1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Wyniki tomografii - czy mogłabym poprosić o pomoc?
Autor Wiadomość
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #16  Wysłany: 2011-08-08, 10:44  


A w ciągu tych kilku dni tata cały czas goraczkował?
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #17  Wysłany: 2011-08-08, 11:11  


Po tej dużej gorączce i jej zbijaniu miał następnego dnia 38,5 ale spadła jakoś sama. Ogólnie już później ciężko było mierzyć temperaturę ponieważ zgubiliśmy termometr ( w trakcie remontu to wyjątkowo łatwe) i ratowaliśmy się dwoma które były niepewne . Tato się strasznie pocił, miał dreszcze itp. ale dzisiaj jak w szpitalu mierzyliśmy to było 36,2 .

[ Dodano: 2011-08-09, 00:44 ]
Wiem, że to może głupie pytanie, ale jest mi strasznie ciężko z tą sytucją i ciągle myślę, analizuję ... Wiem co mówią moi bliscy, wiem co wy tu napisaliście, ale ... czy mogę mieć jakąś nadzieję na to, że jakimś cudem, mimo tego co widzę, mimo tych wyników TK, okaże się że da się coś z tym zrobić, że są jakieś szanse... ?
_________________
Tatuś, tęsknię strasznie :( [*] 22.05.2012 23:55
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #18  Wysłany: 2011-08-09, 08:47  


Podpisuję się pod postem billyb. To zaawansowana choroba nowotworowa z przerzutami odległymi. Zostaje leczenie paliatywne, które ma zmniejszyć dolegliwości związane z rakiem ale nie go wyleczyć. Musicie też pamiętać aby w odpowiednim czasie zgłosić się do hospicjum celem wdrożenia leczenia przeciwbólowego.
Przykro mi ale choroba jest w stadium nieuleczalnym.
_________________
Andrzej W.
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #19  Wysłany: 2011-08-09, 11:24  


Faktycznie jest ciężko. Tym bardziej, że przyszło to tak niespodziewanie i w tak złym momencie- tzn każdy moment jest zły, ale teraz to już jak złośliwość.
Dzisiaj byłam u taty i promienieje, jest radosny- gdyby nie kaszel to bym nawet nie sądziła że coś mu dolega.

awilem, dziękuję za odpowiedź.
Chociaż nie rozumiem w takim wypadku... skoro to TK tak jasno ukazuje to o czym piszecie. To dlaczego robią jeszcze bronchoskopię i inne badania? Co to ma na celu w takim wypadku? Czy jest to jakaś stała procedura, bez której nie można przejść dalej?
Przepraszam za te moje pytania, ale nie mam ich komu zadać :(
_________________
Tatuś, tęsknię strasznie :( [*] 22.05.2012 23:55
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #20  Wysłany: 2011-08-09, 11:32  


gorzkajakmokka napisał/a:
To dlaczego robią jeszcze bronchoskopię i inne badania?

Jest to potrzebne do ustalenia jaki to rodzaj raka. Dzięki temu wdrożą najlepsze leczenie.
_________________
 
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #21  Wysłany: 2011-08-17, 22:41  


Tato dzisiaj został wypisany ze szpitala. Wczoraj miał bronchoskopię- ma wrócić za ponad tydzień i zacząć chemię.
Zastanawiam się tylko czy jeżeli będą wprowadzali chemię paliatywną tak jak wspominaliście, to poinformują nas o tym? Jeżeli nie będzie ona paliatywna to czym się różni od zwykłej" ( która z tego co słyszałam- bez operacji nie leczy a jedynie przedłuża życie)? Przepraszam, dla was to pewnie banalne pytanie-aż głupio mi je zadawać, ale ja jestem zupełnie niezorientowana w tym temacie- a chciałabym wiedzieć coś, cokolwiek...
_________________
Tatuś, tęsknię strasznie :( [*] 22.05.2012 23:55
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #22  Wysłany: 2011-08-17, 22:46  


Praktycznie każda chemioterapia stosowana w raku płuca, jako jedyne stosowane leczenie - bez zabiegu operacyjnego - jest leczeniem paliatywnym.

Nie wiem, czy powiedzą Wam wprost o tym, że jest to leczenie paliatywne - przypuszczam, że nie. Nie wynika to ze złej woli lekarzy ale raczej z faktu, że pacjent i rodzina zazwyczaj nie chcą wiedzieć, że nie ma mowy o wyleczeniu, a jedynie o przedłużeniu życia. Dlatego mówi się po prostu o rozpoczęciu chemioterapii, planowanych badaniach w celu sprawdzenia jej skuteczności itd.
Leczenie paliatywne nie oznacza bowiem rychłego zgonu pacjenta - czasem udaje się mu przedłużyć życie o kila miesięcy, a czasem o kilka lat. Pewnie więc również dlatego lekarze nie mówią wprost o terapii paliatywnej, bo żaden z nich z góry nie jest w stanie założyć jak dana chemia zadziała i ile pacjentowi zostało czasu.
_________________
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #23  Wysłany: 2011-08-17, 23:00  


Rozumiem. Tak właśnie przypuszczałam, chociaż przez chwilę miałam nadzieję, że skoro nie mówi się nic o chemii paliatywnej to może te badania, prześwietlenia i inne wykazały jakieś szanse... pamiętam co pisaliście i nie chcę, żeby to było uznane za nieczytane czy olane przeze mnie, po prostu chyba ciągle chcę mieć taką nadzieję a jednocześnie znać prawdę, sama nie umiem tego określić.
Jak słucham taty to mam wrażenie, że on też nie dopuszcza do siebie możliwości, że ta chemia to jedynie przedłużenie życia... ciągle mówi, że da radę, że zwalczy to. Miło się patrzy na to nastawienie.

Swoją drogą niedawno zanieśliśmy tacie prześwietlenie płuc robione rok temu. Miał już wtedy jakieś problemy i internista skierował go na prześwietlenie. Lekarz z tego szpitala powiedział, że to nadciśnienie i odesłał go do domu proponując ewentualnie jakieś badania, ale dopiero za 3 miesiące. Tato zaufał - w końcu to pulmonolog, na pewno się zna... A teraz lekarka która prowadzi tatę nie umie się nadziwić jak w tym zdjęciu lekarz nie wykrył guza, który już był widoczny. Straszne to jest, że szanse człowieka na życie są mniejsze przez ludzi którzy wykonują zawód do którego się nie przykładają :( Ja rozumiem pomyłki, ale chyba pulmonolog wie jak wygląda guz... W każdym razie ciągle zastanawiam się jak by to było gdyby wtedy się bardziej przyłożono... czy wtedy byłyby szanse :(
 
Funia 


Dołączyła: 30 Mar 2011
Posty: 228
Pomogła: 27 razy

 #24  Wysłany: 2011-08-18, 09:42  


gorzkajakmokka napisał/a:

Swoją drogą niedawno zanieśliśmy tacie prześwietlenie płuc robione rok temu. Miał już wtedy jakieś problemy i internista skierował go na prześwietlenie. Lekarz z tego szpitala powiedział, że to nadciśnienie i odesłał go do domu proponując ewentualnie jakieś badania, ale dopiero za 3 miesiące. Tato zaufał - w końcu to pulmonolog, na pewno się zna... A teraz lekarka która prowadzi tatę nie umie się nadziwić jak w tym zdjęciu lekarz nie wykrył guza, który już był widoczny. Straszne to jest, że szanse człowieka na życie są mniejsze przez ludzi którzy wykonują zawód do którego się nie przykładają :( Ja rozumiem pomyłki, ale chyba pulmonolog wie jak wygląda guz... W każdym razie ciągle zastanawiam się jak by to było gdyby wtedy się bardziej przyłożono... czy wtedy byłyby szanse :(


Wiem co czujesz.
U mojej mamy wykryto chorobę w połowie września 2010 r.
W maju 2010 r. robiliśmy mamie komplet badań, bo stawała na komisję ZUS, jej wyniki (w tym poziom markerów nowotworowych widziało 7 lekarzy (5 z ZUS i 2 do których mama chodziła się leczyć - nota bene rentę wygrała dopiero w Sądzie).

Kiedy w listopadzie pojechaliśmy do ZCO w Szczecinie na radioterapię i pokazaliśmy wszystkie wyniki mamy Pani doktor, to aż kląć zaczęła, że tylu konowałów od maja miało sygnał, że jest wysoki poziom markera, sugerujący chorobę nowotworową i radziła wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego do Izby Lekarskiej.

My przez niedokładność lekarzy lub brak umiejętności lekarzy czytania wyników badań straciliśmy 5 miesięcy, może rak byłby w stadium do operacji, może żyłaby dłużej, niestety zmarła 22 lipca 2011.
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #25  Wysłany: 2011-08-18, 10:05  


Strasznie przykre to jest :(
Współczuję.

U nas lekarka też wypytuje o nazwisko tego lekarza, ale tato nie pamięta- tzn. na pewno da się do tego dojść, ale on nawet nie chce. Nie chce problemów i przykrości dla innych- chociaż my sami tłumaczymy mu, że nie powinno się tego zostawiać tak o. W końcu tyle pancjentów przewija się przez jego gabinet... kto wie ile z nich teraz jest w podobnej sytuacji co tato.

[ Dodano: 2011-08-18, 12:12 ]
Mam jeszcze jedno pytanie. Tato rzucił w dużym stopniu palenie, pali chyba jednego albo dwa papierosy dziennie- był czas, że nie palił ani jednego. W każdym razie w ostatnim czasie mówi że jest non stop głodny, potrafi jeść i jeść... I zastanawiam się czy to może mieć związek z rakiem albo tym rzuceniem palenia, czy raczej nie ma to związku?
 
billyb 
MODERATOR



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 532
Skąd: z Europy ;-)
Pomógł: 275 razy


 #26  Wysłany: 2011-08-18, 14:30  


To jest dość powszechnie występujący objaw głodu nikotynowego.
Nic złego i nic groźnego. Jeżeli przybierze na wadze, to nic się złego nie stanie. Ten przyrost odda przypuszczalnie w czasie chemioterapii, kiedy nie będzie chciał / mógł jeść.
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #27  Wysłany: 2011-08-19, 20:29  


Dzisiaj okazało się, że tato kartkę na której jest wypisane:
Rak niedrobnokomórkowy płuca lewego,niewielka ilość płynu w lewej jamie opłucnowej,powiększone węzły chłonne śródpiersia, przerzuty do nadnercza prawego.
Nawet nie wiedziałam o tym że już ma wyniki. Dowiedziałam się o tym kiedy w nerwach ( ostatnio ma chyba kryzys, jest zupełnie inny niż w szpitalu, gdzie co prawda dostawał leki, które na pewno mu pomagały, ale też mówił z przekonaniem że jest silny, że da radę a teraz się na nas wyżywa, jest nieprzyjemny,zły, nerwowy) rzucił mi kartkę z wynikami i powiedział że ma najbardziej (?) zaawansowanego raka- tzn ja to tak zrozumiałam a on to ubrał inaczej w słowa. Patrzę na tę kartkę i nie ma tam nic o stopniu zaawansowania klinicznego, albo ja źle szukam.

Strasznie dołujące jest to wszystko. Łącznie z tym, że bardzo ciężko z nim teraz przebywać i normalnie rozmawiać :(
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #28  Wysłany: 2011-08-19, 20:42  


gorzkajakmokka napisał/a:
rzucił mi kartkę z wynikami i powiedział że ma najbardziej (?) zaawansowanego raka- tzn ja to tak zrozumiałam a on to ubrał inaczej w słowa. Patrzę na tę kartkę i nie ma tam nic o stopniu zaawansowania klinicznego, albo ja źle szukam.

Może chodzi mu o to, że przerzut odległy (nadnercze) to cecha M1 wg klasyfikacji TNM, czyli najwyższe stadium zaawansowania.
_________________
 
ela1 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 27 Lut 2010
Posty: 2479
Pomogła: 516 razy

 #29  Wysłany: 2011-08-19, 20:57  


gorzkajakmokka napisał/a:
Rak niedrobnokomórkowy płuca lewego,niewielka ilość płynu w lewej jamie opłucnowej,powiększone węzły chłonne śródpiersia, przerzuty do nadnercza prawego

Niestety jest to faktycznie bardzo zaawansowany stopień IV, którego nie można wyleczyć.
Pozostaje jedynie leczenie paliatywne, które ma za zadanie przedłużenie i poprawienie jakości życia.

gorzkajakmokka napisał/a:
a teraz się na nas wyżywa, jest nieprzyjemny,zły, nerwowy


Nie dziw się, że tata tak reaguje.
Tobie samej jest ciężko, ale jesteś zdrowa.
Tata do czasu kiedy nie przeczytał, napewno do końca nie wierzył jak bardzo jest chory, napewno wierzył, że pokona chorobę.
Teraz kiedy wie, jest Jemu bardzo ciężko pogodzić się z diagnozą :-(

przykro mi

[ Dodano: 2011-08-19, 22:02 ]
gorzkajakmokka, poczytaj tutaj.
Przerzuty oznaczaję IV stopien w klasyfikacji.
_________________
"Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
 
gorzkajakmokka 



Dołączyła: 03 Sie 2011
Posty: 210
Skąd: Wrocław
Pomogła: 41 razy

 #30  Wysłany: 2011-08-19, 21:57  


Widzę, że tato sobie zupełnie nie radzi. Wydawało mi się, że od początku wie, że nie jest dobrze, ale po dzisiejszym zachowaniu widzę, że nie dopuszczał do siebie takiej myśli i się załamał. Najgorsze jest to, że ma się wrażenie że ma do nas pretensje, że ma raka. Wyżywa się na nas tak jakby liczył, że to mu przyniesie ulgę. Moja mama jest już na pograniczu, ledwo znosi to co się dzieje, ponieważ to na niej głównie się to odbija- cały czas płacze a sama nie jest okazem zdrowia :( . Tato dowiedział się o guzie w trakcie remontu. Jesteśmy w zakurzonym, małym mieszkaniu i to strasznie dokucza tacie. Chciałby abyśmy wyłączyły się z życia i porządkowały, przecierały ciągle kurze, a tak się nie da :( właściwie wszystko jest powodem do kłotni... a czytałam, że po chemii ludzie potrafią być agresywni. Boję się tego , skoro już teraz ciężko wytrzymać to co się dzieje to co będzie później :(

[ Dodano: 2011-08-19, 22:58 ]
I dziękuję oczywiście za odpowiedzi. Właśnie czytam artykuł.
_________________
Tatuś, tęsknię strasznie :( [*] 22.05.2012 23:55
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group