Dzień dobry drodzy Forumowicze,
nazywam się Bartek, mam 30 lat i od kilku tygodni regularnie czytuję to forum, żyjąc w strachu i niepewności...
Dziś sam tutaj piszę z nadzieją, że Wasze doświadczenie pomoże mi abym nie popełnił błędu...
Wszystko zaczęło się w grudniu.
Jako że w dzieciństwie przechodziłem WZW typu B i mam śladowe ilości HBV we krwi (tak już zostanie najpewniej do końca życia),
regularnie co pół roku robię kontrolne USG.
Na grudniowym badaniu pojawiło się coś - zmiana 7x5 mm na prawej ściance pęcherza moczowego - do kontroli urologicznej.
Kontrola miała miejsce na początku stycznia - lekarz z prywatnej opieki medycznej specjalnie nie rozmawiał.
Stwierdził, że USG jest jednoznaczne - brodawczak, do wycięcia.
W międzyczasie zrobiłem badanie moczu, które wykazało erytrocyty w liczbie 1-4,
brak krwi w moczu (wg. różnych źródeł liczba krwinek do 4 to jeszcze norma, wg innych - górna granica to 3).
Tak czy siak, ze skierowaniem pobiegłem do szpitala (Warszawa, WiM, Szaserów)
gdzie zapisano mnie na cystoskopię (lekarz stwierdził, że w ciemno nie będzie nic usuwane), która odbyła się wczoraj.
Wynik cystoskopii - kalafiorowata narośl na prawej ściance pęcherza, o średnicy 8-10 mm.
Cewka i moczowody ok. Błona śluzowa o widocznym rysunku naczyniowym.
Skierowanie na TURBT - 19.03. W rozmowie lekarz, który robił mi zabieg, stwierdził że to najpewniej brodawczak,
że zabieg powinien rozwiązać problem, ALE co to jest będzie tak naprawdę wiadomo po wynikach badania histopatologicznego, czyli jakiś tydzień po zabiegu.
I tutaj dla mnie zaczynają się pytania i obawy:
1) z jaką pewnością tylko oglądając zmianę lekarz może stwierdzić, że to brodawczak i nie nacieka?
2) jaką rolę gra tutaj czas?
Półtora miesiąca to długo, a jeśli to coś bardziej zjadliwego niż brodawczak w tym czasie może się przecież wiele zadziać :(
3) czy jest jakaś metoda aby sprawdzić co to za typ nowotworu inna niż pobranie wycinka?
4) paliłem 10 lat papierosy (później trochę e-papierosa), mam też nadwagę, kamień w pęcherzyku żółciowym i to nieszczęsne HBV.
Ogólnie czuję się nieźle - pobolewają mnie plecki w okolicach krzyża, czasem coś strzyknie, ostatnio trochę w okolicach pachwin, ale zarówno ostatnie USG jak i badanie krwi nie wykazały innych problemów.
Jednak sam fakt, że wyrósł mi nowotwór jest dla mnie bardzo niepokojący i chcę zrobić wszystko co można aby sprawdzić swój organizm.
Dziś jadę na RTG klatki piersiowej - jakie jeszcze badania mogę we własnym zakresie (prywatnie) przeprowadzić aby sprawdzić, czy coś złego się gdzieś nie dzieje?
Jestem psychicznie galaretą, głowa rysuje najgorsze scenariusze.
Za każde słowo będę wdzięczny.
z jaką pewnością tylko oglądając zmianę lekarz może stwierdzić, że to brodawczak i nie nacieka?
Lekarz zapewne jakieś doświadczenie ma, już zapewne wiele różnych zmian wycinał, widział więc może mieć podejrzenie, że to brodawczak a nie co innego z tym, że pewność dopiero uzyskasz po badaniach histopatologicznych.
Lekarz powiedział Ci, że nie nacieka, ponieważ miałeś robioną cystoskopię
Cytat:
Po wprowadzeniu cystoskopu dokonuje się wzrokowej oceny błony śluzowej wewnątrz pęcherza moczowego.
Cytat:
Cystoskopia umożliwia unaocznienie zmian zachodzących w pęcherzu moczowym i ujściach moczowodów. Stanowi ono niezwykle istotny element w rozpoznawaniu i różnicowaniu stanów zapalnych oraz guzów pęcherza moczowego
jaką rolę gra tutaj czas? Półtora miesiąca to długo, a jeśli to coś bardziej zjadliwego niż brodawczak w tym czasie może się przecież wiele zadziać :(
Jeśli to brodawczak to myślę, że nie jest ta jakiś odległy termin, jeśli coś innego, to pewnie że lepiej pozbyć się tego szybciej ale na prawdę nie jest to jakiś tragiczny czas oczekiwania. Jak masz możliwość przyśpieszyć zabieg, to możesz to zrobić, nawet ze względu na to, żebyś nie czuł się "psychiczną galaretą" a jak się nie da to też tragedii nie ma.
BartekT napisał/a:
czy jest jakaś metoda aby sprawdzić co to za typ nowotworu inna niż pobranie wycinka?
Już masz pobrany materiał do badań i za parę dni będzie już wiadomo co to jest więc na tą chwilę nie ma co kombinować.
BartekT napisał/a:
jakie jeszcze badania mogę we własnym zakresie (prywatnie) przeprowadzić aby sprawdzić, czy coś złego się gdzieś nie dzieje?
Przede wszystkim nie wpadać w panikę tylko podejść do tego jako zadania, tym bardziej, że szanse na powodzenie są bardzo duże. Poczekaj spokojnie na wynik badania, nie lataj się naświetlać, bo jeszcze tych naświetlań będziesz miał więc trzeba się trochę oszczędzać bo to szkodliwe. Daj możliwość lekarzom na operację a później pójdziesz w ręce onkologów i będziesz miał kontrolne wizyty i również badania.
Cytat:
Brodawczak jest nowotworem łagodnym, ale po jego wycięciu może nawrócić. Z każdym nawrotem wiąże się ryzyko progresji takiego nowotworu – po pierwsze w postaci zwiększenia jego złośliwości i wtedy guz łagodny może stać się złośliwy, może też stać się nowotworem głębiej penetrującym do ściany pęcherza moczowego.
W zasadzie całęgo mojego postu (no, albo dużej jego części) by nie było, gdyby nie fakt, że we wczorajszej cystoskopii NIE pobrano wycinka. Było to tylko badanie organoleptyczne. Dlatego az do TURBT, po którym zbadają hispat., nie będzie na 100% wiadomo co to na tym pęcherzu siedzi. Stąd moje poszukiwania konsultacji i dodatkowych możliwości diagnostycznych, bo jeśli to nie brodawczak tylko coś agresywnego, to te 1,5 miesiąca mogą mieć duże znaczenie...
Odebrałem RTG płuc - czyste (przynajmniej na RTG nic nie wyszlo)
Martwią mnie bóle w okolicach krzyża, ale mam je od kilku lat jak pamiętam, raz większe raz mniejsze, czy powinienem je łączyć z nowotworem?
Wynik cystoskopii - kalafiorowata narośl na prawej ściance pęcherza, o średnicy 8-10 mm. Cewka i moczowody ok. Błona śluzowa o widocznym rysunku naczyniowym.
BartekT napisał/a:
Tak czy siak, ze skierowaniem pobiegłem do szpitala ...... gdzie zapisano mnie na cystoskopię......... która odbyła się wczoraj.
Z tego zrozumiałam, że cystoskopia się odbyła a jak odbyła to oprócz tego, że lekarz "oblukał" wszystko to jeszcze miał możliwość przy tym badaniu pobrać materiał do badań hist.pat i myślałam, że to uczynił a jednak nie, a dlaczego nie?
BartekT napisał/a:
Skierowanie na TURBT - 19.03
Czyli teraz czekanie na to badanie i dopiero wynik hist pat po ok. 2 tygodniach, tak?
My możemy tylko doradzić to co napisałam wyżej, masz możliwość wcześniejszego wykonania badań to załatwiaj, obdzwoń szpitale gdzie można badanie takie zrobić szybciej i będziesz wiedział czy jest taka możliwość, inaczej się przyśpieszyć nie da. Chyba, że znajdziesz jakiegoś lekarza, który przyjmuje prywatnie i jednocześnie pracuje w szpitalu i ma dostęp do tego typu badań, to wtedy może uda się to przyśpieszyć.
BartekT napisał/a:
czy powinienem je łączyć z nowotworem?
Tego też nie wiemy, ale może być że kamienie, które masz, czy ten guzek gdzieś uciska na nerw i powoduje ból albo są to zwykłe bóle kręgosłupa jak ma większość społeczeństwa. Teraz każdy ból, który gdziekolwiek się u Ciebie pojawi będzie budził strach wiec nie pogłębiaj tego strachu bo osiwiejesz
Dokładnie tak - cystoskopia się odbyła, ale bez pobrania wycinka. W tzw. trybie ambulatoryjnym, czyli zabieg i do domu. Nie wiem dlaczego tak - tak zadecydowali w szpitalu już na etapie przyjęcia (skierowania) - że to za małe żeby z marszu wycinać, za małe żeby tylko pobierać wycinek, więc najpierw oglądamy a potem wycinamy.
Co do tych bóli to raczej nie kamień bo ten mam w pęcherzyku żółciowym Boli od lat, szczególnie rano, potem toaleta i za dnia już lepiej, ale masz rację - teraz każdy ból to dla mnie przerzut albo progresja i dostaję zimnych potów.
Nie zamierzam biernie czekać na zabieg w marcu, poumawiałem się do trzech różnych specjalistów w międzyczasie, w tym do jednego profesora z kliniki gdzie miałem cystoskopię. Chcę maksymalnie trzymać rękę na pulsie...
Wczoraj miałem wizytę u prof. Demkowa. Dziś rano Pan Profesor do mnie zadzwonił z terminem przyjęcia do CO-I - 8 marca, zatem 10 dni szybciej niż na Szaserów, no i jednak to chyba inna klasa ośrodka... Wierzę, że jestem w dobrych rękach...
Mimo tego chciałem zadać pytanie dotyczące mojego stanu psycho-fizycznego. Po cystoskopii (jutro minie tydzień), nadal utrzymuje się delikatny ból w cewce przy mikcji. Rozumiem, że może się jeszcze goić, ale jak długo?
Bardziej jednak nurtują mnie dwa inne zjawiska:
- falowe otumanienie, zawroty głowy, uczucie "zwiotczenia" na ciele, szczególnie przy szybszym ruchu - przed cystoskopią tak się nie działo. Czy wg Was to symptom choroby, efekt po badaniu, czy bardziej psychiki? Nie ukrywam, że ostatnie dni kręcą się tylko wokół tego tematu - czytanie forum, rozmowy, myśli, strach...
- pobolewanie w okolicach łonowych, jąder, czasem promieniowanie na udo - nieregularnie i do zniesienia. Dodatkowo wyżej wspominane bóle w plecach - okolice krzyża, łopatek. Zapytałem Pana Profesora czy te bóle w miejscach intymnych mogą być wynikiem choroby - stwierdził, że raczej nie.
W międzyczasie zrobiłem RTG klatki piersiowej - czysto.
Czy powinienem zrobić jakieś badania czy bardziej skupić się na swojej psychice, która ewidentnie mnie dobija?
I jeszcze bardzo teoretyczne pytanie - nie wiem co to za guz, bo nie było jeszcze badania. Zakładając zły scenariusz (G2-G3) - czy w miesiąc czasu może się rozwinąć i np. dać przerzut/naciec błonę mięśniową?
Ehh, trafił się Wam kolega na forum, który z charakteru od zawsze ma problem z kolorem okularów na nosie - dewiza życiowa pt. "lepiej się mile zaskoczyć niż gorzko rozczarować" momentami nie pozwala normalnie funkcjonować :(
Rozumiem, że może się jeszcze goić, ale jak długo?
Cytat:
Przez pewien czas po cystoskopii w moczu może pojawiać się krew. Jest to związane z uszkodzeniem błony śluzowej dróg moczowych, a dokładniej znajdujących się tam drobnych naczyń krwionośnych. Mimo że sprzęt stosowany w czasie wykonywania badania jest sterylny, a okolica cewki moczowej jest odkażana przy pomocy służących do tego celu płynów, może dojść do zakażenia układu moczowego. W takiej sytuacji konieczne jest przyjmowanie zaleconych przez lekarza antybiotyków.
Czy wg Was to symptom choroby, efekt po badaniu, czy bardziej psychiki?
Raczej nie jest to po cystoskopii, raczej stawiam na wynik stresu.
BartekT napisał/a:
pobolewanie w okolicach łonowych, jąder, czasem promieniowanie na udo -
To co przytoczyłam wyżej może po badaniu doszło do infekcji i trzeba by było przeleczyć Cię antybiotykiem ale to już musisz z lekarzem porozmawiać.
BartekT napisał/a:
Czy powinienem zrobić jakieś badania czy bardziej skupić się na swojej psychice, która ewidentnie mnie dobija?
Skupić się na dobrym stanie psychicznym, do szpitala niedługo pójdziesz i zapewne zostanie zrobiona odpowiednia diagnostyka lub dostaniesz zalecenia.
BartekT napisał/a:
I jeszcze bardzo teoretyczne pytanie - nie wiem co to za guz, bo nie było jeszcze badania.
Ponieważ nie wiemy co to, to teoretycznie nie będziemy gdybać i się wzajemnie nakręcać. Ma pacjent wyniki i wtedy jest jasne co i jak. Jeden rak daje szybciej przerzuty, inny wolniej to po co mamy gdybać.
BartekT napisał/a:
momentami nie pozwala normalnie funkcjonować :(
No to niestety kolega tym razem musi się uzbroić w cierpliwość, bo niektórych rzeczy przeskoczyć nie można, uspokoić psychikę, nie nakręcać się a jak sobie sam ze sobą kolega nie może poradzić to do lekarza rodzinnego po jakieś leki na uspokojenie i kolega dotrwa do badań
9 marca miałem zabieg TURBT. Niepowiklany, wszystko planowo, czuje sie tez dobrze. Czekam na wynik hist.pat, 30 marca mam wizytę. Dzis jednak - pare minut temu - znowu zadrżałem. Ponad tydzien po zabiegu oddałem mocz z krwią, co ostatni raz miało miejsce moze na drugi dzień po turt. Z tymże wtedy czułem ból w cewce i jasne było dla mnie ze to podrażniony narząd krwawi, a dzis ewidentnie poszło z pęcherza bo oddaje mocz juz od kilku dni bezbolesnie.
Czy to normalne? Panikuje... czy powinienem lecieć jutro do lekarza albo na usg? Czy wciąż moze sie pojawiać widoczny krwiomocz?
Jednorazowy incydent. Przeorałem internet i wiem już, że takie incydenty mogą się pojawiać nawet do 6 tygodni po zabiegu i są spowodowane wypłukiwaniem skrzepów z miejsca wycinki. Także troszkę się uspokoiłem...
BartekT,
Czyli już wszystko jasne. Gdyby było duże krwawienie, powtarzało się wtedy trzeba interweniować a tak to pełen spokój, nie napędzaj sobie strachu.
Wg lekarza - na chwile obecna zdrowy, cystoskopia w lipcu.
I fajnie. Ale nie do końca. Poczytawszy troche wiem, ze nawet takie brzdące maja zdolność rozsiewu. Mała bo mała, ale maja. A wtedy w jednej chwili stage 0 zamienia sie w stage 4. I to jest strach. Nie to ze wróci jako to samo - na to jestem w sumie przygotowany psychicznie. Moge co roku dac sie ciąć. Ale boje sie progresji... Dodatkowo moj wiek jest czynnikiem negatywnym bo szybciej mi sie mnożą komórki.
Lekarz odradził cytologię (na Ew. Cis), badania obrazowe (za wyjątkiem usg).
Czy ktoś z Szanownych moze rzucić dodatkowe światło na temat tego konkretnie modelu raka? W jaki sposób, poza płynami i unikaniem palaczy, kroki moge podjąć aby zminimalizować ryzyko nawrotu?
Jeszcze jedno pytanie: w wyniku słownie stoi "nie stwierdza sie naciekania podnablonkowej tkanki łącznej. Ani słowa o mięśniowce. Czy można bezpiecznie, zgodnie z logika, założyć ze jesli nie nacieka podscieliska to wykluczona jest głębsza penetracja do tkanki mięśniowej? Sporo sie czyta o zaniżonych stopniach pT z powodu braku mięśniówki w preparacie, ale jak mniemam dotyczy to zmian w stopniu T1, prawda?
wtedy w jednej chwili stage 0 zamienia sie w stage 4. I to jest strach.
Strach zostaje na długie lata i to się tak szybko nie zmieni, przykro mi ale co badania i podczas odbierania wyników będą Ci się ręce trzęsły czy wynik na pewno dobry.
Jesteś w tej chwili zdrowy i czerp z tego radość, nie zadręczaj się co będzie kiedyś. Osoby zdrowe, bez choroby nowotworowej też w każdej chwili mogą usłyszeć ma pani/pan raka i nic nie poradzimy tylko będziemy musieli taką informację przyjąć do wiadomości.
Teraz jesteś zdrowy i nie zadręczaj się co będzie jak....... a może już nic złego nie będzie i niepotrzebnie będziesz o tym myślał wprowadzając się w stan lęku. Są rzeczy od nas niezależne i co ma być to i tak będzie.
BartekT napisał/a:
low grade Pappilary
niskim stopniu złośliwości, brodawkowaty
BartekT napisał/a:
pTa
po ocenie histopatologicznej (p) zaawansowany powierzchownie do błony śluzowej pęcherza (Ta).
BartekT napisał/a:
W jaki sposób, poza płynami i unikaniem palaczy, kroki moge podjąć aby zminimalizować ryzyko nawrotu?
Wiesz, że to trochę loteria, wszystko można tylko trzeba wszystko robić z głową i nie wpadać w paranoje bo to wtedy nie życie a ciągła kontrola siebie.
Poczytaj tutaj od str. 360
http://onkologia.zaleceni...o-plciowego.pdf
BartekT napisał/a:
Czy można bezpiecznie, zgodnie z logika, założyć ze jesli nie nacieka podscieliska to wykluczona jest głębsza penetracja do tkanki mięśniowej?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum