Cześć Ewuś ...
Obiecałam, że się odezwę więc to robię ale chwilkę i uciekam...
Uciekam, bo od wczoraj nie spałam jeszcze. Miałam ciężką noc
Kilka dni było u mnie dobrze ale zawsze musi się coś wydarzyć. Musi ?! No chyba musi ...
Wczoraj o mało mogło dojść do tragedii. Mój facet, auto, %
Szczęście w nieszczęściu, że nie skończyło się to gorzej.
Pierwszy raz odkąd jesteśmy razem taka sytuacja miała miejsce
Auto całe potrzaskane, chłopak na szczęście tylko poobijany ...
Długa i przykra historia a ja padam ze zmęczenia i nawet nie wiem czy chciałabym to opisywać w szczegółach.
Nie rozumiem jak można być tak głupim (głupim- delikatne słowo do tej całej sytuacji)
Prosiłam, błagałam, płakałam ... ale on i tak swoje.
Od 1 do 3 w nocy szukałam go objeżdżając wszystkie kąty ... dziesiątki modlitw odmówione.
W między czasie co 5 min telefon od Jego rodziców: że jeżeli coś się stanie to ... TO MOJA WINA
Moja
??! Rozumiecie to ? Nie mam sobie KOMPLETNIE NIC do zarzucenia a te ich słowa do teraz krążą po mojej głowie
Znalazłam, próbowałam zabrać klucze ale moja próba skończyła się na niczym ... jakiś dziwaczny, nie znamy mi agresor się u Niego załączył, odepchnął mnie, wsiadł, odjechał. Ja za Nim ! Tuż przede mną, na moich oczach
jego szybko pędzące auto wpadło w poślizg po ulewnym deszczu, stoczyło się do głębokiego rowu i leżało bokiem ... Zostawiłam Swoje auto na środku ulicy i z sercem w gardle próbowałam dostać się do Jego auta.
Byłam sama. Próbowałam pomóc mu się wydostać ...
Musiałam dzwonić po wsparcie.
Dziś pomimo iż obolały i widział auto zachowuje się tak jak gdyby nic się nie stało
zero wniosków wyciągniętych i stos przykrych słów w moją stronę i nie tylko.
Dlaczego ?! Przecież gdybym się tam nie znalazła mogłoby to się skończyć tragicznie ...
Ja już nie wyrabiam. Serce mówi co innego (choć może to bardziej przyzwyczajenie), rozum co innego ...
Mam dość.
No to sobie znowu ponarzekałam ... głupio mi i wstyd
że o tym piszę ale życie składa się z różnych scenariuszy.