest lekiem przede wszystkim przeciwlękowym, a nie trochę przeciwlękowym ;-) i może dawać objawy splątania.
Lęk towarzyszy niemal wszystkim naszym pacjentom i jest bardzo destrukcyjnym objawem. Ja też w pełni zgadzam się z Marzeną. Włączenie leku przeciwlękowego nie wyklucza świadomego odchodzenia.
U Twojej Mamy można rozważyć włączenie trochę słabszego leku (Lorafen jest b. mocny), np. preparatu alprazolamu.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Witam. Wczoraj był Pan Doktor z hospicjum i po zbadaniu stwierdził że płuca lewego tego chorego w ogóle nie słychać dlatego też mama ma taki ciężki oddech i taki krótki. Prosił żebyśmy z dwa trzy dni obserwowali czy coś się zmieni jak nie to skierowanie do szpitala na przeswietlenie itd...Zauwazyl też to co ja, ze mama jest za bardzo spokojna, wzrok ma mętny i za długo myśli zastanawia się i nie kończy zdań. Podejrzewa ze coś może zaczęło się w głowie więc też kazał obserwować- jak dalej to samo będzie to dzwonić do nich. Mówił że nie jest za ciekawie, ze mama już sama nie może zostawać, ze leki już trzeba jej podawać. Boję się że zbliża się to co najgorsze Ale może będzie lepiej ?????? Poprzedni tydzień tak mame złamał....tak nagle ??? Co o tym myślicie? Co robic ?
ze mama już sama nie może zostawać, ze leki już trzeba jej podawać.
Jeżeli u mamy widzisz zmiany ze strony OUN to jak najbardziej uważajcie na leki, bo może mama i przedawkować albo nie wziąć, jedno i drugie niebezpieczne. Poza tym, nie można mamy zostawić już samej bo może zrobić zarówno sobie jak i innym krzywdę czy to odkręcić gaz, wodę, gdzieś wyjść i będzie tylko dodatkowy problem.
Agusia1 napisał/a:
Boję się że zbliża się to co najgorsze Ale może będzie lepiej ??????
Zachowanie mamy może sugerować przerzuty do OUN, z płucami jak piszesz też nie bardzo więc stan raczej na pewno się pogarsza i niestety tak jak przewidujesz możecie się zbliżać do końca.
Agusia1 napisał/a:
Ale może będzie lepiej ??
Wiesz, że na to pytanie Ci nie odpowiemy ale raczej nie.
Agusia1 napisał/a:
Poprzedni tydzień tak mame złamał....tak nagle ??
Jak najbardziej w tej chorobie stan może nie tylko z tygodnia na dzień się pogorszyć ale nawet z dnia na dzień.
Agusia1,
Trudno wyrokować, coś u mamy działo się z lewym płucem, miała kłopot z oddychaniem, najwyraźniej coś postępuje, może sugestia lekarza że trzeba będzie to sprawdzić jest w tej chwili zasadna.
Witam. Była dzisiaj u nas Pani Doktor z hospicjum. Poprosiłam o wizytę. Po zbadaniu stwierdziła że lewe płuca całkowicie już nieczynne, jest naciek na oskrzele i węzły też nieciekawie. Podejrzewa także przerxuty do głowy ponieważ jak stwuierdziła mama jest przestraszona i zdezorientowana. Poprosiła mnie o chwilkę rozmowy i powiedziała że możemy zrobić rtg pluc Ale obraz będzie tragiczny Ale może mama lepiej się poczuje że coś przy niej robią. Nadmienie ze to22.08 mamy tomograf pluc.pani doktor także mówiła że będzie nam potrzebny koncentratory tlenu. Co myśleć?
[ Dodano: 2017-08-07, 19:56 ]
Przepraszam że pisze tak na raty Ale mam małe dziecko i trochę mi nie pozwala. Czy jest w razie czego trzeci cykl chemii czy już raczej nikt nie podejmuje się leczenia na tym etapie? Jak myślicie z Waszych przeżyć i doświadczeń ile czasu nam zostało ? Tak się boję 😥😥😥😥😥
że niestety choroba postępuje a jeśli rzeczywiście są przerzuty w OUN i lewe płuco wyłączone to stan byłby już bardzo poważny.
Agusia1 napisał/a:
Czy jest w razie czego trzeci cykl chemii czy już raczej nikt nie podejmuje się leczenia na tym etapie?
jeżeli mama będzie osłabiona, choroba będzie pokazywała progresje, dojdą przerzuty w OUN to może być niestety zakończone już leczenie.
Cytat:
Leczenie chorych z nawrotem DRP po wcześniejszej CTH lub RCTH zależy od skuteczności
postępowania pierwszej linii oraz stanu sprawności.
U chorych z nawrotem DRP po upływie przynajmniej 3 miesięcy od zakończenia wcześ-
niejszej CTH, która przyniosła obiektywną odpowiedź, można podjąć próbę ponownego
zastosowania pierwotnego schematu. U chorych, u których nie uzyskano odpowiedzi na
pierwszorazowe leczenie lub czas jej trwania nie przekraczał 3 miesięcy, szansa uzyskania
odpowiedzi pod wpływem leczenia drugiej linii (np. schematu CAV po wcześniejszym stosowaniu
schematu PE) jest niewielka. W przypadku dobrego stanu sprawności można zastosować
topotekan w monoterapii (1,5 mg/m2 i.v. — dzień 1.–5., co 21 dni).
W przypadku progresji wyłącznie w mózgu wybór metody postępowania (CTH lub RTH) należy
uzależniać od stanu chorych, rodzaju wcześniejszego leczenia oraz obecności i stopnia
nasilenia objawów neurologicznych.
http://www.onkologia.zale...%20oplucnej.pdf
Na to wygląda wczytując się w te wytyczne, że mama może już nie dostać kolejnego leczenia ale pewnie dużo będzie też zależało od stanu mamy.
Agusia1 napisał/a:
Jak myślicie z Waszych przeżyć i doświadczeń ile czasu nam zostało ?
Jeśli potwierdziłyby się przerzuty to niestety tego czasu może nie być za wiele, bardzo mi przykro.
Byliśmy dzisiaj z wynikiem rtg u Pani pulmunolog. Stwierdziła że to lewe chore pluco się zapadło, dobrze nie zrozumiałam Ale coś pokazywała na krawędz płuca że się poszerzyła Ale nie wiem o co chodziło. Powiedziała nam że mama nie jest sobą, jest splatana, może to być wynik niedotlenienia Ale też przerzutow do głowy. Na 22.08 mamy mieć tomograf płuca Ale ona mówiła że to nie ma sensu w ogóle mamy męczyć. Chemii prawdopodobnie nie dadzą bo ona i tak nie dojdzie do tego płuca. Jutro jadę rano do onkologa zobaczymy co on powie. Jeśli potwierdzaja się słowa Pani Doktor to ile mamy czasu ???
Jeżeli mamy stan jest słaby, widać, że mama jest coraz słabsza to tak jak pisałam chemia może tylko zaszkodzić. Jeśli będą przerzuty do OUN to istnieje możliwość radioterapii paliatywnej ale też stan mamy jest istotny. Zbyt słaby pacjent do leczenia się nie nadaje.
Agusia1 napisał/a:
Jeśli potwierdzaja się słowa Pani Doktor to ile mamy czasu ???
Jeśli potwierdzą to czas raczej krótki, może być do pół roku i mniej, obym się myliła.
Witam. Mamy życzeniem było żeby zabrać ja nad morze nasze polskie. I wiecie co jesteśmy nad morzem z mamą, tata, siostra i wnuczkami... po prostu my rodzina...wiemy że są to nasze ostatnie chwile tak piękne, beztroskie, Bez badań, wyników, zmartwień. Spełniamy mamy zachcianki....apetyt ma jak nigdy dotąd rybka, goferek, flaczki. Sama siebie nie poznaje. A wnuki stoją na wysokości zadania i mama wszędzie jest worzona tzw rikszą żeby się nie przemeczala. Pogoda na razie dopisuje. Najpiękniejszy widok to szczęśliwa moja RODZICIELKA. Chwilo trwaj....
Agusia1,
Witam nad naszym morzem, pogoda u nas powinna być w miarę, trochę dziś postraszyło burzami i piorunami ale powinno być lepiej.
Super, że spełniliście mamy życzenie, rozpieszczajcie ile się da.
Agusia1 napisał/a:
Najpiękniejszy widok to szczęśliwa moja RODZICIELKA. Chwilo trwaj...
Jesteś cudowną córką, spełniłaś mamy życzenie i uszczęśliwiłaś mamę a to jest bardzo ważne, tak chwilo trwaj.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum