Jeśli chodzi o pneumonektomię i to czy jest to przeciwwskazanie bezwględne do chemii pooperacyjnej, to takie informacje znalazłam w tym wątku: http://www.forum-onkologi...t1316.htm#21807
DSS wspomniała o tym w odpowiedzi na sytuację taty agni5, któremu usunięto prawe płuco, a później nie zaordynowano żadnego leczenia pooperacyjnego.
A co sądzicie o tych kwestiach:
1. Co z tym powiększonym węzłem podostrogowym (13mm w TK z lutego br.)? Pytać o to chirurga? Czy powinien zbadać węzły śródpiersia w trakcie operacji, czy nie ma już takiej potrzeby po wyniku PET?
2. Co ze zmianą w nadnerczu lewym (pogrubienie trzonu 15x9mm), którą to wykazał PET? Pet pokazuje, że nie ma tu aktywności metabolicznej, ale to dość mała zmiana. Czy nie wskazane byłoby TK jamy brzusznej (dwufazowe czy coś takiego)?
3. Czy nie wskazane byłoby też TK płuc (od ostatniego TK minęły dziś dokładnie 3 m-ce)?
4. Czy moje rozważania nie są bez sensu, biorąc pod uwagę, że i tak nie mamy innego wyjścia jak operacja?
Wciąż nie wiemy czym jest ten guz. Kiedy pomyślę, ile czasu minęło od RTG, na którym wyszło, że mama ma guza (kilka dni po nowym roku)....po prostu przerażą mnie to. Minęły 4 m-ce, a stoimy w miejsu. I jeśli EBUS nie wyjdzie, to będziemy tak jeszcze stać (czekanie na zabieg, a później czekanie na pełną rekowalescencję - ile to jeszcze miesięcy?) Powoli zaczynam czuć, że niedługo może być już za późno na radykalne leczenie. O ile już nie jest.
Że też wszystko musi się tak niekorzystnie układać.
Z Ebusa podobno nic nie wyszło, tzn. wszystko jest w porządku. Nie mam wyniku w ręku, ale wiemy to od pani z laboratorium. Lekarz miał być dziś, ale będzie dopiero w połowie przyszłego tygodnia (akurat teraz pracuje tylko co drugi tydzień - koronawirus oczywiście.)
Suma sumarum, straciliśmy miesiąc na badanie, z którego nic nie wyszło. Nie mogę sobie tego darować. Mogłam odradzić mamie tego ebusa, albo zażądać od chirurga, żeby zrobił to badanie wcześniej. Albo od razu kazać zaklepać termin operacji, która nie wiem kiedy będzie (kolejny miesiąc?)
Słuchajcie, czy ten PET, o który tak walczyłam 2 m-ce temu (z końcówki marca) ma jeszcze jakąkolwiek wartość? Mam wrażenie, że to wszystko poszło na marne i nic nie jest tak jak powinno być...A najgorsze, że już nic nie mogę na to poradzić...
bluemoon87,
Wiadomo jedno - żeby móc leczyć, trzeba wiedzieć co się leczy. Jeśli to nowotwór złośliwy to bez operacyjnego pobrania materiału nie da się ani ustalić odpowiedniej chemioterapii ani nie można decydować o ewentualnym radykalnym zabiegu chirurgicznym. Ale czy to miałaby być wideotorakoskopia czy torakotomia zwiadowcza z opcją rozszerzenia na pełną operację - tego nie wiem, tylko lekarz może to określić w oparciu o dostępne badania. PET sprzed niespełna 2 miesięcy nie jest „przestarzały”. Dodatkowo zmiana guzowata nie powiększyła się znacząco od wczesniejszego badania TK więc raczej nie widać tutaj gwałtownego wzrostu.
Nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
O torakoskopie pytałam jakiś czas temu; niestety taka forma operacji/diagnostyki odpada - zmiana położona jest za głęboko. Być może będzie tak, jak mówisz, missy, i chirurg podejmie decyzje odnośnie rozległości zabiegu po "otworzeniu" pacjenta. Tak byłoby chyba najrozsądniej...
Tyle, że torakochirurg nie wspomniał, że to ma być 'tylko' operacja zwiadowcza, ale próba leczenia radykalnego, czyli prawdopodobnie usunięte zostanie całe prawe płuco. I tu jest problem, bo ciężko podjąć taką decyzję bez pełnej wiedzy na temat typu nowotworu - badanie INTRA chyba nie wyjaśni wszystkiego? Czy do takiego badania pobiera się też podejrzane węzły śródpiersia?
PS To forum to prawdziwa skarbnica wiedzy, pozwala zrozumieć, dlaczego leczenie odbywa się tak, a nie inaczej, dlaczego pewne zabiegi nie mają sensu, a inne jak najbardziej. Nie piszę tego w każdym poście, ale cały czas i niezmiennie jestem wdzięczna za wszystkie Wasze odpowiedzi i poświęcony czas;-) Przecież nic nie musicie, a jednak zaglądacie i odpowiadacie...A za to należą się przynajmniej podziękowania;-)
Uderzyłbym na Twoim miejscu do prof. Zielińskiego z Zakopca.
Przyjmuje prywatnie w Rudzie Śląskiej i chyba Krakowie.
W Zakopcu była moja mama i dużo operowanych osób opowiadało, że tylko prof. chciał się podjąć operacji, podczas gdy inni opowiadali że się nie da, duże ryzyko itd.
"Nadesłany materiał z 11R pobrany w czasie EBUS przebadano w całości.
Mikroskopowo widoczny fragment węzła chłonnego ze złogami pyłów węgla i ogniskami ziarniny z komórek nabłonkowych, nie znaleziono rozrostu nowotworowego."
Żadnej operacji nie będzie. Chirurg uważa, że to guz pozapalny i zlecił TK w sierpniu. Początkowo chciał zlecić TK za 6 m-cy, ale mama 'wyprosiła' TK za 3 m-ce.
Drodzy, co o tym myślicie? Bo ja myślę, że chirurg, brzydko mówiąc, olał mamę. Czy można zaniechać diagnostyki w takim przypadku?
bluemoon87,
Ja wiem tylko, że można obserwować zmiany zapalne niegromadzące FDG ( w PET) a te z gromadzeniem znacznika ( glukozy) podpadają pod inwazyjne postępowanie. Do tego niektóre nowotwory złośliwe "łapią" mało glukozy albo w ogóle. Tyle Zalecenia i inne materiały źródłowe.
Histopatologia opisuje tylko fragment jednego, niepodejrzanego w PET węzła, zmiana lita nadal jest wg mnie podejrzana i w obecnej sytuacji zdecydowanie postarałabym się o dodatkową konsultację, klasyczna "second opinion".
Dzięki missy. To w zasadzie potwierdza moje obawy. Byłam wczoraj na konsultacji u onkologa. Powiedział, że to może być i rak, i guz pozapalny - takie fifty-fifty (co też mnie zaskoczyło, myślałam, że to nowotwór złośliwy na jakieś 90%). W związku z tym doradził, żeby przyspieszyć TK z sierpnia na koniec czerwca. I już teraz spróbować zrobić jakieś markery (SCC i CAE.)
Niestety dalsza diagnostyka inwazyjna należy do chirurga, nie onkologa. Dlatego chyba pojadę jeszcze na konsultację do jakiegoś dobrego torakochirurga. Zobaczymy, co powie.
PS Missy, nie chcę nadużywać Twojej pomocy (trochę mi głupio), ale pamiętasz może jakieś materiały/publikacje odnośnie diagnostyki raka płuc. Zalecenia terapeutyczno-diagnostyczne PTOK znam, czytałam też o guzkach subcentymetrowych, ale to mamy niestety nie dotyczy. Może jak się jeszcze bardziej doszkolę, łatwiej będzie mi zadawać odpowiednie pytania. Tak więc, jeśli Ty lub ktokolwiek z Was forumowiczów, coś sobie przypomni i zechce się podzielić, to niech śmiało pisze i podeśle link/źródło/cokolwiek. Będę zobowiązana;-)
Dziękuję bardzo;-)
Wiem, że chyba nikt na forum nie jest lekarzem, ale mimo to, Wasza pomoc jest trochę jak taki drogowskaz. Lekarze nie zawsze mają czas wszystko tłumaczyć albo nie zawsze chcą tłumaczyć dlaczego postępują tak, a nie inaczej.
Witam wszystkich po przerwie. Suma summarum, po różnych konsultacjach i rozmowie z lekarzem prowadzącym udało się przyspieszyć TK z sierpnia na koniec czerwca. W piątek odebraliśmy wyniki. Zobaczcie co wyszło - no tego to się nie spodziewałam...
TK (25.06.2020r.)
Zmiana lita we wnęce płucnej prawej jest wyraźnie mniejsza: o wymiarach w płaszczyźnie poprzecznej do 25x13mm [poprzednio 38x20mm] x16mm podłużnie [22mm].
Zmiana przylega do podziału oskrzela prawego głównego, otacza tętnicę dolnopłatową - jak poprzednio.
Drobne zmiany - niedodmowe w przyśrodkowej części segm 6 PP i przywnękowo po stronie prawej - jak poprzednio.
Niewielkie zwłóknienia w szczytach płuc, poza tym miąższ płucny bez zagęszczeń ogniskowych.
Bez płynu w jamach opłucnowych.
Węzły chłonne śródpiersia - podostrogowy w SAD 8mm [13mm], prawej wnęki w łączności za zmianą, poza tym niepowiększone.
Części kostne bez zmian podejrzanych onkologicznie.
Nadnercza niepowiększone.
WNIOSEK: PR
Co o tym wszystkim myśleć? Czy już można zacząć się cieszyć?
bluemoon87,
Najistotniejsza jest opinia lekarza.
Regresja zmiany jest zjawiskiem pozytywnym i z pewnością nie jest charakterystyczna dla zmian złośliwych. Owszem, zdarza się czasem w przypadku np. czerniaka, no ale Wasza sytuacja na ten akurat nowotwór nie wskazywała.
Wszystko wydaje się wyglądać na jakiś rodzaj ograniczonego stanu zapalnego. Ja nie napiszę co to może być, to tylko i wyłącznie sprawa dla lekarza co robić dalej.
Lekarz nie ma jakiejś konkretnej diagnozy. Na razie mama będzie pod obserwacją; kolejne TK za pół roku. I tu jeszcze ostatnie pytanie o wskazówkę: czy TK za pół roku jest ok czy może lepiej troszkę to przyspieszyć (za 3-m-ce, za 4)?
Mama to chyba naprawdę nietypowy przypadek; gdyby to zapalenie oskrzeli/płuc? było w marcu, a nie w listopadzie to pomyślałabym, że mama przeszła zakażenie koronawirusem...Pamiętam nawet, że miała jakieś problemy ze smakiem.
ból w klatce piersiowej + wzrost ciśnienia krwi = progresja?
Piszę po dość długiej przerwie, bo niestety u mamy zaczęło dziać się coś niepokojącego.
Przypomnę, że mama ma niezdiagnozowanego guza w prawym płucu, który w okresie od stycznia do końca czerwca samoistnie zmniejszył swoje wymiary (wg opisu chirurga zmniejszył się o ok. 40%) Kolejne badanie kontrolne miało być w grudniu tego roku.
Niestety, ostatnio zaczęło dziać się coś b. niepokojącego...Mama poczuła dziś w nocy ból w klatce piersiowej w prawej strony, a więc tam gdzie jest ten guz. Ból jest stały i nie ustępuje aż do teraz. Dodatkowo od wczoraj ciśnienie jest wysokie: 180/170 - 100/90 (mama leczy się na nadciśnienie: zazwyczaj ma ciśnienie w okolicach 130/120 - 80/70) Dodatkowo wcześniej odczuwała ściskające bóle w okolicach prawej nerki, co było diagnozowane jako ZUM (chociaż nie znalazło to potwierdzenia w badaniach moczu)...
Dla lepszego oglądu spraw, opisuję co działo się w ostatnim miesiącu:
Koniec pażdziernika - leki ból w podbrzuszu (ZUM?)
Leczenie Urofuraginem - po 2 dniach mama przestała brać tabletki, bo zaczęło ją boleć/ściskać okolicy prawej nerki (ból zaczął się już po pierwszej dawce furaginy), do tego doszły poranne mdłości, ból brzucha i wzdęcie. Dodam, że mama od lat ma drobny złóg w górnym (wg USG) albo dolnym kielichu (wg PET) prawej nerki.
Po odstawieniu furaginy dolegliwości ustępują, ból nerki pojawia się ponownie po 3 dniach, jednego dnia pojawiają się mdłości poranne.
Lekarz stwierdza ZUM, zleca badania moczu i przepisuje Augumentin.
Badanie moczu: wszystko w normie; posiew ujemny.
Augumentin nie pomaga, po 5 dniach leczenia antybiotykiem wracają poranne nudności, pojawia się brak apetytu...
Ból nerki jednego dnia jest mniejszy (czasami prawie nieodczuwalny), drugiego większy, nasila się w pozycji leżącej lub siedzącej.
Lekarza zleca USG-to badanie jeszcze przed nami.
Wczoraj (2 dni po skończeniu "kuracji" augumentinem) mama zmierzyła ciśnienie - wyszło b. wysokie 170-170-100/90; w ciągu dnia spada do 155/95...
Dziś w środku nocy mama poczuła ból w prawej stronie klatki piersiowej, czyli tam gdzie jest ten guz. Rano znów nudności, ból nerki osłabł...
Ciśnienie pół godz. po połknięciu Captoprilu nadal wysokie: 155/95...
Pytanie moje: czy można wyjaśnić jakoś inaczej ten nagły ból w klatce piersiowej? Czy jest to po prostu pewny objaw progresji?
Co może oznaczać ten nagły wzrost ciśnienia?
Co ma do tego ból w okolicach prawej nerki?
Do tego od kilku dni te mdłości (myśleliśmy, że to po antybiotyku)?
Bardzo proszę o odpowiedź i z góry dziękuję. Wiem, że nikt nie postawi diagnozy przez internet, ale proszę o ogólne wskazówki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum