U mojego brata przy okazji badań okresowych i prześwietlenia wykryto cienie na płucach (+ zrosty). Poszedł do szpitala na badania dodatkowe. Bronchoskopia + tk klatki piersiowej. Z tego co udało mi się dowiedzieć od mamy (mieszkam od nich 200 km) to: w płucach i oskrzelach nie ma zmian ogniskowych, jednak coś jest w śródpiersiu. Rok temu wszystko było w porządku.
Nie wiem gdzie dokładnie jest to "coś". 24-go brat będzie miał torakochirurgie. Z tego co wiem lekarz powiedział, że to chłoniak, grasiczak lub inna 3 możliwość. Niestety nie wiem jaka, ciężko mi rozmawiać z mamą - ona nie może w to uwierzyć, zresztą tak samo jak ja.
Brat ma 25 lat, nigdy nie palił ani nie pił. Prowadził zdrowy tryb życia. Lekarz powiedział, że wszystko wyjaśni się na operacji, wspominał też coś o chemii. Co o tym myślicie? Wiem, że to mało informacji, nie chcę naciskać na mamę o wyniki itd, nie chcę, żeby na nie patrzyła, wysyłała bo wiem że jest w tym momencie bardzo słaba psychicznie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-11-13, 19:30 ] Post wydzielony do osobnego wątku zgodnie z Regulaminem Forum.
Zamieść dokładne wyniki badań jeśli uda Ci się je zdobyć. Rzeczywiście, jeśli w TK zobrazowano zmianę guzowatą w obrębie śródpiersia to przede wszystkim należy podejrzewać:
- chłoniaka (lymphoma)
- grasiczaka (thymoma)
- nowotwór germinalny o lokalizacji pozagonadalnej
Bardzo ważne jest aby uzyskać rozpoznanie histopatologiczne stąd decyzja o operacji jest zasadna.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Nie wiem gdzie dokładnie jest to "coś". 24-go brat będzie miał torakochirurgie. Z tego co wiem lekarz powiedział, że to chłoniak, grasiczak lub inna 3 możliwość.
jedną z możliwosci jest także sarkoidoza ,
Mój mąz także kilka lat temu poszedł do szpitala z podejrzeniem nowotworu w sródpiersiu . Po zabiegu i badaniach histopatologicznych wyszło że to sarkoidoza, chorują na nią głownie młodzi ludzie od 20 do 40 lat
Jak długo nie ma potwierdzenia co to jest ,nie mozna zakładać najgorszego
Może warto mamę uspokoić ,na razie nic nie jest przesądzone
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Liczę na najłagodniejszy "wyrok". Chyba sarkoidoza wypada tu najkorzystniej. Mnie też ciężko się z tym pogodzić, jeśli chodzi o naszych najbliższych, każdy na pewno zadaje sobie pytanie: dlaczego on(ona)? Tak czy inaczej, nie umiem się z tym pogodzić i nigdy tego nie zrobię, ale na pewno pomogę bratu w walce. Najgorsze jest także to, że jego praca to jego spełnienie marzeń, jeśli nie będzie mógł wrócić, to się załamie.
Saphi19, trzymam kciuki, żeby to nie był chłoniak. Byłam w identycznej sytuacji, jak Twój brat - mam na myśli czekanie. Wtedy lekarz powiedział że sarkoidoza byłaby najlepszą diagnozą. Okazało się potem, że to chłoniak Hodgkina.
Czekanie jest stresujące, ale odradzam panikę. Nawet jeśli to będzie chłoniak, to nie jest tak źle. Chłoniaki to są nowotwory, które można wyleczyć chemią. Mówi się, że to "najlepszy" z nowotworów. Fakt, leczenie nie należy do przyjemnych, ale tu nie jest tak, że mamy niewielką szansę na przeżycie - jest tak, że mamy niewielkie ryzyko, że leczenie zakończy się niepowodzeniem
Różnie ludzie się stresują przed diagnozą, różnie odreagowują. Może moje doświadczenie się przyda - czekając na wyniki przeczytałam przeróżne opracowania naukowe na temat chłoniaków i sarkoidozy. Im więcej czytałam, tym bardziej mnie to uspokajało, bo wiedza na temat chłoniaków daje dużo optymizmu (tzn. że jest to wyleczalna choroba). Zaproponuj bratu lekturę, albo sama poczytaj na ten temat. Wiadomo, że jeśli nie macie nic wspólnego z medycyną, to język opracowań medycznych na początku wydaje się kosmicznym bełkotem, potem można się przyzwyczaić i nawet to zrozumieć ;-)
Polecam poradnik o chłoniakach - napisany prosto i konkretnie http://www.przebisnieg.or...k_chloniaki.pdf
Radzę unikać opracowań nienaukowych czy publikacji pseudonaukowych, bo czasami wypisują bzdury.
I jeszcze jedno. Nie okazuj bratu swojego przerażenia, lęku itp. On pewnie sam jest w dużym strachu. Mnie na początku mocno irytowały przerażone/współczujące spojrzenia znajomych, przyjaciół czy rodziny. Przez pierwsze tygodnie to ja byłam tą osobą, która wszystkich uspokaja, edukuje w kierunku chłoniaków i tłumaczy, że to nic strasznego. Oj, było to obciążające, ale przyniosło pozytywny skutek - najbliżsi przestali panikować i skupili się na tym, żeby mnie wspierać podczas leczenia.
Jeszcze raz życzę dobrej diagnozy, a potem szybkiego i skutecznego leczenia
Wielkie dzięki za słowa otuchy. Na pewno poczytam, bo to mnie uspokaja.
Kolejna rzecz jakiej się dowiedziałam: najprawdopodobniej podczas torakochirurgii będzie wykonane nacięcie przez które pobiorą materiał do badań, najprawdopodobniej z węzłów chłonnych. Jak pytam mamy, czy to znaczy, ze to "coś" jest w węzłach chłonnych, to mówi, że lekarze sami do końca nie wiedzą. Badanie będzie prowadzone przez dwie niezależne jednostki. W sobotę przyjęcie w poniedziałek ten zabieg- lekarzom zależy na czasie.
Chciałam dodać, że brat nie ma żadnych objawów swojej choroby. Nic go nie boli, nie ma zmian skórnych, ma dobry apetyt.
A jeśli to np chłoniak, ile możne trwać leczenie? Czy będzie mógł wrócić do pracy?
Z tego, co piszesz, to pewnie to będzie mediastinoskopia. Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu ogólnym i jest do przeżycia, zostaje tylko mała blizna Przy założeniu, że może być to chłoniak, wytną mu w całości patologiczny węzeł chłonny, który następnie będzie badany przez histopatologów.
Jest kilkadziesiąt rodzajów chłoniaków, więc trudno powiedzieć, ile się je leczy. Jedne krócej, drugie dłużej. Mówi się, że im bardziej agresywny, tym szybciej można się go pozbyć. Generalnie chłoniaki dobrze reagują na leczenie chemią. Ja leczę się na chłoniaka Hodgkina od czerwca, byłam w b. zaawansowanym stadium, mimo tego jest duża szansa, że po naświetlaniach które mam za miesiąc, kolejny pet wykaże całkowitą remisję. Oczywiście jest też ryzyko że będę się z tym bujać jeszcze kilka lat. Trudno określić czas leczenia na początku, wszystko zależy od odpowiedzi guza na leczenie. Pamiętam słowa lekarza na pierwszej wizycie - ten chłoniak jest do wyleczenia, kwestia tylko czasu i metody.
Objawy - nie każdy je ma. Bywa że choroba przebiega bezobjawowo, na dodatek wszystkie parametry krwi (morfologia) są w normie. A potem niespodzianka na zdjęciu płuc.
Praca - zależy od rodzaju pracy i tego, jakie będzie miał leczenie. Jeśli to będzie chłoniak, to zależy od rodzaju chemioterapii. Może mieć podawaną ambulatoryjnie lub w szpitalu. W pierwszym przypadku pacjenci łączą to z chodzeniem do pracy, w drugim - trzeba być w szpitalu. Inny aspekt - rodzaj chemii - różnie wpływają na szpik kostny. Te bardziej toksyczne mocno obniżają parametry krwi, więc jeśli pacjent ma mało leukocytów (niska odporność), to powinien unikać kontaktów z ludźmi. Z kolei przy niskim poziomie hemoglobiny (anemia) pacjenci sa osłabieni i odpada praca fizyczna.
Ja mimo że dostawałam bardzo toksyczną chemię i często miałam agranulocytozę (stan praktycznie bez białych krwinek), to cały czas pracuję - bo pracuję zdalnie, siedząc w domu przy komputerze).
Lekarz wstępnie powiedział, że jest to nowotwór układu chłonnego. Szybko do pracy nie wróci. Dokładne wyniki będą za około tydzień. Dzięki za dobre słowa.
Diagnoza to ziarnica złośliwa. Leczenie długotrwałe, jednak to dość wczesne stadium. 12-go dodatkowe badania a 17-go szpital. Podejrzewam, ze będzie już chemia. Brat bardzo się boi, że go wyrzucą z pracy. To było jego życie. Ja jestem załamana, ciągle mam przed oczami obraz wymiotującego brata w szpitalnym łóżku. Przeraża mnie to. W tym momencie zamknął się w sobie. Już niedługo do niego jadę, a do tego czasu nie wiem jak mam żyć.
Saphi19 spokojnie, ja jestem po pierwszej chemii już 10dni minęło i żadnych wymiotów, żadnych efektów ubocznych. Dosłownie żadnych. Smak taki sam, nawet narazie mi włosy nie powypadały. Może i to trochę za wcześnie na te efekty uboczne, ale póki co naprawdę nic się nie dzieje, podczas samej chemii też brak jakichkolwiek - ot zwykła kroplówka. R-CHOP
Wiele osób tutaj na forum chciałoby mieć tą "ziarnicę" - bardzo dobrze rokuje, brat wróci do normalności i zapomni o sprawie.
Wiesz, zanim przyszedł wynik, też zastanawiałam się co bym "wolała" ziarnice czy cos innego. Faktycznie wszedzie piszą, że najlepiej rokuje ziarnica. Jestem jeszcze na etapie: dlaczego ON? Dlatego ciężko mi się pogodzić z czymkolwiek co "siedzi" w bracie. 12-go będą badania, żeby sprawdzić czy tylko w tym jednym miejscu występuje nowotwór.
Jak mamy dotrzeć do mojego brata? Czy może narazie zostawić go w spokoju? Jest zły na cały świat. Uważa, że jego życie nie ma sensu, że w ciągu miesiąca stracił wszystko na co pracował. Nie chce z nami rozmawiać.
Jak mamy dotrzeć do mojego brata? Czy może narazie zostawić go w spokoju? Jest zły na cały świat. Uważa, że jego życie nie ma sensu, że w ciągu miesiąca stracił wszystko na co pracował. Nie chce z nami rozmawiać.
może na razie niech sam sobie w głowie wszystko poukłada, pocieszenia i uspokajanie że będzie dobrze na pewno nie działają, w tej chili brat wszystko widzi na czarno , i wcale mu się nie dziwię, wiec kazda dyskujsa z nim będzie tylko negatywnie na niego działać
przyjdzie czas że będzie potrzebował wsparcia , ale
jeszcze nie teraz ,
sam to przegryzie i poukłada sobie w głowie , na to trzeba czasu
na razie
Ty po prostu bądz obok , nic więcej nie możesz zrobić
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum