Anda chciałabym mieć taką przyjaciółke jaką jesteś dla Irenki. Nie wiem co Ci poradzić, może faktycznie psycholog?, ale nie wiem czy Irenka będzie chciała póść. Może potrzebny jest Jej czas na pogodzenie z prawdą o chorobie ? Teraz jak już wie, że jest bardzo chora, może zbierze siłe na walke ?
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Wczoraj rozmawiała z nią długo nasz wspólna koleżanka - trochę się ścięły.
Ale chyba jest OK, bo dzisiaj koleżanka pojechała z Irenką do szpitala i jest z nią.
Ciesze się, bo ja dzisiaj absolutnie nie mogłam.
Wprawdzie też mówiłam, że po tylu latach walki, nie może teraz odpuścić.
Ale jej łzy mnie kompletnie rozkładają.
Widac mocne słowa Basi lekko nia potrząsnęły. Mam andzieję, że poczuła chociaz trochę siły.
Czekam na telefon.
Elu1, cały czas myslę, że mogłam więcej
Ale dziękuję za dobre słowa .
Ciekawe jest, że niekiedy człowieka zupełnie nie ruszają rady udzielane przez przyjaciół, które opływają troską, miłością, opieką, a dopiero scysja czy nawet jakaś awantura (często ostra) jest w stanie nim potrząsnąć...
Mam nadzieję, że nie poczułaś się dotknięta, że Ty tak długo nie mogłaś nic wskórać.
Trzymaj się!
Anda, Strasznie mi przykro. Wznowa to nawrót choroby - ponowne wystąpienie objawów choroby po okresie poprawy. Pisz co onkolog zaleciła i jak to Irenka przyjeła.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dostałam smsa, po kilku próbach dodzwonienia się do niej.
Wznowa w brzuchu. Czeka ją chemia (tabletki), napromienianie, zabieg usuwania guzów i... stomia.
Tyle wiem. Nie chce odwiedzin dzisiaj, nie chce rozmawiać.
Nie mogę na razie myslec trzeźwo.
Więc, co mówić ona.
Poczekam aż odbierze telefon. mam nie przyjeżdżać do niej.
Powiedzcie, czy taki ginekolog, który tydzień temu zdiagnozował bez badania krwiaka i kazął przyjśc za pół roku, nie powinien stracić prawa wykonywania zawodu??
Czy przeprowadzając w lipcu 2009 standardową operację histerotomii bez dodatkowych badań (znał jej historię), nie powinien odpowiadac za to co jest z nią teraz.?
Elu1, dziękuję za pamięć o Irence.
Sytuacja w tej chwili jest taka:
jest wznowa, guz nacieka na jelito i odbyt i jeszcze gdzieś - nie powiedziała mi - ale przypuszczam, ze na pęcherz, bo Irena skarży się na ciągłe parcie na mocz.
Irena ma olbrzymie wahania nastroju. Od głębokiej wiary, ze wyjdzie z tego, do takiego cichego załamania i płaczu. Zwolnienia z pracy bierze na kilka dni.
Dostała tabletki, Xeloda. Bierze to od tygodnia. Kupiłam jej olej lniany Budwigowy i siemię.
W piątek dostała biegunki, cos się pojawiło w odbycie ( onkolog powiedziała, zę to może być hemoroid)
Jest cięzko i raczej lepiej juz nie będzie.
Nie umiem się zachować, rozmawiać , to już jest takie trudne.
Po ostatniej wizycie u niej rozchorowałam się ( dosłownie po godzinie od wyjścia od niej dostałam temperatury).
Czy jest możliwość, ze ona po tej chemii będzie miała zabieg??
Tak lekarz wie. w zasadzie został jej polecony na osłonę układu pokarmowego.
Ona jadła 2-3 łyżki tego oleju i nie na czczo - w pokarmach i zmiksowany z twarogiem.
Teraz olej odstawił i je siemię lniane.
Jestem tu znowu.
Irenka wzięła 5 cykli chemii w tabletkach.
Teraz ma inną klasyczną.
Po badaniach - nacieki w płucach i powiększone, patolocznie węzły chłonne w miednicy i płucach.
Ma dostać cisplatinę. We wtorek rezonans brzucha.
Wyobraźcie sobie, ze przyjeżdża do pracy - ma wprawdzie 8 godzin lekcji w tygodniu, ale przyjeżdża. Mimo duszności, osłabienia.
Jest taka dzielna.
Ale dzisiaj zapytała mnie, o to czy myślę, ze dożyje do końca roku szkolnego, czy ja mogę jej to obiecać. :(
Zatkało mnie i palnęłam: a Ty mi obiecasz, ze ja dożyję.
Brakuje mi słów, żeby jednocześnie w jakiś sposób ją podtrzymać na duchu i nie szczebiotać bez sensu.
[ Dodano: 2011-03-07, 21:06 ]
Irenka leczy się w Lublinie. W szpitalu przy ul. Staszica.
Znowu jestem.
Irenka dała się namówić na pomoc domowego hospicjum. Było ciężko, ale przekonała ją pani onkolog.
Ostatnio brała cisplatynę i gemzar. Zareagowała alergią na gemzar . Wzięła samą cisplatynę a teraz szykują ją do jeszcze innego leku.
Irenka ma teraz problemy z płucami, ciężko jej mówić, chodzić, bo kaszle.
W opłucnej po lewej stronie płyn i jak to ona mówi: zaciemnienia na RTG.
Od kwietnia nastąpiło znaczne pogorszenie jej kondycji fizycznej. Nie ma siły wychodzić z domu.
Jestem z nią ( o ile chce mnie widzieć) i cieszę się, że pozwoliła na pierwsza wizytę lekarza z hospicjum.
Potrzebny jej jest bardzo psycholog, bo coraz częściej płacze, reaguje lękowo na wizytę w szpitalu, na badania, na chemię.. Wstydzi się mówić o chorobie. Często nie mówi mi jak wyszły badania, co się dzieje.
Może pani doktor z hospicjum zaproponuje jej pomoc psychologiczną. Mam nadzieję, bo jak ją znam, to nie poprosi o nią sama.
Irenka dała się namówić na pomoc domowego hospicjum
To bardzo dobrze, bo ma fachową opiekę.
Napewno jest świadoma Swojej choroby i nie czuje potrzeby mówienia o niej.
Psycholog napewno dużo by pomógł, może przedzwoń i spytaj skoro Irenka sama nie poprosi.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum