1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
rak płuca - przerzut do mózgu
Autor Wiadomość
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #151  Wysłany: 2010-03-22, 01:02  


monika30 napisał/a:
czego mamy się spodziewać??? ile czasu nam zostało??? Nie jestem wyrodną córką ktora nie może doczekać się kiedy to nastąpi. Chciałabym tylko wiedzieć czego spodziewać się w nadchodzącym trudnym czasie.

monika, wynik TK jest zły - widać sporą progresję. I to nie ogniska pierwotnego (które jest podobnych wymiarów jak było), tylko - no właśnie- rozsiew do kilku nowych segmentów płuca (zajęty płat dolny, wcześniej tego nie było) i znaczna progresja w węzłach i naczyniach chłonnych. Sytuacja w obrębie klatki piersiowej jest więc znacznie gorsza niż była, gdy wykonywano PET.
Niestety nie ma tu nawet jak ocenić czy progresja nastąpiła już w trakcie chemioterapii czy w ciągu tych 2 miesięcy po, nie ma więc jak nawet wypowiedzieć się co do ewentualnej chemiowrażliwości guza; jednak w zaleceniach dot. leczenia NDRP wyraźnie podkreśla się, że z chemioterapii II rzutu korzyść odnoszą raczej chorzy, u których progresja nastąpiła co najmniej 3 miesiące po zakończeniu chemioterapii I linii.
Tu na pewno tak nie jest i myślę, że zmiany są częściowo lub całkowicie chemiooporne.
Jest ponadto niedokrwistość.. która w ogóle utrudnia leczenie systemowe i osiągnięcie pożądanych efektów (złe utlenowanie krwi upośledza transport leków/tu:cytostatyków do naczyń krwionośnych guza).
Lymphangitis carcinomatosa to zapalenie naczyń chłonnych zajętych przez proces nowotworowy - w płucu widać więc masywny rozsiew tak drogą krwionośną jak limfatyczną.
moniko, określenie ile czasu zostało Twojemu tacie to jak 'zabawa w p.boga' - jednak, ponieważ chcę odpowiedzieć na Twoje pytanie - odpowiem, że w takiej sytuacji najczęściej chorzy żyją ok. 3-4 miesiące.. Oczywiście wszystko może się zdarzyć - w tym możliwy jest znacznie wcześniej np. krwotok w wyniku perforacji prawej tętnicy górnopłatowej (jest na niej naciek). Może też być tak że potrwa to troszkę dłużej... (to jednak w moim mniemaniu mogłoby być możliwe jedynie gdyby tata mógł być jeszcze leczony i leczenie to okazało się skuteczne).
Nie napisałaś w końcu chyba (nie doszukałam się w każdym razie, może coś przegapiłam) rozpoznania histopatologicznego - gdyby był to gruczolakorak, można by było spróbować popytać o Tarcevę (przerzuty do mózgu -z tego co mi wiadomo- nie są czynnikiem dyskwalifikującym od terapii erlotinibem).
Wiem, że nie są to dobre wieści - i bardzo mi z tego powodu przykro :| Choroba jest bardzo zaawansowana i niezmiernie agresywnie przebiega - jeśli nie będzie leczona (a opcje leczenia systemowego są tu obecnie już bardzo ograniczone) to teraz potoczy się to już dość szybko... Na stabilizację niestety w niskozróżnicowanym raku płuca (a w tym konkretnym przypadku na pewno) bez leczenia onkologicznego nie ma co liczyć.
ściskam mocno.
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
madziorek
[konto usunięte]



Posty: 0

 #152  Wysłany: 2010-03-22, 21:53  


Moniko :tull: wiem co czujesz, spróbuj zawalczyć o Tarcevę.
Razem z Tobą ręka w rękę M.
 
monika30 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 02 Gru 2009
Posty: 410
Pomogła: 77 razy

 #153  Wysłany: 2010-03-22, 22:28  


DSS bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Wiedziałam że nie jest dobrze ale szczerze mowiąc nie sądziłam ze jest az tak źle :cry:

DSS w jednym z poprzednich postów pisałam o wyniku badania histopatologicznego. Poniżej zacytuję co tam napisałam.......
"A tak na poważnie to dopiero dziś mój Tato dostał wynik histopatologiczny materiału pobranego poprzez biopsję w październiku 2009r. Poniżej zacytuję to co tam wyczytałam i mam prośbę jeśli ktoś mógłby mi to przetłumaczyć to będę wdzięczna:
I-V-Carcinoma planoepitheliale "

Dziś zawiozłam mamę do szpitala. We środe operacja. Z Tatą też nie wesoło....Jak się wali to się wali na całej lini.... :cry:
 
MaFi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Wrz 2009
Posty: 461
Pomogła: 72 razy

 #154  Wysłany: 2010-03-23, 20:48  


To smutne wieści.. :tull:
 
harieta 


Dołączyła: 26 Cze 2009
Posty: 95
Skąd: Canterbury UK
Pomogła: 13 razy

 #155  Wysłany: 2010-03-25, 21:55  


...jak moge pomoc?
bardzo mocno, mocno sciskam, tak ze az poczujesz ze jestem z Toba
 
blatka 


Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 172
Skąd: Grodzisk Maz.
Pomogła: 22 razy

 #156  Wysłany: 2010-03-25, 22:04  


Monika jestem z Tobą całym sercem :tull:
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #157  Wysłany: 2010-03-26, 03:45  


monika, jak czuje się mamusia po operacji?
I tata? (kiedy wizyta u onkologa?)
Myślę o Was.

[ Dodano: 2010-03-26, 03:46 ]
Carcinoma planoepitheliale - tłum.: rak płaskonabłonkowy
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
monika30 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 02 Gru 2009
Posty: 410
Pomogła: 77 razy

 #158  Wysłany: 2010-03-27, 16:42  


Dziękuję za zainteresowanie....DSS aż mi się łezka zakręciła w oku że pamiętasz w tym natłoku codziennych spraw o moim Tacie....Mamci....nie potrafię nic wiecej jak powiedzieć szczere.....dziękuję ::thnx::

Moja Mamcia we środe miała operację. Trzy lata temu miałą usuniętą macicę i jajniki, a teraz przez dzwiganie cięzarów i cały szereg innych ciężkich czynności z jakimi codziennie zmagają się wszystkie kobiety....musiałą przejść plastykę pochwy. Po zabiegu bardzo ją bolało...moja biedna... ale teraz jest juz w domku. Chodzę do Niej codziennnie i przemywam ranę TANTUM ROSĄ... Mama mowi ze mniej boli ale jeszcze boli....

A TATA....hmmm |hmm| Tata jest w wiecznym jedzeniu....non stop coś je....bez przerwy.....do obiadu zasiada 3 razy dziennie....Przybrał na wadze od momentu jak miał podaną pierwszą chemię......8 kg!!!!!!!!! <zalamka> ogólnie jak narazie mimo tak złych wyników czuje się bardzo dobrze....do onkologa wybiera się po świętach, chociaż uzgodniłam z bratem, że może brat pojedzie sam w najbliższy czwartek....

Rozmawiałam dziś z moim mężem..... Mowiliśmy o tym, że do tej pory nasze problemy opierały się na złym dniu w pracy i takie inne pierdoły, ale czas wydorośleć.... Jeszcze rok temu miałam dwoje wspaniałych rodziców....a dziś Tata tak bardzo chory i Mamcia lezy i dochodzi do siebie po operacji.... Zycie nie zawsze jest takie jakie by się chciało aby było.... Ale mimo tych złych wiadomości dotyczących mojego Tatusia i operacji Mamy....kupiliśmy z mężem nowe komody do domku i zamowiliśmy dużą szafę z drzwiamy przesuwanymi do pokoju, który kiedyś bedzie należał do naszego dzidziusia...mam nadzieje ze doczekam czasu kiedy ono sie pojawi w naszej rodzinie...

Pozdrawiam i całuję wszystkich....
 
MaFi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Wrz 2009
Posty: 461
Pomogła: 72 razy

 #159  Wysłany: 2010-03-29, 08:52  


To dobre wieści: mama powolutku zdrowieje a tata...dobrze że je (pewnie to po sterydach)bo będzie miał z czego schudnąć.Czego wcale nie życzę!

Dobrze że pomimo tylu problemów potraficie zająć się jeszcze innymi sprawami. To pozwala odpocząć psychicznie i nie zwariować.
monika30 napisał/a:
który kiedyś bedzie należał do naszego dzidziusia...mam nadzieje ze doczekam czasu kiedy ono sie pojawi w naszej rodzinie...

Oczywiście że doczekasz!!Życzę z całego serca! :)
 
agakata 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 09 Wrz 2009
Posty: 426
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 92 razy

 #160  Wysłany: 2010-03-29, 09:03  


Monika, doczekasz - dzieci rodza sie z milosci!!!!
Dla rodzicow - duzo zdrowia, Tobie-duzo wytrwalosci i optymizmu!
Trzymam kciuki!
A
_________________
Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
 
EwaKol 



Dołączyła: 07 Lut 2010
Posty: 44
Skąd: Siemianowice Śl
Pomogła: 9 razy

 #161  Wysłany: 2010-03-30, 07:41  


Moniko, trzymam kciuki aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli :)
 
 
monika30 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 02 Gru 2009
Posty: 410
Pomogła: 77 razy

 #162  Wysłany: 2010-03-30, 20:15  


Witam!!!

Wczoraj tak bardzo najadłam się strachu. Jeszcze jak teraz przypomnę sobię w jakim stanie widziałam wczoraj Tatę to az włos na głowie się jeży. Zacznę od początku...
Tata umówił się na wymianę opon z zimowych na letnie. Było w warsztacie troszkę wiecej luzu wiec zadzwonił i umówił mnie też... tak wiec spotkaliśmy się wczoraj po pracy na "wymianie opon". Kiedy pojechałam, Taty samochód był juz załatwiony wiec od razu brali mojego w obroty. W tym czasie Tata poszedł do kolegi porozmawiac. Po chwili zauwazyłam Go jak idzie w moją stronę jakiś taki nienaturalny. Jedyne co powtarzał to "i....i...i....". Podbiegłam do Niego ale wogóle nie mogł nic powiedziec. Coraz bardziej Jego ciało stawało się bezwładne. Ludzie przyniesli krzesło. Posadzilismy Tatę. Wtedy dostał drgawek. Twarz była bardzo wykręcona. Podobnie ręce, oczy wywrócone w górę, z buzi pociekła biała piana. Prosiłam, mowiłam bez przerwy aby oddychał głęboko chociaż nie miałam zielonego pojęcia co robić i czy wogóle Tata mnie słyszy. Zadzwoniłam po kartkę. Przyjęchali w czasi ok. 4-5 minut. Wtedy Tata juz odzyskiwał świadomość. Był nienaturalnie blady, jego usta były sine, wrócił spokojny na ile to było możliwe oddech. Zapakowali Tatę do karetki i odjechali... Wtedy szybko za nimi pojechałam po Mamę do domku i zaraz do szpitala do Taty... W szpitalu znalazłyśmy się przed 16. Tata leżał na łóżku i czekał na lekarza. Kiedy ten przyszedł i wypytał co się stało, czy choruji itd. itp. stwierdził że poda kroplówkę na wzmocnienie i wypusci Tatę do domu. Mama wróciła do domu, ja zostałam...Czekałam bo wiedziałam ze tak trzeba. Czekałam....czekałam......czekałam.....
O godzinie 20.30 kroplóweczka się skonczyła i czekaliśmy na lekarza. Pojawił się o 22. Wypisał Tatę do domu i o godzinie 22.20 byliśmy w domku.

Miałam pełne portki strachu. Nigdy w życiu jeszcze tak bardzo się nie bałam. Dziś Tata czuje się bardzo dobrze. Razem z Mamą poszli na spacer.

Nie mam pojecia co będzie dalej, ale od wczoraj sygnał kartki przeraża mnie jeszcze bardziej. :cry:
 
Brightside


Dołączył: 15 Sty 2010
Posty: 69
Pomógł: 10 razy

 #163  Wysłany: 2010-03-30, 21:23  


Moniko, bardzo Ci wspólczuje z powodu tego, co dzieje sie z Twoim tatą. Niestety , tak często czujemy sie bezradni, a tu trzeba działać.

Dzisiaj po raz pierwszy znalazłam sie w osrodku onkologicznym, do ktorego zawiozlam moja mamę. A tam- tak wielu pacjentow onkologicznych wraz z udreczonymi, zbolałymi bliskimi.To strasznie przygnebiające, ale trzeba robic wszystko
, co jeszcze zrobic sie da.

Pozdrawiam Cię serdecznie, trzymaj sie dziewczyno!
 
MaFi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Wrz 2009
Posty: 461
Pomogła: 72 razy

 #164  Wysłany: 2010-03-31, 08:55  


To napewno było straszne przeżycie! Mam nadzieję że pierwsze i ostatnie! Dziwne że dziś czuje się tak dobrze. Pozdawiam
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #165  Wysłany: 2010-03-31, 11:30  


monika, masz może odnotowane w wypisie taty jakie leki dostał? Co było w kroplówce?

Są dwie najbardziej prawdopodobne możliwości mogące być przyczyną tego napadu drgawkowego:
1. progresja zmian w OUN
2. incydent związany z zatorowością płucną.

Osobiście obstawiam raczej to drugie.
Myślę, że warto by porozmawiać z onkologiem prowadzącym tatę o możliwości włączenia jakiegoś leczenia p/zakrzepowego (ale to nie jest sprawa, która powinna czekać na 'kolejną wizytę kontrolną' - trzeba by z wypisem szpitalnym -tym ostatnim- spróbować osobistego kontaktu jak najszybciej).

Na koniec dodam małą ciekawostkę..
Przed laty pojechałam do mojego taty do Niemiec. Była wiosna, tata mój.. właśnie zmienił w aucie opony (ta czynność to jakieś fatum :?ale?: )
Byliśmy w zasadzie sami, nie licząc dwu małych pędraczków - moich siostrzyczek :)
Na moich oczach dostał identycznego ataku jak Twój tato, z tym, że nie odzyskał świadomości. Zostało wezwane niemieckie pogotowie. Nigdy nie zapomnę, jak przyjechali.. Od samego wejścia wskazałam gdzie ojciec leży - był nieprzytomny, na twarzy sino-biały, z ust wciąż wyciekała piana. Wyraźnie też powiedziałam im, że ojciec jest lekarzem - chirurgiem. I -wyobraź sobie- nie dotknęli go palcem, nawet mu się specjalnie nie przyjrzeli, tylko zażądali pokazania im dowodu ubezpieczenia. Do końca życia będę pamiętać jak w rozpaczy szukałam tego cholernego kwitka...
Gdy zobaczyli kwitek - zaczęli działać szybko. Niestety w karetce zaczął im odchodzić. Brutalna reanimacja przywróciła go do żywych, ale.. reanimując złamali mu żebro :lol:
Myślałam następnego dnia, że ich w tym szpitalu pozabija :lol:
Stawiano na padaczkę, ale została wykluczona. Dopiero 5 lat później, gdy już było bardzo, bardzo źle - został prawidłowo zdiagnozowany - to była zatorowość płucna (najprawdopodobniej w przebiegu choroby autoimmunologicznej). Włączono leczenie p/zakrzepowe na stałe.

Wracając do sedna - troszkę mało czasu upłynęło by przypiąć to do guza w OUN (aczkolwiek oczywiście nie jest to niestety wykluczone). Zatorowość dotyka około 80% pacjentów z zaawansowaną chorobą nowotworową (szczególnie gdy zmiany są umiejscowione w klatce piersiowej) - więc zawsze należy ją brać pod uwagę.
Poziom PLT u Twojego taty już od jakiegoś czasu jest dość wysoki. Myślę, że czas się tym zająć. Lekarz onkolog będzie wiedział co robić.
pozdrawiam cieplutko.

PS. Pilnuj mamy by nie dźwigała!
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group