Muszę się wam pochwalić, że dzięki pomocy mojej koleżanki, która pięknie "szpracha" udało mi się zobaczyć mojego lekarza radioterapeutę.
Ze szczęścia, że wreszcie mnie ktoś wysłucha popłakałam się jak dziecko, choć to nie tylko ze szczęścia było ale też i z bólu, jaki mnie teraz nie odstępuje an na krok.
Lekarz pooglądał moją okaleczoną buzię i przepisał lek przeciwbólowy do stosowania miejscowego o nazwie Xylocain Pumpspray dental....
w domu wypróbowałam działanie - trzeba wiele odwagi by nacisnąć ten spray, bo kiedy rozpylony płyn dociera do śluzówki, to pokazały mi się wszystkie gwiazdy z bólu... ale za to po chwili spotkała mnie nagroda, zamrożony policzek i język
Przez jakiś czas...o dziwo nie boli... tak z 0,5 godzinki.
Tylko ciekawe jak długo będę miała odwagę naciskać rozpylacz trafiając w te bolesne miejsca.
Ale i tak cieszę się jak dziecko, przynajmniej dzisiaj.
Ten medykament mogę stosować nawet do 10 razy dziennie.
No i napewno będę tego używała tuż przed radioterapią, bo włożyć ochraniacz zębów - to jest ponad moją wytrzymałość teraz.
Dodatkowo otrzymałam jeszcze inny lek, do płukania jamy ustnej, ale najpierw muszę potłumaczyć co to jest i jakie dokładnie ma działanie.
Jutro minie połowa moich przypiekań ..... oby kolejne 15 lamp upłynęło mi szybko....
Lekarz zasugerował, że w związku z moim nastrojem i płaczem na końcu nosa, powinnam się udać do lekarza rodzinnego po leki antydepresyjne, bo on rozumie moją sytuację i ciężko mi bez tego będzie.
Co o tym myślicie?