Witam serdecznie.
Na początku marca zrobiłam profilaktyczną mammografię. Niczego nie wyczułam, ale mam spore, wrażliwe piersi o budowie mastopatycznej. Wykazała zwapnienia w prawej piersi, ok 7 mm. Nie było ich w mammografii z 2006 r. (były wówczas rozsiane łagodne).
W końcu marca była kwadrantektomia. Wynik hist-pat:
Carcinoma intraductale mammae. Microinvasio punctata. Fibrosis, microcystes et papillomata intracystica multiplices mammae. W badanym fragmencie miąższu sutka stwierdzono ognisko raka wewnątrzprzewodowego (DCIS) o wymiarach 6x5 mm, usunięte z margninesem zdrowych tkanek szerokości 4 mm.
Van Nyus:
śr. guza 6mm - 1 pkt
margines chir. 4mm - 2 pkt
zróżnicowanie G2 - 2 pkt.
(Mam 40 lat.)
Silna ekspresja receptorów hormonalnych ER i PgR.
W podścielisku gruczołu w bezpośrednim sąsiedztwie utkania raka wewnątrzprzewodowego stwierdzono pojedyncze cewki gruczołowe wysłane atypowym nabłonkiem, co wskazuje na ogniska mikroinwazji (microinvasio punctata). W związku z tym wskazane rozważenie weryfikacji węzła wartowniczego.
Zaproponowano mi procedurę węzła wartowniczego. Mowa także o radioterapii, do rozważenia tamoksyfen. Mam mnóstwo pytań. Czy to DCIS czy nie DCIS? Znalazłam, że DCIS to inna choroba... zupełnie inna niż rak inwazyjny. Czy mikroinwazja świadczy o tym, że będą przerzuty? Że będą na pewno czy być może? Odległe, do węzłów? Czy lepiej było wykonać mastektomię (nie było o tym w ogóle mowy?)
Co powinno się jeszcze zrobić na tym etapie? W drugiej, lewej piersi mam torbielki z czymś przyściennym (przed mammografią zrobiłam usg), właśnie to coś zaniepokoiło lekarza i dlatego zalecił mammografię, jeśli byłaby OK to kontrola za 3 mce. W mammografii lewa pierś jest OK. Obecnie nikt nie zwraca uwagi na lewą, mówią że wszystko po kolei. Obawiam się trochę. Skoro w prawej piersi są liczne papillomata intracystica, skąd wiadomo, że DCIS jest tylko w tym miejscu?
Jestem załamana, co nie dziwi w tym momencie... Byłam zdrowa, mam dwoje małych dzieci, które karmiłam łącznie prawie 4 lata. W mojej rodzinie chorób nowotworowych brak. Nie wiem, jakie mam rokowania - niby DCIS, ale różnie czytam o tym, w materiałach amerykańskich czytam o cenie psychologicznej niepotrzebnie tak dużej jak przy raku inwazyjnym, z drugiej strony ta mikroinwazja - w jakim stopniu zmienia rokowanie? Obawiam się radioterapii, mam kołatania serca (oprócz tego zawroty głowy i nerwicę) i nienajlepszy lipidogram. O tamoksyfenie nie wspomnę... pół roku temu miałam podejrzenie polipa endometrium, byłam do kontrolil, wygląda dobrze, ale jeszcze jedną wizytę zaplanowano.
Czy Ty na pewno nie jesteś mną? Przeczytaj mój wątek: Mikroinwazja z DCIS (gdzieś na 4 lub 5 stronie), i potem możemy wymieniać poglądy nt strategii dalszego postępowania.
DCIS to rak na tak wczesnym etapie, że jeszcze nie ma zdolności tworzenia przerzutów, ale my mamy zarówno DCIS jak i b. małe ogniska raka inwazyjnego, który teoretycznie może dać przerzuty, ale to b. rzadkie no i nie tak od razu do ujawnienia - trochę muszą podrosnąć. A w ogóle to coś takiego to 1 przypadek na 100, literatury mało, ustalonych sposobów postępowania jeszcze mniej. Ale i tak dużo lepiej niż "zwykłe przypadki" Witaj na forum
Oznaczono mi węzeł wartowniczy, wynik - czysty.
Patolog powiedział onkologowi, że mikroinwazji się doszukiwał, była minimalna, punktowa, zmiana jest dcisem w pełnym tego słowa znaczeniu (to była odpowiedź na pytanie, czemu nie oznaczono HER).
Czeka mnie radioterapia. Oraz tamoksyfen.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony usłyszałam, że guz był mały, że mam być dobrej myśli, "właściwie jest pani wyleczona". Z drugiej, że radioterapia niesie ryzyko leukopenii, choroby popromniennej, zaburzeń kardiologicznych, zwłóknienia płuc. Tamoksyfen w moim przypadku jest dyskusyjny, ale onkolog go zaleca. Dostałam receptę. Mam od lat cysty na jajnikach, pozostaję w obserwacji ginekologa. Pół roku temu miałam polipa błony śluzowej macicy, niby go nie ma (ostateczna kontrola za kilka dni). Mam 40 lat, zły lipidogram (rodzinne obciążenie).
Kiedy myślę o tym leczeniu, zaczynam się obawiać, że z chorób nie wyjdę.
Chciałam wyważyć swoje ryzyko i korzyści, zapytałam o to doktor radioterapeutę. Pani doktor najpierw pomyliły się moje punkty wskaźnika Van Nyus, a potem powiedziała, że ona nie ma czasu na takie rozmowy.
Jestem skołowana i przerażona. Nie wiem, jakie są moje oczekiwane ryzyka, o co walczymy za pomocą leczenia, a na jakie skutki uboczne mnie ono narazi i co jest większe? Nie wiem, czy podczas radioterapii lepiej pracować, czy być na zwolnieniu. Czy istotne powikłania są częste.
No i w końcu co za chorobę mam, bo niby to dcis, ale postępowanie dostaję jak w raku inwazyjnym.
Pisałam Ci, nie ma wydzielonej osobnej grupy "mikroinwazja", zalecane jest leczenie jak T1. Radioterapia nie podlega dyskusji bo jest "obowiązkowa" również w DCIS. Te 98% 5 letnich przeżyć dotyczy DCIS leczonego, czyli operacja +RTH. Ja osobiście też nie w pełni rozumiem Twój wynik hispatu (może dlatego że go nie podałaś w pełni) ale ER i PR powinno się oznaczać na komponencie inwazyjnym, to dlaczego nie można było oznaczyć Her2? Co do Tamoxyfenu to też nie ma badań ani wyników dla etapu mikroinwazja. Temat był obracany na moim wątku na wszystkie strony. Też miałam spory dylemat, ale Ty masz przed sobą o 20 lat więcej życia i to musisz uwzględnić przy podejmowaniu decyzji.
[ Dodano: 2011-05-12, 18:16 ]
Wg mnie do 2-3 tygodni radioterapii można wytrzymać w lekkiej pracy, ale potem to już nie jesteś w stanie pracować bez dłuższych przerw, a lepiej być na oficjalnym zwolnieniu niż "kłóć w oczy".
czasami wyniki histo dostarczają w dwóch turach. Tak było w przypadku mamy. Receptory były kilka dni później.
Z tego co wiem, to Her2 robione jest teraz rutynowo.
Nie oznaczono mi HER - o ile dobrze zrozumiałam, oznacza się go z komponenty inwazyjnej, a tego było u mnie bardzo mało. W każdym razie oznaczenia HER nie ma.
Dziś miałam 17. dzień radioterapii w schemacie 17 dniowym. Jutro ma być boost, 4 dni. Właściwie zdecydowano dziś, że w moim przypadku boost jest niepotrzebny, po rozmowie przywrócono wersję z boostem - mogę się zgodzić lub nie.
Nie wiem, co mam robić.
Odczyn na skórze mam spory, cała pierś jest tkliwa, a skóra brązowo-czerwona, w niektórych miejscach widać chyba początek mokrego oddzielania naskórka, no i boli.
Zalecono już jakiś czas temu tamoksyfen, ale trochę podobnie jak z boostem, sugestie, że w moim przypadku to opcja.
Wciąż nie wzięłam - boję się.
Mam niewielki polip endometrium, byłam u ginekologa, na razie obserwacja, do rozważenia usunięcie endometrium lub kontrola. Nie jest przeciwwskazaniem do tamoksyfenu.
Nie mam jeszcze wyniku BRCA.
Tonę w mękach niezdecydowania i obaw.
Bardzo proszę o ocenę tego leczenia. Co powinnam teraz zrobić?
Wiem, że napisałam mało składnie - zwykle jestem bardziej uporządkowana, ale teraz wszystko mi się pozmieniało:(
Zakończyłam radioterapię (17 dni 42,5 Gy) z boostem (10 Gy w ciągu 4 dni). Lekarz stwierdził, że ten boost trochę na zapas.
Mam paskudny odczyn popromienny i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Pracowałam dotąd przez cały czas, z pojedynczymi dniami przerw z powodów organizacyjnych, a teraz musiałam pójść na zwolnienie. Po trzech dniach w domu widzę, że domowa egzystencja też coraz trudniejsza - w biustonoszu boli koszmarnie (największy odczyn mam pod biustem, a biust mam duży), w nocy zaś ból budzi mnie kilkakrotnie (skóra do skóry, zmiany pozycji, skóra ciągnie, piecze, boli, a cała pierś rwie i kłuje). Oprócz ciemnobrązowej barwy, z miejsami żyworóżowym zabarwieniem, pod piersią zaczęło się wilgotne odzielanie naskórka, a tam, gdzie się nie oddziela, są masy szarego, chyba martwego.
Próbuję od początku radiosun, bepanthen plus, od kilku dni linomag, ozonellę, wczoraj dostałam oxycort spray, który w nocy wstawałam zmyć, bo tak piekło. Nie widzę wielkiej poprawy po niczym.
Szczególnie bolą stwardniałe okolice blizn po kwadrantektomii i wartowniku.
Zaczynam się porządnie niepokoić, bo coraz ciężej normalnie funkcjonować. Po operacjach nazajutrz byłam w pracy, a teraz coraz kiepściej - co dalej? Co robić?
Bardzo proszę o jakieś wskazówki...
Ja ten IV stopień miałam na ograniczonej powierzchni, zalepiłam plastrem granuflex i jakoś doczekałam wyleczenia, natomiast ból w bliźnie i okolicach został (a już rok minął). 6 tygodni po radioterapii jest najgorsze, największe osłabienie, w pełni rozwinięty odczyn popromienny - ja jeszcze miałam infekcje bo ubyło mi znacznie limfocytów (wróciły do normy po 8 miesiącach,a infekcje łapię(a właściwie to one lecą do mnie) do dziś. A jak się poskarżyć lekarzowi to mówi że tak może być. Pozdrawiam
Ps Do dziś najlepiej się czuję w biustonoszu dla matek karmiących (mięciutka bawełna, bez fiszbinów), słabo trochę trzyma ale nie boli.
Teraz jestem w trakcie naświetlań. Mam naświetlaną prawą pierś (u mnie jest naciek białaczkowy). Mam naświetlane dwa pola, całą prawą pierś oraz guza. Na temat swoje radioterapii nie wiele wiem. Wiem, że jest radykalna. Pan Doktor powiedział, że na pierś 3000, na guza 1500 czy jakoś tak. Nie wiem co to znaczy. Radioterapia przez 20 dni. Jestem po 13. sesji. Na razie czuję się dobrze. Mam całkiem sporo sił. Mam I stopień odczynu popromiennego, tzn. zaczerwieniona skóra. Na razie nic nie boli, nie piecze itp. Gdy czytam Wasze posty, to 'siedzę i czekam' kiedy zacznę źle się czuć, kiedy zacznie źle się dziać.
Kiedy u Was zaczęły się pojawiać powikłania 'na poważnie'?
Oczywiście morfologia już spada. Białe na poziomie 2,5 tys./mm3, płytki poniżej 100tys./mm3. Hemoglobina całkiem całkiem. Ale do takich wyników krwi jestem 'przyzwyczajona'. Zazwyczaj funkcjonuję z morfologią poniżej normy.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Zaczyna się od uczucia zmęczenia po 3 tygodniu, a później to już różnie, zależy co się wybije na pierwszy plan jak nie miałaś ciętej skóry to może przejdzie ulgowo. Boli przeważnie to co w bliźnie, ale włóknienie może być również w niekrojonej piersi. Dawki dzienne (2,25 Gy)masz takie same jak ja, tylko ja miałam 45 + 10 - trochę więcej. Kropka miała wyższe dawki dzienne (2,5 Gy).
Może tak być, że tak zostanie i do końca będzie dobrze.
Ja mam dośc dobrą morfologię, wszystko w normie, najniżej L 4500, z czego limf. 20 proc.
Dziś walę na skórę krem z linomagiem, linoderm się chyba nazywa - trudno ocenić, jak wpływa na odczyn, ale bardzo pomaga na ból - pozwala normalnie funkcjonować w pieczołowicie dobranym staniku.
Odsłoniętej na wilgotno skóry przybywa, pewnie niebawem założę opatrunek hydrożelowy, mąż mi już kupił i czekają.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum