Witaj, Miredo, moja mama też ma niemoc w nogach, myślę, że to skutek chemioterapii. U nas dodatkowo była nisko hemoglobina, jak przetoczyli krew trochę się poprawiło z nogami, ale na krótko, do następnej chemii. W czasie chemioterapii człowiek słabnie, niestety.
agnes2121, a jaką Mama ma morfologię? Czy osłabione ma tylko nogi ( czy ma mrowienia i ból)? Takie osłabienie faktycznie jest częste po chemio i radioterapi (z tego co czytałam). Moja Mama po prostu ruszała nogami, które z biegiem choroby robiły się coraz chudsze, pozbawione mięśni i słabsze (zginanie i prosowanie). Czy cos więcej można - nie wiem.
Pozdrawiam,
Ewelina
Tak jak pisze Ewelina Żurek, przede wszystkim trzeba się starać w miarę możliwości jednak chodzić, podnosić te nogi na łóżku. Poddanie się tej niemocy doprowadzi do dalszego osłabienia mięśni.
Mamcia moja skończyla dzisiaj trzeci cykl chemii.
na pytanie o morforlogię - odpowiadam, ze przed samą chemią - mama ma wzorcowe wyniki, pewnie za tydzien wszystko spadnie, ale czeka na nią słój kiszonych buraków, soki warzywne i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Mama dostała w szpitalu inny lek niż poprz. na nudności po chemii, uprzednio miala Setronon, teraz Atose, czy ktoś wie, który jest skuteczniejszy? Nie wiem który mamie podać jak bedzie cieżko...
Za tydzień będą dodatkowe badania, szpital macierzysty dzisiaj mnie poinf, ze zrobia usg, ogólne badania krwi i standardowo rtg, a klinika Onkologiczna dzien póxniej ma wyznaczyć termin TK lub PET,
Zastanwiam sie czy to RTG - nie tyle czy jest konieczne, ale czy nie za bardzo albo czy nie za duzo bedzie tego naswietlania.
Musze sie przyzwyczaic do tego, że szpitale ze soba nie za bardzo współpracuja, każdy chce miec swoje wyniki, swoje leczenie i sowje badania.
dobrze by było leczyc się w jednym szpitalu, ale jak wiadomo, nie zawsze się tak da.
tak ....
nogi sa słabiutkie, nie ma dretwień, nic nie boli, jedynie takie chudziutkie się zrobiły, drobne no i niestety słabe.
Ciężko po schodkach tej mojej mamie jest wchodzić, i az dziw bierze jak ta moja mama szybko chodzi, a po schodach zupełnie inna sprawa.
Ściskam mocno... póki co jest dobrze...
mama troche podłamana, bo dwa dni temu w szpitalu obok zmarła jej kolezanka, która kilka dni wczesniej otrz podobną diagnozę co ona, razem brały chemie lezac obok.....
widze, że ją to podłamało....ale jak to ja... dałam jej całą energie pozytywną którą udaje mi się wykrzesac mimo tej całej sytuacji i wydaje sie byc dobrze.
Ale pewnie boi sie strasznie
Moja kochaniutka ... taka mocna a krucha....
Ściskam mocno i dziekuję za wiare i ogromne wsparcie
M.
Mama dostała w szpitalu inny lek niż poprz. na nudności po chemii, uprzednio miala Setronon, teraz Atose, czy ktoś wie, który jest skuteczniejszy? Nie wiem który mamie podać jak bedzie cieżko...
To jest ten sam lek (ondansetron), tylko pod dwoma różnymi nazwami handlowymi.
Mamcia moja skończyla dzisiaj trzeci cykl chemii.
na pytanie o morforlogię - odpowiadam, ze przed samą chemią - mama ma wzorcowe wyniki, pewnie za tydzien wszystko spadnie, ale czeka na nią słój kiszonych buraków, soki warzywne i mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Mama dostała w szpitalu inny lek niż poprz. na nudności po chemii, uprzednio miala Setronon, teraz Atose, czy ktoś wie, który jest skuteczniejszy? Nie wiem który mamie podać jak bedzie cieżko...
Za tydzień będą dodatkowe badania, szpital macierzysty dzisiaj mnie poinf, ze zrobia usg, ogólne badania krwi i standardowo rtg, a klinika Onkologiczna dzien póxniej ma wyznaczyć termin TK lub PET,
Zastanwiam sie czy to RTG - nie tyle czy jest konieczne, ale czy nie za bardzo albo czy nie za duzo bedzie tego naswietlania.
Musze sie przyzwyczaic do tego, że szpitale ze soba nie za bardzo współpracuja, każdy chce miec swoje wyniki, swoje leczenie i sowje badania.
dobrze by było leczyc się w jednym szpitalu, ale jak wiadomo, nie zawsze się tak da.
tak ....
nogi sa słabiutkie, nie ma dretwień, nic nie boli, jedynie takie chudziutkie się zrobiły, drobne no i niestety słabe.
Ciężko po schodkach tej mojej mamie jest wchodzić, i az dziw bierze jak ta moja mama szybko chodzi, a po schodach zupełnie inna sprawa.
Ściskam mocno... póki co jest dobrze...
mama troche podłamana, bo dwa dni temu w szpitalu obok zmarła jej kolezanka, która kilka dni wczesniej otrz podobną diagnozę co ona, razem brały chemie lezac obok.....
widze, że ją to podłamało....ale jak to ja... dałam jej całą energie pozytywną którą udaje mi się wykrzesac mimo tej całej sytuacji i wydaje sie byc dobrze.
Ale pewnie boi sie strasznie
Moja kochaniutka ... taka mocna a krucha....
Ściskam mocno i dziekuję za wiare i ogromne wsparcie
M.
Miredo, jak sie mama czuje?? moja tez jest po 3 chemii, w czwartek wrocila do domu...zrobili jej badania kontrolne, porownali z poczatkowymi i jest znaczna poprawa:):):) wiem niestety co pisza ludzie na forum o poprawach przy DRP...nie wiem czy nie cieszymy sie za szybko, ale poki co jest ok:) najwazniejsze ze mama szczesliwa, takze az milo..jestem pewna ze u Was tez bedzie dobrze:) Nasze mamy kochne sa silne...trzymam kciuki i pozdrawiam Ciebie i Twoja mame:)
U mojej mamy było po chemii podobnie z nogami,miała jakby z gąbki,po każdej chemii,robiła sobie ,a raczej kisiła taki 3 litrowy słoik buraków z warzywami i czosnkiem,dlatego zawsze miała dobre wynniki z krwi,to pomaga,bo nawet pielęgniarki jej mówiły w szpitalu ,że pewno pije cały czas wywar z buraków.Niech sobie pije po chemii,wiem ,ze to jest niedobre,ale pomaga.
Witajcie.
Moja mama czuje się w miare w miare...
Dzisiaj miała TK mózgowia, w poniedziałek ma TK z maską klatki , płuc i jamy brzusznej, za miesiąc PET, i po IV rozpisana radioterapię.
Więc idziemy do przodu,krew jest dobra - trzeba walczyć :-)
Najwazniejsze wyniki, mam nadzieję, że modlitwy podziałaja :-)
Trzymajcie kciuki, ściskam Forumowiczów Kochanych
M.
Dzisiaj miała TK mózgowia, w poniedziałek ma TK z maską klatki , płuc i jamy brzusznej, za miesiąc PET, i po IV rozpisana radioterapię.
Trochę miszmasz.
Teraz było TK głowy. W pon. ma być TK klatki do zrobienia maski do naświetlań mimo tego, że naświetlania mają być za miesiąc po PET? Bo trochę nie rozumiem.
Zdaniem Pani doktor zaniedbano fakt, ze mama nie maiła TK głowy, we wtorek miała wykonany rentgen płuc z którego wynika, że nowotwór się bardzo cofnął, ponieważ mama bardzo szybko sie regeneruje jezeli chodzi o krew, planuje sie w IV cykl chemii a tuż po niej rozpoczecie pięciotyg naświetlań - na razie nie ma żadnych symtomów przerzutowości.
Wiadomo, że wszytsko zalezy od ogólnego stanu mojej mamy, jezeli okaże się, że sa jakieś niepokojące sygnały o przerzutach, wtedy będzie PET i pewnie naświetlania chorych czesci - PET mamy zaplanowany na 21 marca, ale jeżeli okaże się, że nie ma nic w głowie mamy i w jamie brzusznej, pewnie PET poczeka na inny mniej pomyslny dla niej okres jak sadzę.
5 tygodni naświetlań, to chyba nie radioterapia paliatywna, choc nie znam się na planach leczenia, jak sądzisz, może to byc radykalna?
Poinformowano moja mame o tym, że ma nowotwór bardzo agresywny, że musi o siebie bardzo dbac, pic buraki, nutridrinki i jeść żeby miec siły do walki, ale i o następstwach radioterapii....
Cóż moge dodac... wierze i walcze o mamę, zawierzam lekarzom, i pozostaje mi tylko wierzyć, że bedzie dobrze, i to leczenie da rezultat pozytywny, na jak długo nikt nie wie...
Póki co mama robi zakupy, gotuje, lepi pierożki ruskie i opowiada życiowe historie z dowcipem, jak to ona.... oczywiście w chwilach kiedy jesteśmy z nią wszyscy i kiedy nie ma czasu myśleć o chorobie, wtedy ...pewnie jest jej cięzko...
w pełni świadoma wie, ze wyleczyć się tego niestety nie da....jest oczytana, pewnie wie o tej chorobie wszytsko, chociaż my się oszukujemy, że nie czyta żadnych poradników medycznych dostępnych w domu, żeby nie wiedzieć.... i się nie zamartwiac...
Za bardzo ja znam, wie o tej chorobie tyle co my, a przez swoją wnikliwość pewnie będzie drazyć dalej w ksiązkach....
Pewnie nie ma złotego środka wiedzieć, nie wiedzieć
Ona nalezy do ludzi, którzy chca wiedzieć wystarczająco dużo, aby byc Partnerem w rozmowie, jak zawsze mówi :-)
No to czyta, zeby z lekarzami podyskutowac i nie dac się "spławić" Choc wiadomo, jak jest słabsza...
jest inaczej i bardziej obojętnie
Czysta psychologia
Ksiązkowy przypadek
...
Nie ma co sie dołowac.... trzeba iść dalej
Ku lepszemu :-)
5 tygodni naświetlań, to chyba nie radioterapia paliatywna, choc nie znam się na planach leczenia, jak sądzisz, może to byc radykalna?
Tak, wygląda to na radioterapię radykalną
Oczywiście wszystko zależy od kontrolnych badań po IV cyklu, z pewnością trzeba wykonać TK klatki piersiowej które potwierdzi sporą remisję, dobrze byłoby też zrobić USG/TK jamy brzusznej.
Ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
Witaj, widzę, że sowa z Ciebie jak i ze mnie...
ale to jedyny czas kiedy moge podgonić prace...bo w ciągu dnia wiadomo sie nie da....
USG jamy brzusznej juz było, nic podejrzanego, z wyjątkiem nadal guzka w nadnerczu. Jednak jak mówia lekarze nie jest to niepokojące, bardziej by było, jakby po chemii ta struktura niezweryfikowana podczas pierwszego TK zniknęła.
Myslisz, że jakby to było złosliwe, to by sie utrzymało po 3 cyklach?
Ech...wierzę, że to jakas ....Fibroadenoma - znana mi doskonale z moich biopsji
Tyle razy widziałam tą nazwę że nawet zapamietalam, chociaz do laciny mi daleko :-)
W poniedziałek ma byc TK - klatka piersiowa, jednak Pani doktor napisała na skier, żeby troche rozszerzyli badania o to nadnercze, tak jak ostatnio, zauważono to zupełnie przypadkowo.
Dziękuję, że jestes i czuwasz :-)
ale czasami sie prześpij
jesteś ludziom potrzebna :-)
Dobra noc
:-)
Na pierwszym TK, było napisane: W nadnerczu prawym struktura średnicy 17mm hypodensyjna do weryfikacji. Hypo, czyli co?
Pamiętam u siebie, jak miałam małe nieszkodliwe guzki, tez były hypo... tak sobie zawsze tłumaczyłam że to o wiele lepiej niz hiper...? Licze ze to torbiel :-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum