- morfologia 7,7, (przetoczyli krew)
- nie zakwalifikowała się do naświetlania (dlaczego?- nie wiem)
ad. a. No to akurat było konieczne, zawsze toczy się poniżej hemoglobiny (bo rozumiem, że podałaś hemoglobinę) 8 g/dl. Normalnie, gdyby to był pacjent po przeszczepieniu np. czy po jakimś krwawieniu, to toczy się właśnie tyle KKCz (koncentratu krwinek czerwonych), żeby było w granicach 8 g/dl, ale u Mamy trzeba znacznie więcej, ze względu na chemię. Bardzo kiepściutkie są te wyniki. Myślę, że (ponieważ wiem z wypisu, że szpik był czysty, bez naciekania) Mama cały czas może podkrwawiać z tego guza w żołądku, a dodatkowo chemia też robi swoje. Wobec tego całe dalsze leczenie stoi tak naprawdę pod znakiem wielkiego zapytania.
ad.b. Nie wiem, jaka była motywacja rezygnacji z naświetlań. Chłoniaki żołądka to są najczęściej chłoniaki tzw. indolentne, zwykle MALT, a mama ma chłoniaka na pograniczu agresywnego i bardzo agresywnego, i jest to generalnie bardzo, bardzo rzadki typ. Stąd nie ma jakichś jednoznacznych zasad leczenia, bo po prostu jest to bardzo rzadka choroba. Może uznano, że ze względu na kiepskie na razie wyniki i jakieś cechy infekcji (kaszel?) jest to niewskazane.
ad.c. Chłoniaków zasadniczo się nie operuje, bo nie dotyczy to jednego konkretnego miejsca, a choroba jest uogólniona. Leczy się je przede wszystkim chemią i ew. naświetlaniami. Decyzja o odstąpieniu o resekcji żołądka była jak najbardziej słuszna. Natomiast podejrzewam, że lekarze zastanawiają się nad resekcją, żeby pozbyć się części przynajmniej tej masy guzowatej, a ew. resztę wybijać chemią... W przypadku zmian odgraniczonych czasami też jest to jakieś wyjście. Tym bardziej, że cały czas Mama ma objawy ze strony przewodu pokarmowego (ból brzucha). Jakieś cechy uszkodzenia wątroby mogą się pojawiać po chemioterapii, bo przecież łącznie to już był 9 cykl (CHOP, R-CHOP, a teraz ESHAP w II linii). Niestety, chłoniaki bywają nieprzewidywalne. :(
IHiT jest chyba najlepszym obok COI (zresztą te ośrodki ze sobą współpracują) i najbardziej doświadczonym ośrodkiem w leczeniu i uważam, że Mama jest tam bezpieczna.
O co ja bym zapytał.
Jaki jest powód kaszlu - czy jest to infekcyjne, jakie są neutrofile? Czy czymś to leczą? Jak mocno są wyrażone cechy uszkodzenia wątroby? Czy ostatecznie podadzą II kurs ESHAPu czy jednak resekcja? A jeśli tak, to gdzie będą Mamę operować? Dlaczego zrezygnowano z naświetlań?
I oczywiście o wszystko, co Cię niepokoi możesz zapytać. Najlepiej umów się wcześniej z lekarzem prowadzącym, żeby miał chwilę na spokojną rozmowę z Tobą.
Choroba, niestety, często jest nieprzewidywalna, bardzo mi przykro, że wszystko tak się toczy.
Mama od 5 dni na Oiom-ie.
Stan okreslili na bardzo ciezki niestabilny.
Naświetlanie wtedy wykluczyli bo: "popalili by nerki, za duzy rozmiar nacieku" - tak w skrócie z tego co zapamietałam,
Czekając w IHiT na drugi kurs- stan z dnia na dzien zaczął sie bardzo szybko pogarszać.
Pojawiły się duze problemy z oddychaniem - a kaszel ustał (nie potrafili mi tego wytłumaczyc, skad był ten kaszel i dlaczego teraz go nie ma, a ona nie moze złapac oddechu- usłyszałam ze to ta choroba)
Cisnienie leciało w dół a puls w górę. Co dzien dochodziło cos nowego.
Wylądowała we czwartek na oiomie.
Pojawiła sie zakrzepica prawostronna. Ręka prawa jak balon.
Leczą heparyną.
Wystąpiło krwawienie z guza, ma sonde do nosa i rurkę w ...
Krew wylatuje górą jak i ... dołem.
Robili gastroskopię.
Na moje oko, zrobił sie bardzo duży brzuch.
Podobniez trudno cos zobaczyc, ale od strony hematologicznej wygląda to cyt: "paskudnie".
Jutro mają ponownie wykonac gastro
Leci znowu w dół hemoglobina (7,1) - toczyli krew.
Wystepuje tez duży problem z saturacją- cały czas ma tlen.
Nie wierzę w to co widzę. Pełno rurek, krótki oddech, nie ma siły zmienic pozycji na łózku.
Gaśnie...
A jeszcze tydzien temu normalnie chodziła, była słaba, ale tak wierzyła ze druga chemia jej pomoze.
Teraz zaczyna sie poddawać....
W tej sytuacji, bardzo mi przykro, ale trudno cokolwiek zaradzić.
Z jednej strony są zaburzenia krzepnięcia w postaci zakrzepicy, co się zdarza u pacjentów onkologicznych, wcale nie rzadko, ale, niestety, nie najlepiej rokuje.
Z drugiej strony Mama cały czas krwawi i to jest zamknięte koło.
Stan jest, z tego, co piszesz bardzo, bardzo poważny, trudno w ogóle mówić, czy z tego stanu uda się ją wyprowadzić i dalej kontynuować leczenie.
Niestety, chłoniak Mamy jest bardzo agresywny i wygląda to rzeczywiście "paskudnie".
Bardzo mi przykro. Czasami choroba pokazuje taką właśnie twarz. W tym momencie naprawdę jakiekolwiek intensywne działania moim zdaniem wydają się niewskazane...
Boże, jak ciężko na to patrzeć.
Patrzeć i nie móc pomóc, nie móc nic więcej zrobić...
Jestem przy niej codziennie, wspieram, motywuję do walki,
Rozmawiamy (choć z trudnością ze względu na jej duszności) na wszelkie tematy...
i nie wiem, co mogę więcej zrobić?
Nie tak to miało być....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum