Nadzieja,
nic dziwnego, że mama sprawia wrażenie jakby się poddała.
Z opisu TK oraz objawów wynika, że rozwija się
-> niedrożność układu pokarmowego <-
Przy tak dużych guzach mam pewne obawy, że sama chemioterapia może nie pomóc.. Chemioterapia wdrożona w tak późnym okresie
Tak się zastanawiam czy nie warto by skonsultować mamy u chirurga-onkologa (albo po prostu u chirurga) nie czekając aż sprawy zajdą dalej.
Nie zmuszaj mamy do jedzenia! Mama ma częściowo niedrożne jelito i pokarm po prostu nie ma którędy przejść. Jakimś doraźnym rozwiązaniem mogłyby być pokarmy pół-płynne np. smaczne, pożywne, ale miksowane zupy.
Obawiam się jednak, że jest to sprawa dla chirurga i to za chwilę może się okazać, że ze wskazań życiowych. Osobiście starałabym się tę sprawę skonsultować i próbować załatwić zanim rozwinie się np. zapalenie otrzewnej.
Owszem, można czekać na ew. efekt działania chemioterapii, ale zważywszy na to, że na jakąkolwiek odpowiedź na leczenie jest do (maks.) 40% szans i chemioterapia może słabo oddziaływać na duże guzy - osobiście nie podjęłabym takiego ryzyka.
To oczywiście mój punkt widzenia - po prostu polecam konsultację u chirurga.
Druga sprawa - to leczenie p/bólowe. Uważam, że w tej sytuacji
tramal jest za słaby. Każdy człowiek, którego boli, bardzo i/lub przewlekle - traci nadzieję i siły. Każdego z nas w życiu coś kiedyś bolało/bardzo bolało - wystarczy sobie wyobrazić, że ten ból trwa i nie przemija. Ból wysysa siły i nadzieję.
Najskuteczniejszym leczeniem p/bólowym byłoby przywrócenie drożności jelita; jest tam, prócz guza (zamykającego częściowo światło jelita od wewnątrz, lub od zewnątrz poprzez ucisk) dużo gazów - rozdymają tkankę jelita i nie mają ujścia; wywołuje to częściowo efekt taki jak kolka u niemowlęcia - to po prostu bardzo boli.
Nie wiemy również jakie inne narządy są obecnie nacieczone/zajęte - wszystko to może powodować ból.
Tramal nie jest moim zdaniem leczeniem wystarczającym. Kiedyś proponowałam Wam zapisanie mamy do poradni leczenia bólu.. Nie męczyłaby się teraz aż tak bardzo.
Nadzieja, nie ma takiej możliwości byś zawiadomiła brata o podbramkowej sytuacji? Powinien przyjechać, choć na kilka dni i kilka rzeczowych spraw załatwić - zapisanie mamy do odpowiednich poradni, zawiezienie jej tam na konsultację, zapisanie i skonsultowanie mamy u chirurga; krótko mówiąc zorganizowania dla niej pomocy. Bo cierpi bardzo.
Nie ma co moim zdaniem pytać mamy obecnie o opinię na temat konsultacji - człowiek zmęczony bólem ma trudności w podejmowaniu decyzji. Trzeba to wszystko zorganizować, a następnie powiedzieć jej, że pomoc została zorganizowana i czeka - ubieramy się i jedziemy..
Nadzieja, rozważ wezwanie brata, Ty masz maleńkie dzieci, w tym niemowlaka - sama możesz nie dać rady. A przynajmniej powiadom go o sytuacji.
ściskam mocno.