Myślę, że szukanie na siłę lekarza bez przyjrzenia się temu, co macie i tego, czego nie macie jest nieporozumieniem. Przez dalsze poszukiwanie lekarza i względne zaprzestanie konsultacji na miejscu skazujecie siebie i szczególnie Tatę na cierpnie i brak konkretnego działania. Ale do rzeczy. Na chwilę obecną macie:
1. Panendoskopię obrazującą guz, zweryfikowany w hist.-pat. jako rak gruczołowy G3- czyli o wysokim stopniu złośliwości.
2. Najprawdopodobniej na podstawie rtg, bronchoskopii, usg i pacjenta w wywiadzie uskarżającego się na ból przy przełykaniu założono stent.
Protezowanie przełyku wewnątrz jest zazwyczaj elementem leczenia paliatywnego (nie mającego na celu wyleczenia chorego). Rozumiem Waszą potrzebę robienia czegoś więcej. Myślę, że najrozsądniej byłoby udać się do najbliższego Wam ośrodka onkologicznego bądź chirurgicznego celem wykonania TK czy EUS. Konsultacja bez jednego z tych badań wydaje mi się bezcelowa- bo to co macie to nie jest pełen obraz choroby, pozwalający na stwierdzenie, z jakim stadium choroby mamy do czynienia. Co prawda dolegliwości bólowe mogą budzić niepokój i stwierdzenie, że rak jest miejscowo zaawansowany, jednak miałabym nadzieję, tym bardziej, że opis gastroskopii nie wskazuje chociażby na duże zwężenie.
Osobiście ja znalazłabym jakikolwiek oddział chirurgii przewodu pokarmowego z dostępem do TK i - nawet idąc do lekarza przez gabinet prywatny (co przyspieszy diagnostykę)- prosząc o zajęcie się pacjentem i wykonanie pozostałych badań. Zasadne może wydawać się wykonanie PETa, który jest bardziej czułym badaniem w przypadku raka przełyku. Jednak na to wszystko musicie mieć skierowania, ponadto zarówno TK, nie mówiąc już o PET- to są drogie badania. Ponadto musicie pamiętać, że Tata jest po prostu słaby, skoro ma problemy z jedzeniem i raczej nie nadaje się do jeżdżenia na konsultacja np. do Gliwic. Tym bardziej, że ta konsultacja na dzień dzisiejszy niewiele Wam da.
Pozdrawiam
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Asiu, dziękuję za uporządkowanie tematu. Nie miałam nigdy wcześniej do czynienia z leczeniem onkologicznym, sytuacja jest da mnie nowa, przerażająca i dlatego robię wszystko chaotycznie, po prostu jest to działanie z desperacji. Dziękuję Ci więc bardzo za wszystkie wskazówki, za to, że jesteś....
Wspaniali ludzie odezwali się do mnie na tym forum, szkoda, że w tak przykrych i dla nich, i dla mnie okolicznościach.
Przepraszam, że z takim opóźnieniem odpisuję, ale organizowanie życia sobie na nowo (z chorobą), zajmuje masę czasu. To nieustanna wędrówka od lekarza do lekarza, masa telefonów itp. Jestem zapisana na konsultacje u dr Niziołka w Poznaniu na wtorek (to był jedyny lekarz, który miał wolny termin na ten tydzień). Próbuję załatwić skierowanie na prywatna tomografię, co nie jest wcale łatwe ("Wie Pani, ja nie mogę..., ale po co..., gdyby TK była potrzebna, to by zrobili wtedy w szpitalu...."). Przebiła ich wszystkich jedna pani doktor, która na moja prośbe o skierowanie na tomograf stwierdziła: "Jak sie pani na tym zna, to niech pani ojca sama leczy! Pacjent przyjmuje płyny, przejdzie sam 200 m i nie potrzebuje pampersów, to czego pani chce więcej?!" Oby jej w przyszłości nie spotkał taki los i nie trafiła na podobna sobie osobę...
Doskonale my wszyscy znamy ten stan i to rozumiemy... Pisz, kiedy potrzebujesz podzielić się z nami informacjami, czegoś nie rozumiesz bądź szukasz pomocy..
W tej ciężkiej chorobie ciężko o sprzymierzeńców, lekarze tak czy siak traktują nas jako zło konieczne... A może poszukać w okolicy gastrologa? Mój Tata ma takiego gastrologa, co prawda prowadzi Tatę od dobrych kilkunastu lat, ale myślę, że można to jakoś załatwić.. Mojemu Tacie skierowanie na TK dał gastrolog. Może idźcie do gastrologa, powiedzcie, że stoicie w miejscu i to badanie naprawdę jest potrzebne? Naprawdę szkoda kasy na drogie wizyty prywatne bez tego badania..
_________________ Practise random kindness and senseless acts of beauty.
Dobro jest w każdym z nas.
Tata jest po brachyterapii przełyku w Poznaniu. Za tydzień umówiony jest na kontrolny rentgen i konsultację w sprawie chemioterapii. Czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć, czy zmiany meta w płucach też można by jeszcze poddać brachyterapii? lekarze stwierdzili, że już żadnych naświetlań nie będą robić. Przerzutów w płucach się nie naświetla, nie wiem jak to jest? Co nas czeka dalej?
Walczymy dalej, choć z dnia na dzień jest coraz ciężej.
Tata otrzymuje chemię paliatywną w schemacie PDD+FU PF1(25/1000) 4 dni. Cisplatinum 135,76 mg, Dexamethassone 32 mg. Fluorouracilum 7240 mg, Ondansetronum 32 mg.
Mam prośbę, czy mógłby mi ktoś wyjaśnić, co to za rodzaj chemii? Czy jest to chemia bardzo agresywna? Tata bardzo źle ją znosi (nudności, całkowity brak apetytu). Nie wiem, czy te te dolegliwości wynikają z chemii czy z zaawansowania choroby.
Tata jest bardzo słaby, miał przed poprzednim kursem nawet przetaczaną krew. Teraz lekarz kazał nam przed następną chemią zrobić morfologię i udać się w razie słabych wyników do miejscowego szpitala na podanie krwi, ale szczerze mówiąc nie wiem, jak mam to zrobić, przecież do przetoczenia krwi potrzebne jest skierowanie czy cokolwiek a nie widzimisię rodziny.
Tata nie je prawie wcale (jesteśmy 3 dni po czwartym kursie chemioterapii, może to wynika stąd). Jest uparty jak dziecko, czasem brakuje mi sił, nie pozwala sobie "wmuszać" jedzenia ani odżywek.
Dopiero po kolejnej chemii mam się udać z tatą na kontrolne TK, więc na razie nie wiem, czy choroba choćby trochę zwolniła.
Boję sie każdego kolejnego dnia. Czy wy też tak macie, że nadsłuchujecie w nocy czy Wasz bliski nadal oddycha?
Tata otrzymuje chemię paliatywną w schemacie PDD+FU PF1(25/1000) 4 dni. Cisplatinum 135,76 mg, Dexamethassone 32 mg. Fluorouracilum 7240 mg, Ondansetronum 32 mg.
Chemioterapia w składzie cisplatyna + fluorouracyl.
Dexametazon to steryd, podawany dodatkowo przy chemioterapii. Ondasetron to lek p/wymiotny.
Tata oczywiście może się czuć osłabiony, nie mieć apetytu. Czy ma leki p/wymiotne w domu i przyjmuje je regularnie? Może to z powodu nudności nie ma apetytu?
Tata odmawia jedzenia, niby nie ma wymiotów, mówi, że jak coś zje to pojawiają się nudności. Podaję mu podskórnie Mecopropramid, mimo to nie chce jeść, mówi, że nie ma apetytu, nic mu nie smakuje... Po prostu odmawia jedzenia, a przez to robi się słaby, dużo śpi. Proszę, tłumaczę, krzyczę i nic. Czy to minie? Jak go namówić?
Co 12 godz we wlewie - proporcja 1/4 amp. plus 1 tab. 3 razy dziennie. raz dziennie tata ma też zapisany Setronon. Kupiłam tacie Nutridrinki, odżywkę Ensure, ale on twierdzi, że nie ma chęci, apetytu. Wczoraj płaczem wmusiłam w niego nutridrinka z kilkoma biszkoptami, potem się położyl i nic mu się nie wróciło, więc myślę, że jest to problem psychiczny - upór, nie wiem, opór, strach przed jedzeniem... Glównym argumentem jest to, że nie ma apetytu i że w czasie jedzenia pojawiają się nudności. Nie je więc nic, nawet nie próbuje jeść np. maleńkich porcji, paru biszkoptów, nutridrinka, czegokolwiek, by coś włożyć do żołądka. Boję się, czy to nie jest to odmawianie jedzenia tuż przed końcem... Tak bardzo się boję, że organizm już powoi się wyłącza. Jak to odróżnić?
Mój Tata również nie chciał jeśc, bał sie wymiotów, nudnosci itd Płacz, krzyk nic nie dawały.. Prawde mowiąc nie da sie tego odróżnic.. Siostry z Mama podawały do ostatnich chwil Tacie coś do jedzenia, potem juz mówił zeby dam Mu spokoj.. ale człowiek na nadzieje do samego końca..
Może sprobujcie podawac Megalie - środek na apetyt.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum