1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Czy można umrzeć z głodu w XXI wieku?
Autor Wiadomość
maganana 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 12 Kwi 2009
Posty: 241
Skąd: Bytom
Pomogła: 39 razy

 #61  Wysłany: 2009-06-11, 19:00  


Droga Ewelinko!
u Nas tak samo jak u Ciebie, ciągle mam tatę przed oczami , nadsłuchuję czy się kręci w łóżku jak śpię u mojej mamy.A tu łóżko puste, nie leży już tata w nim.
W szafach co się otworzy pełno jego rzeczy, wszędzie wszystko przypomina tatę, nie da się zapomnieć...
trzymaj się Ewelino, życzę Ci dużo dużo siły!!!

Przytulam mocno
marzena
_________________
Pozdrawiam
Marzena
 
 
beataa 


Dołączyła: 09 Cze 2009
Posty: 20

 #62  Wysłany: 2009-06-28, 16:05  


Cytat:
U chorych w zaawansowanej chorobie nowotworowej zasadniczo brak wskazań do żywienia pozajelitowego (podawania wszystkich składników odżywczych drogą dożylną, najczęściej przez tzw. worek żywieniowy). Badania nie wykazały, aby taki sposób postępowania przyczynił się do wydłużenia czasu przeżycia chorych, może natomiast spowodować wiele trudności, związanych z koniecznością podawania dużej ilości płynów drogą dożylną, co z kolei może powodować objawy niewydolności krążenia. Dalszymi problemami są: konieczność stałego utrzymywania kontaktu dożylnego tzw. centralnego, zakładanego do głównych naczyń żylnych, podania dużej ilości płynów każdego dnia i wysokie koszty terapii. Z tych powodów prowadzenie tego rodzaju leczenia w warunkach domowych jest trudne i kosztowne, a w konsekwencji z reguły nie poprawia jakości życia chorych. Nieliczne publikacje wskazują na możliwość podjęcia takiej terapii, najczęściej u chorych z nieoperacyjną niedrożnością jelit, w dobrym stanie ogólnym lub niemożnością połykania. W tej ostatniej grupie chorych powodem jest nowotwór języka, gardła, przełyku i wówczas najczęściej zakładana jest przetoka odżywcza do żołądka (gastrostomia) lub do jelita (jejunostomia), rzadziej chorzy są odżywianie przez sondę żołądkową. Żywienie pozajelitowe można natomiast częściej rozważać u chorych, u których planowane jest leczenie przyczynowe (radioterapia, chemioterapia, zabieg operacyjny)



Nie zgadzam sie z wypowiedzia w tym artykule,dzieki dozywianiu dozylnemu moj tato nie umarl z glodu i jest miedzy nami.
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #63  Wysłany: 2009-06-29, 00:39  


Hej Beatko - w artykule tym podkreśla się niecelowość takiego odżywiania u chorych w fazie terminalnej choroby nowotworowej.
Natomiast jeśli są możliwe działania przyczynowe (leczenie onkologiczne, w tym również paliatywne) - to sprawa wygląda inaczej.
Nie piszesz na jakim etapie choroby i leczenia tata Twój był odżywiany dożylnie. Napisz może w jakiej sytuacji takie odżywianie zalecono i przeprowadzono.
pozdrawiam serdecznie.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Mrakad 



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 322
Skąd: Warszawa
Pomógł: 28 razy

 #64  Wysłany: 2009-06-29, 17:02  


maganana napisał/a:
przede wszystkim to w ogóle nie powinieneś myśleć o śmierci.
Dlaczego? Czyżby mnie nie dotyczyła? Dotyczy i z dużym prawdopodobieństwem zabierze mnie wcześniej niż innych rówieśników.
Cytat:
Może ludzie którzy bardzo bardzo wierzą w Boga inaczej traktują śmierć, może im łatwiej znieść śmierć bliskiej osoby.

W Polsce żyje ponad 90% katolików, w tym ponad 60% praktykującyh. Na każdej mszy pogrzebowej ksiądz wyjaśnia, że to nie tragedia, że to przejście do lepszego świata. Patrząc na reakcje, chyba nikt w to nie wierzy.
_________________
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
 
mral 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Sty 2009
Posty: 466
Pomogła: 75 razy

 #65  Wysłany: 2009-06-29, 21:37  


Mrakad napisał/a:
maganana napisał/a:
przede wszystkim to w ogóle nie powinieneś myśleć o śmierci.
Dlaczego? Czyżby mnie nie dotyczyła? Dotyczy i z dużym prawdopodobieństwem zabierze mnie wcześniej niż innych rówieśników.


To nie takie pewne. Na cmentarzu sporo jest grobów ludzi z Twego rocznika , z mego , a i z młodszych również i to dużo młodszych.


Mrakad napisał/a:

Cytat:
Może ludzie którzy bardzo bardzo wierzą w Boga inaczej traktują śmierć, może im łatwiej znieść śmierć bliskiej osoby.

W Polsce żyje ponad 90% katolików, w tym ponad 60% praktykującyh. Na każdej mszy pogrzebowej ksiądz wyjaśnia, że to nie tragedia, że to przejście do lepszego świata. Patrząc na reakcje, chyba nikt w to nie wierzy.


Niedawno uczestniczyłam w mszy żałobnej, ale takich sów nie słyszałam. Coś mi umknęło ? Być może , pewnie myślami byłam gdzie indziej.
_________________
Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.

Ks. prof. Józef Tischner
 
Mrakad 



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 322
Skąd: Warszawa
Pomógł: 28 razy

 #66  Wysłany: 2009-06-29, 22:08  


maganana napisał/a:
przede wszystkim to w ogóle nie powinieneś myśleć o śmierci.
Dlaczego? Czyżby mnie nie dotyczyła? Dotyczy i z dużym prawdopodobieństwem zabierze mnie wcześniej niż innych rówieśników.[/quote]
mral napisał/a:
To nie takie pewne. Na cmentarzu sporo jest grobów ludzi z Twego rocznika , z mego , a i z młodszych również i to dużo młodszych.
Masz rację. Ale jak zaczniesz zliczać roczniki to dojdziesz do moich wniosków. Zresztą na nagrobkach nie podają przyczyny śmierci.
Cytat:
Niedawno uczestniczyłam w mszy żałobnej, ale takich sów nie słyszałam. Coś mi umknęło ? Być może , pewnie myślami byłam gdzie indziej.
Pewnie tak. Ja jako ateista jestem wyczulony, Generalnie nie znoszę pogrzebów i nie chodzę bez bardzo poważnych powodów.Ale kilka razy życie mnie przymusiło. I takie słowa, lub ich sens tkwią w mojej pamięci.
_________________
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
 
mral 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Sty 2009
Posty: 466
Pomogła: 75 razy

 #67  Wysłany: 2009-06-29, 22:17  


Mrakad napisał/a:
Generalnie nie znoszę pogrzebów i nie chodzę bez bardzo poważnych powodów.Ale kilka razy życie mnie przymusiło.


Ja również i mnie również.
_________________
Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.

Ks. prof. Józef Tischner
 
Mrakad 



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 322
Skąd: Warszawa
Pomógł: 28 razy

 #68  Wysłany: 2009-07-02, 16:21  


Ja jestem bardziej paskudnym przypadkiem. Nawet w święto zmarłych nie chodzę na cmentarze. Nie mogę!
_________________
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
 
mral 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Sty 2009
Posty: 466
Pomogła: 75 razy

 #69  Wysłany: 2009-07-02, 16:31  


Mrakad napisał/a:
Nawet w święto zmarłych nie chodzę na cmentarze. Nie mogę!


A dlaczego nie możesz ?
_________________
Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.

Ks. prof. Józef Tischner
 
Mrakad 



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 322
Skąd: Warszawa
Pomógł: 28 razy

 #70  Wysłany: 2009-07-03, 17:08  


mral napisał/a:
A dlaczego nie możesz ?

Głęboki uraz z wieku szkolnego. Koleżanka z równoległej klasy popełniła samobójstwo. Nawet jej nie znałem. Dyrekcja zawiozła nas na cmentarz. Na życzenie rodziny nad samym grobem otwarto trumnę. Matka nie potrafiła opanować rozpaczy.

Mrakad
 
maja12 


Dołączyła: 12 Lip 2009
Posty: 39
Pomogła: 7 razy

 #71  Wysłany: 2009-07-12, 20:09  


Witam, długo szukałam takiego rzeczowego forum, moja mama chorowała dokładnie rok, w maju odeszła..
Piszę bo nie umiem dać sobie z tym rady, wiem że powinnam iść chyba do psychologa, od jej śmierci minęło półtora miesiąca, życie toczy się dalej, a ja myślę tylko o jednym:
dlaczego nie udało mi sie jej pomóc...
Miała zaawansowanego raka szyjki macicy, po radioterapii radykalnej było dobrze jakieś 3 miesiące, potem już z górki leciało, ale nikt nas nie poinformował,nie uprzedził, chociaż zwracałyśmy uwagę na bóle nie do zniesienia. Długa to historia żeby opowiadać. Nie mogę sobie poradzić z tym że tyle we mnie żalu do lekarzy, że nie potrafili pokierować właściwie leczeniem, jeszcze ją wypuścili do wielkiej brytanii na miesiąc, z bólami w plecachi jak się później okazało z wielkimi przerzutami w kręgosłupie.
Nie mogę zrozumieć postawy trzech lekarzy którzy, gdy mama jeszcze się w miarę poruszała, tylko nogi miała obrzęknięte, mówili do mnie patrząc w oczy- niech pani da jej umrzeć-
Nie rozumiem....
Ostatni odesłal nas do domu wieczór przed jej śmiercią, kiedy już nie mogła jeść, miała niedrożność jelit, bez pomocy, zrobił jej wlewkę.od której właściwie się pogorszył jej stan..
Moja mama umarła, choć się tego nie spodziewałam, ona chyba też, bo nawet ze mną rozmawiała przed śmiercią, trochę nieobecna, wpatrzona w jedno miejsce, ale w miarę z sensem, tylko w nocy kiedy pierwszy raz musiałam jej pomóc pójść do łazienki się zaniepokoiłam, bo nie chciała być sama. Umarła kiedy ja karmiłam dziecko w pokoju obok... i nie pomyślałam żeby podejść do niej i pomóc kiedy kaszlnęła, a chwilę wcześniej mówiła że nie może coś odkaszlnąć. Trwało to może pięć minut gdy skończyłam i już jej nie było...
Nie umiem sobie z tym poradzić, ciągle płaczę kiedy o tym myślę, że nie trzymałam ja za rękę, nawet się nie pożegnałyśmy, że taki miała przestraszony wyraz twarzy...
Ciągle ją widzę w tym miejscu...i takie mam myśli że może gdybym podeszła do niej, ją podniosła, to by się nic nie stało, i by sobie kaszlnęła, ale by żyła.
Przepraszam za ten przydługi post, ale nie mam gdzie się wygadać, wiem że ten kto to przeszedł zrozumie.
Właściwie to nawet nie wiem czego oczekuję, może potwierdzenia że tak wygląda śmierć?
Teraz wiem, że była to dla mnie za duża odpowiedzialność, opieka może nie była taka uciążliwa, jedynie ta świadomość że mama nie chce nic wiedzieć, wszystko praktycznie załatwiałam ja- odpowiedzialność za ludzkie życie...
I nie udalo się.
 
banialuka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 22 Lut 2009
Posty: 1294
Pomogła: 235 razy

 #72  Wysłany: 2009-07-12, 20:27  


Maja strasznie mi przykro że musiałaś przejść przez coś takiego i że Twojej mamy nie dało się uratować. W sumie to sama nie wiem co Ci napisać, wiem ze żadne słowa nie ukoją Twojego bólu a w dodatku słaby ze mnie pocieszyciel, więc powiem tylko że przesyłam Ci duzo pozytywnych myśli, trzymaj się cieplutko :tull: Podobno czas leczy rany. Pozdrawiam. Marzena
_________________
Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
 
 
gosiac 


Dołączyła: 16 Lut 2009
Posty: 91
Pomogła: 10 razy

 #73  Wysłany: 2009-07-12, 20:30  


....az sie poplakalam :cry:
mysle ,ze nie bylabys w stanie wiecej mamie pomoc , widocznie w taki sposob miala odejsc, uwazam ze spokojnie , "bezpiecznie" w domu,
zapewne zrobilas wszystko co bylo w twojej mocy , ale to chorobsko jest takie straszne i nieobliczalne..................
mocno cie przytulam i sciskam!
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #74  Wysłany: 2009-07-13, 09:45  


Maja nie miej wyrzutów sumienia.
Nikt z nas nie wie kiedy śmierć może nadejść.
Wiem,że bardzo Ci przykro,że nie było Ciebie w tym momencie z mamą.
Minęło bardzo mało czasu od śmierci Twojej mamusi,więc dlatego nadal czujesz się bardzo źle,ale wierz mi, czas leczy rany,nie od razu oczywiście.
Moja mamcia zmarła3,5roku temu.Niby nie była chora,zasnęła i już się nie obudziła.
Też się nie pożegnałyśmy,nie powiedziałam Jej jak bardzo Ją kocham.
Została pustka,żal,ogromny ból,najróżniejsze odczucia,niedopowiedziane słowa i tysiące myśli co by było gdyby...
Długo dochodziłam do siebie,było bardzo,bardzo ciężko.
Na zawsze moje życie się zmieniło i już tak pozostanie,ale jest już lżej,choć nadal mam ciężkie momenty-zwłaszcza teraz jak walczymy z taty chorobą.

Maju,masz dziecko,mnie moje dzieci i mój mąż dodawali siły,żeby nie poddawać się i żyć dla nich-a myśli miałam różne...
Pozdrawiam Cię i pisz jeśli tylko poczujesz taka potrzebę,może choć troszkę damy radę Ci tu pomóc.
 
 
maja12 


Dołączyła: 12 Lip 2009
Posty: 39
Pomogła: 7 razy

 #75  Wysłany: 2009-07-13, 12:01  


Dziękuję za wsparcie, są momenty kiedy jest dobrze, wiem moje dziecko dodaje sił- córeczka pojawiła się na świecie jak cud, długo na nią czekaliśmy, Mama też i zdążyła się nią choć troszkę nacieszyć. Myślę że to był jakiś znak, żeby dodać mi sił, żebym jakoś przetrwała ten ciężki okres.Bez niej już bym się chyba załamała.
Dziękuję jeszcze raz- dziś urodziny Mamy, bardzo za Nią tęsknię....
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group