trev, Super , ze u Was wszytko w porządku i Tata czuje się lepiej. To naprawdę dobre wieści i oby ta sytuacja trwała jak najdłużej a Tata czuł się coraz lepiej.
Życzę Tobie i Tacie dużo wiary, miłości i wspierajcie się Kochani wzajemnie
trev aż mi łzy poleciały: radości, bo cieszę się razem z tobą; wzruszenia, bo tyle miłości i ciepła bije z twojego postu i żalu, bo tak strasznie bym chciała, żeby mój "wiatrak" znów na mnie "pomruczał"...
Pozwól tacie - w miarę możliwości - cieszyć się odzyskaną sprawnością. Pamiętam jaki dumny i zadowolony był mój tata, gdy pierwszy raz od początku choroby dał radę umyć się i przebrać sam... Cieszyłam się razem z nim, chwaliłam jakby właśnie zdobył Mount Everest, a drobny szczegół jak bokserki założone tył naprzód skrzętnie zostawiłam dla siebie
_________________ Gdyby miłość mogła uzdrawiać, a łzy wskrzeszać... byłbyś z nami Tato (*) 27.01.2019
Trev fantastyczne wiadomości Z "Wiatrakami" się nie wygrywa, to każdy Ci powie. "Wiatraki" mają to do siebie, że możesz próbować je spowolnić, ale nie zatrzymasz, jak już się zaczną rozkręcać Pozwól na to. Niech się cieszy
Kochani, dziękuję Wam bardzo za wasze komentarze, też się popłakałem (chociaż podobno chłopaki nie płaczą) - trochę ze szczęścia, trochę ze świadomości ulotności tych wszystkich lepszych chwil oraz tego że mogę o nich tutaj napisać i razem z Wami tutaj się nimi dzielić.
Dziś była robiona scyntografia, przy okazji odebrałem wyniki kontrolne TK klatki piersiowej - i aż boję się to pisać żeby nie zapeszać, ale znów jest całkiem dobrze Nie licząc "nieco zwiększonej" ilości płynu w jamie opłucnowej (oraz oczywiście zmian w kręgosłupie) mamy brak istotnych różnic w porównaniu z badaniem z listopada czyli stagnację.
A w domu walka z wiatrakiem z kretesem przegrana, tato już kompletnie porzucił dzienne wylegiwanie się w łóżku i stukocze chodzikiem aż furczy, czasem nawet drepce całkiem normalnie tylko z asekuracją. Cóż mogę więcej dodać - oby tylko tak dalej
Jesteśmy po scyntygrafii oraz badaniach kontrolnych u onkologa oraz ortopedy. Scyntygrafia wyszła dobrze, tzn nie widać żadnych miejsc gromadzenia się znacznika. A dokładniej żadnych innychmiejsc niż miejsce złamania. Ale jak to powiedział ortopeda (a onkolog potwierdził) "jest złamanie to musi się gromadzić". Cóż, miałem nadzieję że to badanie w końcu rozstrzygnie jaki to był rodzaj złamania, ale wygląda to że dalej nic w tej kwestii nie będzie wiadomo. Oczywiście jak najbardziej pozytywne jest to że nigdzie w kośccu nie widać żadnych ognisk przerzutowych. Teraz kolejne planowe trzy miesiące przerwy przed następnym kontrolnym TK płuc.
Tato w domu, radzi sobie już bez chodzika choć dalej w gorsecie i generalnie czuje się dobrze. Niestety znów wróciły problemy ze snem oraz neuropatią. Paradoksalnie dużo lepiej sypiał zaraz po złamaniu, nawet jak przeleżał całą noc i pół dnia w łóżku to ze snem było dobrze. Próbujemy teraz leczenia Lyricą którą zapisał lekarz z hospicjum i... tak sobie pomału jakoś radzimy
marzena66, ale masz coś konkretnego na myśli?
Bo to nie jest tak, że nie próbowaliśmy. Tato "zaliczył" już próby z hydroksyzyną, onirexem i estamolanem. I tylko ten ostatni dawał jako takie rezultaty, z naciskiem na jako-takie.
Oprócz tego próbowaliśmy różnych herbatek nasennych, z mizernymi rezultatami.
Teraz próbujemy z tą Lyricą, ale też póki co nie daje to nic. Tyle dobrego że tato mówi iż mu się pomału bo pomału poprawia czucie w nogach i rękach i to go mniej męczy. Ale ze spaniem jest źle. Położy się koło 23-ej i zaśnie. Godzinę później już nie śpi, wstaje i przesiaduje na krześle przez pół nocy i dopiero potem nad ranem zasypia koło 5-ej. Na dwie godziny. W dzień też po południu godzinna drzemka. Ja rozumiem że siedzi w domu, niewiele się rusza i nie wychodzi na powietrze no ale mimo wszystko...
Tym bardziej że potem w dzień często jest naprawdę zmęczony i potrafi dosłownie w parę sekund zasnąć na fotelu. Niestety znów tylko tak podrzemie chwilę i zaraz się budzi.
Żeby chociaż przesypiał regularnie te 4 godziny pod rząd... co zresztą, tak jak mówię niedawno (zaraz po tym złamaniu) mu się udawało. Myślałem że już się z tym spaniem trochę unormowało, a tutaj proszę - z kręgosłupem lepiej, ale ze spaniem regres to tego co było dawniej :(
Może xanax lub relanium by zadziałały ?
Moja mama chyba po sterydach, ale nie spała z 2 rygodnie.
Parę minut, może pół godziny.
Ale to było w końcowej fazie.
[ Dodano: 2019-04-04, 21:06 ]
*tygodnie
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Według mnie w to bym nie szła, silne psychotropy, myslę, że tato trev, jest dobrze pod względem psychicznym opanowany więc w te leki na tą chwilę bym się nie pchała ale to tylko moje skromne zdanie.
trev napisał/a:
ale masz coś konkretnego na myśli?
Nie znam konkretnych leków na sen ale wiem, że jest ich sporo i bardzo dobrze działają, usypiają szybko i mozna po nich trochę sobie pospać, podpytajcie lekarza, sen jest bardzo ważny, rodzinny tutaj powinien coś podpowiedzieć i przepisać.
No nie wiem właśnie, jak byliśmy ostatnio kiedyś wcześniej u lekarza rodzinnego to pani doktor już trochę tak jakby rozkładała ręce. Ale wtedy zapisała w końcu ten Estamolan i to trochę pomogło.
A teraz przypadkiem odkryliśmy że dobrze śpi po tabletkach przeciwbólowych (tatę kości czasem bolą) które zostały mu po operacji ale to są chyba takie bardzo silne Doreta no i przecież to też żadne rozwiązanie żeby co noc brał całą jedną czy choćby i nawet połówkę.
Ale jak wziął to przynajmniej się w końcu porządnie wyspał całą noc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum