JaInka jak ja się cieszę z Twoich dobrych niusów
trzymam kciuki za Ciebie i powodzenie Twojej nowej terapii
A co do ulotek ja w COI 22 października, mogę porozkładać, porozdawać tylko podpowiedz mi skąd ściągnąć wzór?? bo ja jeszcze ślepa we mgle..
JaInka napisała: -
...Bardzo, bardzo mocno czuję, że dostałam trochę czasu. I wcale nie zamierzam go jakoś specjalnie wykorzystać. Chcę go sobie przyjemnie marnotrawić. Choćby w waszym miłym towarzystwie ...
Bardzo sie cieszę,że tak czujesz.!I to nie będzie tylko trochę.
Marnotraw ten czas w naszym towarzystwie ile tylko pragniesz!
Zawsze z Tobą wytrzymamy,tylko czy Ty z nami dasz radę ?
Madziu - z tymi ulotkami, to ja gdzieś je znalazłam, jak się tworzyły, przeniosłam sobie wzór na pulpit - i kiedy gdzie jadę, to przedtem kupkę drukuję. A teraz w zasobach forum znaleźć nie mogę.
Ponieważ wszędzie dużo śmiecia reklamowego do wyrzucania, to z tym rozkładaniem nie idzie. Ja po prostu dawałam i daję na oddziale młodszym odwiedzającym (tj. gł. dorosłym dzieciom pacjentów), a resztę zostawiam pielęgniarkom.
Chciałam Ci przekleić z pulpitu na PW - ale się rozłazi formatowanie i jest ohydnie. Pewno nie umiem. Myślę, że moderatorzy powinni nas znowu oświecić - gdzieś musi być. No i może co jakiś czas jeszcze sie przypominać.
JaInko, przeczytałam Twój wątek od samego początku, a że jestem tu nowa to i dopiero wczytuję się w tematy, bardzo się cieszę, że mimo choroby nie załamujesz się i starasz się patrzeć w przyszłość z optymizmem :) naprawdę niewiele jest takich osób, zwyczajnie - niezwyczajnie jesteś wyjątkowa, o :) trzymam za Ciebie mocno kciuki i pozdrawiam!
JaInko przeczytałam Twój watek i naprawdę jestem pełna podziwu dla Ciebie.
3mam mocno kciuki.
Znajomy mi kiedyś powiedział, że jak sie myśli pozytywnie, to tak się staję i będzie dobrze.
Cuda się zdarzają , wierz mi, bo mi się taki przytrafił kiedyś w życiu (nie w chorobie onkologicznej-a jednak stał się) a teraz proszę o to samo dla mojej mamusi....
A jak się myśli negatywnie, to przez same takie myślenie ściąga nię na siebie pecha i taka kwadratura koła się robi....
Jeszcze raz magiczne kciukaski :*
Po kilku dniach bardziej nerwowych - powrót do zwyczajności.
Pojawiały mi się różne, niepokojące objawy. Dopytywałam telefonicznie swojego prowadzącego, Wielkich z naszego forum - i wyglądało, ze jednak trzeba będzie pogotowie i szpital (chirurgia albo co).
Wczoraj wieczorem mąż ściągnął prywatnie znajomego kardiologa, bo pierwszy raz w życiu (nie - drugi, pierwszy tuż przed porodem) zaczęły puchnąć mi nogi. Stopy zrobiły się okrąglutkie, ale nawet skóra na udach bolała, tak ja rozciągało. No i ból.
Jak dobrze mieć do czynienia z doświadczonym, przytomnym lekarzem "od wszystkiego". Uznał, podobnie jak mój onkolog, że chlustanie krwią to wrzód (wymacał go jakoś nawet), znalazł niewydolność komory prawej i jeszcze coś.
Zrozumiał wagę problemu - tj. doprowadzenie mnie do stanu używalności do czasu projektu, uspokoił, że nic bardzo złego się nie dzieje, obiecał, że szybko i skutecznie.
Od razu inaczej.
Wydaje mi się, że w każdej chorobie, a już szczególnie w nowotworowej, najgorsza jest niejasność. Przynajmniej ja na niej buduję jakieś wizje hipochondryczno-horrorowe. Np. wczoraj zastanawiałam się, jak na spuchniętych nogach widać plamy opadowe (te od umierania). Podobne myśli nakręcają następne i tworzy się jakieś przyzwolenie do złego samopoczucia, a potem już złego stanu zdrowia.
Wiem, że jestem nietypowa, ale ten steryd wyjątkowo mi nie posłużył. Okazało się, że w ustach, wokół zębów, w gardle, mam dużo małych czarnych podskórnych wylewów.Nie mówiąc o spapranej opinii, musiałam załatwić kilka spraw lokalnie. Pod koniec brania mogłabym ściągać haracze w Milanówku.
Zresztą lekarz trochę się dziwił moimi przeciwbólowcami - że mało, ze słabe (I pani to pomaga?). Widocznie jestem tania, tj. albo zbyt wrażliwa na leki, albo zbyt mało wrażliwa na ból. I to dobre, i to.
Śmiesznie też zareagował mój instynkt "żywieniowy" na wrzód (o którym nie wiedziałam). Otóż od dwóch dni zaklejam się głównie gołym makaronem.
W przyszłym tygodniu konsultacja u "niezależnego", nowego onkologa, a 3 XI wejście w program. Oczywiście, jeśli wyniki badań pozwolą.
Przed tą datą zgłoszę się z prośbą o trzymanie kciuków
JaInko jesteś bardzo dzielna!!! a czarne mysli i wymyślanie niestworzonych historii jest chyba częścią każdego
Oczywiście, że będe trzymała mocno kciuki, żeby Ci się wszytko udało tak jak chcesz
JaInko kiedyś na temat nietypowego zachowania w chorobie usłyszałam "ludzie tak nie mają" A ty tak masz. Moim zdaniem masz niesamowitą świadomość siebie, nadmiar zdrowego rozsądku i tyle wewnętrznego spokoju że ciśnie się na usta "ludzie tak nie mają" Jesteś ponad chorobę i przyziemne problemy. Pewnie jest jeszcze parę takich osób tu na forum ale ty piszesz o tym z taką lekkościa że ..... brak słów podziwu.
Trzymam kciuki za powodzenie nowej terapii. Gdyby nasze kciuki mogły cię uleczyć byłabyś najzdrowszym człowiekiem w okolicy.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum