Nie jestem lekarzem a jedynie osobą, której bliski zmaga sie z tym dziadostwem, dlatego mam nadzieje, że nie wprowadzę cie w błąd.
Ale z tego co zrozumiałam z Twojego postu to stan wuja kwalifikuje go tylko do leczenia paliatywnego. Celem leczenia paliatywnego nie jest uzyskanie wyleczenia, czy też zatrzymania choroby, ale poprawienie jakości życia chorego.
Porozmawiaj z lekarzem. Wiem z własnego doświadczenia, że niestety często jedynie prywatna wizyta u onkologa da Ci możliwośc dowiedzenia się czegoś. Choć pewnie są wyjątki. Kseruj badania i albo wrzuć tu na forum albo szukaj lekarza, który dokładnie Ci wszytko wytłumaczy.
Wydaje mi się, że jedyną osobą, która o takich sprawach decyduje jest sam chory, kiedy nie ma bólów, nie jest pod wpływem środków odurzających, jest w normalnej dyspozycji umysłowej i ma szansę na konsultacje z osobami godnymi zaufania, czyli np. z duchownym, czy lekarzem. W innym wypadku lekarze i rodzina powinna ( w świetle prawa - musi) założyć, że chory chce się leczyć z wykorzystaniem wszystkich dostępnych medycynie środków.
Takie rzeczy każdy powinien zawczasu przemyśleć i sporządzić notarialnie uwierzytelniony dokument woli. W takich wypadkach nawet kościół katolicki akceptuje odstąpienie od uporczywego leczenia w wypadkach ewidentnie beznadziejnych.
byłam właśnie na wizycie u onkologa z wynikami wujcia, Pani dr powiedziała mi tak "on (rak) jest wszędzie niestety nic się nie da zrobić" i nawet nam nie zaproponowała, że weźmie wujka do swojego szpitala. No i oczywiście poleciała hospicjum tylko jak ja mam od razu się tam zapisać jak nawet nie rozpoczęliśmy leczenia onkologicznego.
mala88, proponuję, skonsultuj się jeszcze z innym onkologiem. Będziesz wtedy pewna, że odstąpienie od leczenia onkologicznego jest zasadne.
Do hospicjum skierowanie wypisuje lekarz rodzinny.
pozdrawiam.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję,
zdecydowaliśmy się na leczenie medycyną niekonwencjonalną skoro ta "szpitalna" jest bez szans w walce z tą chorobą (zaraz będzie larum lekarzy) zobaczymy jakie będą efekty, na razie wujek czuję się dobrze. Lekarz z Bydgoszczy również nie widział sensu brania wujka do szpitala więc jest obecnie w domu pod opieką naszą i lekarza rodzinnego oraz pielęgniarek z Caritasu. Wierzę że będzie dobrze.
Trzymam kciuki za wszystkich walczących o życie najbliższych:*
Z tego co wiem to nie jest to tak ze leczenie paliatywne jest tylko po to zeby zlagodzic objawy. Mozna nim rowniez wydluzyc zycie i oczywiscie poprawic komfort zycia. Mam na mysli raki chemio- i radio- wrazliwe. Dlatego tak wazne jest stwierdzenie jaki to jest rak.
Jezeli wujek jest w dobrym stanie ogolnym, bez problemow sercowych, a rak okazalby sie chemiowrazliwy, nie ma znaczenia ze rak jest wszedzie bo chemia jest leczeniem systemowym przeciez. Chemia oczywiscie nie wyleczy wujka ale zdarza sie ze chemia znacznie zredukuje guzy i stan ten moze sie utrzymywac jakis czas (u mojego taty rok czasu utrzymywal sie stan po chemii - czyli nic nie roslo). Dlatego nie rozumiem tego podejscia szczegolnie ze mowisz ze wujek jest w dobrym stanie.
Moze jakis inny lekarz?
_________________ ...Miasta nieczułe mijajcie jak porty
Bo życie, bo życie to bal
Tańcz póki żyjesz i śmiej się do żony
I pij... zdrowie dam!
zdecydowaliśmy się na leczenie medycyną niekonwencjonalną skoro ta "szpitalna" jest bez szans w walce z tą chorobą (zaraz będzie larum lekarzy)
I nie tylko lekarzy! A swoją drogą czy lekarz onkolog zaaprobował? Czy wujek jest już pod opieką hospicjum?
Poniżej fragment z regulaminu forum:
Cytat:
Forum propaguje WYŁĄCZNIE konwencjonalne leczenie onkologiczne - dzielenie się informacjami na temat wszelkich pozostałych metod (np. suplementacji diety) powinno zachować charakter dyskusji o postępowaniu wspomagającym leczenie onkologiczne.
Stosowanie w/w metod wspomagających powinno mieć akceptację prowadzącego lekarza-onkologa.
zdecydowaliśmy się na leczenie medycyną niekonwencjonalną skoro ta "szpitalna" jest bez szans w walce z tą chorobą (zaraz będzie larum lekarzy) zobaczymy jakie będą efekty, na razie wujek czuję się dobrze.
Jeśli zrezygnowaliście w 100 % z leczenia konwencjonalnego to nie pozostaje nic innego jak pogratulować. Od leczenia nowotworów są onkolodzy a nie szamani, a jeśli choroba jest w stadium nieuleczalnym to trzeba się skupić na leczeniu objawowym natomiast czarodzieje mogą tylko zaszkodzić na tyle, że wujkowi się żyć odechce szybciutko.
mala88, nie wiem czy tu jeszcze zaglądasz i czy dotrzesz do mojego postu.
Przede wszystkim nie odbieraj powyższych postów jako ataku. To troska o osobę przecież tak bardzo Ci bliską.
Wiem, że gdy jest tak ciężko i medycyna konwencjonalna wydaje się nie mieć już nic tu do zrobienia, chwytamy się innych sposobów, chcemy zrobić wszystko, żeby uzdrowić. Chcemy uwierzyć, że "to" pomoże.
Nie chcę robić Ci wykładu, bo myślę, że pomimo tego co napisałaś, że już zdecydowaliście, to jednak w Tobie toczy się jeszcze walka, czy to dobra decyzja.
Pomyśl jednak - czy warto te niekonwencjonalne sposoby "testować" na wujku? Może jednak cenniejszy jest ten czas, który Twój wujek mógłby spędzić z Wami bez chociażby wielkiego bólu, który pewnie niedługo się pojawi, jeżeli nie zaczniecie działać. Nie piszę tego, żeby Cię straszyć. Czytam Twój wątek od początku, przez ostatnie kilka dni tu nie zaglądałam i to co dziś przeczytałam bardzo mnie zasmuciło.
Czy wujek podjął tę decyzję, czy Wy ją podjęliście?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum