jestem...czytam Wasze posty, przeglądam Wasze wątki, czasem zaczynam pisać coś, ale nic mi nie wychodzi
...
przeglądam zdjęcia, wspominam, przed oczami duszy przelatują kolejne dni, gdy bylismy razem, jego gesty, słowa , spojrzenia,atmosferę uczucia, którą mnie otaczał... od pierwszego dnia do ostatniego - to było 16 cudownych lat .
Tylko 16, a mielismy być razem zawsze...
nasza historia skończyła się...
najdziwniejsze, że w tym samym miejscu, gdzie zaczęła przed laty.. doslownie.
Hospicjum w Poznaniu mieści się na osiedlu Rusa. Po drugiej stronie ulicy jest położone osiedle małych szeregowych domków - Zodiak.
Szesnaście lat temu to osiedle bylo budowane. Na jednej z takich niewykończonych budów ktoś znajomy rozpalił ognisko i zaprosił kilka osób. Wśród zaproszonych był Tomasz.
Właściwie z widzenia znałam go wcześniej, ale tam, na tym ognisku, po raz pierwszy połączono nas w parę...tam się wszystko zaczęło..
Gdy znaleźliśmy się w hospicjum, okazało się, że okno pokoju wychodzi na osiedle Zodiak - dokladnie na wysokości miejsca, gdzie kiedyś plonęło ognisko... na wyciągnięcie ręki..
Tak, jakby historia zatoczyła koło..
próbuję się z tym pogodzić...
kiepsko mi idzie...