jak będzie pielęgniarka to zapytam o to krzesełko, a jak nie to to tańsze kupimy - bo to za ponad 1000 zł to niestety za drogie
wielkie dzięki za podsunięcie linka!
to moja mama miała niedawno tę operację - w marcu, ale właściwie od początku mówili, żeby próbowała chodzić o kulach (ale tylko z asekuracją drugiej osoby)
ale niestety potem miała tę anemię, odwodnienie, słaba była bardzo, a jescze na dodatek parę dni temu się przewróciła i jest obolała, to teraz już o kulach nie próbuje...
powiedzieli nam że to się goi ok. pół roku, więc może bedzie lepiej z tą nogą niż teraz
moja mama miała od września bądź października coraz większe bóle. leczyli korzonki, rwę kulszową i tym podobne. było coraz gorzej, ból z dnia na dzień coraz bardziej dokuczliwy. po 2 tygodniach (14 grudnia 2009) pobytu w szpitalu zrobili rezonans stawów biodrowych i wyszły zmiany, następnego dnia biegiem robili scyntygrafie kości, a już 23 grudnia termin operacji. mama w szpitalu leżała ponad miesiąc (wyszła 4 stycznia 2010). na początku były ogromne problemy z chodzeniem. teraz jest coraz lepiej, ale do ideału bardzo daleko.
jeśli mogę zapytać. napisz gdzie na kości jest przerzut u Twojej Mamy?
jak zaawansowane?
u mojej mamusi jest na stawy biodrowe, kości udowe, miednicę, 4 krąg
oraz na wątrobę (kilka zmian, na początku leczenia prawie 3 cm, teraz po chemii trochę się zmniejszyły do 2 cm)
u mojej mamie podobna historia - była nawet w sanatorium... Wtedy musiała juz mieć to cholerstwo w sobie :(
Też podejrzewali rwę kulszową, tymbardziej, że od zawsze miała problemy z kręgosłupem.
Ma również przerzuty do wątroby, ale najwięcej na kości - dosłownie wszędzie najpoważniejsza zmiana jest właśnie w kości udowej, ale ma też zajęte miednicę, kręgosłup (nie pamieam które kręgi, ale jest ich sporo), żebra, kości czaszki (chyba ciemieniową -ale tez nie pamiętam dokładnie)
I chyba ma już przerzuty do mózgu
Nie miała żadnego leczenia. Tylko podali jej stront - jako leczenie przeciwbólowe... :(
mojej mamie podali chemie na zmiany na wątrobie (więcej napisane jest w moim wątku), a na kości bierze benefos.
na wątrobie są duże zmiany u Twojej Mamy?
[ Dodano: 2010-05-17, 13:22 ]
co do portu, o którym pisałyśmy w moim wątku, to mama zgłosiła na wizycie w Centrum Onkologii (my jesteśmy z Warszawy) przed podaniem 5 chemii ale port założą mamie dopiero 1 czerwca przed 6 chemią
mata, wyjaśnialiście sprawę CRP? Od kiedy ta takie wysokie? Leukocyty w normie?
Bo tak wysokie CRP może świadczyć o stanie zapalnym, choć możliwe jest, że jest ono wynikiem samej choroby nowotworowej. Ale wartałoby sprawdzić.
Co do krzesełka, zorientuj się, czy są u Was wypożyczalnie sprzętu medycznego, u nas są Samarytanki o ile się nie mylę, może można wypożyczyć po prostu.
to CPR ma tak podwyższone od operacji nogi (nie iwem czy wcześniej też)
krzesełko do wanny dziś kupił ojciec mój, więc pewnie jutro wypróbujemy
niestety hospicjum nasze nie ma takich
Nie wiem czy pisałam - ale Mama miała straszny kryzys - nie potrafiła mówić (jak już to tworzyła bezsensowne zlepki wyrazów), prawie bez kontaktu była (nie rozumiała co się mówiło, tylko kiwała głową i się uśmiechała), senna bardzo, itd..
Nic nie kojarzyła - np. przy myciu zamiast ręcznikiem zaczęła się wycierać moją koszulką i nawet tego nie zauważyła, choć jej mówiłam, że to moja koszulka...
Po dwóch dniach - samo przeszło. Bez podawania żadnym dodatkowych medykamentów. Nie mam pojęcia co to było! Myślałam, że to jakieś nieodwracalne zmiany w mózgu...
Jak Mama zaczęła normalnie kontaktować to strasznie się cieszyłam, ale kurde teraz znowu bardzo jej ból dokucza :( Dzisiaj aż płakała z bólu - pomimo tego, że Sevredol łykała całą tabletkę. Zanim zaczęły leki działać to się nacierpiała :( Pewnie trzeba będzie zwiększyć ilość leków przeciwbólowych.
Już znowu wcale nie chodzi - tylko ewentualnie na wózku (od upadku nie może dojść do siebie).
Dokuczają jej też bardzo zatwardzenia :(
Czyli ogólnie kiepsko, nastroje też kiepskie. Moje dziecko okropnie odreagowuje tę sytuację - sika po 10 razy dziennie w majtki, rzuca się na ziemię, złości, jest płaczliwy. W taki sposób zachowuje się tylko w domu - w przedszkolu jest ok, jak byłam z nim w Zoo - też calutki dzień bylo w porządku...
Już po prostu nie wiem na kim się skupiać - na nim czy na Mamie Bo jak tylko zaczynam przy niej coś robić to on już buczy, że jest głodny/coś go boli/chce mu sie sikać/chce się bawic/coś wpadło za szafę itd...
Nie wiem czy pisałam - ale Mama miała straszny kryzys - nie potrafiła mówić (jak już to tworzyła bezsensowne zlepki wyrazów), prawie bez kontaktu była (nie rozumiała co się mówiło, tylko kiwała głową i się uśmiechała), senna bardzo, itd..
mata, powinniście to zgłosić lekarzowi. nie zostawiajcie tego. coś się niedobrego dzieje. (ja się na tym znam, nie jestem specjalistą, ale to nie jest normalne zachowanie).
dobrze że udało się wam zakupić ten fotelik, to bardzo wygodne.
a dzieci po prostu są zazdrosne jak poświęca się czas komuś innemu, a nie jemu.
trzymaj się ciepło i pisz co tam u was.
pozdrawiam
teraz znowu bardzo jej ból dokucza :( Dzisiaj aż płakała z bólu - pomimo tego, że Sevredol łykała całą tabletkę. Zanim zaczęły leki działać to się nacierpiała :( Pewnie trzeba będzie zwiększyć ilość leków przeciwbólowych.
mata, koniecznie albo zwiększyć albo włączyć lek szybko działający np tramal w kroplach albo morfinę w zastrzyku i wtedy w razie bólu podawać krople/zastrzyk. tabletka ok ale tak jak piszesz zanim zacznie działać to się idzie wściec.
Porozmawiajcie o tym z lekarzem i tak jak pisze kam, zgłoście te dziwne zachowania Mamy.Mogą to być przerzuty niestety.
A próbowaliście coś na zaparcia?
-pić siemię lniane (odtłuszczone mielone do kupienia w aptece, można w mleku rozpuścić lepiej smakuje)
-kupić w aptece lactulozę i pic rano na czczo
-dieta typu: pieczone jabłka,kiwi, gruszki wykluczyć banany!ciemne pieczywo, suszone śliwki (namoczyć wieczór żeby na rano były miękkie, śliwy zjeść i wypić wodę)
-czopki glicerynowe- bez recepty w aptece pomagają się wypróżnić
-co jakiś czas lewatywa (enema do kupienia w aptece)
pozdrawiam
Nie wiem czy pisałam - ale Mama miała straszny kryzys - nie potrafiła mówić (jak już to tworzyła bezsensowne zlepki wyrazów), prawie bez kontaktu była (nie rozumiała co się mówiło, tylko kiwała głową i się uśmiechała), senna bardzo, itd..
mata, powinniście to zgłosić lekarzowi. nie zostawiajcie tego. coś się niedobrego dzieje. (ja się na tym znam, nie jestem specjalistą, ale to nie jest normalne zachowanie).
dobrze że udało się wam zakupić ten fotelik, to bardzo wygodne.
a dzieci po prostu są zazdrosne jak poświęca się czas komuś innemu, a nie jemu.
trzymaj się ciepło i pisz co tam u was.
pozdrawiam
lekarka wie o tym
ale sama nie wie od czego to
może to przerzuty, może jakieś zaburzenia metaboliczne...
z Antkiem coraz większy problem
potrafi półtorej godziny wyć...
wszyscy już coraz bardziej nerwowi w domu są mama drażliwa, i ona, i on chcą mieć wszystko natychmiast
mama ma teraz zwiększoną ilość mst - plus nospa, ketonal, doraźnie sevredol
mamy straszny problem z zaparciami
nie pomaga picie lactulose (3x20ml), ani bisacodyl (w czopku i w tabletkach)
mamie porobiły się aż kamienie ma robione lewatywy, wszystko ją boli
w środę ma mieć robioną taką większą - po podaniu tabletek lekko usypiających (dormir czy jakoś tak), bo jest bardzo nerwowa - dostanie taką jakby kroplówkę (już raz jej próbowała to robić pielęgniarka, ale mama długo nie wytrzymała - zleciała może 1/3 kroplówki)
śliwki, jagody, itd nie pomaga
lekarka dziś proponowała mamie psychologa, ale ona nie chce się za żadne skarby zgodzić
a szkoda...
bo i jej by to pomogło... i nie kryję że nam w sensie, że może jakby się wygadała to trochę jednak by była spokojniejsza..
aha te silne bóle brzucha trochę przesżły - tzn dalej ją boli, ale już nie są takie nie do zniesienia, że płacze
może dzięki tym lewatywom trochę jej się opróżnił i widać poprawę?
badania wszelkie miała robione - z krwi nic nie wynika
była anemia - wyleczona
były zaburzenia elektrolitów - wyrównane
prawdopodobnie to wszystko od wątroby
niestety przegrywamy walkę ;((((((((((((((((((((((((((((((
ja tak strasznie się boję :((((((((((( najbardziej nocy...
mama coraz rzadziej odzyskuje jako taką świadomość, ma napady dziwnej histerii, kiedy chce wstawać, jest pobudzona, niby to nas woła, to znowu wygania (dzisiaj od 2 w nocy do rana bez przerwy - nawet leki uspakajające nic nie dały)
Dzisiaj jest cały dzień właściwie bez kontaktu
Nie potrafi już łykać tabletek :( nie potrafi przełknąć wody :( rano jeszcze potrafiła...
ostatnie kilka dni - jej stan pogarsza się dosłownie z godziny na godzinę :( ma ogromne kłopoty z oddychaniem, język się jej zapada, a ja panikuję, bo nie jestem w stanie sobie wyobrazić że przestaje oddychać :( wiem, że może i lepiej - przestała by cierpieć, a na wyleczenie nie ma już szans.... ale tak panicznie się boję tego momentu :(:(:(:(:(:(
nie mam pojęcia ile jej czasu zostało...
może straszne co powiem, ale mam nadzieję, że odejdzie jak nie będzie mnie w domu :( poprostu nie dam rady :(
Rozumiem, jak jest Ci trudno... Ale pamiętaj, że to nadal ta sama mama. Tyle jej zawdzięczasz, tyle wspólnych chwil przeżyłyście. Pomyśl, czy nie byłoby Ci tak po ludzku głupio, gdybyś np. nie zrobiła jej herbaty wtedy, gdy kilka lat temu była przeziębiona i leżała w łóżku z gorączką? Teraz tak samo jej nie zostawisz. Wierzę w Ciebie. Wierzę, że będziesz potrafiła pomyśleć, że chciałabyś, żeby się już nie męczyła, żebyś mogła zobaczyć jej wyraz twarzy pełen ulgi...
Kiedy mój tato odchodził pielęgniarka z caritasu powiedziała nam, żeby trzymać tatę za rękę, że zmysł dotyku pozostaje najdłużej. Kiedy odszedł ja trzymałam tatę za jedną rękę, a siostra za drugą. Kiedy oddawałyśmy rzeczy do caritasu ta sama pielęgniarka w rozmowie powiedziała nam, że tato miał piękną śmierć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum