monika, masz może odnotowane w wypisie taty jakie leki dostał? Co było w kroplówce?
Są dwie najbardziej prawdopodobne możliwości mogące być przyczyną tego napadu drgawkowego:
1. progresja zmian w OUN
2. incydent związany z zatorowością płucną.
Osobiście obstawiam raczej to drugie.
Myślę, że warto by porozmawiać z onkologiem prowadzącym tatę o możliwości włączenia jakiegoś leczenia p/zakrzepowego (ale to nie jest sprawa, która powinna czekać na 'kolejną wizytę kontrolną' - trzeba by z wypisem szpitalnym -tym ostatnim- spróbować osobistego kontaktu jak najszybciej).
Na koniec dodam małą ciekawostkę..
Przed laty pojechałam do mojego taty do Niemiec. Była wiosna, tata mój.. właśnie zmienił w aucie opony (ta czynność to jakieś fatum
)
Byliśmy w zasadzie sami, nie licząc dwu małych pędraczków - moich siostrzyczek
Na moich oczach dostał identycznego ataku jak Twój tato, z tym, że nie odzyskał świadomości. Zostało wezwane niemieckie pogotowie. Nigdy nie zapomnę, jak przyjechali.. Od samego wejścia wskazałam gdzie ojciec leży - był nieprzytomny, na twarzy sino-biały, z ust wciąż wyciekała piana. Wyraźnie też powiedziałam im, że ojciec jest lekarzem - chirurgiem. I -wyobraź sobie- nie dotknęli go palcem, nawet mu się specjalnie nie przyjrzeli, tylko zażądali pokazania im dowodu ubezpieczenia. Do końca życia będę pamiętać jak w rozpaczy szukałam tego cholernego kwitka...
Gdy zobaczyli kwitek - zaczęli działać szybko. Niestety w karetce zaczął im odchodzić. Brutalna reanimacja przywróciła go do żywych, ale.. reanimując złamali mu żebro
Myślałam następnego dnia, że ich w tym szpitalu pozabija
Stawiano na padaczkę, ale została wykluczona. Dopiero 5 lat później, gdy już było bardzo, bardzo źle - został prawidłowo zdiagnozowany - to była zatorowość płucna (najprawdopodobniej w przebiegu choroby autoimmunologicznej). Włączono leczenie p/zakrzepowe na stałe.
Wracając do sedna - troszkę mało czasu upłynęło by przypiąć to do guza w OUN (aczkolwiek oczywiście nie jest to niestety wykluczone). Zatorowość dotyka około 80% pacjentów z zaawansowaną chorobą nowotworową (szczególnie gdy zmiany są umiejscowione w klatce piersiowej) - więc zawsze należy ją brać pod uwagę.
Poziom PLT u Twojego taty już od jakiegoś czasu jest dość wysoki. Myślę, że czas się tym zająć. Lekarz onkolog będzie wiedział co robić.
pozdrawiam cieplutko.
PS. Pilnuj mamy by nie dźwigała!