Jak tylko będę miała wynik w ręku, to na pewno go tutaj przepiszę. Na razie tata jest w szpitalu na jeden dzień i od rana czeka na podanie chemii. Nie wiem czemu tak długo, może zmienią mu skład czy coś. Mam tylko nadzieje, że będzie ok.....
Witam! Dawno się nie odzywałam. Mój tata jest już po 6 cyklach chemii. Badanie PET po 3 chemii wykazało, że jest częściowa remisja. Usg po 5 chemii też wykazuje poprawę. Lekarz, który wykonywał tacie ostatnie usg i usg przed leczeniem stwierdził, że jest kolosalna poprawa. Zresztą widać to po rozmiarach węzłów chłonnych podanych w opisie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że tata kompletnie nie ma apetytu i chudnie w oczach, a przed nim jeszcze 2 chemie... Ostatnio złapał infekcję dróg moczowych i lekarz przepisał mu antybiotyk. W czwartek 13.06 miał dostać kolejną chemię, ale pewnie przez ten antybiotyk mu nie dadzą. Może ktoś wie ile czasu musi upłynąć od zakończenia leczenia antybiotykiem do podania chemii? No i proszę was o pomoc w kwestii jedzenia: co najlepiej mu podawać, jak pobudzić apetyt?
Może ktoś wie ile czasu musi upłynąć od zakończenia leczenia antybiotykiem do podania chemii?
Nie wiem czy są jakieś zalecenia, co do tego ile czasu musi upłynąć od zakończenia podawania antybiotyku do podania chemii. Na pewno przy podawaniu chemii nie powinno być infekcji.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Może podawać Nutridrinki. To preparat specjalnego żywienia do kupienia w aptece,ma różne smaki,bogaty w białko,witaminy i mikroelementy. Jedna butelka to 300 kalorii,można podawać do 5 dziennie.
Jak nie miałam apetytu to tym się ratowałam.
Pozdrawiam
Marina14200 napisał/a:
Może ktoś wie ile czasu musi upłynąć od zakończenia leczenia antybiotykiem do podania chemii?
Marina14200 Tydzień temu miałam taką sytuacje. W dzień chemii jeszcze zażyłam antybiotyk rano. Wyniki morfologii były w porządku więc popołudniu dostałam chemię
_________________ Tam dokąd zmierzam nie ma drogi na skróty....
Witam serdecznie! Po infekcji, o której ostatnio pisałam, tata dostał terminowo chemię. Okazało się, że antybiotyk nie wyklucza podania chemii, pod warunkiem, że są dobre wyniki badań. Niestety po tygodniu od podania tej chemii, tata znowu gorączkował. Pojechaliśmy na pogotowie, zrobili mu morfologię. Okazało się, że ma bardzo słabe wyniki (mimo, że parę dni wcześniej brał zastrzyki z granulocytów) i znowu złapał infekcję, tylko jeszcze poważniejszą. Miał gorączkę neutropeniczną. Od razu dostał skierowanie do szpitala i przewieźli go karetką na hematologię do Olsztyna. Leżał tam 5 dni w izolatce. Wyniki mu się poprawiły, więc wypuścili go do domu, jednak kolejna chemia została przesunięta o tydzień (wcześniej miał co 3 tygodnie). Właśnie jutro jedziemy na chemię. Będzie to 8, czyli jak się dowiedziałam ostatnia chemia. Dziś tata był zrobić jeszcze kontrolne usg. Okazało się, że poprawa jest znaczna, ale pojedyncze węzły jeszcze są powiększone. W związku z tym chciałam zapytać, co będzie dalej, jaka jest procedura leczenia?
Przede wszystkim jakieś dokładniejsze badanie obrazowe. Dziwi mnie cały czas, że w dzisiejszych czasach gdzie badanie PET jest standardem to w Polsce cały czas korzysta się często z samego TK.
Na pewno ojciec będzie miał badanie tomografem i po nim ocenę leczenia.
Dopiero po takiej ocenie będzie można stwierdzić co dalej. Ale nie bój się, nawet gdyby choroba była nadal aktywna nie wyczerpano jeszcze środków aby ją pokonać.
Witam! Wczoraj mój tata miał wizytę kontrolną u onkologa i odebrał wynik PET. Ostatnią 8 chemię R-CHOP dostał 11.07. Wynik PET nie był optymistyczny. Jak tylko zobaczyłam słowo "progresja", to wiedziałam, że nie jest dobrze. Potwierdziła to lekarka, która powiedziała, że chemia nie zadziałała i trzeba będzie podać chemię II linii. Tata dostał skierowanie do szpitala na 21.10. No i tu moje pytanie do was, bo wczoraj z tego wszystkiego nie spytałam lekarza. Zastanawiam się czemu tak późno ten szpital czy po prostu z braku miejsc wcześniej, czy może od ostatniej chemii musi upłynąć odpowiedni czas? Do 21.10 prawie miesiąc czasu i ja się denerwuję, że może to za późno.
Poza tym wczoraj jechałam z bardzo pozytywnym nastawieniem do lekarza. Tata bardzo dobrze się czuje, ma apetyt, przytył 6 kg, usg wykazało poprawę, choć wymiary węzłów nie wróciły całkowicie do normy, ale myślałam, że dostanie radioterapię. A tu klops....
Niestety to jaki obraz polskiej służby zdrowia dzisiaj mamy wskazuje, że ten termin nie był ustawiony "w jak najlepszym interesie pacjenta" tylko interesie NFZ / albo szpitala.
Na Twoim miejscu zadałbym pytanie lekarzowi który taki termin ustalił, dlaczego jest taki a nie szybszy itd. Zażądaj konkretnej odpowiedzi.
Co do progresji, nie ma się co załamywać. II linii chemia z reguły daje mocniej w kość, ale jest szansa na remisję i może nawet konsolidację jej poprzez auto przeszczep komórek macierzystych jeśli stan zdrowia na to pozwoli.
Czeka tatę trudne i obciążające leczenie, ale z nadzieją na wyleczenie - to jest teraz najważniejsze.
Witam was. Piszę, żeby się wyżalić i wygadać. Dzwoniłam dziś do lekarki, która ostatnio przyjmowała tatę w przychodni i skierowała go do szpitala. Chciałam zapytać, czy nie da się przyspieszyć terminu szpitala (jest ona jednocześnie ordynatorem tego oddziału), bo tatę coraz bardziej boli brzuch. Oczywiście możliwości takiej nie ma, bo jest tłok, ale pani doktor była bardzo nieprzyjemna i opryskliwa. Kiedy powiedziałam coś o dobrych rokowaniach tej choroby, że im szybsza reakcja tym lepsze efekty, że może dałoby się przyspieszyć termin szpitala, to w bardzo nieprzyjemny sposób odpowiedziała mi, że o jakich dobrych rokowaniach mówię, że dobre rokowania ma pacjent, który zareagował pozytywnie na chemię I linii, a w tym przypadku rokowania nie są dobre... Głos mi się załamał, lekarka zaczęła mówić łagodniejszym tonem, ale już nie chciałam jej słuchać... Potem popłakałam się i zupełnie straciłam to optymistyczne nastawienie, które miałam wcześniej. Jak można w ten sposób potraktować kogokolwiek, zdołować, odebrać nadzieję. Teraz sama już nie wiem co myśleć. Ta sama pani dr na wizycie w przychodni mówiła, że w przypadku chłoniaka 50-70% pacjentów daje się wyleczyć, a teraz mówi o złych rokowaniach?? Jestem totalnie załamana. Mam nadzieję, że chociaż oczy mi odpuchną zanim pojadę do taty...
Rokowania nie są dobre, ale nie są też złe. Tamtej lekarce zapewne puściły też trochę nerwy. Agresywne chłoniaki wymagają szybkiej reakcji, a zaproponowany termin nie jest na pewno dobrym terminem - twoje zdenerwowanie wzmocnione zapewne pogarszającym się stanem ojca jest zupełnie zrozumiałe. Uważam, że leczenie nie zostało poprowadzone odpowiednio, brak jest spójności i myślenia "do przodu". Już przed ostatnim wlewem lekarze powinni zaplanować ewentualne opcje które zostaną wdrożone po wyniku PET'a. Bardzo ważna jest ciągłość działań, oraz odpowiednie reagowanie na wyniki badań kontrolnych.
Nie wiem teraz czy inny szpital zaproponowałby teraz lepszy termin, bo musiałby otrzymać komplet historii choroby i dopełnić innych procedur, ale warto spróbować przedzwonić chociaż do większych ośrodków.
Uważam, że agresywne chłoniaki w fazie aktywności powinny mieć na pewno wysoki priorytet przy planowaniu przyjęć...
Nie jestem lekarzem, ale dla mnie wygląda to wszystko bardzo dziwnie - na pewno nie poleciłbym komuś tego szpitala jako ewentualną klinikę do leczenia nowotworów.
[ Dodano: 2013-10-03, 18:47 ]
Wiadomo, że każdy przypadek jest inny... Ale ja np. miałem zaplanowane leczenie od początku do końca.
Już przed chemią miałem po 3 kursie zaplanowaną konsultację w kierunku auto-transplantacji, po 6 kursie(po PET) zaplanowano ostateczna decyzję co do dalszego postępowania. Jako że nie uzyskałem po 6 chemii CR wdrożono opcję z auto-transplantacją. Bez żadnej zbędnej zwłoki, planując ze sporym wyprzedzeniem.
Uważam, że każdy przypadek powinien być właśnie w taki sposób traktowany, a nie "jak nie będzie CR to wtedy będziemy się martwić co dalej i jaki termin". Szkoda, że w polskiej służbie zdrowia leczenie zależy od szczęścia chorego...
Nie wiem teraz czy inny szpital zaproponowałby teraz lepszy termin, bo musiałby otrzymać komplet historii choroby i dopełnić innych procedur, ale warto spróbować przedzwonić chociaż do większych ośrodków.
Greg1990, ma rację warto pomyśleć o tym czy nawet jeśli macie możliwość pojechać.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum