gorączka to zwykle sygnał, że coś się dzieje
u mojej mamy, gdy pojawiła się temperatura, a dodatkowo mama odpluwała taką żołto - zieloną wydzielinę, dziewczyny z forum "zdiagnozowały" zapalenie płuc.
Dzięki tej sugestii mama trafiła od razu do lekarza i okazało, się że faktycznie było zapalenie płuc.
Wiem, tym bardziej, że tato się źle czuje i nawet nie miał nic przeciwko zadzwonieniu na pogotowie. Jednak odesłali nas do jakieś Pani doktor która zaleciła przyjęcie apapu albo paracetamolu i tyle... jak nie spadnie to mamy dzwonić po karetkę.
Ze względu na to, że chciałabym aby wątek miał ciągłość- wpadłam napisać, że tato zaczął chemię. W piątek był ten pierwszy raz- dzisiaj lub jutro jeszcze zostaje dolewka(?) i najprawdopodobniej wychodzi do domu ( wyniki krwi "optymistyczne"/"nie są złe" jak to dzisiaj usłyszał). Co prawda nie wiem jak przebiega proces przyjmowania chemii - dopiero zabieram się za "studiowanie" tego tematu, ale aktualnie tato czuje się w miarę ok ( miał jeden gorszy dzień) , ma apetyt oraz chętnie przyjmuje wszystkie polecane rzeczy takie jak np.sok buraczany. Odstawił zupełnie papierosy- wcześniej wypalał np 2 albo 4 połówki, co i tak jak dla niego było olbrzymim ograniczeniem.
Jestem z niego bardzo dumna, ponieważ wydawało mi się że niezależnie od wszystkiego pozostanie wierny swojemu nałogowi- a w sumie obserwując ludzi na oddziale widać że wielu właśnie nie umie porzucić swojej "miłosci"- chociaż nie wiem czy na tym etapie ma to jeszcze jakieś znaczenie(?!). Poza tym jego podejście - jest bardzo pocieszające. Chce walczyć do upadłego. Tyle tylko, że nie wiemy ile tak naprawdę nam mówi, ponieważ nie chce abyśmy wypytywały lekarki i ogólnie sam dla siebie pozostawia wszystkie informacje- a nie wiem czy to zupełnie dobrze...
Właściwie to wiele wiadomo. Jak napisała Ci absenteeism tata ma najwyższy stopień zaawansowania choroby ( stwierdzenie przerzutu odległego ). Wyleczyć się taty nie da, walka teraz toczy się o przedłużenie życia.
Tak wiem, czytałam wasze wypowiedzi. Chciałabym jednak mieć miejsce gdzie mogłabym napisać o tym co się dzieje. Usłyszeć czegoś na ten temat od ludzi którzy się na tym znają.
Właśnie mam przed oczami kartę informacyjną leczenia szpitalnego.
Wynika z niej, że tato przyjął :1 cykl chemioterapii w składzie Cisplatyna 57.01mg iv i Navelbina 57.01mg iv. NaCl,Dexaven,Metoclopramid, Furosemid,ketonal.
Szukałam też na tej karcie informacji o tym że jest to leczenie paliatywne ( widziałam u kogoś w temacie, że miał taką informację na wypisie), ale nie ma- może dobrze, bo tato chyba nie ma świadomości że to taki tryb leczenia, a może nam nic nie mówi, licząc na to, że my tego nie wiemy?
Nie wiem w sumie po co tu piszę, w końcu wiem, jaki jest stan mojego taty, ale chyba potrzebuję takiego kącika do wygadania się.
Na karcie nie musi być napisane, że jest to leczenie paliatywne. Świadczy o tym schemat wdrożonego leczenia.
Jesteśmy tutaj aby Ci pomóc. To Twój kącik gdzie możesz się wygadać a my ile tylko możemy będziemy Cię wspierać.
Pozdrawiam
I znowu się tutaj pojawiam- w sumie, wiem, że jest źle, ale chciałabym od was usłyszeć jak bardzo. Tzn. tato kontaktuje się z lekarzami sam. Nam nie pozwala. Nic nie wiemy, jedynie to co sam opowie, co same wyczytamy... a to tak niewiele.
Tato przeszedł 3 cykle chemii. Kolejnych nie chcą mu już podawać... Na wizycie z onkologiem dowiedział się, że może wejść do programu ze szczepionką, ale wyniki pokazały, że ma problemy z wątrobą i przerzuty do głowy, więc prawdopodobnie nie załapie się i na to :(
Możliwe także że będzie miał naświetlaną głowę, ale i to nie jest pewne.
Strasznie mi źle z tym wszystkim :(
Co gorsze, do okoła wszyscy mówią, ze w trakcie kiedy człowiek jest naświetlany trzeba zachwać środki ostrożności. Nie pozwalać przebywać dziecku obok... I sama nie wiem czy w to wierzyć? Mamy w domy kilkumiesięczne dziecko...
Gorzka,
Z tymi naświetlaniami to bzdura. Pytałam też lekarkę - radioterapeutkę, bo mam małą bratanicę a bratowa jest w ciązy - powiedziała, że to stare przesądy...
Tak? To dobrze. Ponieważ mama mnie chciała wysyłać z synkiem w świat na kilka dni a mi to się średnio widzi.
Bardzo chciałabym wierzyć, że będzie dobrze, ale informacja o przerzutach do mózgu mnie powaliła i chyba uświadomiła, że już niewiele zostało. :( Jak myślicie czy tato ma szansę na jeszcze kilka lat?
gorzkajakmokka
to raczej tatę należy chronić przed infekcjami, bo jego organizm jest wyjałowiony i zatruty przez cytostatyki i będzie "łapał" wszelkiego rodzaju infekcje..od kataru, przeziębienia, zapalenia oskrzeli..aż po półpaśca... a przy tej chorobie ciężko wyjść z "dołka" dlatego należy unikać przebywania taty w miejscu, gdzie przebywa dużo ludzi ( w poradniach zdrowia, w kościele, w sklepie), czy ograniczyć odwiedziny członków rodziny, nawet tych, którzy mają tylko katar
[ Dodano: 2012-01-02, 19:03 ]
gorzkajakmokka napisał/a:
Jak myślicie czy tato ma szansę na jeszcze kilka lat?
statystyki mówią o miesiącach..ale.... wierzę w to, że cuda też się zdarzają...
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
gorzkajakmokka, Cyt z wątku gudzi5-"W niedrobnokomórkowym raku płuca leczonym paliatywną chemioterapią (głównie III i IV st. zaawansowania choroby) przeciętny czas przeżycia (od momentu rozpoczęcia leczenia onkologicznego) wynosi 8 miesięcy (dla III st.zaawansowania: ok. 10 miesięcy).
1 rok przeżywa ok. 30% chorych, 2 lata - ok. 10-15% pacjentów."
Jeżeli tata dostał tylko 3 cykle chemioterapii to prawdopodobną przyczyną zrezygnowania z chemii był brak odpowiedzi na leczenie.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum