Hej, cześć.
Byłam dziś w Błoniu, w Hospicjum domowym Caritasu. Posiedziałam, pogadałam - wypożyczyłam sobie absolutnie odjazdowy trójkołowiec (zamiast balkonika) z hamulcami, blokadami, zmienną szerokością i w ogóle bajerami rozmaitymi.
Będę się czuła o wiele bezpieczniej. Pamiętam, jak dwa tygodnie temu chciałam w nocy iść do toalety, ale noga bolała mnie jak sto zębów na raz. Nie mogłam wstać, bałam się przejść. Wtedy zażyłam przeciwbólowca - odczekałam - i polazłam. A teraz, ho, ho.
W CO także. Są strasznie długie korytarze. Kiedyś wywaliłam się i potem siedziałam na chodniku jak cielę (tfu, krowa znaczy), a mąż poszedł dopiero po samochód. Mnóstwo ludzi mnie zaczepiało - a mi było głupio.
Cała zabawa kosztowała 50 zł kaucji, za samo pożyczanie się nie płaci. Mają materace przeciwodleżynowe, całe łóżka do pielęgnacji, wózki super hiper domowe i zewnętrzne. Ale to na ew. potem.
Niestety, pulpicików nie mieli akurat. Chyba że nazywali je "do karmienia". Zdążę się dowiedzieć, jak będzie potrzeba.
Mąż ma na jutro załatwić od lekarza pierwszego kontaktu skierowanie i podać telefonicznie dane. Już się zapisał.
Niby to jest dla tych, którzy zakończyli leczenie onkologiczne. Ale pani powiedziała, że wystarczy nie być w żadnym programie, nic nie brać - to na wizyty kontrolne wolno jeździć, a jak lekarz prowadzący coś zaproponuje - to na jakiś czas wypisać się z hospicjum (nowa formuła, bo dawniej się było do śmierci, a teraz można nawet wyzdrowieć).
W ofercie mają też rehabilitacje, masaże i w ogóle mnóstwo fajnych rzeczy. Prowadzą strony netowe, można sobie pooglądać ładne zdjęcia i "pokusić" rodziców. Polecam.