Dzień dobry, piszę ponieważ chce się wyżalić. Owszem mam mężczyznę, który mnie wpiera, to jednak za mało.
W kwietniu moja mama (54lata) dowiedziała się, że ma raka piersi. Nasz świat się zawalił.
Mama zawsze była optymistką, dzisiaj nic ją nie cieszy, boi się leczenia. Obecnie jest w pracy za granicą, diagnozę poznała w dniu wyjazdu. Wraca w poniedziałek i zaczynamy leczenie. Boi się, że przez chorobę straci pracę.
Tata (55 lat), tyran i alkoholik, również jest załamany chorobą mamy i zamiast ją wpierać, topi smutki w alkoholu. Nie zwraca uwagi na to, że potrzebujemy go trzeźwego. Pare lat temu zostały mu odebrane prawa rodzicielskie za przemoc fizyczna i psychiczną na mnie.
Siostra lat 30, dziecięce porażenie mózgowe, w stopniu lekkim. Jest złośliwa, nic nie wie o chorobie mamy (nie informujemy jej ponieważ zaczęłaby histeryzować i rozpowiadać, że "mama umiera na raka" w całej wiosce). Siostra jest rozpieszczona przez rodziców "bo chora", teraz wszystko wymusza płaczem, krzykiem i agresją (już nie raz miałam złamany nos).
I ja, KASIA lat 23, obecnie kończę 2 kierunki studiów. Na moją głowę spadło zarabianie na dom, pracuje na dom (nowy, rodzice wybudowali rok temu). Wracam do domu i pocieszam mame, która użala się nad swoim i moim losem. Słucham przykrych słów pijanego ojca, sprzątam pety, puszki. Piluje aby był obiad w domu, wysłuchuje kaprysów siostry.
Czasem mam ochotę uciec, wyjechać gdzieś za granicę, trzyma mnie tylko mama i studia.
Potrzebuje wsparcia psychicznego. Porady jak odciąć się od probemów domowych i zająć się tylko sobą i mamą.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Odstaw siostrę i ojca psychicznie, nie słysz ich, cokolwiek chcą powtarzaj sobie "ja tego nie słyszę". Nie kłóć się, to nie ma sensu, ojca ani siostry nie zmienisz a kłótnie powodują największy stres u Ciebie. Musisz zadbać o siebie bo wykończysz się w ciągu góra 2 miesięcy (chociaż wakacje więc ze studiami lżej) a pierwszy etap leczenia mamy potrwa ok 6 mies. Żeby zachować zdrowie niezbędny jest wypoczynek codzienny, cotygodniowy i coroczny. Na razie ten roczny możesz odpuścić. Najważniejszy jest codzienny bo on łączy się z dobrym snem. MUSISZ być poza domem minimum 1,5 do 2 godz i spędzać ten czas na przyjemnościach (sport, plotki z przyjaciółą, spotkanie z facetem, kino). Niech się wali i pali, Ty wychodzisz i odpoczywasz. Jak nie widzisz tego stresującego otoczenia to zyskujesz spokój i dystans.
Mamę wspieraj ale nie wyręczaj we wszystkim bo nie ma takiej potrzeby. Spokojnie jej wytłumacz że w bardziej cywilizowanych krajach nikt nie ma pretensji o chorobę i może być zdziwiona jak miło ją powitają po powrocie, a jak nie, to naprawdę nie koniec świata. A w ogóle postawa "Nie ma co się martwić na zapas jakoś to będzie" jest w tej sytuacji jak najbardziej wskazana.
Zrób sobie wykaz czynności które powinnaś wykonywać w ciągu tygodnia i oszacuj ile to zajmuje czasu. A potem skreślaj, skreślaj aż zostanie Ci czas ok 5-6 godz na wypoczynek tygodniowy. Ja takie skreślanie praktykuję zawsze kiedy czuję się przytłoczona obowiązkami - robię spis, skreślam i okazuje się że można bezkarnie nie wywiązać się z połowy obowiązków bo tak naprawdę to my same sobie dowalamy kolejne "muszę".
Pozdrowienia
PS Nie pozwalaj siostrze na agresję w stosunku do Ciebie, jeżeli spróbuje "obrażaj się" trzaskaj drzwiami i nie ma Cię co najmniej półgodziny. Możesz się zamknąć w swoim pokoju jeżeli masz osobny, ale wyjście z domu daje lepszy efekt. Ona jest zdolna do zrozumienia że tak nie wolno, ale nikt tego od niej nie wymagał. Co ważniejsze ona na pewno podświadomie czuje że Cię potrzebuje, więc szybko nauczy się że w stosunku do Ciebie agresja nie skutkuje.
Witam,
to znowu ja. Planuję udać na wizytę do psychologa. Zupełnie już sobie nie radzę.
Mój ojciec alkoholik totalnie zniszczył moją psychikę. Grozi mi, że się otruje, powiesi itd. Mama jest przerażona swoją chorobą i nim.
Nie wiem co mam robić. Ojca z domu nie wyrzucę bo to też jego dom. Chce mu pomóc i mimo wszystko boje się, że faktycznie coś sobie zrobi pod wpływem alkoholu..
Przepraszam, że tutaj, ale zupełnie nie mam się komu wyżalić..
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Kasiu,
nie odpowiadasz za to, co zrobi Twój ojciec. a jego zachowanie to po prostu szantaż - ma na celu wymusić konkretne zachowania.
Wizyta u psychologa to dobry pomysł, weź może również pod uwagę wizytę u psychiatry - może wypisać leki, które uzupełnią działanie terapii, jesli się na nią zdecydujesz.
[ Dodano: 2014-07-04, 10:32 ]
Jeszcze jedno...
KasiaKasiaKasia napisał/a:
Chce mu pomóc
to nie Ty masz mu pomóc, musi sobie pomóc sam i chcieć się leczyć. Nie wyobrażam sobie, żebyś teraz zadręczała się udzielaniem pomocy ojcu w jego nałogu.
Przede wszystkim nie do psychologa, jako do samego psychologa, tylko do psychoterapeuty i to z prawdziwego zdarzenia, jeżeli bedzie taka potrzeba zostaniesz skierowana przez niego do psychiatry celem wypisania lekarstw, ale terapia będzie cały czas pod okiem psychoterapeuty.
Myślę, że tutaj dobrym punktem wyjścia dla Ciebie może być też zapisanie się do grupy wsparcia ( działają w formie tradycyjnych spotkań, przez telefon lub przez internet).
Pamiętaj! masz prawo troszczyć się o siebie, jak i zachować elementy swojego życia, to nie jest akt egoizmu, wręcz przeciwnie pozwoli Ci to na lepsze wspieranie mamy oraz pozostałych członków rodziny, szukanie pomocy u terapeuty to jest dobre wyjście, znasz granice swojej wytrzymałości i siły. I zapewne pomimo ambiwalentnych uczuć, to mimo wszystko powinnaś być dumna z tego, że do tej pory, tak długo udało Ci się z odwagą sprostać wszystkim zadaniom/potrzebom/obowiązkom/zachciankom/kaprysom itp.itd. ale niestety wszystko ma swoje granice
Zapisz się jak najszybciej na terapię, trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam
Do psychiatry można pójść niezależnie od terapii. Psychiatra jest osobą właściwą do podjęcia decyzji, czy należy zastosować leczenie farmakologiczne i ewentualnie wypisać receptę.
[ Dodano: 2014-07-04, 14:33 ]
Dla ścisłości - to psychiatra jest lekarzem.
[ Dodano: 2014-07-04, 14:40 ]
Kasiu,
może pomyślisz nad takim kierunkiem terapii:
jesli zdecydujesz (wspólnie z psychologiem, który na podstawie testów i badania potwierdzi lub wykluczy taką konieczność), że to dla Ciebie, pomożemy znaleźć odpowiednie miejsce
Tak wiem, lekarz jak każdy inny. Przed tym oporów nie mam.
Jednak wolałabym raczej uniknąć leczenia farmakologicznego.
Tutaj jedynym rozwiązaniem byłoby wyniesienie się mojego ojca z domu.
Bo utrzymanie go dużo kosztuje. Jego wymówka "JA JUŻ SIĘ DOŚĆ W ŻYCIU NAROBIŁEM".
Dzisiaj przywieźli 30 worków drzewa (po 25kg). Wszystko przenosiłam do kotłowni sama, co na to pijany ojciec? "Jak raz pomożesz to ci się nic nie stanie, jak ja byłem w twoim wieku..." itd.
A i może to brzydko z mojej strony, ale planuje zaopatrzeć się w paralizator, w ramach samoobrony oczywiście.
A już nie wspomnę, że mam wszystkie objawy DDA..
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, dodaje mi to siły.
Poszukam jakiegoś dobrego terapeuty:)
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
owszem można iść niezależnie, ale z reguły w praktyce to wygląda inaczej
możesz uściślić? Jest to dość istotne w tym wątku, który zapewne odwiedzi więcej osób, zmagających się z problemami - jeśli nie identycznymi, to podobnymi do problemów Kasi
Bierzesz na siebie odpowiedzialność za calą rodzinę. Dlaczego targałaś te worki sama? Ojciec nie chciał, a mama i siostra? Ja miałam (mam nadzieję że czas przeszły) raka piersi i na dokładkę jestem po operacji serca, mogę Cię zapewnić że wiem to na pewno:Twoja mama potrzebuje, nawet bardzo, wsparcia psychicznego, ALE FIZYCZNIE W TEJ CHWILI JEST CAŁKOWICIE SPRAWNA. Co więcej konieczność prowadzenia domu oderwie trochę jej myśli od choroby.
Ja zupełnie nie mogę pojąć dlaczego wszystkie tak bardzo przejmujecie się teraz ojcem. Wszystkie poradniki mówią że uzależniony musi tak nisko upaść żeby sam zechciał się leczyć. Niech sobie gdzieś tam topi smutki, dacie sobie radę bez niego, tylko unikać zadrażnień.
Zanim pójdziesz do psychiatry i zaczniesz łykać prochy odpowiedz Sobie (a może i nam na forum) na pytanie: Co by się stało gdybyś nie zaniosła tego drewna do kotłowni? Przywieźli i zwalili gdzieś tam, lato jest, jakby zmokło to i wyschłoby. Gdybyś Ty się nie ruszyła co by się stało, spróbuj sprecyzować jak każdy z członków rodziny zareagowałby 1, 2 i w następne dni.
Mnie się ciągle wydaje, że Ty sama sobie dokładasz roboty i odpowiedzialności, może z potrzeby żeby rodzina doceniła, ale nie docenią więc odpuść, odpuść.
Zawsze pierwsze idzie się do psychologa czy do psychoterapeuty, psychiatra to jest ostateczność. Dlatego lepiej iść do psychoterapeuty (najlepiej po studiach psychologicznych i dodatkowo po psychoterapii) gdzie dodatkowo oprócz diagnozy i pomocy psychologicznej jest rozpoznanie i leczenie zaburzeń psychicznych, problemów emocjonalnych, pomaganie w trudnych sytuacjach życiowych i rozwój osobowości. Ponadto psychoterapeuta podczas rozmowy jak i innych metod potrafi rozpoznać u osoby oczekującej od niego pomocy - czy pacjent dalej pozostaje u niego na leczeniu czy jednocześnie skierowany powinien zostać na leczenie farmakologiczne do psychiatry lub po poznaniu diagnozy przez psychoterapeutę równoczesnie psychiatra wspomaga farmakologicznie tą terapię.
Dlatego większość psychoterapeutów współpracuje z psychiatrami uzupełniając się. I takie wyjście jest najlepsze.
Zawsze pierwsze idzie się do psychologa czy do psychoterapeuty, psychiatra to jest ostateczność
interesujące. A kto oprócz Ciebie tak twierdzi? Zwłaszcza, że "psychiatra to jest ostateczność"?
Z reszty Twojego wpisu można natomiast wywnioskować, że psychiatra to taki przydatny człowiek, który wypisuje recepty - można rzec - na zlecenie psychoterapeuty. I na tym, zdaje się, jego rola zaczyna się i kończy.
Ponadto psychoterapeuta podczas rozmowy jak i innych metod potrafi rozpoznać u osoby oczekującej od niego pomocy - czy pacjent dalej pozostaje u niego na leczeniu czy jednocześnie skierowany powinien zostać na leczenie farmakologiczne do psychiatry lub
Tak, tak przeważnie stosuje NFZ. To tylko odwlekanie w czasie. Jeżeli ktoś sam czuje, że potrzebuje pomocy farmakologicznej, a nie pie.a to powinno się mu na to pozwolić.
Cytat:
jakby zmokło to i wyschłoby
Albo by ukradli? To odpowiedzialna, młoda osoba. "Przewiduąca" (? czy raczej pesymistka, bo co? Bo nigdy nie było łatwo?)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum