Doszła, ale odbywała się przy tacie przez co nie byliśmy w stanie powiedzieć wszystkiego. Nie wiem czy tak jest z reguły, ale dla mnie to średnie było. Tato co chwilę coś komentował. W pewnym momencie w ogóle lekarz zaczął bardziej interesować się psem, pokazywać zdjęcia swojego pieska , komentować coś co leciało w telewizji ( wyciszony film przyrodniczy) i tato zgłupiał i chyba stwierdził, że lekarz jednak nie do niego a do psa i przez to nawiązała sie rozmowa z której wynikło, że to psychiatra. Tato się obruszył i wkurzył. Stwierdził, że on lekarza żadnego już nie chce.
W sumie nie wiem czego spodziewałam się po tej wizycie, ale przebieg tej mnie jakoś rozczarował. W efekcie dostaliśmy ketral, zamiast poprzedniego leku i zmienił nam dawkowanie.
Ketrel... Mama też miała między innymi ten lek przepisany, na noc.
Czy taka go bierze? Wiem, że się buntuje ale czy ostatecznie udaje się Wam przekonać Tatę?
Nie wiem jaki jest standard takich wizyt, to znaczy czy są reguły jak miałyby one wyglądać ale wierzę, że lekarz wiedział co robi i jeżeli rozmowa częściowo dotyczyła piesków czy filmu w Tv to nieprzypadkowo i na pewno coś miała na celu na przykład zaobserwowanie reakcji Taty na poruszane tematy. Tak myślę.
W przypadku mojej Mamy wyglądało to tak, że najpierw lekarka rozmawiała z Nią na osobności, potem ze wszystkimi domownikami a na koniec z każdym z osobna, jeśli ktoś miał takie życzenie.
[ Dodano: 2012-04-10, 10:49 ]
Przepraszam, miało być oczywiście "czy Tata go bierze?"
Może faktycznie nie powinnam oceniać nie znając się, ale troche rozczarował mnie przebieg. Głównie dlatego, że miałam wiele pytań a nie udało mi się ich zadać ponieważ bałam się reakcji taty- tego, że się obrazi itp.
Ketralu ani tego wcześniejszego leku nie chce brać- od wizyty. Do reszty leków jakoś go przekonałyśmy, ale było ciężko.
Dzisiaj w nocy tato sam wziął jakieś leki bo się bardzo źle czuł. Nie wiemy jakie i ile. Chyba trzeba będzie je teraz chować.
gorzkajakmokka,
a to była pierwsza i ostatnia wizyta, czy mają być dalsze? Bo wiesz, czasem lekarz rozkłada sobie tematy na kolejne wizyty, planuje, czasem musi się dostosować do zastanej sytuacji (tu: cała rodzina obecna, bez możliwości rozmowy na osobności - on też prawdopodobnie nie chce urazić swojego pacjenta). Może warto się z nim skontaktować przed kolejną wizytą, żeby mieć wpływ na jej przebieg?
A leki chyba rzeczywiście chowajcie. Nie wiadomo, co Tata wymyśli. Warto też orientacyjnie wiedzieć, ile tabletek i czego macie, żeby w razie niespodzianki móc się zorientować, ile i czego zniknęło.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tak, dziękuję bardzo za odpowiedź. Faktycznie cenię sobie także odpowiedź fachowca
Co do wizyty to była jedna. Po naszym telefonie. Kolejna jeżeli zechcemy to po rejestracji. Mama chciała jakiś bezpośredni kontakt to powiedział, że jedynie przez rejestrację.
Aktualnie póki co tato nie ma omamów ani nic w tym stylu. I oby tak jak najdłużej.
Jedynie co to dokucza mu ten język- nie może jeść przez to prawie. Wszystko musi być w papkach i to też nie wszystko przechodzi. W tym roztargnieniu pomylił ostatnio szałwię z pokrzywą i wypił trochę tej szałwi mam nadzieję że mocno mu nie zaszkodzi... Poza tym ogólne złe samopoczucie, cięższe oddychanie, zachwiania, ale i tak ma się wrażenie, że jest lepiej. Ciekawe na jak długo... W każdym razie teraz cieszę się tym i wolę nie myśleć co będzie dalej.
Tato tak ładnie wygląda. Nawet z tą łysinką. Oczy takie z życiem- pamiętam jeszcze te , którymi patrzył na mnie w szpitalu. Takie zamglone jakby pod białą siateczką, nieobecne, przerażające... brrr. Wtedy naprawdę wyglądało tak,jakby to miał być koniec. Autentycznie bałam się wyjść ze szpitala. Jak to dobrze, że jeszcze tyle czasu zostało nam dane i mam nadzieję, że jeszcze będzie trochę tego wspólnego czasu.
Co do lekarstw to dzisiaj w ciągu dnia tato też się do jakiś "dorwał" na szczęście do tranu, więc to nawet na zdrowie Dzisiaj na noc pochowamy leki- trochę tego będzie...
[ Dodano: 2012-04-10, 23:22 ]
W sumie najbardziej tatę teraz irytuje to, że wszystko mu wypada z rąk. CO chwile coś upuszcza, rozlewa, wysypuje, potyka się, zahacza, opiera o niestabilne.
roman1130,
dziękuję za ciepłe słowa (z tym doświadczeniem i profesjonalizmem to różnie bywa )
gorzkajakmokka,
może dać Tacie coś przeciwbólowego na ten język, zanim zaczną działać leki przyczynowe? Poradź się też lekarza, który Tatę zna - być może Tata powinien dostawać coś przeciwgrzybiczego na stałe, nawet w niewielkiej dawce - sterydy, które przyjmuje mogą powodować podatność na grzybicę.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dzisiaj tato ma termin naświetlania. Porposiłam mamę aby umówiła się wcześniej na wizytę, żeby lekarka zobaczyła wypis i zerknęła na ten język przy okazji.
Właśnie pojechali. Zobaczymy co z tego będzie.
Tato dzisiaj bardzo słaby. Mówił, że ledwo powietrze łapie :(
A z tym językiem to nawet nie pomyślałam o czymś przeciwbólowym.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za rady i pomoc
[ Dodano: 2012-04-11, 12:48 ]
Podobno język to skutek naświetleń. Dziwne, że tak późno wyszło :(
Czyli nie możemy pomóc w tej kwestii tacie :( Ciekawe czy jest szansa, żeby to szybko przeszło czy będzie się ciągnęło długo...
Jesteśmy po niezapowiedzianej wizycie Pani z przychodni paliatywnej.
Jak przyszła to pytała jak nam może pomóc a ja w sumie nie wiedziałam co odpwiedzieć. Teraz tato jest świadomy. Wczoraj rozmawiał z nami o tym, że wie , ze niedługo odejdzie, gdzie chce być pochowany... Ogólnie sam chodzi do toalety, je, przyjmuje leki...
Ale przynajmniej wiemy, że gdzies tam mamy wsparcie.
Dzisiaj w nocy skarżył się na bóle w klatce piersiowej. Jakby serce. Mówił, że straszna noc. Piekło go w przełyku... To może być po naświetlaniu płuc?
Na pewno może być po deksametazonie. Czy Tata przyjmuje jakieś leki obniżające wydzielanie żołądkowe? Tzw. "osłonka" np. omeprazol lub inny -prazol?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Kurcze od wczorajszego wieczoru tato znowu dziwnie mówi, zadaje dziwne pytania i co chwilę przymierza się,żeby załatwić się - to w pokoju, to do szafy w przedpokoju... Mama w porę reaguje. CO oczywiście kończy się złością, ale tato po tym idzie normalnie do toalety i wie gdzie jest i wszystko robi poprawnie. Normalnie czasami ma się wrażenie, że robi to na złość ( dzisiaj też jakby to potwierdził tym co mówił, ale nie był do końca sobą) . Mama prawie nie śpi w nocy bo pilnuje. Nie mamy pomysłu co robić. Gdyby poszła spać to i tak by później cały dzień było sprzątanie- bo nie ukrywajmy tego nie da się nie sprzątać, tym bardziej, że wczoraj "ofiarą" mało nie padła huśtawka synka. Jak tak będzie kilka nocy to mama się wykończy. Nawet nie wiem komu to zglaszać i czy to coś w ogóle da.
Gasec jest w dawce 20, można zwiększyć do 40 (2 tabl., pół godziny przed jedzeniem) jeśli są objawy.
Magda, myślę, że nadszedł czas na konsultację neurologa. Wy się męczycie i Tata się męczy ze swoimi objawami, uważam, ze powinien dostać jakiś lek, który mu trochę obniży napęd. Nie mówię, żeby go od razu "położyć", ale uważam, że są wskazania do podania leków wyciszających.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
A jaki lek i jak długo Tata brał wcześniej, zanim zmieniono na ketrel? I w jakiej dawce ten ketrel dostał, o jakich porach bierze?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Ten lek, który lekarz przepisał Twojemu Tacie działa silnie wyciszająco, uspokajająco i nasennie
Mówisz o ketralu? Może to mylne wrażenie, ale właśnie jak dajemy te leki na głowę to zaczyna się tacie to takie pomieszanie z załatwianiem, orientacją- tzn jak nie chciał tego brać to wyglądało jak by było lepiej- ale może się mylę...
Co do wizyty u neurologa. Nie wiedziałam nawet, że w przypadku taty należy zasięgnąć jego porady. Pamiętam, że kiedy było pogotowie to lekarka powiedziała, że tato już nie ma co być pod opieką neurologa bo to już zbyt zaawansowane. A czy po skierowanie zgłaszać się do zwykłego rodzinneczy do tej przychodni paliatywnej? Czy najlepiej w ogóle szybko i prywatnie?
Radę odnośnie gasec'u przekażę mamie. Bardzo dziękuję za odpowiedzi i rady!
[ Dodano: 2012-04-14, 17:32 ]
Tato brał promazine.
Wcześniej miał 4-4-0 dexamethasonu, depakinę 1-1-0, promazine 1-1-1 oraz lek moczopędny na v 1-1-0. Teraz ma ten ketral który lekarz zalecił brać 0-1-2 i zmienić podawanie depakiny na 0-1-1.
[ Dodano: 2012-04-14, 17:33 ]
Poza tym tato dokańcza jeszcze promazine wg zaleceń lekarza. Ketralu jeszcze z tego co wiem nie przyjmował.
Tak, miałam na myśli Ketrel. Dla ścisłości, czy mówimy o tym samym leku (Ty piszesz Ketral), substancja czynna kwetiapina (quetiapinum)?
gorzkajakmokka napisał/a:
Ketralu jeszcze z tego co wiem nie przyjmował.
Czyli Tato nie bierze jeszcze tego leku a czy zmieniliście już dawkowanie depakiny zgodnie z zaleceniami lekarza? Bo jeżeli lekarz zmienił dawkowanie to pewnie po to, żeby jej działanie uzupełniało się z nowo włączonym lekiem (Ketrel) a skoro Tato jeszcze go nie bierze to może stąd to Jego zachowanie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum