Dzięki, dziewczyny.
U nas bez zmian, Tato w niezłej formie. Dziś jak wróciłam z pracy, czekało w kuchni pudełko chrustów z okazji Ostatków. Mama usmażyła, a Tata od rana przywiózł - z drugiego końca miasta
Kreteczko Droga, przyznaję bez bicia, że dziś dopiero zajrzałam na Twój i Twojego Tatusia wątek i choć świadomość choroby jest przygnębiająca, to mimo wszystko uśmiecham się, czytając o Waszej walce z dziadostwem. Jak dobrze rozumiem, walczycie już 5 lat i nie dajecie się! Życzę powodzenia w dalszej walce i wierzę w wygraną
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Tatusia Życz Mu zdrówka
Melduję się.
U nas wszystko po staremu
Codziennie dziękuję Bogu za to, co wciąż dostajemy.
Dziś Rodzice przyjeżdżają do nas na obiad i znowu o tym myślę... Że tyle szczęścia w nieszczęściu nas spotyka. W kwietniu minie ROK od wykrycia DRUGIEGO przerzutu do mózgu. Przerzutu, po którego operacji mogły wystąpić niedowłady, afazja... Nic takiego nie nastąpiło. Tata chodzi, mówi, żartuje, śmieje się, gotuje... Potem jeszcze był przerzut do móżdżku, potraktowany stereotaksją. Też nie widać żadnych objawów, świadczących o tym, żeby cokolwiek było nie w porządku... Wciąż patrzę na to i wciąż nie wierzę.
Nie wiem, kiedy - i czy w ogóle - będzie możliwa operacja przerzutów na płucach... Ale jakoś nie myślę o tym. Gdy kolejny dzień z rzędu na smsa do Taty z pytaniem "jak się czujesz?" dostaję odpowiedź "czuję się dziś nie najgorzej, zrobiłem właśnie obiad/wracam z zakupów/ wyszorowałem piekarnik itp", myślę tylko o tym, jak wiele mam.
Życzę wszystkim na wiosnę tak dużo siły, jak ma mój Tato
Życzę wszystkim na wiosnę tak dużo siły, jak ma mój Tato
Życzę Wam jak najwięcej i najdłużej pięknych chwil, dni. Fajnie przeczytać taki wpis, że pomimo choroby tak potraficie się cieszyć i że potraficie odnaleźć tyle radości i szczęścia wokół siebie.
Pozdrawiam Was serdecznie
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Melduję się.
U nas wszystko po staremu
Codziennie dziękuję Bogu za to, co wciąż dostajemy.
Dziś Rodzice przyjeżdżają do nas na obiad i znowu o tym myślę... Że tyle szczęścia w nieszczęściu nas spotyka. W kwietniu minie ROK od wykrycia DRUGIEGO przerzutu do mózgu. Przerzutu, po którego operacji mogły wystąpić niedowłady, afazja... Nic takiego nie nastąpiło. Tata chodzi, mówi, żartuje, śmieje się, gotuje... Potem jeszcze był przerzut do móżdżku, potraktowany stereotaksją. Też nie widać żadnych objawów, świadczących o tym, żeby cokolwiek było nie w porządku... Wciąż patrzę na to i wciąż nie wierzę.
Nie wiem, kiedy - i czy w ogóle - będzie możliwa operacja przerzutów na płucach... Ale jakoś nie myślę o tym. Gdy kolejny dzień z rzędu na smsa do Taty z pytaniem "jak się czujesz?" dostaję odpowiedź "czuję się dziś nie najgorzej, zrobiłem właśnie obiad/wracam z zakupów/ wyszorowałem piekarnik itp", myślę tylko o tym, jak wiele mam.
Życzę wszystkim na wiosnę tak dużo siły, jak ma mój Tato
Powiem Ci szczerze, że ten tekst czytalem kilka razy bo nie moglem uwierzyć, że ktoś tak ślicznie napisał o swojej walce To jest sedno sprawy by skupić sie na tym co się ma i na pytaniu jak wykorzystać to do sprowadzenia uśmiechu na twarzy bliskiej osoby. Tylko proszę nie pisz, że patrzysz na Tatę i nie wierzysz, nie myśl, nie analizuj, tylko dzialaj. Ciesz się każdą chwilą, każdym radosnym gestem, każdym usmiechem i dziel sie miłością z bliskimi. Wtedy to szczęście jakim się z nami podzieliłaś będzie roslo i rosło i rosło...
W Łodzi przepiękna pogoda od wczoraj, aż chce się żyć.
I mój Tato żyje. Żyje pełną piersią. Właśnie jest... w Jeleniej Górze Zabrały go tam siostry. Uwielbia tamte okolice, ale teraz sam chyba nie odważyłby się jechać. Jest po dwóch operacjach neurochirurgicznych, pomiędzy chemiami... Ale siostry zaproponowały, że mu potowarzyszą, więc szybko się zgodził. Pojechali dziś rano. Myślę, że Tata jest szczęśliwy. Więc ja też
Wraca w czwartek, a w piątek wchodzi na chemię
Cały Tata.
kretka83, prześledziłam Twój wątek od początku.. i muszę powiedzieć, że z Waszej historii nie jeden człowiek mógłby sie wiele nauczyc.. przedewszystkim wiary i siły.. bardzo mocno 3mam kciuki za Twojego tate i za całą Waszą rodzinke pozdrawiam.. bede tu co jakiś czas zagladać..
888ONA888 bardzo dziękuję
Ja między innymi po to piszę - nie tylko żeby się wygadać i dostać wsparcie gdy jest ciężko, ale żeby dać nadzieję innym. Żeby ktoś załamany informacją o raku bliskiej osoby (lub własnym), gdy tu zajrzy, zobaczył, że to nie musi być wyrok śmierci z bardzo krótkim terminem wykonania. Że można z raczyskiem, i to zaawansowanym, kochać, śmiać się, realizować pasje... Że póki są siły to można i trzeba brać z życia pełnymi garściami, na ile tylko organizm pozwala.
Myślę, że optymizmu i woli życia każdy mógłby się od mojego Taty uczyć
z zapartym tchem przeczytałam 'od deski do deski" Twój wątek......
u mojego teścia w grudniu pierwszy raz dały znać o sobie przerzuty do mózgu, jest po operacji usunięcia dwóch przerzutów z mózgu (trzy mniejsze były nieoperacyjne) trzech cyklach chemii (bo w płucach i nadnerczu też są guzy), obecnie ma radioterapie głowy......
jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojego taty........Wasza historia dała mi nadzieje że może i u nas promyczek słonka dłużej poświeci, że tato jeszcze długo długo będzie z nami.....
Guzia dziękuję za miłe słowa i bardzo, bardzo życzę Ci, żeby i u Was jak najdłużej świeciło słońce, żeby było dużo siły i uśmiechu.
Myślę, że dużo zależy od chorego. Jeśli jest wola walki, pozytywne myślenie (nie mówię tu o nierealnej wierze w całkowite wyzdrowienie, ale o wierze, że jeszcze mimo wszystko sporo czasu przed nami), jeśli są powody, by żyć, to ja wierzę, że można z tym paskudztwem całkiem sporo życia wydrzeć.
Bardzo gorąco życzę powodzenia!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum