Mój tata we wrześniu 2012 również przeszedł całkowitą resekcję żołądka, chemioterapię ( 2 cykle ) i 5 tyg. radioterapii. Na tą chwilę wszystkie badania wychodzą ok:) Przerzutów nie widać i oby tak dalej. Życzę Ci zdrówka i wytrwałości w leczeniu! Jak będę mogła pomóc, coś poradzić to proszę pisać śmiało:) Powodzenia! Trzymam kciuki!
Ciężko było podczas terapii ?
Ja miałem operację cztery tygodnie temu i wciąż mam mało siły , mało energii , jestem znużony , często mam ochotę spać. Czy to jest jeszcze normalne po czterech tygodniach , czy organizm już powinien wracać do sił a brak energii jest spowodowany brakami w żywieniu. Jeśli brakami to jak sobie z tym radzić ? Mięso mi się je ciężko - choćby nie wiadomo jak smacznie zrobione to poprzez długie "mielenie" w buzi traci smak i jest jak podeszwa. Zacząłem z wędlin i mięsa robić pasty - miele je , dodaje coś do tego dla smaku i jest ok - ale ciągle mi się wydaje , że zjadam tego za mało , że nie dostarczam organizmowi tego co trzeba. Za poradą jednego z lekarzy kupiłem odżywkę białkową dla sportowców (nie jakiś tam gainer , tylko wyizolowane białka - 100 g odżywki daje 80 - 85 g białka , co za tym idzie też sporo kalorii) , na razie wypijam jedną porcję dziennie , czyli jakieś 35 g odżywki , co daje jakieś 30 g białka dodatkowo . Nie jestem do końca przekonany , ale chyba jest trochę lepiej.
Z drugiej strony myśląc o tym , że powinienem zjadać jak najwięcej mięsa to staram się jeść posiłki wartościowe , ale mam wrażenie , że taki posiłek wręcz odbiera mi energię . Po takim posiłku czuję się przez pewien czas jeszcze bardziej zmęczony ....
Kiedyś czytałem wpis na jakimś forum o mężczyźnie , który po pełnej resekcji żołądka po jakimś czasie zaczął biegać maratony - jak on to kurcze robi ? A może wszystko jest ok , tylko ja jestem zbyt niecierpliwy i mój organizm potrzebuje jeszcze czasu ? A może po mału powinienem wprowadzać (na początku lekkie) do obowiązków codziennych jakieś ćwiczenia fizyczne (same mięśnie to podobno magazyn energii).
Co do badań to mnie one dość mocno wprowadzają w zły nastrój - no bo tak , w lutym miałem robione CT gdzie rak już musiał być w bardzo dużym stadium rozwoju - nic nie wyszło. Tydzień przed operacją miałem robiony PET gdzie w opisie czytamy :
Cytat:
JAMA BRZUSZNA
W badaniu TK widoczne pogrubienie ściany żołądka głównie krzywizny mniejszej do 25mm, z niejednorodnie wzmożonym metabolizmem glukozy, o SUV do 4,36.
Przy krzywiźnie mniejszej widoczne drobne węzły chłonne o sr do 7mm, bez wzmożonego metabolizmu glukozy.
W okolicy wnęki śledziony widoczna zmiana hypodensyjna o sr 12mm, najpewniej dodatkowa śledziona.
a przecież tydzień później wycięte węzły chłonne okazały się bardzo mocno zajęte , a sam żołądek też w całości mocno zajęty. I jak tu podchodzić z wiarą do badań ? Mało tego w marcu miałem pobierane wycinki z żołądka i hispat wykazał brak komórek nowotworowych .
Dobrze Cię rozumiem, ponieważ mój tata badał się 1,5 roku i też wszędzie było wszystko w porządku. Na tą chwilę czuję się dobrze, ale co jakiś czas są jakieś problemy. W tej chwili bardzo boli go ramię i martwimy się czy to nie przerzut, ale po TK i rezonansie wyszło niby że to zwyrodnienia. Tata ma apetyt cały czas, je dość dużo, tylko czasem jak "przegnie" to odczuwa silny ból, który po pewnym czasie mija. Tata je zupy, warzywa, mięsa- bardzo dużo, czasem jakieś ciasta, drożdżówki, niczego nie miksuje, stara sie odżywiać według rozpisek co można a co nie ( z internetu ). Tata prowadzi cały czas działalność, codziennie jeździ do pracy, ale męczy się napewno bardziej niż przed tym wszystkim, nie ma tyle siły co wcześniej i tak jak On to mówi " że chyba nigdy nie będzie się już czuł tak samo". Teraz leczy również jakieś zapalenie zespolenia, także cały czas coś:( Są momenty, że tata ma również dość, szczególnie wtedy jak non stop wykonuje jakieś kontrolne badania i czekamy na wyniki, ale cieszymy się z każdego dnia i nie dopuszczam myśli, że może się coś stać.
[ Dodano: 2013-07-03, 13:14 ]
Odnośnie badań, tata rok przed wykryciem miał robioną gastroskopię i lekarz mu powiedział, że ma bardzo "spieprz...." żołądek ( przepraszam za wyrażenie, ale dosłownie tak powiedział.. ), ale dam leki i wyleczymy, po czym przepisał controloc i kazał iść do domu. Po tym wszystkim okazało się, że już wtedy był rak tylko w początkowym stadium i jakbyśmy wtedy zadziałali to nie byłoby może T4N1M0 Potem wszyscy " specjaliści" leczyli tatę na kręgosłup przez kolejny rok:(
[ Dodano: 2013-07-03, 13:18 ]
Jeszcze dodam, że terapię tata zniósł dość dobrze, bez wymiotów, po chemii czuł trochę osłabienie, a po radio czasem biegunki, mówi, że najgorzej było po operacji.
CF ja w sprawie operacji. Miałam poważną kilka lat temu i wtedy bardzo długo ,,dochodziłam do siebie,,.Byłam znużona , śpiąca, nie miałam na nic siły. Krótki spacer okazywał się wielką wyprawą. Trwało to kilka miesięcy. W marcu ubiegłego roku usuwano mi bardzo duży przerzut z płuc. Operacja poważna bez dwóch zdań, a ja doszłam do siebie wyjątkowo szybko. Nie wiadomo od czego to zależy. I nie martw się, nie musi oznaczać koniecznie coś złego. Sądzę, że nie ma reguły. Rok temu, 5 tygodni po operacji, rozpoczęłam chemię i dałam radę , czego i Tobie z całego serca życzę.
Dwa - trzy dni po operacji rzeczywiście było kiepsko , ale potem poszło jak z górki - nie narzekam. Ale chce zrobić wszystko co się da , żeby siły mieć jednak jak najwięcej ... tylko jak ? Myślę jednak , że o powrocie do sił będę mógł myśleć dopiero po terapii .
Mnie podobno leczono contolociem i spółką , co chwile zmieniając dawki i leki bo nie działało - dopiero po nie całym roku , żołądek wyglądał już tak źle , że lekarze nie mieli wątpliwości .... myślę , że nie warto gdybać na temat tego co by było gdyby lekarze od razu sprawdzili czy to nie najgorsze .... nie wiem co trzeba zrobić w tym kraju , żeby wykrywalność we wczesnym stadium wzrosła ..... dużo się mówi o tym ,że to wina społeczeństwa , bo nie chodzi do lekarza .... ja chodziłem przez rok , jak widać twój tata też od początku chciał ..... teraz jednak trzeba myśleć o dniu dzisiejszym i przyszłości też staram się nie dopuszczać myśli o najgorszym ..... jednak mam momenty zwątpienia.
[ Dodano: 2013-07-03, 13:38 ]
małgośka napisał/a:
CF ja w sprawie operacji. Miałam poważną kilka lat temu i wtedy bardzo długo ,,dochodziłam do siebie,,.Byłam znużona , śpiąca, nie miałam na nic siły. Krótki spacer okazywał się wielką wyprawą. Trwało to kilka miesięcy. W marcu ubiegłego roku usuwano mi bardzo duży przerzut z płuc. Operacja poważna bez dwóch zdań, a ja doszłam do siebie wyjątkowo szybko. Nie wiadomo od czego to zależy. I nie martw się, nie musi oznaczać koniecznie coś złego. Sądzę, że nie ma reguły. Rok temu, 5 tygodni po operacji, rozpoczęłam chemię i dałam radę , czego i Tobie z całego serca życzę.
Może i masz rację . Chciałbym , żeby to chodziło o to - wiesz ja po operacji szybko stanąłem na nogi , ogólnie radzić sobie zacząłem bardzo szybko - wszyscy są zaskoczeni , ale ja bez przeszkód wsiadłem do auta po dwóch tygodniach po operacji. I wsiadłem z pełną świadomością nie jako paralityk , tylko pełnosprawny kierowca . Ale jednak męczę się szybko , i jestem często znużony . Jak już wcześniej pisałem chciałbym , żeby to była reakcja organizmu na operację , a nie upośledzenie , które będzie mi towarzyszyło do końca życia związane z problemami w odżywianiu organizmu :( Liczę jeszcze na to , że powodem tego jest niskie żelazo i jak go w końcu uzupełnie (ale chyba będą potzrebne zastrzyki) to się to zmieni.
Najgorzej co na mnie wpłynęło to sam pobyt w szpitalu . Tak jak nigdy nie miałem problemu z igłami tak teraz psychicznie mnie to wykańcza. Nie z powodu bólu , bo to mi nie przeszkadza , ale po prostu psychicznie mam mam dość i chce mi się krzyczeć. Jak w szpitalu przychodziła pielęgniarka i dawała augmentin (przez wenflon , czyli nie kuła) to miałem dość . Podczas pobytu w szpitalu moim największym marzeniem było wstać i zostawić w diabły cały ten szpital ......
Moje osłabienie wynika prawdopodobnie z braku żelaza - drastycznie spada u mnie , od jutra chyba zastrzyki , może będzie lepiej.
Mam pytanie do onkologów , którzy czytają forum . Byłem dzisiaj u podobno jednego z lepszych specjalistów na śląsku i oprócz tego , że wyjaśnił mi na czym polega problem w diagnostyce mojego rodzaju raka jako pierwszy ( w koncu potrafie zrozumiec czemu chodziłem z tym rok zanim ktoś wpadł na to , że to rak) to poprosił mnie abym załatwił mu preparat do przebadania w klinice onkologicznej , w której pracuje. Tlumacyzl to tym , że przy tego rodzaju nowotworu przy zroznicowaniu G3 naciek moze histopatologa zmylic. Nie powiedzial tego , zeby mi robic nadzieje - wrecz odwrotnie namawial do jak najszybszego przejscia do chemioterapii i trzymania sie jej kurczowo - uswiadomil mnie w tym ze jest to moje byc albo nie byc - ale nie za bardzo rozumiem po co mu ten preparat i co mial na mysli mowiac ze cos moze byc mylacego ?
CF też jestem po pełnej resekcji żołądka, żyję już dwa lata po operacji. Jest ciężko, zwłaszcza z jedzeniem. Jeśli chodzi o osłabienie to też moja zmora. Musisz przeyjmować raz w miesiącu witamiinę B12 w zastrzyku, jest to konieczne u osób po resekcji. To samo dotyczy żelaza ii białka oraz wapnia. U mnie witamina D3 jest poniżej normy i to sporo, żelazo bardzo niskie. Używam żeby się wpsomóc preparat białkowy Protifar, do kupienia w aptekach.
Pozdrawiam Gabi
Szybo zaczęłaś mieć niedobory B12 - zazwyczaj występują po kilku latach od zabiegu. Ja B12 się zajmę po chemio-radio terapii . Od wczoraj biorę zastrzyki z żelazem. Straszyli mnie , że będą bolesne - nawet nie czułem jak Pani mi igle wbiła . I nie wiem czy to placebo czy nie , ale czuję się o niebo lepiej - mam więcej energii , psychicznie nawet lepiej. W nocy nawet się wziąłem za baraszkowanie z żoną I to już jakiś większy wysiłek , i było ok . Białko już od jakieś czasu uzupełniam takimi preparatami białkowymi dla sportowców. Mam takie serwatkowe i sojowe . Jedna porcja potrafi zaspokoić 1/4 mojego zapotrzebowania. Wychodzi taniej niż protifar i mam wrażenie , że jest bogatsze w potrzebne aminokwasy. Te preparaty to w 80 - 85% białko . Jak sprawdzić czy dostarczamy do organizmu wystarczającą ilość białka ? Mówisz jeszcze , że masz braki D3 - to ona też się nie wchłania bez żołądka ?
A co do żelaza - teraz są jakieś takie nowe środki - helaty żelaza - może one się będą wchłaniać w jelicie ? Z tego co zrozumiałem to wszystkie witaminy i minerały wchłaniają się w jelicie (nawet B12) tylko , że potrzebują pewnych związków wytwarzanych w żołądku - np B12 potrzebuje białek R z tego co rozumiem. Pewnie dało by się opatentować jakiś sposób na to , żeby się jednak wchłonęły te związki w jelicie - B12 np w nie wielkim stopniu wchłania się w jamie ustnej przy pomocy śliny - ale w zbyt małym aby uzupełnić braki. Ale zastrzyk raz w miesiącu to mały problem Gorzej trochę z tym żelazem , bo to zastrzyk raz w tygodniu , ale muszę sobie zrobić szkolenie z zakresu zastrzyków do mięśniowych i sam sobie będę podawał , to wtedy już nie będzie żaden problem Codziennie sobie podaje zastrzyki z Clexane to i z żelaza też sobie poradzę.
Piszesz , że miałaś resekcję dwa lata temu i mimo to jesteś dalej słaba - nie jest to dla mnie pocieszająca perspektywa , dotychczas trzymałem się historii pewnego mężczyzny , który przed resekcją biegał w maratonach długodystansowych (takich po 100 km) . Po resekcji nie potrafił zrezygnować ze swojej pasji i po jakimś czasie od resekcji znowu zaczął biegać. Taki bieg to niewyobrażalny wysiłek i niezła zagwozdka jeśli chodzi właśnie o dostarczenie energii do organizmu zdrowego - a co tu dopiero u takich okaleczonych organizmów jak nasze Niestety nie potrafię sobie przypomnieć na jakiej stronie przeczytałem wypowiedź tego mężczyzny , próbuję od jakiegoś czasu ją znaleźć , żeby spróbować porozmawiać z tym człowiekiem. Ale dotychczas trzymałem się tego , że na przykładzie tego człowieka jest to możliwe.
Powiedz mi gabi co jesz ? Ja np jestem cztery tygodnie po pełnej resekcji i jem .... wszystko na co mam ochotę. Pierwsze dni były ciężkie bo jeszcze nie byłem przyzwyczajony do takiego super mielenia w buzi co kończyło się bólami , czasami dużymi. Ale teraz nie mam żadnego problemu z układem trawiennym , mam apetyt.
Mówisz , że z jedzeniem jest u Ciebie ciężko - co masz na myśli ? U mnie ciężko polega na tym , że mała objętość mnie wkurza - zjem dwie kromki i koniec :( .Na dodatek nie przechodzą płyny tak szybko przez zespolenie jakbym chciał (czy też ten mini rezerwuar co oni tam robią podczas operacji) - dwa łyki płynu i chwila przerwy bo inaczej się utopię ;D . Aczkolwiek z dnia na dzień jest lepiej. Jeszcze tydzień temu to były takie dwa małe łyczki - teraz to już są takie dwa konkretne - inaczej na objętość to gdzieś 100 ml mogę przyjąć na raz - później chwilę muszę odczekać. To są rzeczy , które wkurzają . Ale z dnia na dzień człowiek się jakoś przyzwyczaja . Gabi pracujesz ? Bo to mnie najbardziej martwi - póki siedzę w domu to w zasadzie normalnie sobie funkcjonuję , ale jak się na to popatrzę to przez cały dzień albo coś spożywam albo coś piję (przy takiej dużej ilości białka jakie powinniśmy podawać do organizmu dużo płynów ). Ciężko będzie to zorganizować w pracy , aczkolwiek staram się teraz o tym nie myśleć . Teraz to co najważniejsze - takie w sumie być albo nie być - to radio-chemioterapia. Lekarz dał mi do zrozumienia , że skuteczność terapii to moja ostatnia szans na przeżycie i wyleczenie.
Białko już od jakieś czasu uzupełniam takimi preparatami białkowymi dla sportowców. Mam takie serwatkowe i sojowe . Jedna porcja potrafi zaspokoić 1/4 mojego zapotrzebowania. Wychodzi taniej niż protifar i mam wrażenie , że jest bogatsze w potrzebne aminokwasy. Te preparaty to w 80 - 85% białko .
Napisz nazwę tego preparatu i gdzie można go kupić.
Pozdrawiam
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
CF objętościowo posiłki już nie wrócą do normy sprzed resekcji. Zleciałam na wadze prawie 40kg, przytyć nie mogę. Posiłki są małe , jak zjem o jeden kęs za dużo to mam okropne bóle. Generalnie boli mnie
po każdym posiłku. U mnie był kłopot po resekcji, doszło do nieszczelności zespolenia, wytworzyły się ropnie w brzuchu, kolejna operacja i dwa miesiące w szpitalu na żywieniu pozajelitowym. Ale przetrwałam to , tylko obawiam się,że te powikłania zostawiły jakiś ślad w moim nowym przewodzie pokarmowym. Przez pierwsze miesiące po operacji gnębiły mnie okropne biegunki, praktycznie po wszystkim co zjadłam. Teraz to wróciło do normy na szczęście. Jem tak jak Ty wszystko, dobrze rozdrabniając w ustach pokarm. Niczego nie miksuję, staram się jeść normalnie. Niestety na raz wejdzie mi jedna mała kromka chleba, więcej nie bo zaczyna się ból. Rozpieranie i ciągłe cofanie się posiłku do ust. Nie mogę jeść zup, już dwa razy po zjedzeniu zupy tak skutecznie cofnęła mi się ,że mało się nie udusiłam. Położyłam się po posiłku i zasnęłam. Obudził mnie okropny kaszel bo zupka dostała się do tchawicy. Dlatego wieczorem unikam jakichkolwiek płynnym potraw. Dokucza mi też ciągłe odbijanie powietrza. Nie wiem jak u Ciebie , lae u mnie wytworzono z jelita zbiornik, który ma imitować żołądek. Na karcie przebiegu operacji jest napisane : całkowita resekcja żołądka z wytworzeniem zbiornika jelitowego na pętli Roux.
Podaj nazwę tego białka , którego używasz, może będzie lepsze od Protifaru?
Pozdrawiam Gabi
Powiem Wam tak....każdy organizm jest inny i inaczej reaguje.
Mój mąż ma usunięty cały żołądek i 5 cm przewodu pokarmowego. Leżał w szpitalu dwa tygodnie i czuł się fatalnie, gdy wrócił do domu zaczął jeść wszystko. Najpierw malutkie kawałeczki a po dwóch miesiącach już normalnie. Miał ochotę na grochówkę czy kapustę to gotowałam i jadł. I nie miał i nie ma żadnych z tego powodu dolegliwości.
Gdyby nie zaniechano wtedy radioterapii byłby zdrowym człowiekiem ale niestety jest przerzut. Też za późno zauważony i pozostało tylko leczenie paliatywne.
[ Dodano: 2013-07-07, 11:28 ]
Przez dwa miesiące po operacji pił trzy razy dziennie Nutridrink....dostępny w aptekach bez recepty i w wielu smakach.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Nutridrink jest dobry ale drogi , bardzo drogi wręcz. Skład podobny do odżywek dla sportowców. A co do nich to powiem tak - trzeba kupować dobre jakościowo - np Olimpic (ja kupuje olimpic sojavit 80 , koszt coś koło 30 pln z przesyłka , to jest trzydzieści porcji , czyli wychodzi złotówka za porcje , a w przypadku Nutridrink porcja to 6 - 7 pln) . To jesli chodzi o sojowe - to są izolaty białka sojowego tak więc najlepiej przyswajalne białko przez organizm . Soja ma ten plus , że wchłania się dłużej niż białka z serwatki. Ale białka z serwatki są pochodzenia zwierzęcego i podobno bardziej wartościowe i naturalne dla człowieka . No i sam preparat wydaje się być bardziej naturalny. Jest gdzieś o połowę droższy od sojowych , ja kupuje firmy ostrovit - to Polski producent a serwatka pochodzi z Ostrowi , to dość znana firma mleczarska , więćc wysoka jakość - można kupić taniej , ale ja staram się kupować wyższej jakości , mam większą pewność że to produkt , który będzie lepiej działał poza tym oprócz samego białka dużo zależy od tego ile jest tam aminokwasów , które są potrzebne między innymi do sprawnego wchłaniania białek. Dla mnie minus preparatów serwatkowych jest smak ...... muszę się zmuszać do wypicia :( pije jak lekarstwo. Z soją jest trochę lepiej . Ale to indywidualna sprawa po pierwsze , a po drugie ja nie zdazylem jeszcze skonczyc ich (kazdy z nich to 30 porcji , ja na razie biore raz dziennie je na zmiane) a to czy sa smaczne na pewno zalezy od producenta . Moze nastepne kupie drozsze , ale lepszego smaku.
Co do mojego zespolenia to nie mam w tej chwili dostepu do karty , ale na pewno mam innego typu zespolenie niz Ty gabi30 . Schudłem od operacji jak na razie 2kg , i raczej nie spadam już. Nie mam bólów jeśli zjem za dużo - raczej odczuwam ociężałość , czasem zmęczenie i senność . Bóle to mam jak źle pogryzę . I nawet jak zjem coś ciężko strawnego jak np cebula lub cos z grilla (wiem , wiem nie powinienem - ale jadlem raz i stwierdzielm ze skoro moj los jest tak nie pewny to nie bede se zalowal) to nie mam zadnych sensacji , co najwyzej jak wczesniej pisalem czuje sie slabszy . Ilosciowo na raz to dwie kromki moge zjesc - oczywiscie po malu , bo jak za szybko bede jadl to po jednej kromce musze zrobic przerwe . Ale na samym poczatku pol kromki to byl sukces . Z tego wynika ze powinienem sie cieszyc z ilosci jakie spozywam. Zreszta do tej ilsoci mozna sie przyzwyczaic , poporstu jem czesto - ale zmeczenie i sennosc chcialbym przebolec.
Pani Lidio , że z jedzeniem mąż ma mało problemów tak jak ja to już wiemy , a jak z energią ? Czuje się słabszy czy wrócił do formy ?
Co do przerzutów to z tego co zrozumiałem gdy mi tłumaczył onkolog to przy gluczolakoraku gdy przerzuty sa widoczne podczas diagnostyki obrazowej to najczesciej jest juz za pozno :( takie to niestety jest cholerstwo , u mnie na siedem dni przed operacja na pecie ledwo bylo widac nie wielka zmiane w zoladku . Wycieli mi caly zoladek a nacieki byly centymetr od linii cięcia i wiele węzłów chłonnych zajętych czego wogóle nie było widać na pecie.
Witaj CF,
Chcialam ci tylko powiedziec, ze kazdy organizm jest inny i inaczej reaguje po resekcji zoladka. ty poki co jestes moxna powiedziec na swiezo, minal zbyt krotki czas, bys mógl od razu biegac maratony ale kto wie?? Moze za kilka miesiecy wrócisz do takie super formy, czego i oczywiscie zycze :-) na pocieszenie powiem Ci, ze mama mojego przyjaciela 3,5 roku temu miala resekcje. Na poczatku czula sie fatalnie, nie mogla nic jesc, svhudla 30 kg. Pozniej nauczyla sie jesc, zauwaxyla, co moze a czego nie i w jakich ilosciach. Dodatkowo suplementy bialkowe, zelazo itd. Przytyla pare kg. Czuje sie super, jezdzi na rowerze codziennie, jest naprawde fajna, energiczna babka i nie widac po niej sladu choroby.... takze mysle, ze jesli lekarze niv nie spartolili, nie bylo powiklan, jak u gabi, to mozesz wrocic do formy sprzed operacji. Duzo daje tez odpowiednie nastawienie pozdrawiam Cie goraco i bede do Ciebie zagladac. Alice
_________________ Tatko 01.12.1952r - 06.02.2013 r. (*)
Na zawsze w moim sercu...
Dzięki za ciepłe słowa.
Wczoraj nie czułem już typowej słabości , to samo dzisiaj Może żelazo zaczyna działać , może organizm zaczyna dochodzić do siebie - czuję się z tym dobrze Ciężki jest tylko pierwszy posiłek w ciągu dnia - wchodzi mała ilość , ale następne posiłki już mogę jeść większe - to normalne ? Lekarze wygląda na to , że dali radę - operował mnie podobno jeden z najlepszych speców w tej materii w Polsce . Odpukać na razie nie mam żadnych problemów od strony żołądka. Boje się tylko , że operacja była za późno i rozsiał się już gdzie indziej. Wczoraj miałem robione TK , dzisiaj wyniki i konsultacja z onkologiem w sprawie chemiioradioterapii ... chyba ze TK wyszło źle wtedy jakiś inny plan :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum