Od czwartku, kiedy usłyszałam diagnozę ... ratujecie mi życie swoją obecnością!!!!
Chyba nie muszę mówić jaką rolę tutaj wszyscy pełnią?!
Pozdrawiam serdecznie
B.
Te forum jest dla mnie niezbędne.Mam w głowie nowy temat Jak radzić sobie z rodziną?Kraba mam ja i radzę sobie dobrze.Są usterki ale kto ich nie ma.Martwią się zupełnie niepotrzebnie.Nieraz swoją troską są troche uciążliwi.Wiem,ale naprawdę jest to moje życie.Będę żył 3 miesiące a może 15 lat.To też jest prawdopodobne.Cieszę się tym co jest i nie martwię się na zapas.Niestety musiałem się przyznać przed rodziną co jest.Opieka dla moich psów.Prawie 4 tygodnie.Teraz ponoszę konsekwencje.Ktoś ma jakieś doświadczenia?
_________________ carcinoma planoepitheliale spinocellulare keratodes G2.Nie samym rakiem człowiek żyje...Dla walczących życie ma smak,którego reszta nie pozna.Cytat prawie dosłowny.
Jerzozwiesz- chyba jedyne co możesz zrobić to dać rodzinie więcej czasu,niewątpliwie ich uciążliwość jest wynikiem troski o Ciebie. Nie pozwól jednak by przypięcie Ci łatki "rakowca" (jak mawiał mój Tata) przysłoniło im to kim jesteś. Niech trochę okrzepną, a jak okrzepną daj im jasno do zrozumienia, że póki co nigdzie się nie wybierasz, że ogarniasz sytuację, że jeśli będziesz potrzebował pomocy to po prostu o nią poprosisz. Swojego czasu rozmawiałam z Mrakadem o realcjach "oni-my", może nasza wymiana poglądów będzie w jakikolwiek sposób dla Ciebie pomocna. Wątek jest tutaj: http://www.forum-onkologi...ra-my-vt260.htm
Pozdrawiam
Z własnego doświadczenia - ja po prostu obśmiewałam sprawę i ciągle mówiłam o "schodzeniu". Rodzina najpierw się gorszyła, potem przywykła, a teraz śmieje się razem ze mną.
Bezczelnie wykorzystuję chorobę do wymuszenia pójścia do dentysty przez dorosłe dziecko, albo do doraźnego pozmywania. Więc odczepili się w sprawach ważniejszych.
Odpowiedź jest jedna - baaaaaardzo. Bardzo pomocne i cenne rado dostałam na forum, kiedy dowiedziałam sie o wynikach, najpierw wskazujacych na "złośliwca" a potem potwierdzających, nie wiem jak bym sobie poradziła bez pełnych ciepła maili od Zuzanny, czułam silne wsparcie emocjonalne , które pomogło mi sie pozbierać psychiczne - walki fizycznej jeszcze nie wygrałam ( dopiero jestem po I-szej chemii) ale bez tego wsparcia psychicznego, chyba bym nie dała rady - Zuzanno wielkie dzieki że jesteś i pomagasz
Chcialam dodac od siebie tylko tyle ze bez Was bylo by bardzo zle ja trafilam tu po odejsciu mojej mamy ale i tak pomogliscie wielu osobom i mnie jestescie bardzo potrzebni dziekuje.
Od wczoraj szukam słów, by wyrazić jak bardzo potrzebne jest to forum. W jakiś sposób ono "daje życie" tym, którzy zamykają się w sobie złamani diagnozą oraz bezradnym rodzinom. W to jedno proste słowo - dziękuję - wkładam całe serce i wdzięczność...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum