Lekarz zalecił dziś, żeby przywieźc Babci mocz do badania.
Babcia jest 24 h/dobę w pampersie, nie ma z nią na tyle kontaktu, żeby coś z nią w tej sprawie ustalic. Lekarz powiedział, że są do tego woreczki, ale mam kilka wątpliwości
1) Nie wiadomo, o której godzinie Babcia będzie oddawac mocz. Planuję założyc to jakoś w nocy, żeby miec "rezerwę", a potem jeszcze raz koło 4:00 - 6:00 rano. W ośrodku odbierają mocz od 8:00 do 10:00 i przewożą (nie wiem, po jakim czasie, ale chyba wiedzą, co robią?) do oddalonego o ponad pół godziny drogi miasta. Czy to nie za długo? Zwłaszcza, jeśli będę miec tylko tę nocną próbkę, a porannej nie uda się pobrac? Powinnam trzymac go w lodówce? (nie wiem, co się potem z nim dzieje w transporcie i punkcie badań - np. czy chłodzi się go ponownie).
2) Czy po "zamontowaniu" takiego woreczka mogę Babcię sadzac na łożku, czy to nie wyjdzie? (byłaby okazja dac pic i zwiększyc szanse na mocz)
3) W aptece dostałam woreczki dla niemowląt (mówiłam, że chodzi o osobę starszą) - czy spełnią swoją rolę?
4) Jakie niezbędne minimum moczu wystarczy do badań?
5) Nie ma za bardzo opcji, żeby spuścic pierwszy strumień - czy to poważny problem?
Będę wdzięczna chocby za wybiórcze odpowiedzi i porady, jeśli macie doświadczenia, jak to najlepiej ogarnąc.
Czy to jest mocz na posiew (na bakterię i antybiogram?) - jeżeli tak to bardzo trudna sprawa. Podmyj poprzedniego wieczora i nie przejmuj się "środkowym strumieniem". Nie ma szans żeby woreczek dla niemowlaka był tu przydatny. Spróbuj w jakimś domu opieki, hospicjum, szpitalu.
Technicznie to ja bym ustaliła kiedy ona się budzi, obudziła ją godzinę wcześniej założyła woreczek, posadziła, dała pić i czekała na skutek (na siedząco). Jeżeli nie obudziła się w nocy i nie opróżniła pęcherza to nie powinno trwać dłużej niż 1 godz.
Nie przejmuj się godzinami przyjęć moczu (najwyżej ustal gdzie fizycznie robią i sama tam dowieź) jak coś będą utrudniać to ostro odpowiedz że mocz dajesz wtedy kiedy możesz go pozyskać. Mocz może stać (i w laboratoriach stoi) przez parę godzin w temp. pokojowej (traci się tzw wałeczki ale tym się już nikt nie przejmuje). Teoretycznie ilość potrzebnego moczu o jaką proszą to 100 ml, w praktyce ja daję 50ml i nikt mi złego słowa nie powiedział. Do badania osadu kiedyś było potrzeba 20 ml (czyli to byłoby to minimum) teraz chyba mniej.
Nie mam teraz pod ręką skierowania, żeby powiedziec, czy to na posiew.
Nie udało mi się dostac żadnych innych woreczków, nawet w sklepach medycznych - jak dzwoniłam, to mieli mi do zaproponowania tylko basenik/cewnik. O hospicjach itp. nie pomyślałam... a oni nie robią tego w razie potrzeby po prostu cewnikiem?
Babcia budzi się w nocy, cały czas ma pampersa, więc mocz może oddac w każdej chwili, no ale może uda się coś zebrac.
Jak woreczek zawiedzie, będę może próbowała położyc Babcię na boku, przystawic pojemnik, kiedy zacznie oddawac mocz i zebrac, co się da. Mam nadzieję, że to nie jest aż tak straszna partyzantka i nada się do badań...
Aby badanie miało swoją wartość diagnostyczną trzeba pobrać odpowiednia próbkę moczu i odpowiednio być przygotowanym do badania
- dokładne umycie okolicy ujścia cewki.
Czynnikiem wpływającym na wynik badania jest czas jaki upływa od pobrania materiału do analizy.
Do badania ogólnego moczu potrzeba od 50 do 100 mililitrów do niejałowych pojemników.
Do badania na posiew wystarczy kilka mililitrów do specjalnego sterylnego pojemnika.
Po pobraniu moczu do analizy najlepiej jak najszybciej przekazać go laboratorium - jeśli to jest niemożliwe umieścić pojemnik na wewnętrznej stronie drzwi lodówki (nie dłużej niż 24 godziny).
Bez spełnienia tych wymogów badanie nie ma sensu.
W warunkach szpitalnych cewnikujemy pacjentki w celu uniknięcia nieprawidłowych wyników związanych z zanieczyszczeniem próbki moczu. Postępowanie dotyczy chorych, które z różnych względów nie mogą samodzielnie opróżnić pęcherza moczowego do badania.
Udało się zebrac 40 ml, z czego jakieś 10-15 koło jakieś 4 h przed dostarczeniem do przychodni, a resztę jakieś 1,5 h przed dostarczeniem, przy czym przychodnia jest punktem pośrednim - dostarczyliśmy mocz po 8:00, przychodna zbiera go do 10:00, potem (nie wiem, jak szybko) przewozi do laboratorium.
Niestety mocz zebrany tylko metodą czekania z pojemnikiem i przykładania go, kiedy już się pojawiał. No i siłą rzeczy, nie był to strumień prosto do pojemniczka (zbierałam mocz od babci leżącej na boku). Babcia była wcześniej podmyta wodą z mydłem, trudno mi osądzac stopień dokładności. Pierwsza częśc moczu była w otwartym pojemniczku, kiedy czekałam na kolejny.
Czy wobec tego badanie będzie wiarygodne? Lekarz zlecił je, kiedy mu opowiadałam, że jest problem, czy brac Babcię do szpitala, czy zostawic w domu (to akurat ten lekarz, który rekomendował szpital), żeby wiedziec więcej.
Może wchodzę już na poziom abstrakcji, ale w sumie do tego pojemniczka zawierającego już pierwszą częśc moczu mogło się coś w międzyczasie zaprószyć, zastanawiam się, czy nie dostała się tam też jakaś "materia" ode mnie (czekając na mocz pochylałam się, oddychałam, czasem coś mówiłam. Niby nie splunęłam do pojemniczka no ale wiecie...)
Jak będziesz to powtarzać to miej 2 pojemniki - zbierasz z chorej i przelewasz każdą porcję do drugiego. Jakiś wynik z tego będzie. Jeżeli ktoś zakłada chorym cewnik tylko po to żeby pozyskać mocz to zasługuje na proces w razie przewlekłego zapalenia pęcherza. Szkoda że nie wiesz jakie badanie zlecił lekarz ( więc trudno ocenić czy będzie wiarygodne), ale mogę Cię pocieszyć że laboratoria potrafią odróżnić bakterie które są zanieczyszczeniem ze skóry od chorobotwórczych z układu moczowego. A w badaniu ogólnym to trudno zanieczyścić próbkę produktami przemiany materii jak np bilirubina czy urobilinogen. Jak Ci już pisałam po 3 godz traci się możliwość oceny oceny czy są wałeczki, ale dawno nie słyszałam żeby ktoś miał wałeczki z czego ja wnioskuję że laboratoria badają mocz dużo "starszy" niż 3h.
JaJakiś wynik z tego będzie. Jeżeli ktoś zakłada chorym cewnik tylko po to żeby pozyskać mocz to zasługuje na proces w razie przewlekłego zapalenia pęcherza..
Jest to zabieg sterylny i każda pielęgniarka potrafi bezpiecznie go wykonać.
Zgodnie z aktualnym rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 9 maja 2012 r.w sprawie standardów kształcenia dla kierunków studiów: lekarskiego, lekarsko-dentystycznego, farmacji, pielęgniarstwa i położnictwa (Dz. U. z 2012 r., poz. 631)
więcej...
Jest to zabieg sterylny i każda pielęgniarka potrafi bezpiecznie go wykonać.
To dlaczego tyle urazów i zapaleń?
Ale nawet nie chodzi o "umie nie umie" tylko że to zupełnie niepotrzebne. Laboratorium z wykwalifikowanym personelem da sobie radę z każdym moczem. ( no, z wyjątkiem kiedy są pomylone próbki)
Różne są wskazania do tego typu zabiegów. Nikt na siłę nie cewnikuje.... Zabieg jak każdy obarczony pewnym ryzykiem. Ale kiedy trzeba to trzeba. Laboranta jest od analizy materiału a nie pobierania do...
[ Dodano: 2015-04-08, 22:57 ]
Niestety odbiegamy od tematu...Resztą wyjaśnię na PW w razie pytań.
Babcia już praktycznie nie je i nie pije (łyk czegoś do picia do ust weźmie, ale i tak części nie połyka)
Czy lepiej teraz starać się, żeby choć trochę piła - podawać jej te łyki, które bierze do ust i zwilżać wargi? Pani Doktor powiedziała, że Babci zbiera się woda w płucach (ma mokry kaszel) i zastanawiam się, czy w takim stanie ta woda bardziej jej pomoże, czy obciąży. Pytanie może głupie, ale po prostu nie wiem.
podawać jej te łyki, które bierze do ust i zwilżać wargi?
Podawać, ale nie wmuszać. Jeśli wypije łyk-dwa na godzinę to wystarczy. Zwilżać wargi trzeba. Można też użyć wazelinowej szminki do ust, żeby nie popękały.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Babcia choruje na leżąco - dobrze byłoby ją więc regularnie sadzać, żeby spróbowac dac ten łyk-dwa/godzinę? Normalnie nie sadzamy jej tak często i się zastanawiam, czy nie będzie jej to przeszkadzac.
A przykładanie jakichś chusteczek/materiałów do ciała, żeby tą drogą zaabsorbowac trochę wody ma sens?
Inna sprawa, że są dogadane od jutra trzy zastrzyki z Zinacefu - lekarz zalecił w czwartek - były bodajże liczne bakterie w moczu, dużo nabłonka. Wobec pogorszenia stanu Babci warto skonsultowac z lekarzem rezygnację z tych zastrzyków? Żeby nie obciążac Babci leczeniem jakiejś mniej ważnej, jak rozumiem, infekcji?
A przykładanie jakichś chusteczek/materiałów do ciała, żeby tą drogą zaabsorbowac trochę wody ma sens?
Człowiek nie absorbuje wody przez skórę. Gdyby tak było, to wszyscy po wyjściu z basenu byliby napompowani wodą jak kuleczki
orange napisał/a:
podawać jej te łyki, które bierze do ust?
To znaczy ile pije w ciągu dnia? Trzeba pilnować nawodnienia. Nie macie łóżka medycznego z materacem przeciwodleżynowym? Takie łóżko ma podnoszony automatycznie zagłówek i można podnieść chorego do pozycji półleżącej bez "przeszkadzania".
orange napisał/a:
trzy zastrzyki z Zinacefu
W jakim schemacie podawane? Trzy na całą kurację?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Człowiek nie absorbuje wody przez skórę. Gdyby tak było, to wszyscy po wyjściu z basenu byliby napompowani wodą jak kuleczki
myślałam, że coś tam przejdzie, skoro pot wychodzi dobrze wiedzieć
Madzia70 napisał/a:
To znaczy ile pije w ciągu dnia?
Jeszcze przedwczoraj, kiedy siadała, dostawała szklankę i kończyło się na mniej więcej łyku (resztę trzymała w ustach, część wyciekała). Wczoraj już w zasadzie nie była sadzana (nie było mnie przy tym, ale po posadzeniu tak jakby skokowo opadała jej głowa do przodu, więc już jej nie sadzaliśmy. Co za tym idzie - nie wypiła nic :( (poza zwilżaniem ust, gdzie jakieś marginalne ilości się dostają do buzi.
Tramal podajemy jej przez strzykawkę bez igły. Myślałam, że może i w ten sposób podamy jej wodę, ale kuzynka stwierdziła, że lekarka, która była z wizytą, by nam o tym powiedziała (a mówiła tylko o zwilżaniu ust), że może to Babcię obciaży - więc bałam się to robić na własną rękę. Mogę to spokojnie robić? Po ile "dawkować"? (Babcia gorączkuje - temperatura się waha, zaobserwowany max 38,2-3 st. C)
A może tą drogą też jedzenie, czy to już zły pomysł? Kiedyś dostała parę łyżeczek Nutridrinka, ale zaregowała przeczyszczeniem i pani doktor doradziła zostać przy domowych zupkach. Teraz od piątku nic nie je
Madzia70 napisał/a:
Nie macie łóżka medycznego z materacem przeciwodleżynowym?
Nie mamy takiego łóżka jest opcja je załatwić? wypożycza je szpital/hospicjum?
Materac mamy, ale odleżyny udawało się jak na razie nieźle kontrolować przez zmiany pozycji, Sudocrem i coś do "psikania" (chwilowo nie mogę podać nazwy). Metoda sprawdziła się rok temu po szpitalu) i materac na ten moment materac leży nieużywany. Myślisz, że warto go wdrożyć? Babcia miała taki rok temu w szpitalu i wróciła z odleżynami, także odleżynami/ranami na piętach (od tarcia?). Pewnie to zbieg okoliczności, ale wystarczy, żeby część rodziny patrzyła na materac sceptycznie. A ja się boję upierać, jak nie wiem.
Madzia70 napisał/a:
W jakim schemacie podawane? Trzy na całą kurację??
Lekarz zapisał trzy, powiedział, że potem zobaczymy, że może powtórzy się badanie moczu. Ale wobec osłabienia Babci i konsultacji w międzyczasie z innym lekarzem, zrezygnowano z tych zastrzyków, żeby babci nie obciążać. Byłam wczoraj u lekarza, który je zapisał i odniosłam wrażenie, że w sumie się z tym zgadza.
[ Dodano: 2015-04-14, 12:12 ]
A, przeczyszczenie po Nutri nie jakieś ostre, jednorazowe (po 7-8 łyżeczkach)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum