Hej, wcale nie w poniedziałek. Dopiero w środę (4 listopada). Bo muszą dostać zgodę Francuzów, a ta będzie w środę. Mam przyjechać rano, jeszcze jedno badanie krwi, na którym mogą odwalić, no a potem przyjęcie na oddział.
O tomografii całego człowieka pan powiedział, że jest "niezła". Co oznacza, że nie widać dalszych przerzutów, za to pewno urosło tu i ówdzie.
Jednak jestem specjalistką od gaf. Byłam u lekarza (dr med.) parafialnego, tj. z mojego szpitala w Grodzisku Maz. Pan długo wypytywał, czego właściwie chcę. Definiowałam, że zwykłej porady: czy wchodzić w program, czy zbyt duże zagrożenia (np. te krwotoki). Że codziennie rano dalej wypluwam małe skrzepiki. Że chciałabym - gdyby się coś złego działo - żeby mnie stawiał na nogi do kolejnego cyklu badania.
Pan doktor strzelił kilka niegłupich i na temat, acz ogólnikowych wykładzików. Potem sprawdziliśmy w necie - on jest zatrudniony w CO na teleradiologii (jak mój prowadzący). Muszą się znać, zresztą maja wspólne publikacje.
Chwała Bogu, że nie pomstowałam tylko chwaliłam. Ale niepotrzebnie się przyznałam do różnych takich, co to dysymulowałam u prowadzącego. No i trochę dziwnie wyglądała sama wizyta - jakbym faktycznie nie wiedziała, czego od niego chcę.
Ale każda sprawa ma i stronę pozytywną. Otóż z tego wszystkiego zapomniałam na amen o plastrze. Dopiero wczoraj wieczorem sprawdziłam - i nalepiłam. Znaczy - nie miałam żadnych objawów odstawiennych. No i ból nie taki straszny, skoro łażę na starym plastrze i jest OK.
Madziu, jusiu - te paluchy będą mi potrzebne jeszcze w środę od 8,30 do 11. Chociaż trooooszkę proooooszę baaaaardzo.
Serdecznie pozdrawiam