Aj Kochana Alu, braćmi to się nie ma co przejmować. Wiem, że to trudne jest, bo Twoja Mamcia za nimi tęskni i Jej na pewno przykro jak ich nie widuje. Niestety prawda jest taka, że z rodziną to się w większości wypadków najlepiej na zdjęciach wychodzi.
Pamiętam doskonale jak Babcia zachorowała na raka wątroby. Mama codziennie po pracy była u Niej. Najpierw w domu, potem jeździła do szpitala. Bracia? Pojawiali się od wielkiego dzwonu i raczej nie dzwonili. Dbali o Babcię, Jej mąż, siostra i moja Mama.
Teraz Mamie niemal rok temu postawili diagnozę, miała operację. Mama od bratowej usłyszała, że wcale nie jest chora. Ona to jest chora, bo Celiakię ma.
Bracia na początku dzwonili od wielkiego dzwonu jak sobie przypomnieli. Teraz Mamcia z nimi żadnego kontaktu nie chce mieć. Bo dzwoniła, prosiła by się spotkali na herbacie. Nie musi na obiedzie. Ot zwyczajna herbatka. Czasu nie mają. Jak przyjechała moja cioteczna siostra z Francji ze swoją nowo narodzoną córką, to żeśmy się o tym fakcie bez mała od obcych dowiedziały. Bo wielka fatyga zadzwonić, powiadomić i cholera zaprosić, żeby Mamcia swojej bratanicy córkę zobaczyła.
Ach wybacz, że się tak w Twoim wątku rozgadałam, ale mnie Twoi bracia wściekli i na swoich wujków wyżalić. Uh.
Bardzo jest miło słyszeć/czytać, że Twoja Mamusia ma taki apetyt. Niech je na zdrowie. Niczego nie można Jej odmawiać. W końcu jak ma apetyt to bardzo dobrze
Daj znać jak będziesz coś wiedzieć i uściskaj Mamcię ode mnie i zdrówka koniecznie Jej życz.
Przesyłam Ci całusy i Twojemu mężusiowi także, bo naprawdę super facet