Rak jasnokomórkowy nerki z przerzutami do kości i płuc
Witam wszystkich forumowiczów . Potrzebuję informacji na temat tego co opiszę .
Mój Tato 8.04.2013r . doznał złamania kości ramieniowej (złamanie trzonu 1/3 dalszej kości ramieniowej lewej) Po czym trafił na oddział do szpitala w naszym mieście , później do Rzeszowa , tam znów leżał ze złamaną ręką do 11.04.2013r. po czym został przewieziony do szpitala w Brzozowie . I dopiero 14.04.2013r. został podany operacji (resekcja guza , stabilizacja gwoździem blokowanym. Jakieś 3cm kości zostało usuniętej ) . O tym całotygodniowym czekaniu na tą operację się nie wypowiadam , bo brak słów po prostu ...
Miał robione TK klatki piersiowej bez kontrastu i z kontrastem .
(W segmentach płata górnego lewego - w III i I/II widoczne dwie nieprawidłowe miękkotkankowe struktury o wymiarach - w segmencie III 52x43 mm z przyleganiem do ściany klatki piersiowej bez jej naciekania oraz w segmencie I/II policykliczna w łączności z górnym biegunem wnęki lewej o wymiarach 44x34mm . Podobnego charakteru drobne struktury obwodowo w segmentach płatów dolnych tj. VIII oraz X odpowiednio średnicy 28 i 13 mm .
TK jamy brzusznej z kontrastem
....
Masywny guz bieguna dolnego nerki lewej o wymiarach w płaszczyźnie skanu 63x52x60mm z centralnie widocznym rozpadm i policyklicznym obrysem nerki . Struktura ta prawdopodobnie nacieka torebkę nerki od tyłu i bocznie . Patologiczne powiększonych węzłów chłonnych obecnym badaniem nie stwierdza się .
Po operacji ręki , ból , opuchlizna aż do palców . Ręka cały czas w kamizelce Desoulta .
22.04.2013 r . Operacja usunięcia nerki lewej . Po operacji bardziej czuł ból ręki operowanej niż dolnego rozcięcia tego wszystkiego .
Potem pobyt w domu , miał jechać kilka dni temu do Brzozowa w celu badań i ustalenia chemioterapii organicznej , ale był tak słaby , że wylądował na oddziale wewnętrznym w moim mieście . Jest lepszy niż w domu na moje oko , na pewno lepszy , ale nie je praktycznie nic . W domu też nie jadł bo wymiotował ( złapał jakiegoś wirusa po powrocie do domu po operacji nerki) potem się uspokoiło , ale już nie jadł bo bał się , że będzie wymiotował , częste odbijanie , bekanie . (nie wiem jak to pisać nie jestem specjalistą więc piszę jak myślę )
Teraz w szpitalu też mu niedobrze , nie wiem z czego , może z kroplówek , dostaje morfinę i glukozę z jakimiś dodatkami . Wszystko byłoby dobrze tylko ten ból ręki ( okropny ból )
W brzozowie nie zrobili nawet zdjęcia na kontroli przed operacją nerki , ani po , żeby zobaczyć co z tą ręką , czy ten ból taki ma być czy co .
Keratynina po operacji nerki 2.6 mg/dl ( trzeba zniżyć to jakoś , żeby mógł dostać chemię )
Przed kilkoma dniami zanim pojechał na wewnętrzny zrobili badania i okazało się , że ma dużo wapnia , nie pamiętam ile , ale dużo . Lekarze mówili , że nie zrobią zdjęcia ręki tutaj , bo to może boli z tego właśnie . Ja nie wiem , nie znam się . Moja mama też dużo nie wie , lekarze nic nie mówią , lub mało mówią . Ja tego nie rozumiem , od operacji ręki minęło już tyle , a ona ciągle boli i boli a lekarze nawet nie zobaczą dlaczego . Nie wiem co będzie dalej , bezradności po stokroć .
Czy ktoś może coś poradzić .
[ Dodano: 2013-05-16, 15:50 ]
Przepraszam za błąd w tytule ... nie mam możliwości edycji
[ Komentarz dodany przez Moderatora: jusia: 2013-05-16, 16:41 ] [size=10][color=green]Zrobione.[/color][/size]
najwazniejsza sprawa w tej chwili to to, aby twoj tata nie cierpial! Dlaczego nie skontaktowaliscie sie z Poradnia Leczenia Bolu? Naprawde, nie rozumiem tego.
Lekarze onkolodzy czesto nie maja wystarczajacej wiedzy, jak usmierzac bol nowotworowy, tu musi zajac sie specjalista z Poradni Leczenia Bolu.
Podaj dokladnie wynik hist-pat: to bardzo wazne, bo w tej chwili nie wiem, z czym dokladnie musicie sie zmierzyc.
Niestety, sytuacja wyglada zle: wielki guz nerki, kosci i pluc. Wyglada to na raka nerki z przerzutami odleglymi. Niestety, nie ma szans na trwale wyleczenie, ale mozna (i trzeba!) walczyc o wydluzenie zycia i komfort pacjenta.
Ja, jako byly pacjent onkologiczny, nie rozumiem, co to znaczy, ze ''lekarze nie chca mowic''? Jak ja bylem chory, majac 20 lat, to o wszystko pytalem lekarzy, ktorzy na poczatku niewiele mowili, ale ja bylem uparty i drazylem temat: zapisywalem pytania na kartce, konkretnie, czytalem wiele publikacji nt. mojego raka itd. - nie uwazasz, ze warto wiedziec jak najwiecej o przeciwniku, zanim sie z nim zmierzymy? Dlatego irytuje mnie postawa wielu pacjentow, ktorzy biernie czekaja i generalnie maja nastawienie, ze i tak im nic nie pomoze. Musicie walczyc o zdrowie do konca!
Ogólnie tato miał jechać do Brzozowa , ale stan zrdowia na to nie pozwolił , miał jechać na oddział paliatywny w moim mieście , ale jak zwykle nigdzie nie ma miejsca . Więc wzięli go na oddział wewnętrzny . Teraz dostaje te wlewy to już tak go nie boli praktycznie , ale ... jest coraz słabszy .
Dowiedziałem się przed momentem , że prawa nerka nie pracuje ... lekarz mówił , że daje 3 dni , a jeśli nawet zacznie pracować poprawnie to miesiąc lub kilka ... Oby ten lekarz nie miał racji .
Mama była dziś z siostrą i był nawet nawet , chciał chodzić , ale pielęgniarka mu nie pozwoliła bo na tyle dni i na jego kondycję to nie dałby rady .
Robili mu badania dziś . Moja ciotka pracuje tam w szpitalu i wypytała lekarza o niego . Powiedział , że keratynina na poziomie 3 , wysoki mocznik itd. Nerka nie pracuje prawidłowo . Miał nawet apetyt dzisiaj , ja ciągle wierzę , że to wszystko zniknie . Nie wierzę w lekarzy bo już po tym brzozowie jest co jest ...
Specjalnie tak wszystko przeciągali bo pewnie wiedzieli , że już nie ma szans na leczenie , tylko robili nadzieję .
Lekarz mówił , że teraz w ostatniej chwili przybył do szpitala , bo jeszcze z jeden dzień w domu i to byłby koniec . Mówił też , że podejrzewa (sądzę , że z wyników) że rak jest też już w prawej nerce i w ogóle w całym organizmie . Tato jak był w domu po Brzozowie to też mówił , że pewnie już mu się rozsiał po wszystkim bo tak się dziwnie czuje jak nigdy i pomału wszystko go zaczyna boleć w środku , kości itd. Już nie ma najmniejszych szans na chemioterapię a tato tak czekał ma dopiero 58 lat ;[ Jeśli tak ma być to przynajmniej , żeby się nie męczył ;(
Dzisiaj jest trochę lepiej . Wyniki nieco się poprawiają . Jest szansa , że się poprawi , pojedzie na chemię . Lekarz mówił , że jeśli jest jak mówił z ogólnym rozsianiem to może wydłużyć się życie do roku , może nawet więcej . Zależy jak zadziała chemia, bo mówił , że na każdego działa inaczej i z innym skutkiem . Ból i opuchnięcie ręki wiąże się chyba z zakrzepicą . Zdjęcie powinien mieć w poniedziałek jak nabierze więcej sił .
Minął prawie miesiąc od ostatniego postu . Co się zmieniło ? Wszystko co dobre szybko się kończy , nic z tego , że poprawiły się wyniki nerki i ogólne . Tato miał robione USG ramienia jakieś 2 tyg. temu , bo lekarze podejrzewali , że ręka puchnie dlatego , że zrobił się krwiak ... więc został przygotowany do zabiegu , ale po nacięciu i otworzeniu chirurg nie podjął się niczego bo to nie był krwiak tylko guz na mięśniu ;[ . Kość poskładana pięknie , bez zmian , ale przerzuciło się to wszystko znów do mięśnia . A to wszystko już się zaczęło tydzień po operacji rekonstrukcji kości , ale lekarze wmawiali , że ta opuchlizna taka ma być , że tak ręka ma puchnąć , nie zrobili , żadnych dodatkowych badań ... Tato miał nadzieję , że jeszcze pojedzie do innego szpitala , że może coś zrobią , lub amputują rękę ... Lekarz mówił , że rękę najprawdopodobniej trzeba będzie amputować w barku , a to może przynieść jeszcze większy ból i przerzuty wyżej , a ponadto mógł nie przeżyć transportu lub operacji Gdy tylko się dowiedział jakieś 12 dni temu , że nie pojedzie nigdzie , zaraz na drugi dzień przestał jeść , robił się coraz bardziej słaby ...
Teraz jest w agonii , dzisiaj ściągali mu już ropę z płuca , bo rano zaczęło mu już bulgotać podczas oddychania . Cały czas śpi , morfina , morfina , morfina . Nawet nie wiem czy coś słyszy , wzdycha , ten głoś , jakby chciał coś powiedzieć ;[ Nie zrozumiem tego nigdy , dlaczego i za co . Dlaczego ludzie tak muszą cierpieć .
Witaj
Serce mi pęka jak czytam takie smutne posty, mnie również ciężko słuchać o cierpieniu przez jakie przechodzą nasi najbliżsi. To bardzo trudne, pomaga jedynie modlitwa i wiara w lepsze jutro. Trzymaj się mocno bądź podporą dla innych choć to trudne. Jestem z Tobą .Nigdy nie trać nadziejii.
Kalliber, pamiętaj proszę o jednym, że zrobiłeś wszystko, co w ludzkiej mocy. Jesteśmy tylko ludźmi. Jedyne, co moge obiecać, jak Marta281 - modlitwę.
Jestem z Wami w tych trudnych chwilach
Dziękuję , chciałem jeszcze tyle zrobić wspólnie ... wiem , że tak wygląda życie , ale inaczej sobie to wszystko wyobrażałem , inaczej wyobrażałem rozstanie . Każdy z nas miał nadzieję ;[ pozostaje tylko czekać , przynajmniej , żeby nie cierpiał i szybko odszedł
Pamiętaj, że trzeba mieć nadzieję:)
Ja odkąd dowiedziałam się o chorobie Taty, mam świadomość czasu, który zaczął płynąć jakby szybciej Człowiek ma świadomość upływającego czasu, ale po ludzku cierpi:( Mamy plany, a ta choroba wywraca życie do góry do nogami.
Jestem z Wami
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum