Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=
Witam wszystkich forumowiczów i tych którzy będą czytać ten post !
Od długiego czasu obserwuję, czytam i żyję z kilkoma osobami z forum z podobną zarazą jaka mnie dopadła,
dzisiaj postanowiłem się zalogować i podzielić tym co mnie dotyczy.
Moja historia zaczęła się pod koniec 2014 gdzie nad prawym obojczykiem ujawniła się torbiel boczna szyi mała gulka wielkości 1,5 cm ( tak opisali ją radiolodzy )
zapewniając ze nie jest to nic groźnego ale lepiej to usunąć,
więc zgodnie z zaleceniami udałem się do dobrego Doktora w prywatnej Klinice w Warszawie
gdzie po badaniu umówiliśmy na usunięcie w terminie dwóch tygodni,
w między czasie miałem już konsultację z anestezjologiem lecz tydzień przed operacją torbiel zniknęła,
z Panem Doktorem postanowiliśmy ze, skoro tak się stało nie będziemy nic wycinać.
Po rocznej obserwacji i wykonywanym USG szyi co 3 miesiące nic się nie działo niepokojącego.
W listopadzie 2015 z przewlekłym katarem udałem się do laryngologa,
Pani Doktor przepisała mi antybiotyk i kazała się zgłosić po tygodniu na kontrolę,
tak się stało katar nie ustąpił a ja się zgłosiłem na dalsze leczenie, ponieważ wcześniej miałem problemy z krzywymi przegrodami Doktor zaleciła TK.
I poleciałooo .....
Robiłem kolejne badania
Po kolejnych badaniach RM byłem leczony farmakologicznie antybiotyki ze sterydami przez 10 dni,
Profesor podejrzewał przez 3 miesiące zapalenie, po drodze pojawiło się lekkie dwojenie obrazu które nie ustąpiło do dzisiaj,
ostatecznie cześciowe usunięcie zmiany gdzie w badaniu operacyjnym ujawniły się ogniska nowotworowe,
lecz finalnie niekoniecznie Pani Profesor patomorfolog badała zmianę ponad miesiąc z wieloma innymi Doktorami,
i finał nie jasny, dopiero po miesiącu po konsultacjach był plan na oczyszczenie wszystkich zmian lecz ostatecznie zakończyło się na usunięciu lekko powiększonych dwóch węzłów które dały obraz raka płaskonablonkowego.
I cooo z tego wyszło zobaczcie sami.
Teraz zastanawiam się co dalej, w między czasie chodziłem do Prof. Onkologii który na podstawie dwóch pierwszych badań Histpat rozkładał ręce tłumacząc że nie może zastosować żadnego leczenia na podstawie nie jasnych wyników badań.
Teraz czekam na spotkanie z Profesorem po ostatnim wycięciu węzła i badaniu Hist pat.
Wszystko załączam poniżej, w dalszej perspektywie leczenia chciałbym zaczerpnąć kilka Waszych opinii co dalej, naświetlanie chemioterapia??? protonoterapia??? gdzie ??? może podzielicie swoimi sugestiami.
Nie dodałem że wszystko dzieje się w Warszawie.
Przepraszam za chaotyczne piśmiennictwo .