chyba własnie moja mamusia też powoli umier z głodu :(
Wymiotuje po wszystkim nawet mówienie doprowadza ją do wymiotów, ale uparcie próbuje jesć- czuje głód, a nawet jezeli nie ma apetytu zmusza się do jedzenia, "żeby podreperować krew" bo przecież musi być dobra żeby mogła dostać chemię...
Jest strasznie słabiutka. Nie ma siły wstać,wczoraj, jeszcze jako tako chodziła, dzisiaj już nie bardzo. Cały czas szuka przyczyny bólu, czy wymiotów- próbuje je sobie jakoś tłumaczyć :(
A ja- ja już nie mam siły patrzeć jak gaśnie, jak się potwornie męczy- naprawdę nie daję rady :( nie wiem czy chciała bym być w tej ostatniej chwili. Boję się tego...
boję się teraz wszystkiego- każdego telefonu...
Ja też się okropnie bałam tego momentu odejścia, aż słabłam na samą myśl.
Rankiem, kiedy z Tata już było źle jeszcze rano siedziałam z mamą, która Tatę próbowała karmić - widziałam co się dzieje, Boże jakie smutne jest to wspomnienie, mówiłam Mamie, że starczy, że Tata nie ma siły, pokłociłyśmy się, bo Mama nie chciała przyjąć tego do wiadomości.
Ja osłabłam tak, ze zasnęłam, nie miałam siły z tego strachu wstać, wtedy Tata odszedł.
więc wiem jaki to jest strach, ale mimo tego, że jest ogromny, wiem, że napewno dasz radę, będziesz musiała. A strach i uczucie będą ogropne, ale dasz radę!
ech, moja mamusia jest tak świadoma wszystkiego- ze to jeszcze bardziej boli :(
W tej chwili każdy dotyk sprawia jej ból. Jest strasznie słabiutka, dużo śpi. Ale nadal próbuje jeść. Cokolwiek byle podzióbac. Wczoraj miała strasznego smaka na zimne piwo- nie odmówiłam jej...
nie wiem czy chciała bym być w tej ostatniej chwili. Boję się tego...
boję się teraz wszystkiego- każdego telefonu...
Przechodziłam przez to i doskonale Ciebie rozumiem...
Byłam przy tacie bez przerwy jednak każde moje chwilowe wyjście było takie, że wychodziłam a telefon był non stop w ręce mojej jednak bałam się strasznie kiedy dzwonił aż drżałam na samą myśl...
Bałam się też tej ostatniej chwili i (mimo iż nie dopuszczałam czarnych scenariuszy do głowy) kilkakrotnie zastanawiałam się czy aby chciałabym przy tym być- BAŁAM SIĘ! Jednak to z czasem samo przyszło. Ostatni dzień tatusia nawet do toalety biegłam aby nie stracić tych wspólnych chwil. Dziś nie wyobrażam sobie tej chwili, że mogłoby mnie przy tacie nie być ... mimo iż widok nie do opisania to jestem w jakimś stopniu "dumna" że dane mi było być przy tatusiu i czuć tą każdą Naszą wspólną sekundę, choć to strasznie boli to nikt mi tego nie odbierze!
Od początku do końca razem ...
Nadzieja, trzymaj się kochana.
Modlę się za Was!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
a ja jeszcze mam tą możliwośc być przy tacie..... coraz mniej je , nic mu nie smakuje , coraz częsciej po wszystkim wymiotuje , czytam sobie wasze wypowiedzi i łzy same lecą .....nie potrafię patrzeć na bliską mi osobe która cierpi a ja nie potrafię jej pomóc .... a wszystko jeszcze przed nami.....tata ma świadomośc że umiera - wczoraj powiedział że jesli nie zdarzy się cud to nie dożyje do końca roku , a ja mam płacz "na wierzchu " wiec nie mogę przy nim za długo siedzieć ani rozmawiac o śmierci bo nie chcę żeby tata się dołował widząc mój płacz
jakie to wszystko niesprawiedliwe....
krado, Ja się wczoraj popłakałam przy mamusi. Jej tez łezka poleciała- ale wiem że nasze emocje są szczere, nie ma się czego bać .
Mamusia już tylko śpi...
Ja pamiętam, że chciałam żeby się to już skończyło,żeby nie cierpiał, ale gdy odszedł , to nagle zaczęło mi brakować tego widoku że leży w pokoju,że ciągle przechodzę i widzę go a tu nagle puste łóżko,pokój....tak się przyzwyczaiłam do tej sytuacji, że tam jest(że tak będzie)
a tu nagle pustka
Trzymaj się kochana....myślę że żadne słowa nie są w stanie Ci ulżyć w cierpieniu....
Przytulam Cię bardzo mocno
ja też mam czasem takie mysli , że jesli ma sie męczyć to lepiej niech to bedzie krótko ale z drugiej strony jeszcze jest tata z nami , jeszcze jest przy nas - naprawdę ciężki to dla nas czas , ale wy doskonale wiecie o czym ja piszę ....
ale gdy odszedł , to nagle zaczęło mi brakować tego widoku że leży w pokoju,że ciągle przechodzę i widzę go a tu nagle puste łóżko,pokój....tak się przyzwyczaiłam do tej sytuacji, że tam jest(że tak będzie)
a tu nagle pustka
U mnie było to samo
Pamiętam jak tatusia wynieśli z domu kiedy umarł i kiedy wróciłam po chwili i zobaczyłam jego puste już łóżko, pościele, cewnik, leki i ta przerażająca cisza... wpadłam w szał. Płakałam - to słowo mało powiedziane, ja wręcz wyłam z niedowierzania, bólu i pustki ... Położyłam się na tatusia łóżku i wszystkie pościele mocno do siebie przytulałam
Ten moment jest okropny!
Nadzieja, kochana wiem jak może Ci być ciężko ale na to nie ma leku ani słów , które mogłyby Ci pomóc , ukoić Twój ból Pamiętaj serduszkiem jestem z Wami i modlę się za mamusię Twoją !!!
Szczerze Ci współczuję!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
czytam wasze wypowiedzi na temat bliskich i staram się spedzac z tata jak najwięcej czasu razem - póki jeszcze mogę ....a ile się napłaczę czytając wasze wypowiedzi .....
Anelio tak bardzo ci wspólczuję - nawet nie potrafię sobie wyobrazić co przechodziłaś choć wiem ze wszystko przede mną
Nadzieja co u was ?? jak mama ??
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum