Kochana tak mi przykro:(( wiem co czujesz, ja nie mialam mozliwosci nawet pozegnac sie z tata, zabralo go pogotowie i za pol godziny byl telefon,myslalam ze dzwonia aby przyjechac bo jest juz na oddziale i czuje sie lepiej;( a tu taki cios;( ... popaprane te zycie... ale trzeba wierzyc ze kiedys wszyscy sie spotkamy z naszymi bliskimi TAM... jestem z Toba myślami... Trzymaj się dzielnie:*
Moja kochana,serdecznie Ci współczuje,bo sama niedawno na tym forum szukałam pomocy odnośnie mojej chorej mamusi,cierpiała bardzo aja razem z nią,nie mogłam spać,ani jeśc,a ona już odeszła 05.01 2011,umierając była bardzo spokojna i też pożegnałam się z nia mówiąc jej jak bardzo ją kocham,byłam przy jej śmierci i nic nie mogłam zrobić jak tylko być przy niej siostra powiedziala mi że nie mogę jej przeszkadzać(mama swoje ostatnie dni spędziła w hospicjum,jestem im wdzięczna za cudowną opieke i godne warunki w któych mogła odejsc-w domu nie mogła być ze względu na ojca,który jest alkoholikiem,a ja przy najlepszych chęciach nie mam warunków na to aby mama mogła być u mnie,a pomimo to mam wyrzuty że nie mogłam jej wziąść do siebie) więc trzymałam ja za ręke i mówiłam do niej i modliłam się o spokojna śmierc i taka też była..Minał tydzień od pogrzebu,to wszystko jest wciąz żywe i przyjmuje to z wielką pokorą,nie jest łatwo,ale wiedz że tak widocznie musiało być,skończyło się jej fizyczne cierpienie i ból(który był również moim bólem icierpieniem) i tak jak mówił ksiądz to nie jest koniec..,to przejście..Doskonale cie rozumie i wiem co przeżywasz,ale życie przed Tobą i musisz stawić czoła,ja właśnie tak robie choć jest cieżko jak cholera..Dzisiaj nawet przyśniła mi się i zdrowa i powiedziała do mnie i ojca "że wszyscy już stracili nadzieje i są smutni bo nie miała szans na przeżycie,ale to nieprawda bo ona przyszła nam pokazać że jest szcześliwa i zdrowa i my nie powinniśmy się smucić"..Uwierz że i tak też jest z Twoją mamą,łącze się z Tobą w bólu....
rozumiem.......ja też nie potrafię żyć bez mojego taty...kilka dni a ciągle wydaje mi się,że wypłaczę się a on wróci...
a przecież nie wróci...żal żalem ale co z tęsknotom.
ściskam Cię mocno ale nie znam słów, które by Ciebie czy też nas pocieszyły
Mój kochany Tatus walczył z ta straszną chorobą przez 9 miesięcy od stwierdzenia nowotworu Bardzo cierpiał ,ale nigdy sie nie skarżył .Rak trzustki totalnie wyniszczył organizm. Cichutko odszedł wczesnie rano w moich ramionach.Tylu rzeczy nie zdążyłem Mu powiedzieć .Modlę sie za wszystkich cierpiących i rodziny zmagające sie z tą chorobą . Tomek z Brodnicy
_________________ Mój kochany Tatuś przegrał z tą straszną chorobą walczył przez 9 miesięcy od wykrycia.Nigdy sie nie skarżył,ze sie gorzej czuje w takcie przyjmowania chemij .Odszedł bardzo cichutko w moich ramionach, tyle rzeczy Mu nie powiedziałem .
Mija pół roku, niedługo Dzień Matki...
dla mnie zawsze to był ważny dzień,
by zrobić jej niespodziankę
dzisiaj tylko mogę zrobić coś na jej grobie
już wygląda trochę jak choinka w święta
bo nie mogę przestać wymyślać nowych rzeczy, sadzić kwiatków..
ale nie wiem co innego mogłabym dla Niej zrobić
tyle czasu było tylko dla Niej
dla Niej przemóc depresję, dla Niej wrócić do pracy, dla Niej coś robić ze swoim życiem
a teraz taka pustka...
tak tęsknię, tak bardzo tęsknię
czuję się bez Niej taka zagubiona
Ewamora - mój ojciec tez jest alkoholikiem, ostatnio robi okropne rzeczy
upija się, wrzeszczy, robi różne złośliwe rzeczy
jest okropnie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum