Rak piersi: wznowa i przerzuty do kości po 20 latach
Witam wszystkich państwa,
jak w temacie, rzecz dotyczy mojej mamy, która miała w roku 1989 operację wycięcia guza w piersi, potem naświetlania, po około 3-4 latach zapomniała o corocznych kontrolach, została unzana za wyleczoną.
W tej chwili ma 64 lata.
W listopadzie 2009 roku zaniepokoiły mamę zmiany skórne w okolicach blizny pooperacyjnej, dodatkowo coraz częście powtarzające się kłopoty z przełykaniem pokarmu ( częste wymioty ).
rozpoznanie kliniczne: tu pulm dx zwężenie oskrzela po rtgterapii
opis:
Krtań tchawica ostroga główna i lewe drzewo oskrzelowe bez zmian.
Po str prawej usztywnienie ujścia oskrzela górnopłatowego prawego z zamknięciem pełnym 1 i 2.
Oskrzele krwawi poczas pobierania wycinków i wyrazów oskrzelowych
Oskrzele do segm 3 koncentrycznie zwężone.
Błona śluzowa w tej okolicy perłowobiała twarda dośc silnie
Biopsja cienkoigłowa :
rozpoznanie:
- tu pulmonis dx susp.
Normotypowe komórki nabłonka oddechowego.
Mama dostała skierowanie na TK klatki piersiowej z kontrastem
wynik:
Jednofazowe, kontrastowe badanie TK kl. piesiowej, warstwa 7 mm.
Znaczne pogrubienie tk. miekkich wokól oskrzela górnopłatowego prawego ze znacznym zwężeniem światła oskrzeli.
Przy oskrzelach 1 i 2 widoczne zagęszczenie 10x18 mm podejrane w kierunku zmiany neo., w dalszej kolejności do różnicowania ze zmianami po RTH.
Poza tym płuca bez zmian ogniskowych.
Śródpiersie bez adenopatii.
Zwraca uwagę znaczne poszerzenie blizny po lewostronnej nastectomii 28x33x50 mm - podejrzenie wznowy w bliźnie.
W trzonach kręgów piersiowych dośc liczne ogiska ieszane sklerotyczne i steolityczne - jak w zmianach meta.
Następne badanie to scyntygrafia kości
opis:
Na scyntygramach kośca wykonanych po podaniu znacznika osteotropowego, obserwuje się liczne ogniska podwyższonego gromadzenia w kościach czaszki, kręgosłupie i miednicy.
Obraz scyntygraficzny świadczy o licznych zmianach typu meta ad ossa.
Po konsutacji z chirurgiem onkologiem pojechaliśmy z mamą do Bydgoszczy na badanie PET
Rozpoznnie kliniczne:
Ca mammaae sin. Status post operationem. Recidiva localis. Disseminatio susp.
Twarzoczaszka i szyja:
-Rozlany wzrost metabolizmu w prawy płacie tarczycy SUV 4,2
Klatka Piersiowa
-Na granicy śródpiersia i wnęki prawego płuca doprzodu od podziału oskrzela głownego ognisko 15 mm SUV 5,6 odpowiadające masie tkankowej.
Poza tym płuca, śródpiersie bez zmian ogniskowych w PET.
Zwłoknienie w segmencie 3 lewego płuca rozlany wzrost metabolizmu we wnęce lewego płuca SUV do 3,7.
W lewej piersi w skórze i podskórnie guzek 14x12x14 wykazujący patologiczny wzrost metabolizmu glukozy SUV 5.6
Jama brzuszna i miednica:
-obraz utylizacji glukozy prawidłowy.
Układ kostny:
-liczne ogniska wzrostu metabolizmu glukozy najbardziej rozległe w talerzu i trzonie prawej kości biodrowej SUV 6,8 z licznymi zmianami litycznymi o ogniskami sklerotyzacji.
Wnioski:
Obraz PETCT odpowiada wznowę miejscową, sugeruje przerzuty do układu kostnego, obraz wnęki prawego płuca podejrzany.
Chirurg onkolog pobrał również wycinek skórny o którym pisałem na początku.
Fragment skórny o wymiarach 4,5x2,5 cm z tkanką podskórną grubości 1,5 cm, w skórze dwa guzki na obszarze o wymiarach 3 x 1,2 cm.Margines od lini cięcia z brzegu 0,3 cm.
Opis Mikroskopowy:
Infiltratio carcinomatosa - carcinoma metastaticum e mammae
Badanie immunohistochemiczne poziomu receptorów w toku.
Wyniki badnia receptorów;
Po dwudniowym pobycie w szpitalu i podstawowych badaniach wypisano mamę do domu :
65 letnia chora w stanie ogólnym dobry z nawrotem raka piersi po 20 latach została zakwalfikowana do leczenia hormonalnego tamoksyfenem.
Paradoksalnie mamę zaczeły boleć kości dopiero po rozpoczęciu leczenia ( wcześnie nie odczuwała żadnych większych bólów) , po około 2 tygodniach przyjmowania tamoksyfemu bóle przeszły a zaczęły się silne nudności ( mama i tak ma wielkie kłopoty z jedzeniem z powodu wąskiego przełyku).
Bardzo proszę o Państwa sugestie ( lekarzy być może osób z podobną sytuacją bądź ich bliskich )
Jakie jest rokowanie w obecnym stanie klinicznym?
Zastanawia mnie również, daczego lekarz chirurg onkolog ( przemiły człowiek ) był prawie pewien konieczności chemii i leków celowanych a po przekazaniu pacjenta do chemioterapeuty mama ze zdziwieniem usłyszała, po co robiła PET ( wg lekarza nie było potrzeby ) oraz krótką informację o tamoksyfenie ( podane tak jakby dotyczyło to co najwyżej witaminy C )
Być może jestem przewrażliwiony,ale stałem z boku i słyszałem to na własne uszy.
Moja mama jest jak najbardziej "na chodzie" pogodna z planami na przyszłość,ale nie pokoi mnie szczególnie brak apetytu i utrata wagi , mama od początku kłopotów z przełykiem schudła ok. 15-18 kg.
Może Szanowne Panie mają metodę na lepszy apetyt po tamoksyfenie, lub co zrobić aby nudności nie były tak uciążliwe ?
Bardzo przepraszam, że wiadomośc moja jest tak obszerna, ale chciałem w niej zawrzeć wszelkie informacje jakie posiadam
przy okazji życzę wszelkiej pomyslności , zdrowia i pogody ducha wszystkim forumowiczom
pozdrawiam serdecznie i szczerze liczę na odpowiedzi
Piotr
Badania wskazuja na proces rozsiany do kosci(zmiany meta).
Rokowanie: przerzuty do kosci sa czeste , z badan wynika ze jest silnie skorelowany z hormonami stad ten tamoksyfen( lek 1 rzutu na przerzuty do kosci). Odpowiedz po tamoksyfenie powinna byc dobra (patrzac na te 95%er i 85%pr),Her 2 negatywne mowi ze nie powinien za szybko sie rozwijac.A jak potoczy sie dalsze leczenie, to zdecyduje lekarz i stan biologiczny Twojej mamy.W przypadku takich spadkow wagi najpierw musza podreperowac organizm by podawac chemie by nie zaszkodzic bardziej.
Onkolog kliniczny (czyt, chemioterapeuta) napewno ma na uwadze stan twojej mamy. I jesli bedzie w dobrym stanie ogolnym , to chemie poda. Chemia jest bardziej skuteczna w przypadkach osob mlodych i w dobrym stanie biologicznym, rakow inwazyjnych(niskozroznicowanych) .Podanie 75% dawki znacznie obniza skutecznosc leczenia chemicznego, co mija sie z celem.
Na ten przelyk , zeby mama nie tracila na wadze podczas leczenia to polecam Nutridrinki. Fakt drogie, ale mojej mamie podczas leczenia nic nie przechodzi przez gardlo oprocz tego(cytrynowy szczypie jesli ma sie rany w jamie ustnej).
Badanie na progresje/regresje/stagnacje w kosciach mozesz sam dla siebie sprawdzac . Badanie poziomu albuminy(bialka laczacego sie z wapniem, gdy rosnie to porces rozpadu kosci sie zwieksza -progresja), z krwi.
Witam Piotr,
Jak tak przeczytałam to co napisałeś to w dużym stopniu pokrywa się to z historią mojej Mamy.
Guza piersi wykryto u Niej również w 1989 roku (miała wtedy 38 lat), była operacja, węzły chłonne czyste ale dla bezpieczeństwa usunięte oraz radioterapia i chemia. Oczywiście późniejsze kontrole. Było dobrze. Po 5 latach-jest pani wyleczona.
Wznowa nastąpiła po 15 latach. Mama schudła z 75 kg do 41 kg. Pojawiło się wybrzuszenie w okolicy mostka. Mama spędziła całe 2 miesiące w szpitalu w poszukiwaniu przyczyny, jedyne co dla lekarzy było niepokojące to płyn w płucach który Mamie ściągnięto. 2 dni przed Gwiazdką, kiedy Mama miała zostać wypisana do domu pobrano Mamie próbkę z mostka. Wynik był zadziwiająco szybko bo po 10 minutach - rak kości.
Jeśli chodzi o wagę i kompletny brak apetytu to Mamie pomogło Megace. Mama nie jadła nic, była przeraźliwie chuda a kiedy to dostała to tylko dzwoniła do nas co mamy Jej przywieść do jedzenia.
Tamoksyfen również Mama dostawała. No i chemia, ale kiedy na nią poszła to faktycznie była już w lepszej kondycji.
Początkowo Mama miała mieć radioterapię, ale gdy zgłosiła się do radioterapeuty to też swierdził po co do niego przyszła. Bywają różni ludzie na Świecie - tacy bez serca i emocji też.
Mama do samego końca była chodząca, pełna życia i planów (żyła jeszcze 6 lat). "Wybudowała" dla nas dom w którym sama zdąrzyła pomieszkać zaledwie 3 miesiące, opiekowała się swoją matką chorą na alzhaimera. Jeździła, zwiedzała, korzystała z życia i walczyła z tym paskudztwem.
Żałuję tylko, że nie zdąrzyła się dowiedzieć, że jestem w ciąży bo może wtedy udałoby się Jej jeszcze wykrzesać siłę do życia. Odeszła bardzo niespodziewanie chociaż Ci którzy nie mają styczności z takimi chorymi sądzą że powinnam być przygotowana na to.
Brednie... Jeśli kochasz to zawsze wierzysz i masz nadzieję że i tym razem się uda.Że będzie dobrze i że lekarze pomogą.
Ponieważ bardzo kochałam i nadal kocham swoją Mamę to niestety mam jeszcze do lekarzy żal. Uważam że mogli zrobić coś jeszcze aby Ją uratować.
Dlatego zawsze życzę wszystkim, aby trafiali na "prawdziwych lekarzy" i abyście nie poprzestawali na jednym specjaliście (nikt nie jest nieomylny).
Moja wypowiedź nie jest pomocą ze strony specjalisty- której się spodziewałeś, ale to co mogłam napisałam.
Życzę zdrówka, siły i miłości (bo miłość to jest to co pozostaje gdy zabrane zostanie już wszystko. nawet nadzieja).
Pozdrawiam i wierzę że będzie dobrze.
aga
Witam Piotr,
Jak tak przeczytałam to co napisałeś to w dużym stopniu pokrywa się to z historią mojej Mamy.
Guza piersi wykryto u Niej również w 1989 roku (miała wtedy 38 lat), była operacja, węzły chłonne czyste ale dla bezpieczeństwa usunięte oraz radioterapia i chemia. Oczywiście późniejsze kontrole. Było dobrze. Po 5 latach-jest pani wyleczona.
Wznowa nastąpiła po 15 latach. Mama schudła z 75 kg do 41 kg. Pojawiło się wybrzuszenie w okolicy mostka. Mama spędziła całe 2 miesiące w szpitalu w poszukiwaniu przyczyny, jedyne co dla lekarzy było niepokojące to płyn w płucach który Mamie ściągnięto. 2 dni przed Gwiazdką, kiedy Mama miała zostać wypisana do domu pobrano Mamie próbkę z mostka. Wynik był zadziwiająco szybko bo po 10 minutach - rak kości.
Jeśli chodzi o wagę i kompletny brak apetytu to Mamie pomogło Megace. Mama nie jadła nic, była przeraźliwie chuda a kiedy to dostała to tylko dzwoniła do nas co mamy Jej przywieść do jedzenia.
Tamoksyfen również Mama dostawała. No i chemia, ale kiedy na nią poszła to faktycznie była już w lepszej kondycji.
Początkowo Mama miała mieć radioterapię, ale gdy zgłosiła się do radioterapeuty to też swierdził po co do niego przyszła. Bywają różni ludzie na Świecie - tacy bez serca i emocji też.
Mama do samego końca była chodząca, pełna życia i planów (żyła jeszcze 6 lat). "Wybudowała" dla nas dom w którym sama zdąrzyła pomieszkać zaledwie 3 miesiące, opiekowała się swoją matką chorą na alzhaimera. Jeździła, zwiedzała, korzystała z życia i walczyła z tym paskudztwem.
Żałuję tylko, że nie zdąrzyła się dowiedzieć, że jestem w ciąży bo może wtedy udałoby się Jej jeszcze wykrzesać siłę do życia. Odeszła bardzo niespodziewanie chociaż Ci którzy nie mają styczności z takimi chorymi sądzą że powinnam być przygotowana na to.
Brednie... Jeśli kochasz to zawsze wierzysz i masz nadzieję że i tym razem się uda.Że będzie dobrze i że lekarze pomogą.
Ponieważ bardzo kochałam i nadal kocham swoją Mamę to niestety mam jeszcze do lekarzy żal. Uważam że mogli zrobić coś jeszcze aby Ją uratować.
Dlatego zawsze życzę wszystkim, aby trafiali na "prawdziwych lekarzy" i abyście nie poprzestawali na jednym specjaliście (nikt nie jest nieomylny).
Moja wypowiedź nie jest pomocą ze strony specjalisty- której się spodziewałeś, ale to co mogłam napisałam.
Życzę zdrówka, siły i miłości (bo miłość to jest to co pozostaje gdy zabrane zostanie już wszystko. nawet nadzieja).
Pozdrawiam i wierzę że będzie dobrze.
aga
Witam Aga,
bardzo dziękuje za słowa otuchy i jestem pod wielkim wrażeniem Twojej wzruszającej historii z mamą
dziękuje za życzenie i Tobie życzę tego samego
pozdrawiam serdecznie
Pior
[ Dodano: 2010-02-04, 21:07 ]
Erevain21 napisał/a:
Badania wskazuja na proces rozsiany do kosci(zmiany meta).
Rokowanie: przerzuty do kosci sa czeste , z badan wynika ze jest silnie skorelowany z hormonami stad ten tamoksyfen( lek 1 rzutu na przerzuty do kosci). Odpowiedz po tamoksyfenie powinna byc dobra (patrzac na te 95%er i 85%pr),Her 2 negatywne mowi ze nie powinien za szybko sie rozwijac.A jak potoczy sie dalsze leczenie, to zdecyduje lekarz i stan biologiczny Twojej mamy.W przypadku takich spadkow wagi najpierw musza podreperowac organizm by podawac chemie by nie zaszkodzic bardziej.
Onkolog kliniczny (czyt, chemioterapeuta) napewno ma na uwadze stan twojej mamy. I jesli bedzie w dobrym stanie ogolnym , to chemie poda. Chemia jest bardziej skuteczna w przypadkach osob mlodych i w dobrym stanie biologicznym, rakow inwazyjnych(niskozroznicowanych) .Podanie 75% dawki znacznie obniza skutecznosc leczenia chemicznego, co mija sie z celem.
Na ten przelyk , zeby mama nie tracila na wadze podczas leczenia to polecam Nutridrinki. Fakt drogie, ale mojej mamie podczas leczenia nic nie przechodzi przez gardlo oprocz tego(cytrynowy szczypie jesli ma sie rany w jamie ustnej).
Badanie na progresje/regresje/stagnacje w kosciach mozesz sam dla siebie sprawdzac . Badanie poziomu albuminy(bialka laczacego sie z wapniem, gdy rosnie to porces rozpadu kosci sie zwieksza -progresja), z krwi.
Pozdrawiam Grzesiek
Dziękuję Grzesiek za ciekawe informacje,
nutridrinki już zakupione i smakują ( najbardziej egzotyczny
Tydzień temu Mama zakończyła dwutygodniową radioterapię. Naświetlane były kości miednicy- tam okazały się największe i bardzo bolesne zmiany. Teraz, po tygodniu od zakończenia naświetlań ból jakby ustąpił, ale pojawił się inny problem- mianowicie ciągłe nudności- bez wymiotów i uporczywe biegunki. Przez to mama nie ma apetytu, jest osłabiona. Każdy pokarm jaki przyjmuje po kilku chwilach jest wydalany. Nawet Nutridrinki, które piła ze smakiem, teraz "odrzucają". Od tygodnia mama jest praktycznie na przegotowanej wodzie- każdy treściwszy płyn lub pokarm jest natychmiast wydalany i osłabia organizm.Zrobiło się takie błędne koło. Nie skutkują leki hamujace biegunki- loperamid. Czy ma ktoś z Was podobne doświadczenia? A przede wszystkim doświadczenia jak z tym sobie radzić?
Paradoksalnie mamę zaczeły boleć kości dopiero po rozpoczęciu leczenia ( wcześnie nie odczuwała żadnych większych bólów)
To naturalne (i przemijające). Naświetlanie powoduje przejściowy obrzęk. W tej sytuacji skutecznie przeciwbólowo działają kortykosteroidy.
Piotrek napisał/a:
po około 2 tygodniach przyjmowania tamoksyfemu bóle przeszły a zaczęły się silne nudności
To niestety też się zdarza. Najczęściej jednak stosunkowo szybko mija, samoistnie. Można oczywiście przeciwdziałać nudnościom farmakologicznie, jednak leki nie zawsze w pełni skutecznie łagodzą tę przykrą dolegliwość. Jak jest obecnie, czy nudności ustąpiły?
Piotrek napisał/a:
Jakie jest rokowanie w obecnym stanie klinicznym?
Najczęściej odpowiedź na leczenie trwa 9-12 miesięcy. W tym czasie w hormonowrażliwym raku piersi można osiągnąć hormonoterapią znaczącą remisję, która skutecznie łagodzi objawy wynikające z przerzutowego charakteru choroby.
Niestety najczęściej po w/w okresie rak przestaje reagować na leczenie hormonalne i znów dochodzi do progresji. W tej sytuacji będzie można jeszcze próbować leczenia chemioterapią, będzie to jednak terapia bardziej wycieńczająca i prawdopodobnie -jako leczenie II rzutu- mniej skuteczna.
Piotrek napisał/a:
Zastanawia mnie również, daczego lekarz chirurg onkolog ( przemiły człowiek ) był prawie pewien konieczności chemii i leków celowanych a po przekazaniu pacjenta do chemioterapeuty mama ze zdziwieniem usłyszała, po co robiła PET ( wg lekarza nie było potrzeby ) oraz krótką informację o tamoksyfenie ( podane tak jakby dotyczyło to co najwyżej witaminy C )
Być może chirurg był przemiły, jednak zalecenia zgodne ze standardami zaprezentował Wam onkolog-chemioterapeuta. W rozsianym, hormonozależnym raku piersi leczeniem pierwszego rzutu jest hormonoterapia.
Po dokładnym zapoznaniu się z przytoczonymi wynikami badań obrazowych również uważam, że PET był zbędny i niczego nowego nie wniósł. Dziwię się również, że zakwalifikowano mamę do tego badania - nie było bowiem formalnych wskazań.
Forma przekazania informacji dotyczących leczenia to niestety oddzielna 'para kaloszy'.. Wierzę, że można było to uczynić w bardziej przystępny i delikatny sposób.
Piotrek napisał/a:
Zrobiło się takie błędne koło. Nie skutkują leki hamujace biegunki- loperamid.
Czasem po naświetlaniach okolic miednicy zdarza się przewlekła, oporna na leczenie biegunka, choć po paliatywnych rzadziej (łączna dawka napromieniania jest niższa niż w radioterapii radykalnej).
W tej sytuacji łatwo o nierównowagę elektrolitową - jest też prawdopodobnie, że przy intensywnej biegunce i niedożywieniu (wynikającym z braku apetytu i mdłości) nierównowaga elektrolitowa jest znacząca i mama może sama nie dać sobie z nią rady (może ona stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia, np. znaczący niedobór potasu może spowodować niewydolność krążenia). W takiej sytuacji pacjentów dość często się hospitalizuje i dożylnie nawadnia i wyrównuje elektrolity. W trakcie hospitalizacji możliwe jest również zastosowanie intensywniejszego leczenia biegunki, i to dożylnie (kilka słów o tym również -> tutaj <- )
Jeśli wahalibyście się czy zgłosić się z mamą do szpitala, można samodzielnie -sprawdzająco- wykonać następujące badania (krwi):
Na+
K+
Poziom Ca2+
Cl-
CRP
morfologia z rozmazem
Wyniki w/w badań powinny dać odpowiedź czy hospitalizacja jest niezbędna.
Pozdrawiam ciepło, daj proszę znać jak się sprawy mają.
Jeżeli Twoja mama ma mdłości i biegunke to mozna spróbowac podawac atossa/zofran/ondalec-
wazna jest równowaga eloktrolitowa. istnieje ryzyko niedrożności jelit. Bardzo ważne nawadnianie organizmu. Ondastetronum dziala silnie zaparciowo a przy tym likwiduje mdłości.Jezeli jestescie pod opieka hospicjum domowego , to pielegniarka podlacza kroplowke w domu i po sprawie.Najlepiej zapytac sie lekarza prowadzacego , czy moze w domu przymowac doustnie czy dozylnie w szpitalu . Moja mama po naswietlaniach dostała rzetelna informacje w broszurce : co w razie czego i jak dbac o naświetlane miejsca
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum