W piątek ub. tygodnia, będąc u lekarza onkologa po wycięciu znamienia - na głowie , za uchem, dowiedziałam się, że mam czerniaka:
MELANOMA NODULARE TYPUS EPITHELIOIDES CUTIS,
CLARK III. Grubość nacieku=1.2 mm, 3f.p/1 mm kwadratowy, MIB1/ + w ok.10% komórek
Marginesy boczne 0,1 i 0,3 cm, dolny 0,3 cm.
Postać guzkowa nieowrzodziała
pT2a NX
Wiadomość ta, tak mnie zaskoczyła, że nie wiedziałam co powiedzieć, o co zapytać lekarza?
Proszę o odpowiedź - czy powinnam mocno się obawiać tego, co napisano? czy to postać bardzo złośliwa?
W środę mam zgłosić się na poszerzenie marginesu do szpitala.
Czy moze ktoś wie, czy taki pobyt w szpitalu długo trwa?,
czy poszerzenie jest wykonywane pod narkozą?
co dalej?
Proszę o odpowiedź - czy powinnam mocno się obawiać tego, co napisano? czy to postać bardzo złośliwa?
Ze względu na indeks mitotyczny - 3f.p/1 mm2 - jest to postać bardziej złośliwa.
Także rodzaj czerniaka - guzkowaty - jest formą mniej korzystną rokowniczo.
Dobrą wiadomością jest względnie niewysokie zaawansowanie (wg Clarka i Breslowa).
Ważne jest, aby wraz z poszerzeniem marginesów przeprowadzone zostało oznaczenie i przebadanie węzła chłonnego wartowniczego, co pozwoli ocenić, czy doszło do przerzutowego zajęcia węzłów chłonnych. Od tego zależy dalsze postępowanie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
No wlasnie jedna z wazniejszych rzeczy jest przebadanie wartownika chociaz nie wiem czy ta procedura jest wykonywana jesli znamie bylo w okolicach glowy i szyji.Jak bedziesz u lekarza to zapytaj.
Bardzo dziękuję za odpowiedz! Tka czułam, że te cyfry i opis - nie niesie nic dobrego.
Do końca nie mogę uwierzyć, że to dotyczy mnie! Przecież mnie nic nie boli. Ot! coś sie nagle pokazało i zaczęło rosnąć za uchem w ciągu zaledwie paru miesięcy.
Miałam robione USG szyi i węzłów chłonnych - USG wykazało, że jest czysto, także prześwietlenie klatki piersiowej.
Mam nadal pytanie - czy powiększenie robi się pod narkozą czy w znieczuleniu miejscowym? - może ktoś wie, bo bardzo się boję.
[ Dodano: 2011-07-19, 18:09 ]
Drogi Administratorze - piszesz, że ważne jest przebadanie węzła chłonnego wartowniczego - czy to chodzi o te węzły które są najbliżej wyciętego znamienia?
Drogi Administratorze - piszesz, że ważne jest przebadanie węzła chłonnego wartowniczego - czy to chodzi o te węzły które są najbliżej wyciętego znamienia?
Tak - najbliżej w sensie nie tyle fizycznej odległości (choć to zapewne też), co bezpośredniego sąsiedztwa wobec guza: węzeł wartowniczy jest to pierwszy węzeł jaki występuje na drodze chłonki przepływającej od guza. Z tego wynika, że węzłów wartowniczych może być czasem więcej niż jeden, gdy chłonka od guza odpływa w różnych kierunkach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
ja miałam poszerzenie blizny robione w znieczuleniu całkowitym i to jest to standardem. Trwa dość szybko bo jakieś pół godziny i budzisz się gdy jest już po wszystkim.
Rozumiem, jaką czujesz niesprawiedliwość i rozgoryczenie z powodu pojawienia się tego paskudztwa. Czułam to samo ponad pół roku temu. Może nigdy nie przestałam. Ale nauczyłam się - choć bardzo powoli - oswajać z gadem, żyć z nim... Bynajmniej się staram
Świetnie, że tak szybko zaproponowano Ci dalsze leczenie.
Będzie dobrze!!
Bądź silna.
Jestem całym sercem z Tobą.
Witam Wszystkich wpierających i bardzo dziękuję za ciepłe słowa.
Byłam w szpitalu , jak pisałam wcześniej miałam mieć poszerzenie marginesów cięcia. Na obchodzie jeden z lekarzy sugerował aby cięcie wykonać w znieczuleniu miejscowym ( co mnie przeraziło!!!) kilku lekarzy uważało, ze powinien być jednak to zabieg pod narkoza bo może wymagać przeszczepu skóry - na tym skończył się obchód.
Po dwóch godzinach dowiedziałam się, że zdecydowano iż powinnam mieć przebadany węzeł wartowniczy przed zabiegiem ( chyba chodzi o oznaczenie, który to węzeł) aby przy zabiegu poszerzenia cięcia od razu go wyciąć i zbadać. ponieważ wykonuje się to w innym szpitalu, uzgodniono termin i za tydzień ponownie muszę się zgłosić na oddział chirurgi onkologicznej, wówczas zostanie zbadany węzeł wartowniczy i przy jednym zabiegu ( tym razem zapytałam czy wykonany będzie pod narkozą czy jako zabieg w gabinecie zabiegowym) - zabieg będzie wykonany pod narkozą.
z mojego punktu widzenia - jako pacjenta, śledzącego temat czerniaka - decyzja o przebadaniu węzła wartowniczego przed poszerzeniem blizny jest zdecydowanie dobrym posunięciem i świetnie, że taka właśnie została podjęta
- pomimo, że niepotrzebnie narażona zostałaś na nerwy i masę niepokoju związanego z zabiegiem, którego jeszcze nie wykonano
no i musisz poczekać trochę na finalny zabieg.
Ale tydzień, to wcale nie tak długo!
Będzie dobrze -)
Już wiemy przynajmniej, że będziesz uśpiona podczas zabiegu.
Prześpisz całe zamieszanie, a po przebudzeniu będzie piękny dzień.....
wytną ci wartownika, dotną bliznę
i pozbędziesz się gada!!! -)
- bo wierzę mocno, że nie dotarł nawet do węzła wartowniczego!
Dziękuję za ciepłe słowa, są one dla mnie bardzo ważne.
Ja także uważam, że mam dużo szczęścia, bo są osoby, które mają bardzo odległe terminy zabiegów, a ja w tym nieszczęściu mam jednak trochę szczęścia .....
Leczę się w Poliklinice w Olsztynie (MSWiA).
Cieszę się, że będą badać węzeł wartowniczy, ponieważ on ( jak już troszkę poczytałam, to troszkę się oswajam z niektórymi terminami) odpowie także na pytanie - co dalej? czy węzły są wolne? czyste? czy skończy się tylko na wycięciu wartownika i poszerzeniu marginesu?!
Ja wierzę i ufam, że na tym się skończy, a potem .... to już tylko kontrole!!!!
Witam wszystkich szukających pomocy, informacji, wsparcia!
Właśnie wróciłam ze szpitala, o którym pisałam wcześniej.
Miałam zrobiona limfoscyntografię ( oznaczenie węzła wartowniczego) i wpuszczenie dodatkowego niebiesko-zielonego kontrastu przed zabiegiem aby znaleźć węzeł wartowniczy. Myślałam że zabieg ten potrwa około godzinki - trwał jednak ponad dwie godziny, zapewne dlatego że wykonano również przeszczep na głowie, gdyż po poszerzeniu cięcia zabrakło skóry, którą można by było naciągnąć.
Po zabiegu przyszła Pani doktor, która poinformowała mnie, ze badanie limfoscyntograficzne pokazało tylko jeden węzeł na szyi ( nie wiem czy jest ich więcej???), ale oni znaleźli jeszcze dwa malutkie, które może były węzłami wartowniczymi, czego w moim przypadku nie może powiedzieć z całą pewnością, bo trudno u mnie je zlokalizować, były bynajmniej pierwsze na drodze (chyba spływu chłonki). Mam nadzieje że to były te.
Teraz muszę czekać około trzech tygodni na wynik. Mam jednak pytanie - co dalej??? Czy jeżeli węzły będą czyste i wynik pozytywny - czy na tym się zakończy i zostaną mi kontrole? czy powinnam zrobić jeszcze jakieś badania, aby się upewnić, że nigdzie indziej nic nie mam? Jeżeli tak - to jakie?
A jeżeli wyniki będą złe - czy będzie kolejne cięcie? czy leczy się to chemioterapią lub radioterapią, a może inaczej????
pozdrawiam
Ewa
Mam jednak pytanie - co dalej??? Czy jeżeli węzły będą czyste i wynik pozytywny - czy na tym się zakończy i zostaną mi kontrole?
Tak, będzie to koniec postępowania i pozostają regularne kontrole
(przez wynik pozytywny w tym przypadku rozumiem brak przerzutów do węzłów chłonnych).
Cytat:
czy powinnam zrobić jeszcze jakieś badania, aby się upewnić, że nigdzie indziej nic nie mam? Jeżeli tak - to jakie?
Jeżeli wynik badania węzłów wartowniczych będzie negatywny (brak przerzutów)
to jest wystarczające badanie do stwierdzenia braku potrzeby dalszego leczenia.
Pozostaną regularne kontrole, z okresowymi badaniami (więcej: w tym poście).
Cytat:
A jeżeli wyniki będą złe - czy będzie kolejne cięcie? czy leczy się to chemioterapią lub radioterapią, a może inaczej?
W takim razie czekałoby Cię usunięcie regionalnych węzłów chłonnych (limfadenektomia).
Dalsze postępowanie dobierane jest w takim przypadku indywidualnie,
CTH i RTH nie należą do rutynowych procedur (więcej: w opracowaniu linkowanym tutaj).
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję za wyczerpujące odpowiedzi. Mam jednak jeszcze jedno pytanie. W poniedziałek miałam wykonany przeszczep, pobrano skórę z klatki piersiowej i przeniesiono na głowę. Niepokoi mnie trochę fakt, że cięcia na klatce, cięcia po wycięciu węzłów są to miejsca obolałe, które ciągną itp, a miejsce przeszczepu, to miejsce, które mnie nie boli, nie swędzi, nie ciągnie - nic nie czuję. Nie wiem czy to dobrze czy źle?????
Raczej po prostu zwyczajnie.
Jest to jak by nie było dość poważna ingerencja w lokalną tkankę, rana pooperacyjna musi się wygoić,
a do tego czasu opuchnięcie, zaczerwienienie i bolesność są zupełnie normalne.
Natomiast lokalny brak czucia spowodowany jest przecięciem którego z okolicznych nerwów,
co daje efekt wrażenia "obcego ciała", nie sygnalizującego wrażeń dotykowych (tak jak podczas znieczulenia lokalnego).
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Niepokoi mnie trochę fakt, że cięcia na klatce, cięcia po wycięciu węzłów są to miejsca obolałe, które ciągną itp, a miejsce przeszczepu, to miejsce, które mnie nie boli, nie swędzii
Ból w okolicach rany jest odczuciem subiektywnym i zależy min. od lokalizacji .Ponadto rana po wycięciu węzłów jest dużo głębsza. Operacje miałaś zaledwie kilka dni temu,więc musisz się uzbroić w cierpliwość , bo ból jeszcze troszkę będziesz odczuwać.
Droga biofanko!
Z bólem sobie jakoś radzę, wiem, że cięcia były głębokie, ale niepokoi mnie, że nie odczuwam bólu w okolicy przeszczepu. Nie wiem jak powinno być ? Ktoś może pomyśli, że jestem jakaś dziwna i nie cieszę się, że mnie tam nie boli, ale ja martwię się, że może przeszczep się nie przyjmie skoro nic nie czuję???
Proszę o jakieś informacje na temat przeszczepów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum