azja,
Trzeba w takim razie zmodyfikować leczenie przeciwbólowe, zamiast kilku leków może trzeba coś silniejszego do uzgodnienia z lekarzem.
No nie jest to na pewno dobra informacja i zaczyna się wkradać w takich sytuacjach strach, musisz być z bólem krok do przodu żeby nie dopuścić więcej do takich sytuacji.
Nie da się na takie coś przygotować to pierwszy atak....
Mamy w domu z najsilniejszych tramal...Do tej pory brała pyralgine od czasu do czasu...
Po tym ataku bólu cis jest ciągle 80/50...Po rozmowie z pielęgniarką podałam mamie 2 kroplówki i dexaven...Ale nic to nie zmieniło ...Cały dzień leży zasypana nagle po czym siada coś powie i dalej śpi...Jest bladawa taka szarawa....Nic jej nie boli ale to cisnienie niskie....Brzuch nie rośnie obrzęków brak...Macie jakieś rady?
Witaj azja, myślę że już pora na plastry z morfiną, zaczyna się od małych dawek, dodatkowo dobrze by było gdyby pielęgniarka zostawiła Wam kilka tabletek Sewredolu, to morfina w tabletkach, musisz mieć w domu mocne leki, musisz być przygotowana na to że kiedy przyjdzie ból będziesz wiedziała jak pomóc mamie. Oprócz plastrów można dodatkowo w razie napadu podać coś dodatkowo- po to tabletki. Może pojawić się sytuacja że mama nie będzie w stanie przełykać, są leki do podania dopoliczkowego albo w dawkach donosowych. Domagaj się od lekarza hospicyjnego żeby Ci dał recepty na takie leki, nie są dostępne w aptekach od zaraz, czasem trzeba je zamawiać a w sytuacji kiedy przychodzi cierpienie nie ma czasu na bieganie po aptekach, musisz takie leki mieć w domu. Niskim ciśnieniem bym się zbytnio nie przejmowała, stan mamy jest taki że nic już jej nie może grozić- choroba po prostu wygrała
Na tym etapie najważniejsze żeby nie cierpiała, niech śpi, niech pije i przyjmuje małymi porcjami papkowato- płynne posiłki, jeżeli nie chce- niechby tylko piła.
NA TYM ETAPIE- ŻEBY TYLKO NIE CIERPIAŁA.!!! Dobry Jezu dodaj sił
Trzymaj się kochana:-(
Wezwalam karetkę mama jest w szpitalu na odz wewnętrznym z rolą niewydolność oddechowa podejrzenie zap płuc
Zle wyglądała żółto biało szara.....Najpierw lezala potem nagle chciała siadać glowa leciała do tyłu....Pół przytomna nie szloxzrozumiec co mówi ...Maskę sciagala z tlenem...Za chwilę wiotka się robiła....
I co się kochana dzieje, jak mama?
Rzeczywiście płuca?
Dla mnie to niskiego ciśnienie, koloryt skóry, "odlatywanie", wskazują na kłopoty z krążeniem.
A cukier był w normie? bo też daje podobne objawy, zwłaszcza "odpływania"
Trzymaj się i mamy nadzieję, że stan mamy został opanowany
O godzinie 2.40 mama zmarła jakieś 40 min po naszym wyjściu ze szpitala.
Wszystko potoczyło się jakieś 20godzin
Do końca sprawna samodzielna BEZ BOLU!
Dziękuję że mogłam tu być ....
Historia pokazała że są cuda (jak rak trzustki bez bólu),nie było wodobrzusza nie było obrzęków ...Jeszcze wczoraj mimo swojego ciśnienia zupę ugotowała.....
To był twardziel!!!! Życie nieźle kopała ją po d.....A ona walczyła do końca ....Dla mnie zwycięzca ....Przegrała ale NA TARCZY!!!!
Bardzo smutna wiadomość, Wasza walka dobiegła końca.... mama nie cierpiała i za to trzeba Opatrzności podziękować, nie cierpiała Ona i nie cierpiałaś Ty z bezsilności. To wielki DAR :-)
Jak już wcześniej wspomniała marzenka niskie ciśnienie i towarzyszące temu objawy świadczą o problemach krążeniowych, jest jednak coś takiego w medycynie , szczególnie w ostatniej fazie choroby nowotworowej jak brak wskazań do uporczywej terapii... i wtedy NAJWAŻNIEJSZE ŻEBY NIE BOLAŁO !!
Nie ma właściwego momentu.... zawsze jest za wcześnie na odchodzenie, szczerze Ci współczuję, wspieram myślami, ciepło pozdrawiam.
Tak bardzo nie chciałam Cię straszyć ale to zasinienie, to niskie ciśnienie wyglądało mi bardziej na kłopoty krążeniowe jak napisałam wyżej. Tak jest w tej chorobie, że albo pacjent odchodzi długie dni/tygodnie w cierpieniu albo następuje NZK i kończy się cierpienie.
Myślałam, że pod opieką lekarzy, w szpitalu jeszcze coś się da zrobić, zwłaszcza, że mama do ostatnich prawie chwil była samodzielna i silna, niestety tak się nie stało ale zadbałaś cudownie o mamę, nie cierpiała, dbałaś o Nią na każdym kroku, na pewno mama była dumna z takiej córki i takiej opieki.
Przyjmij najszczersze wyrazy współczucia
Mama była prawdziwą wojowniczką, teraz niech odpoczywa.
Rak trzustki to jak książka co czytamy od końcowej strony wiemy jak się to skończy tylko nie wiemy ile kartek ma książka....
Przyjmij serdeczne wyrazy współczucia
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Azja przyjmij wyrazy współczucia.. moja mama zmarła miesiąc temu ostatni dzień w domu wyglądał tak samo jak u Ciebie.. nasze mamy były w tym samym wieku z tym, że moja od diagnozy żyła niecałe 5 miesięcy.. straszna choroba, ale widząc mamę krzycząca z bólu przy wbijaniu welflonu sama płakałam z bezsilności.. teraz jest ciężko, ale wiem, że już nie cierpi a ciężko byłoby patrzeć na cierpienie najukochańszej osoby, która za nas by życie oddała i nie móc jej w żaden sposób pomóc. Nas to ominęło moja mama też nie miała tych boli nowotworowych, których tak bardzo się bałam.. trzymaj się..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum