[ Dodano: 2012-01-30, 12:37 ]
Tylko jak to potem zacząć pić
trzeba siorbnąć a potem to już z górki
[ Dodano: 2012-01-30, 13:00 ]
jak zacząć pić to bym się nie martwiła..ale kto ma zrobić
co racja to racja
Chyba, że się sama naumiem, to może ja dla kogoś będę robić
[ Dodano: 2012-01-30, 13:06 ]
A tak przy okazji. Kiedyś wspominałam, że wyrzuciłam do kosza siteczko z kafeterki ... ale wtedy udało się 'odzyskać'. Niestety w czwartek 'skutecznie' pozbyłam się tego sitka. Wyrzuciłam, nie spostrzegłam, śmieci wylądowały na śmietniku i w tym również siteczko ... i trzeba kupić nową kafeterkę
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
ja od jutra kawusie będę musiała robić sobie sama a co gorsze sama ją pić
w środę chemia i jakoś mam stresa. bo to pierwsza z nowego cyklu i nie wiem czego się spodziewać. A tu jeszcze mam maluchy moje pod opieką a męża brak...Niby jest bardziej lajtowa niż FAC ale... taki lęk przed nieznanym....
w środę chemia i jakoś mam stresa. bo to pierwsza z nowego cyklu i nie wiem czego się spodziewać. A tu jeszcze mam maluchy moje pod opieką a męża brak...Niby jest bardziej lajtowa niż FAC ale... taki lęk przed nieznanym....
Ja pamiętam jak się bałam przed przeszczepem. Lęk przed nieznanym, oczytałam się 'jak głupia' w internecie, nasłuchałam itd. Bałam się bardzo i potem okazało się, że nie taki straszny diabeł jak go malują. Tzn. łatwo nie było. Ale nie aż tak źle jak się spodziewałam. Ale też sobie myślę, że nastawiłam się na coś gorszego, i może dlatego potem odbiór był, że nie było aż tak strasznie.
Co do kawusi w czasie chemii, ja akurat mam kawowstręt w czasie chemii i jeszcze długo po chemii.
akos6 napisał/a:
ja od jutra kawusie będę musiała robić sobie sama
A to możesz się takich cudeńków nauczyć.
I najwyżej będziemy pić razem wirtualnie .
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
coś w tym jest. Przed FAC naczytałam się i nasłuchałam...a nie było źle. Mogę powiedzieć że zniosłam je super. Nawet mój lekarz nazwał mnie terminatorem bo nie narzekałam, na pytanie o samopoczucie zawsze odpowiadałam że świetnie, przy ostrej neutropenii obyło się bez gorączki, zastrzyki też znosiłam... choć ostatnie dwa były jakoś bardziej dokuczliwe przez ucisk w mostku .
Poza pierwsza chemią z obrzękiem reszta przebiegła bez większych problemów. najbardziej dokuczała mi senność przez pierwsze 3 dni. potem już szło z górki.
Przy tym jak spotykam się na chemiach z dziewczyną która pierwszy tydzień wymiotuje, potem leczy jamę ustną, drugi tydzień śpi a trzeci dochodzi do siebie. i dwa razy była już w szpitalu z gorączką i ogólnie czuje się zmęczona...grzechem byłoby gdybym narzekała ...
o taxolu czytałam niewiele. wiem o bólach, wypadaniu włosów, i zmęczeniu... ale też mam nadzieję że może i z tą chemią sobie poradzę jakoś dobrze doczytam pewnie jutro...
zdarzał mi się kawowstręt po chemii ale nie po każdej.... jakoś tak było że im dalej tym był mniejszy problem z jedzeniem. nawet mi się przytyło
muszę dzisiaj troszkę posmęcić...
rozryczałam się siedząc w poczekalni. była taka Pani na wózku, bardzo chudziutka- identycznie wyglądała moja Mama...zapadnięte policzki, nienaturalny kolor skóry,skulona na wózku... Wyszła z gabinetu i łzy jej popłynęły...Jej syn jakieś 40 lat również...Mogę się domyśleć co usłyszeli..."przykro mi ale nic więcej nie możemy zrobić"... Nie wytrzymałam... polały łzy współczucia, bezsilności, złości, strachu, tęsknoty...
I na tym chyba skończę pisać zanim się znowu rozkleję....
maleńkie komórki a nie możemy sobie z nimi poradzić....
I na tym chyba skończę pisać zanim się znowu rozkleję....
a porozklejaj się trochę,
[ Dodano: 2012-02-01, 16:10 ]
akos6 napisał/a:
maleńkie komórki a nie możemy sobie z nimi poradzić....
bo te małe to najgorsze (tak mnie powiedziała moja bardzo starsza doświadczona koleżanka, a propos małych mężczyzn, gdy płakałam z powodu takiego jednego niskiego, zazwyczaj ego musi nadrobić pewne braki )
akos6, dobrze, że czasami łzy sobie upłyną.
Kartka świetna .
Udanego dnia i życzę małych i nie tylko małych dobrych wieści, małych i nie tylko małych radości
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
ja od jutra kawusie będę musiała robić sobie sama a co gorsze sama ją pić
wcale że nie masz jeszcze nas
Wszystkiego naj.. naj.. i lepszego co dzień
A łzy, zawsze są nierozłącznym towarzyszem naszego życia. Wczoraj odbierałem córkę ze szpitala. Obok niej leżała pani (46l.) z takim gadem jak my. Po 4 latach po leczeniu na piersi zadomowił się na płucach. Codziennie Ania zdawała mi relację, o czym rozmawiają, jakie są jej lęki... Stan dość ciężki, pod tlenem, załamanie, brak wiary - to tak pokrótce. Podszedłem do niej (p. Jola) i chwilę z nią porozmawiałem. A wiecie dlaczego? Bo taką siłę i odwagę zdobywam tu będąc z Wami na Naszym forum. Były łzy ale i mam nadzieję, przekazanie choć trochę wiary, energii. Trzymając za rękę patrzyłem jej w oczy i śmiało rozmawiałem...
[ Dodano: 2012-02-02, 21:25 ] akos6,
Jeśli masz ochotę popłakać daj znać, popłaczemy razem...a potem się pośmiejemy
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
sojasamopoczucie-zmęczenie mnie powaliło....przespałam wczoraj cały dzień....i trzęsłam się z zimna w nocy pod dwoma kołdrami... jak tak ma być co tydzień to ja dziękuję.... i brzuch mnie boli po tej chemii...ale ogólnie ok. mam nadzieję że resztki gada tez się trzęsą
nie myślałam że można tyle spać...i mówię to ja śpioch
dzięki Krzysiu,,, z tą odwagą to wiem o czym piszesz... ja też tu na forum znalazłam pokłady odwagi...wiary...nadziei...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum