U nas słabo
Mama mi dziś pisała, że Tata jest słaby, dużo śpi i niestety dają się we znaki objawy kolejnego przerzutu do mózgu - ma kłopoty z pamięcią, koncentracją, koordynacją ruchową
Jestem załamana, nie umiem o niczym innym myśleć.
Jesteśmy u teściów, w innym mieście, jutro wracamy i zaraz jak tylko będę mogła, jadę do Rodziców. Boję się bardzo, że to już naprawdę ostatnie dni
mag88, czytałam ostatnie Twoje posty z nadzieją, że Twojemu tacie uda się zaakceptować chemię. Bardzo mi przykro, że tak się stało. Nie wyobrażam sobie jak musisz się teraz czuć. Nie wiem skąd jesteś, ale przesyłam Ci moje wirtualne wsparcie z Wrocławia. Na prawdę bardzo mi przykro i smutno.
Kretko, Ciebie też wirtualnie wspieram. Lżej mi na duchu kiedy wiem, że nie jestem sama w moich problemach, bardzo podobnych do Waszych. Rozumiem co czujecie, dlatego tym cieplej Was tule!
mag88, nie mogę pojąć co musisz teraz czuć... Wszystko potoczyło się tak szybko...
Na szczęście Twój Tatuś nie odszedł od Was, nie zostawił Was, on tylko zmienił miejsce pobytu. Dalej z Tobą będzie. Zawsze. Szczególnie wtedy, kiedy będzie Ci się wydawało, że jesteś sama i wszystko jest bez sensu. Wierzę, że znajdziesz w sobie siły żeby zmierzyć się z tym, co przyniesie jutro, choć to pewnie najtrudniejszy czas w Twoim życiu.
Wszyscy, jak jeden, jesteśmy z Tobą na początku tej nowej, trudniejszej drogi...
Niech Tata daje Ci siłę, a Twoja pamięć niech przynosi na myśli tylko te dobre chwile
_________________ "Pomyśl Choć Przez Chwilę, Podaruj Uśmiech Swój
Tym, Których Napotkałeś Na Jawie I Wśród Snów..."
[ Dodano: 2012-07-13, 14:56 ]
Byłam dziś u Rodziców. Nie długo, bo Tatę to męczy, zresztą mam sporo swoich obowiązków dzisiaj... Jest źle. Tata funkcjonuje jak osoba z chorobą Alzheimera - na razie niezbyt mocno rozwiniętą. Tzn. zdecydowanie wie, kim jest, gdzie się znajduje, kim jesteśmy my - jego rodzina. Ale w codzienności radzi sobie coraz słabiej, pyta wiele razy o to samo, nie może zebrać myśli... Bardzo ciężko patrzeć na Tatę takiego zmienionego, bez normalnej dla siebie żywości umysłu, ciętego poczucia humoru (choć muszę powiedzieć, że jakieś tam poczucie humoru nadal ma).
Wyniki rezonansu mózgu potwierdzają najgorsze - są nowe zmiany w obu półkulach mózgu i w móżdżku.
Dodatkowo inne dolegliwości Tatę męczą - ma wciąż straszne zaparcia (chyba Depakine tak działa), bolą go plecy, pokasłuje, jest słaby...
Myślę, że już naprawdę niewiele czasu zostało.
Pojawił się problem - kwestia sporna powiedziałabym - na ile Tacie objaśniać jego stan. Tzn. wie, jakie są wyniki i że pewnie nic już nie da się zrobić, poza łagodzeniem objawów, ale Mama uważa, że jednak nie do końca zdaje sobie sprawę, że zbliża się koniec, bo ma zaburzone jasne myślenie. I ona uważa, że tak jest jednak lepiej dla niego... A ja mam wątpliwości, zastanawiam się i nie daje mi to spokoju, czy Tata - gdyby wiedział, jak niewiele czasu mu zostało - nie chciałby czegoś zrobić, z kimś się zobaczyć, załatwić jakichś spraw... Nie będę mojej Mamie niczego narzucać, bo to ona z nim jest na co dzień, obserwuje go, rozmawia z nim, załatwia jego sprawy... Ale gdzieś w głębi serca nie jestem na 100% przekonana, czy robimy to, co dla niego najlepsze...
Mama dziś mi pisała, że chyba leki przeciwobrzękowe zaczęły działać na mózg, Tata jest bardziej świadomy co się dzieje tak naprawdę.
Jutro znów tam jedziemy, tym razem wszyscy, bo Tata chce Tymka (swojego wnuczka) zobaczyć. Chyba przeczuwa, że wkrótce będzie się żegnał na zawsze
Nie wytrzymałam dziś i powiedziałam mojemu mężowi wprost (dotąd raczej musiał się domyślać) - jest beznadziejnie, w każdej chwili może przyjść najgorsza wiadomość, a ja nie radzę sobie z tym, sypię się wewnętrznie. Przytulił mnie mocno, a mnie wreszcie zawory trzymane na wodzy od kilku tygodni - puściły. Popłakałam sobie i troszkę mi lżej...
Kretko,
Ja jak Cię rozumiem....Doskonale...
A jakie dawki leków przeciwobrzękowych stosujecie? Czasami można znacznie zwiekszyć, bo to nie guzy zagrażają tylko obrzęk wokół nich, który jest czesto większy niż guz...
kretko, musisz być teraz silna dla Taty ,spędzajcie dużo czasu ze sobą ja myślę ,że jak to u Was bywa raz jest dobrze na drugi dzień ne za fajnie.Taki stan bedzie się zmieniał ,najważniejsze ,żeby Tata nie cierpiał.Bardzo mocno Cię ściskam i pozdrawiam.
Ps:Tata Twój to twardziel bardzo mocno walczy ,oby jak najdłużej.
_________________ Tatulek [*] 12-12-2011 godz 7:50 .Spoczywaj w Pokoju.
Katarzynka, wiesz że nawet nie wiem, jaka dawka? Jakoś w szczegóły leczenia nigdy nie byłam wprowadzana. Ale Tato jest pod opieka neurochirurga, więc myślę, że dawki sa dobierane w zależności od potrzeb...
Tatuś dziś po wizycie u neurochirurga - oczywiście nic z guzami w mózgu już się nie da zrobić. Dla mnie to było oczywiste, Tata może jeszcze miał jakąś nadzieję, choć wątłą... Co dalej - czy ewentualnie jeszcze chemia paliatywna - zadecyduje onkolog, ale nie wiem, kiedy Tato ma wizytę. Od neurochirurga ma oczywiście Depakinę i leki przeciwobrzękowe (chyba Dexamethazon, ale nie jestem pewna). Mama mi pisała, że Tata nawet jakoś się trzyma po rozmowie z neurochirurgiem, że jest spokojny raczej. Może się godzi już z tym, co nieuniknione?...
Mną targają sprzeczne uczucia. W jednym momencie - gdy np. czytam SMSa, że Tata ma niezły humor - ja też mam dobry nastrój i nadzieja nie gaśnie jeszcze we mnie (wiem, wbrew rozsądkowi, ale tak to z nadzieją chyba jest). W następnym - uświadamiam sobie, że On niedługo umrze i aż mnie w gardle ściska z rozpaczy, nie umiem sobie wyobrazić świata bez Niego. A potem znowu ogarnia mnie dziwny spokój, myślę "tak musi być, ktoś to tak zaplanował, a jak przyjdzie koniec - Tatuś przynajmniej przestanie cierpieć"... I taka huśtawka bez przerwy trwa. Bardzo to męczące jest...
U nas powoli życie toczy się do przodu.
W takie dni jak wczoraj czy dziś, gdy zajęta jestem swoimi sprawami, a od Rodziców nie ma żadnych wieści (ani dobrych, ani złych), mam przez większość czasu wrażenie, że to wszystko, ta cała choroba Taty - to był zły sen, ale że wszystko już jest normalnie...
Szkoda że to nieprawda...
Tata wczoraj miał jakichś gości, wiem od Mamy, że dziś też ma go ktoś odwiedzić. Tak jakby zaczął się żegnać z ludźmi...
Mam ciągle w domu dużo pracy, syn jest absorbujący, pogoda dziś piękna...
Życie się toczy, choć tak często chciałabym, żeby czas się cofnął...
Katarzynko, no tak, faktycznie... Nawet gdyby miała pomóc na dziada w wątrobie czy kręgosłupie, to raczej gra nie warta świeczki...
Była dziś moja Mama, chciała się trochę oderwać i wykorzystać, że mój Brat w domu (Taty nie zostawiają teraz samego). Jest zmęczona, żal mi jej bardzo też. Ale gdy proponuję pomoc, to mówi, że mam swoje sprawy i że w ogóle nie bardzo wie, jak mogłabym jej pomóc. W praktycznych, codziennych sprawach pomaga im mój Brat (mieszka jeszcze z nimi), a najbardziej Mamie potrzeba oderwać się psychicznie... W tym mogę najlepiej pomóc zapraszając ją do nas... Zwłaszcza, że przy wnusiu naprawdę odpoczywa i zapomina na chwilkę o kłopotach...
Jutro z młodym pojadę do Taty, o ile będzie w dobrej kondycji. Jemu też odwiedziny wnuka poprawiają humor...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum