Moje kochane Nie piszę wiele bo wszyscy cieszymy się pobytem tatki w domku, dogadzamy Mu jak możemy i staramy się "nie pamiętać", że koniec sierpnia zbliża się nieubłagalnie, a jak wiecie na początku września zapadnie decyzja czy tatko kwalifikuje się do leczenia chemicznego Widzę w Jego oczach niepew ność i strach
Ciężko z tym wszystkim żyć, ale jak mus to mus
Więc staramy sie wykorzystać ten czas kiedy jest w domu, ale czasami dopada Go dołek, raz większy raz mniejszy i wtedy ja też uciekam do kąta i upuszczam łezki, tak po kryjomu.Gdzieś tam w środku odzywa się niepokój, bo przecież w marcu dawano mu od 2 tygodni do 6 miesięcy życia, a to już... Niepokój przeradza się w strach i wtedy nawet dobry apetyt tatki nie cieszy, bo pogorszenie może przyjść nagle, prawda?
Moli kochanie tego płynu było ok. 10 litrów, on się tak szybko zbiera
Mogilanko nad wagą tatki pracujemy, a przede wszystkim on sam pracuje. Na razie nie spada i chyba lekko drgnęła w górę, ale stwierdzić trudno przez to wodobrzusze.
Jednym słowem czekamy....
Dzięki Wam za pamięć i Tobie Cyntia też. Całuję Was wszystkie razem i każdą z osobna.
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
Witam po krótkiej przerwie I znowu zbliża siękolejny nasz termin, kolejna próba Jak już pisałam na początku września ma zapaść decyzja o dalszym leczeniu tatki. Czy będzie chemioterapia? Ważne decyzje i ten ciągły niepokój, wyczekiwanie, strach
A tatko? po staremu pałaszuje rosołki, nienawidzi nutridrinków, a ostatnio na swoim blogu napisał : donoszę wszystkim nie bez żalu, że znowu jestem kurna w szpitalu. W chorym ciele silny duch, prze ku życiu... i aby tak było jak najdłużej
Pozdrawiam
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
Skoro sam Tatko w dobrej kondycji psychicznej, to ten nieproszony gość nie ma wyjścia. Musi przystopować i basta
Spadki nastroju zdarzają się każdemu, to akurat przerabiam regularnie na samej sobie i oczywiście na mojej Halusi.
Niech no tylko przestanie padać i zaświeci to zaraz wybierzemy się na malutki spacerek. A jak tam u was w tej materii?
Mogilanko (czyżby z Mogilan?) kochana niestety tatko jest tak wyniszczony, że wstydzi się wychodzić między ludzi Pozostaje balkon i spacery po mieszkaniu, ale tęskni bardzo za krakowskim rynkiem, za łąką pełną kwiatów za ptakami, za drzewami...
Bo musisz wiedzieć, ze tato ma bardzo poetycką duszę i ostatnio w Jego twórczości pojawił się motyw raka. ale to już odrębny temat.
Dobrze, że Wy możecie rozkoszować się pięknymi widokami natury, dotykać ją i smakować. to przecież takie ważne dla każdego, a dla naszych chorych jeszcze ważniejsze. Zazdroszczę ci tych spacerów z mamą i tak trzymajcie
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
wiki, cóż, z takim powodem jak wstyd z powodu choroby do tej pory się jeszcze nie spotkałam, ale wierzę na słowo. Widocznie chorzy mniej lub bardziej świadomie uciekają przed wścibskim wzrokiem innych, ale tym samym, odgradzają się od normalnego świata.
Jak ich przekonać, żeby tego nie robili i nie tworzyli ściany o którą potem sami się rozbijają, to pytanie gnębi mnie już od jakiegoś czasu
Napisz koniecznie jak będziesz już wiedziała co postanowiono w sprawie dalszego leczenia. Będę trzymać za Was kciuki.
Pozdrowienia z Mogilan
No cóż a jednak czasami tak bywa Tato ważył 82 kg, a teraz tylko 55... Wyniszczenie rzuca się w oczy, dla nas nie jest problemem, ale nawet niektórzy znajomi nie potrafią ukryć szoku, gdy Go widzą, chociaż bardzo się staraja, a tatko to przecież wyczuwa
Smutne to wszystko, jak choroba potrafi zmienić fizycznie człowieka, ale jeszcze gorsze jest wyniszczenie psychiczne
Dam znać co będzie dalej, ale tak naprawdę to nie jestem optymistką, tak bardzo chciałabym, ale nie potrafię. Czyżby przeczucia? Zobaczymy....
Pozdrawiam, wiki
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
Wiem, że zachowanie optymizmu jest w naszej sytuacji trudne. Ja z trudem przeżyłam ostanie 3 dni. Dziś ledwo żyję ze zmęczenia i stresu, ale jest ciutkę lepiej, więc i optymizmu jakby więcej
Trzymaj się Wiki
Nie daj upaść na duchu swojemu Tacie, bo bez względu na wygląd i wagę, to zawsze Twój Tata, którego kochasz, i o którego każdy dzień dzielnie toczysz bój
Obie wiemy, że to nierówna walka, ale pamiętaj dum spiro-spero, dlatego cieszmy się każdą chwilą spędzoną z naszymi bliskimi.
Znam to...Moj tato jak juz schudl i wygladal gorzej to wstydzil sie spotykac z kolegami itp...bo czul sie tak dziwnie,nie lubil wspolczucia, jak chcielismy mu pomagac to sie bulwersowal,ze on sam moze..sam potrafi.. A Ja caly czas 3mam kciuki za twojego tate. Pozdrawiam;*
Mogilanka, Olka dzięki i napiszę tylko tyle bardzo Go kocham i będę walczyć dla Niego, o Niego, dla siebie i o siebie.
a tak z ostatniej chwili tatko wylądował znowu w szpitalu, wodobrzusze szybko tym razem narosło pojawiły sie obrzęki nóg i chyba nici z tej chemii, bo do tej pory takich objawów nie było. Jednym słowem pogorszenie, choć rosołki są nadal konsumowane. Jutro konsultacje, jak się coś wyjaśni to napiszę. Mija właśnie 8 miesięcy od pojawienia się wody w brzuchu, ile przed nami? I co jeszcze nas czeka? Strach zaglada mi w oczy i nie chcę myśleć co dalej???
Trzymajcie kciuki i dziękuję, że jesteście
_________________ Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum